W wyniku gwałtownej ulewy straciłeś panowanie nad autem i wylądowałeś w rowie. Wokół szaleje burza, a mrok nocy rozświetlają jedynie okna pobliskiej posiadłości. Szybko dowiesz się, że udanie się tam po pomoc, nie było najlepszym pomysłem.
Nie zliczę, ile horrorów zaczynało od podobnego scenariusza. Noc, wypadek, brak zasięgu, leśna głusza i tylko jeden, stary dom w pobliżu. Na pewno mieszka tam sympatyczna rodzinka…O ile w filmach taki prolog od razu mnie odrzuca, tak w książce, a raczej gamebooku, wręcz odwrotnie. Bo to w końcu ja będę zanurzać się powoli w mrok, a nie jakiś bohater x. Dlatego nawet, jeżeli w tej historii dostrzeżecie mnóstwo klisz, to i tak gwarantuję, że się w nią mocno wkręcicie.
„Dom pełen zła” – ucieczka z posiadłości
Warstwa fabularna o wiele mocniej trafiła do mnie niż w „Czarnoksiężniku z Ognistej Góry”. Już sama okładka książki i jej tytuł sugerowały kontakt z diabłem, czy innymi mrocznymi siłami, więc niejako wiedziałam czego się spodziewać – rasowego horroru paranormalnego, który dla mnie brzmi ciekawiej niż klasyczne fantasy. Świadomie wchodziłam w pułapkę, odczuwając wręcz frajdę z konfrontowania się ze stereotypami wałkowanymi przez najlepszych mistrzów grozy. „Dom pełen zła” uwodzi atmosferą tajemnicy, która choć dość szybko wychodzi na jaw, to mimo to dalej wciąga. Gdy już dowiemy się, co jest grane, dalej z fascynacją będziemy zwiedzać pokoje obszernej posiadłości i dalej będziemy bali się otwierać każde drzwi.
Nie chcę napisać niczego więcej o fabule, bo doprawdy popsułabym większość zabawy. Mogę jedynie zdradzić, że pod pewnymi względami przypomina ona innego gamebooka, „Porwanie”, choć znajdują się tu też klisze z „Draculi” czy „Resident Evil. Nie ma tu jakiś przerażających scen, czegoś wybijającego się ponad przeciętność czy szokującego (spokojnie mogą to czytać 12-latki). Ale okazuje się, że w tej formie czytelnikowi wcale nie psuje to zabawy. To trochę jak wizyta w domu strachów. Wiecie, że będą tam sztuczne pajęczyny, podświetlane kościotrupy i ludzie z obsługi przebrani za zombie, a i tak odczuwacie dreszczyk emocji.
Przygotujcie się na śmierć
Czy wszystkie napotkane postacie będą naszymi wrogami? Czy w tej szalonej siedzibie można w ogóle komukolwiek ufać? Czy zaryzykujemy swoje życie, by uratować kogoś innego? „Dom pełen zła” co rusz stawia przed nami wybory, których konsekwencje mogą być opłakane. To zdecydowanie nie jest gra na raz. Podobnie jak w „Czarnoksiężniku z Ognistej Góry” tak i tutaj musimy odnaleźć jedną, właściwą drogę do wyjścia. Niekiedy śmierć nadejdzie z zupełnie nieoczekiwanej strony. Niekiedy nawet wygrana walka doprowadzi do smutnego zakończenia. Musicie przygotować się na to, że nie przejdziecie gry ot tak.
Ta wyprawa wymaga notowania i rysowania mapy. Choć walk nie ma tu zbyt wiele (a te, które są, są znów, jakieś zbyt proste), to jednak łatwo można tu zabłądzić. W teorii po każdej śmierci powinniśmy zaczynać od początku, ale jeżeli nie macie tyle cierpliwości (ja nie miałam!), to możecie po prostu wyzerować sobie statystyki, zerknąć na swoją mapkę i „wczytać” grę kilka paragrafów wcześniej.
