Czwarty z kolei komiks paragrafowy przygód o Sherlocku Holmesie zabiera nas do Indii, na Lazurowe Wybrzeże i statek wracający do Londynu. Przed Wami 3 ciekawe sprawy do rozwiązania!
Trzecia część serii, „Sherlock Holmes & Moriarty: Konfrontacja” nie zrobiła na nas dobrego wrażenia, głównie za sprawą dziwnie zawyżonego poziomu trudności i rozwiązań, na które ciężko wpaść, nawet będąc bardzo uważnym czytelnikiem. Występowały tam też błędy, przez co komiks wydawał się najbardziej niedopracowany z całej sagi o londyńskim detektywie. Na szczęście czwarta część, czyli „Sherlock Holmes: Dookoła świata” wraca na dobre tory.
Sherlock Holmes: Dookoła Świata – fabuła
Cała opowieść ma charakter retrospekcji. Watson otrzymuje od Sherlocka list, w którym ten informuje go, że wraca statkiem z trzech wypraw. Mycroft, brat Sherlocka, poprosił go o pomoc w śledztwach i po ich rozwiązaniu mężczyźni wracają spokojnie do domu. Niecierpliwy detektyw woli jednak zawczasu opowiedzieć o swoich przygodach. Jako Watson wybieramy zatem dowolną z trzech historii i wtedy całą akcję obserwujemy w czasie rzeczywistym, z perspektywy Holmesa lub jego brata.
Zdecydowanie najciekawszą opowieścią jest „Hinduski rytuał”, w którym ktoś z domu brytyjskiego pułkownika zamordował służącego z niezwykłą brutalnością. Jest tu dużo lokacji do przeszukania i świadków, z których każdy wydaje się mieć coś na sumieniu. Cała historia fajnie się ze sobą skleja i myślę, że nikt nie będzie miał problemu z wytypowaniem prawdziwego sprawcy, choć wymagany jest tu bardzo dobry zmysł obserwacji.
Druga sprawa dotyczy kradzieży diamentów hrabiny de Balmoral podczas jej pobytu w hotelu w Nicei. Znów jest tu kilku podejrzanych i choć metoda złodzieja łatwo wychodzi na jaw, a diamenty też da się sprawnie odnaleźć, tak my nie byliśmy w stanie poprawnie wskazać sprawcy. Nie zwróciliśmy uwagi na dwa szczegóły. Ostatnia i w naszym odczuciu najsłabsza akcja dzieje się na statku wracającym do Londynu. Ktoś wypycha z okna kajuty znanego poszukiwacza złota. Tutaj lokacji i światków jest najmniej, a mimo to, bardzo trudno domyślić się kto zwodzi nas za nos.
Osobiście rozczarowało mnie jednak to, że nie bardzo czuć w tych historiach, by odbywały się one w różnych miejscach na świecie. Większość fabuły dzieje się w pomieszczeniach, które nie różnią się od siebie i jedynie pierwsze kadry rozdziału ukazują jakąś szerszą panoramę np. jazdę na słoniach przez dżunglę czy zatokę. Tytuł jest zatem troszkę zwodniczy i chciałoby się, by został lepiej wykorzystany.
Sherlock Holmes: Dookoła Świata – zagadki i mechanika
Naszym zadaniem jest oczywiście ujęcie sprawców. Po każdej rozmowie, gra pokazuje jaki numer podejrzanego ma dana osoba. Po zakończeniu śledztwa, gdy będziemy już pewni kto odpowiada za przestępstwo wpisujemy w arkuszu początkowym numer danej osoby. Dopiero na sam koniec, po ukończeniu trzech spraw możemy odczytać prawidłowe rozwiązanie. Zastosowano przy tym znany już czytelnikom mechanizm – jeżeli suma liczb naszych podejrzanych będzie inna, niż wskazana przed rozwiązaniem, oznacza to, że gdzieś popełniliśmy błąd i gra radzi by zacząć od początku.
Nie do końca jest to fajne, bo nigdy nie wiemy, w którym śledztwie zaszła pomyłka. Wałkowanie wszystkiego od początku jest moim zdaniem zbyt nużące. Wolałabym odczytywać rozwiązania sprawa po sprawie.
Ponownie możemy wcielić się w jedną z dwóch postaci. Obydwie mogą zadać rozmówcy tylko po 3 pytania. Sherlock pomaga jednak niekiedy swoim zmysłem dedukcji przy zagadkach, a Mycroft z kolei, może użyć nacisku, gdy rozmówca odmówi udzielenia odpowiedzi na pytanie. Różnice są jednak czysto kosmetyczne, bo zagadek niestety nie ma tu zbyt wiele, a detale uzyskane przez nacisk i tak nie rzucają głębszego światła na sprawę.
Mam wrażenie, że w tej części łatwiej wtopić, jeżeli chodzi o zadawanie pytań, które mogą rozgniewać rozmówcę. W poprzednich częściach dało się wyczuć, które tematy okażą się niestosowne, tutaj zaś jest to loteria. Na przykład kucharz wybucha gniewem, gdy zapytamy go o tak neutralną rzecz jak dostawę towarów do kuchni.
Zagadek jest 9, więc więcej niż ostatnio i w większości są satysfakcjonujące – szkoda, jedynie, że nagrodą za ich rozwiązanie jest najczęściej odkrycie większej liczby portretów królowej (rodzaj znajdziek, który daje na koniec gry dodatkowe punkty), a nie są one stricte związane ze śledztwem.
Sherlock Holmes: Dookoła Świata – Podsumowanie
Choć bardzo lubię tę serię komiksów, to nie da się ukryć, że jej kolejne odsłony nie wywołują już takich wrażeń, jak dwa pierwsze tomy. Owszem, poprawne rozwiązanie śledztwa daje satysfakcję, tak samo jak wypatrzenie maleńkiego numerka kadru, którego obraz pozwala wysnuć odpowiednią hipotezę, ale brakuje tu jakiejś świeżości, albo bardziej rozbudowanych spraw?
Jednak jeżeli odsuniemy na bok swoje oczekiwania i skupimy się na tym, co daje komiks, a przecież daje całkiem sporo: ciekawe postacie, przystępne łamigłówki i fajną kreskę, to na pewno będziemy się tu dobrze bawić, a te dwie godzinki spędzone na wertowaniu stron miną jak z bicza trzasł.
Sprawdź pozostałe komiksy o Sherlocku Holmesie: