Gdy widzimy coś przerażającego automatycznie zamykamy oczy, otaczając się ciemnością, która dematerializuje strach. Ale co zrobilibyśmy, gdyby mrok otaczał nas cały czas? Poznajcie Cassie, niewidomą bohaterkę gry Perception, która postanowiła stawić czoła swoim lękom.
Perception zdobyło na Kickstarterze 150 tysięcy dolarów. Wydawać by się mogło, że dla niewielkiego, niezależnego studia będzie to kwota wystarczająca, by stworzyć horror narracyjny o nietuzinkowej, ale jednak bardzo prostej mechanice. Koncepcja była naprawdę dobra i wcale nie dziwię się, że internauci sfinansowali kampanię. Niewidoma bohaterka, mroczny, oryginalny pod względem wizualnym świat, system echolokacji, uciekanie przed demonami, chowanie się pod łóżkiem. Takiej kombinacji jeszcze nie było i zwiastun kusił powiewem świeżości. Zobaczcie jak Perception wyglądało w 2015 roku.
Pytanie brzmi, ile zostało z oryginału? Zacznijmy od samej historii. Bohaterką jest niewidoma Cassie, którą poznajemy w krótkiej cutscence. Dziewczynę dręczą powtarzające się koszmary dotyczące pewnego domu. Jakimś cudem Cassie udaje się fizycznie namierzyć lokalizację posiadłości (!) i pchana niezbyt jasną motywacją postanawia udać się pod wskazany adres. Nie jest to najbardziej logiczne zawiązanie fabuły z jakim spotkacie się w grach i początek jest dość odrzucający. Miałam wrażenie, że scenarzystka bardzo szybko chciała przejść do konkretów i wzorem Gone Home czy What Remains of Edith Finch postawiła po prostu bohaterkę przed drzwiami tajemniczego domostwa. Nigdy w życiu nie przekroczyłabym progu budynku, który prześladowałby mnie w snach. Ale Cassie uparła się, no to trudno. Przejdźmy już przez ten próg.
By móc pokonać przeciwnika – w tym przypadku dom – najlepiej poznać jego mocne i słabe strony. Dlatego clou całej gry jest odkrywanie historii tej posiadłości, a raczej osób, które wcześniej w nim mieszkały. Dlaczego to właśnie to miejsce tak przyciąga do siebie Cassie? Co wydarzyło się w tych czterech ścianach? Czy doszło tu do jakiejś tragedii?
Podczas rozgrywki będziemy zbierać różnego rodzaju ślady obecności poprzednich właścicieli – notatki, nagrania na kasetach magnetofonowych, a także przedmioty codziennego użytku, które w paranormalny (a jakże!) sposób przywołają wspomnienia. Oklepany już w symulatorach chodzenia sposób przedstawiania opowieści jeszcze by się obronił, gdyby scenariusz miał w sobie więcej głębi, wciągał i zaskakiwał. Każdy kto grał w przytoczone wcześniej gry wie, że chodzenie po obcym domu i poznawania historii domowników może być niesamowitym przeżyciem.
Ale w Perception nie ma żadnych niesamowitości. Zastanawialiśmy się wspólnie z Piotrkiem co jest tego powodem i doszliśmy do wniosku, że nie chodzi tu o jakiś nielogiczny ciąg przyczynowo-skutkowy, tylko o to, że z Cassie trudno złapać nić porozumienia. Dziewczyna jest harda, nie boi się duchów i nie odczuwa grozy. Nawet jeśli w kilku momentach usłyszymy jej szybszy oddech, to nijak ma się to do spanikowanego bohatera Outlasta czy Amnesii. Nie potrafiliśmy wczuć się w tę historię, choć kilka wątków było wyraźnie ciekawszych od pozostałych. Finał także był dość satysfakcjonujący, a napisy końcowe wywołały nawet nutkę refleksji. Ale to zdecydowanie za mało jak na grę narracyjną.
To może jest chociaż strasznie? Pod pewnymi względami, owszem. Perception przytłoczy wszystkich graczy borykających się z klaustrofobią. Otaczające zewsząd ciemności powodują, że wciąż ma się wrażenie przebywania w ciasnych i niewielkich pomieszczeniach. W trakcie pierwszego rozdziału przed każdym otwarciem drzwi brałam głębszy oddech. Wsłuchując się w wyjący wiatr czy inne odgłosy starego domu byłam przygotowana na najgorsze. W każdym kształcie widziałam zagrożenie. Od samego początku twórcy uświadamiają, że Cassie potrafi szybko biegać i chować się za podświetlonymi na zielono obiektami. Logika nakazywała więc baczne rozglądanie się w każdym pomieszczeniu wyposażonym w taki sprzęt. Tymczasem w całej grze ta zdolność przydaje się tylko raz i to jeszcze na otwartej przestrzeni. Ewidentnie mamy tu do czynienia z pozostałościami po bardziej ambitnej mechanice zakładającej elementy skradankowe. Po co zapychać grę takimi bublami? Nie mam najmniejszego pojęcia.