Sama rozgrywka przebiega dokładnie tak jak w „Czarnoksiężniku z Ognistej Góry” – poruszamy się pomiędzy paragrafami, które symbolizują dany wybór, sporadycznie rzucamy kością, by wykonać test szczęścia lub walczyć z wrogiem oraz zapisujemy znalezione po drodze przedmioty. Nowością jest natomiast mechanizm strachu. Na początku gry określamy kością jego maksymalny poziom, ale rozgrywkę rozpoczynamy od zera. Później, w trakcie lektury, będziemy przeżywać wydarzenia, które będą nam ten strach zwiększać. Gdy dojdziemy do maksymalnego poziomu – umieramy. To fajny pomysł, dzięki któremu gracz dwa razy zastanowi się, czy opłaci mu się ryzykować w danej sytuacji.
To, co szczególnie przypadło mi do gustu w „Domu pełnym zła” okazały się zagadki. Nie było to typowe łamigłówki, co raczej sprawdzian wiedzy. Kilkukrotnie gra testowała, czy uważnie czytaliśmy poprzednie paragrafy i czy zajrzeliśmy do odpowiednich miejsc. W podziemiach domu, w dość stresującej sytuacji musiałam podać kilka nazw, o których totalnie nie miałam pojęcia. To uświadomiło mi, jak wiele rzeczy po drodze ominęłam. Warto zatem eksplorować i robić sobie na boku notatki.
Dla kogo jest „Dom pełen zła”?
Na pewno to nie jest książka dla kogoś, kto oczekuje wysokiego poziomu literackiego. To gamebook, a więc coś, co ma nam dostarczyć rozrywkę nie tyle z samego czytania, co przeżywania przygody. To także nie jest pozycja dla osób, które nie lubią wertować kartek. Mechanika gier książkowych jest tak opracowana, że skacze się pomiędzy paragrafami. Raz jesteśmy na stronie drugiej, za chwilę lecimy do 54, potem na 14, a potem na 134 w międzyczasie rysując mapkę i rzucając kością. Tak to po prostu wygląda.
„Dom pełen zła” mogę polecić po pierwsze wszystkim miłośnikom gier książkowych. Jeżeli podobały Wam się komiksy paragrafowe – to na pewno i ten tytuł Was oczaruje, zwłaszcza jeśli lubicie lekkie horrory. Po drugie książka powinna spodobać się wszystkim poszukiwaczom nietypowego spędzania wolnego czasu. To mixed media – coś z pogranicza typowej książki i grania w grę RPG. Dzięki narracji poczujecie się tutaj właśnie jak na sesji gry fabularnej! Już przy okazji „Czarnoksiężnika z Ognistej Góry” wspominałam, że choć Fighting Fantasy to gry dla jednej osoby, to nic nie stoi na przeszkodzie, by wciągnąć do zabawy domowników: ktoś będzie lektorem, ktoś będzie robił notatki itd. Wtedy doświadczenie jest nawet bardziej płynne.
Jeżeli macie ochotę na wieczór z dreszczykiem, to za cenę 16-17 zł, bo tyle obecnie kosztuje „Dom pełen zła” nie znajdziecie chyba lepszej alternatywy.
Dom pełen zła - ocena
-
9/10
-
8/10
-
9/10
-
10/10
Dom pełen zła - Podsumowanie
Trzymający w napięciu, lekki horror, który jest jak fantastyczna jazda po miejscami ocierającym się o tandetne dekoracje domu strachów. Ta część serii „Fighting Fantasy” zainteresuje głównie tych graczy, którzy nie przepadają za walkami i wolą eksploracje oraz rozwiązywanie zagadek.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- chcesz przeżyć przygodę z dreszczykiem
- lubisz czytać
- lubisz motywy nadnaturalne
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- denerwuje Cię liniowa fabułą (tylko 1 ścieżka do zwycięstwa)
- zależy Ci na historii, nie na grze (to gamebook, nie książka!)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry dziękujemy wydawnictwu FoxGames