W kosmosie nie jesteśmy sami, o czym przekonacie się, gdy tylko wejdziecie do gry w skórze Pioniera. Problem w tym, że żadna z odkrytych ras nie jest do nas nastawiona pokojowo. Zabijaj lub daj się zabić. Brzmi mało oryginalnie jak na strzelankę? Też tak myślałam. Ale potem nie mogłam się od Space Pioneer oderwać.
Obejrzałam poniższy trailer i czułam, że to nie jest gra dla mnie. Znowu strzelanie z widokiem od góry. Przecież takich gier są setki w Google Play. Ale patriotyczny obowiązek (twórcami „Space Pioneer” jest polskie studio Vivid Games) nakazał mi przynajmniej przejść kilka pierwszych misji. I wiecie co? Ta gra w rzeczywistości jest o wiele lepsza, niż na taką wygląda!
Odpowiada za to kilka czynników. Po pierwsze bardzo wygodna mechanika. Po lewej mamy wirtualny joystick do poruszania się bohaterem, po prawej przycisk strzelania i przedmiotów w ekwipunku. Celowaniem zupełnie nie musimy się przejmować, ale za to powinniśmy często ściągać palec ze sputu, bo inaczej broń się przegrzeje i przez kilka sekund nie oddamy z niej żadnego strzału.
A niebezpieczeństw jest sporo i to różnego typu. Są mniejsze i szybsze, ale łatwiejsze do zniszczenia roboty. Są rośliny plujące jadem, białe misie występujące często hordami i różnorodni bossowie. Musimy stale pozostawać w ruchu, by nie oberwać, co jest trudne o tyle, że niektóre zadania wymagają przebywania w danej strefie (standardzik SF – przejmowanie drona, naprawianie rakiety, zdobywanie paliwa itp).
Druga kwestia, rzadko dziś spotykana w darmowych grach, to nieinwazyjne mikropłatności. Nie ma tu żadnego paska energii czy ograniczonego czasu, który zmuszałby gracza do odkładania smartfonu na godzinę. Wszystkie udoskonalenia zbieramy z kart, które wypadają za zaliczoną misję. Jasne, można zwiększyć liczbę kart oglądając reklamy, czy też szarpnąć się na płatny pakiet, ale nie ma się uczucia, że bez wydawania prawdziwych pieniędzy daleko tu nie zajedziemy.
Rozwój bohatera jest przyjemny, ponieważ udoskonalamy nie tylko jego, ale też dodatkowy ekwipunek – apteczki, granaty, coraz lepsze bronie, oraz bazę, która przynosi dodatkowe profity. Nie brakuje też trybu hordy, w którym musimy przetrwać jak największą liczbę fal. Całość jest też dobrze udźwiękowiona i ładnie animowana, więc no cóż… Chociaż tego nie planowałam to w „Space Pioneer” od razu wsiąkłam i jeżeli też macie ochotę na trochę strzelania w kosmosie to zapraszam do Google Play lub na App Store.