Jak w każdym horrorze, tak i tutaj natkniemy się na typowe straszaki – trzaśnięcia drzwiami, pojawiające się na sekundę widma, zaciemniający się nagle ekran itp. Nie są one stosowane nadmiernie i widać wyraźnie, że twórcom zależało na zbudowaniu klimatu grozy. Indywidualną kwestią jest, czy ktoś przerazi się na widok niezbyt wyraźnego ducha z rogami lub bezwłosych lalek czy nie. Moim zdaniem Perception jest w stanie wywołać odpowiedni dreszczyk emocji, ale z pewnością nie będziecie się tu bać o życie bohaterki. Poza jednym oskryptowanym momentem musielibyście się bardzo postarać, by Cassie cokolwiek złego się stało.
To zaś sprowadza się do kolejnej cechy gry, którą wielu może uznać za wadę. Mianowicie, jest zbyt prosto. Perception pozbawione jest zagadek logicznych. Wymaga od gracza jedynie przemieszczania się z miejsca na miejsce i czasami rozejrzenia się po pomieszczeniu. Mechanika nie zmienia się od początku do końca – nasza bohaterka potrafi jedynie stukać laską o podłogę, dzięki czemu jej pole widzenia rozszerza się na chwilę. O ile przez kilkanaście pierwszych minut takie rozwiązanie jest intrygujące, tak później zaczyna po prostu irytować. Poruszanie się w ciemności bywa po prostu męczące. Częste stukanie sprawia, że dom zaczyna okazywać swoje niezadowolenie, ale prócz głuchych jęków nic nie zmotywuje Was do tego, by ograniczyć takie działanie.
Bardzo żałuję, że twórcy skupili się tylko i wyłącznie na jednym zmyśle bohaterki – słuchu. Przecież niewidomi mają doskonale wyostrzone pozostałe zmysły. Potrafią lepiej wyczuwać zapachy czy mieć wrażliwszy dotyk. Czy na prawdę tak trudno byłoby zrobić choćby kilka zagadek pokazujących, że niewidome osoby doskonale potrafią radzić sobie w obcym otoczeniu posługując się innymi zmysłami niż widzący człowiek? Przemilczę już fakt, że pozbawiona od urodzenia wzroku Cassie potrafi wyobrazić sobie doskonale wszystkie kształty, których nigdy przecież nie widziała…
Na pochwałę zasługuje voice acting – kwestie wypowiadane są z emocjami, dzięki czemu ani przez chwilę nie brakowało mi tego, że nie widzę tu żadnych cutscenek. Gorzej jest natomiast z muzyką – pojawia się tylko w kluczowych miejscach, a podczas zwykłej eksploracji słyszymy jedynie kroki Cassie.
Oprawa wizualna z jednej strony zachwyca swoją świeżością i melancholijną, niebieskawą kolorystyką, a z drugiej strony na dłuższą metę okazuje się przytłaczająca. Mimo tego, że gra jest krótka (około 3-4 godzin), co pół godziny musiałam robić sobie przerwy, gdyż zaczynałam się przy niej źle czuć psychicznie. Ale ja jestem dziwakiem, który traci zmysł równowagi, gdy tylko zgaśnie na schodach światło, więc przypuszczam, że nie każdy tak źle odbierze tę grafikę.
Wspaniale, że gra otrzymała polskie napisy – to rzadkość w grach niezależnych. Niestety zostały one wykonane bardzo niechlujnie, niektóre przypominają żywcem teksty z Google Translate, inne w ogóle nie zostały przetłumaczone. Za co zgarnęli kasę betatesterzy? Znów nie mam pojęcia.
Kupować zatem, czy nie kupować? Na Steamie gra kosztuje aktualnie 97 zł. Taniej bo za 92 zł kupimy ją na PS4. Za tę kwotę odradzam Wam ten tytuł zdecydowanie. Perception może podobać się fanom symulatorów chodzenia i opowieści z lekkim dreszczykiem, ale moim zdaniem ta gra nie jest warta więcej niż 40-50 zł. Jeśli liczycie na horror w rodzaju Amnesii, Outlasta, czy choćby polskiego Layers of Fear – niestety to nie ta liga.
Perception - Ocena końcowa
-
5/10
-
5/10
-
6/10
-
4/10
Perception - Podsumowanie
Mimo teoretycznie dobrego pomysłu i historii, która powinna zadowolić miłośników wątków paranormalnych, Perception za często sprawia wrażenie niedopracowanego produktu. Kuleje tu głównie mechanika i polskie tłumaczenie. To nie jest ta sama gra, którą obiecywano na Kickstarterze, ale jeśli macie ochotę na niewymagający myślenia thriller w nietypowej oprawie wizualnej, możecie sięgnąć po Perception gdy znajdzie się w jakiejś promocji.