Trzy świątynie, mosty, wijąca się droga i złoty smok! Na widok tej układanki z serii Smart Games moje serce szybciej zabiło. Czy finalnie jest to pozycja godna uwagi?
Siedzę sobie w moim orientalnym szlafroku. Na stole zielona herbata, w powietrzu kadzidełka i w takim oto relaksacyjnym nastroju sięgam pierwszy raz po kolejnego smarta. „Droga do świątyni: Smocza edycja” z tymi swoimi trzema pagodami i obłędnym złotym smokiem z miejsca przenosi mnie do Chin. Nastawiam się na cudownie spędzony wieczór z grą, która rozrusza mi szare komórki. Przechodzę na luzie poziomy dla juniorów, ale potem coraz dłużej przekładam wszystkie drogi. Kubek już dawno pusty, a ja dwoję się i troję, by przejść poziom i dociera do mnie, że oto kolejny z tych smarcików, który choć wygląda niewinnie, ostro daje popalić!
Droga do świątyni: Smocza edycja – na czym polega gra?
„Droga do świątyni” składa się tak jak każdy smart z planszy z wypustkami, na której to przyjdzie nam układać elementy. Plansza jest całkiem spora i niestety nie znajdziecie w pudełku plastikowej przykrywki, dzięki której grę dałoby się zabrać do torebki po wyjęciu z pudełka. Nie jest to zatem taki mobilny smart jak np. „Diamond Quest”, ale wciąż bez najmniejszego problemu mieści się on na kolanach, więc wcale nie musicie siedzieć z nim przy stole. Na kocu na trawce też można popykać.
A co będziemy układać? Są tu trzy rodzaje elementów: drogi, świątynie i smok. By rozpocząć zabawę, najpierw wybieramy z książeczki dowolną łamigłówkę i ustawiamy na planszy wskazane w świątynie i smoka. Zadanie polega na tym, by za pomocą dróg połączyć świątynie ze sobą uwzględniając położenie ich drzwi i pamiętając o tym, że smok zajmuje nam przestrzeń, ale można budować nad nim mosty. Do każdej zagadki istnieje wyłącznie jedno rozwiązanie! Te naturalnie możemy sobie sprawdzić na tyle książeczki, jeżeli się zatniemy.
Droga do świątyni: Smocza edycja – jakość wykonania
Nie powiem nic odkrywczego. Każdy smart game to po prostu klasa sama w sobie. Wiem, że plastikowe komponenty są najczęściej utożsamiane z zabawkami, czymś niekiedy nawet i tandetnym, ale tutaj wszystko jest ze sobą pięknie spasowane (no, jedynie smoka należy nauczyć się wkładać na planszy, by dobrze się trzymał ;-)). Każda świątynia ma inną liczbę pięter – od jednego do trzech, więc szybko się je identyfikuje i ustawia. Mosty są przeurocze, a smok błyszczy się jakby był z prawdziwego złota! Nie trzeba wyobraźni, by patrząc na taką scenerie zobaczyć rzeki, jeziora czy inne akweny, z nad których wyrastają mosty i budynki. To naprawdę ładny smart game!
Droga do świątyni: Smocza edycja – wrażenia z gry
Dobra, powiem Wam coś zabawnego choć Grzesiek mnie chyba udusi. To pierwszy smart game, w którym on zaklinował się na zadaniu juniorskim. Dałam mu go do zagrania i zajęłam się swoimi obowiązkami. Zapomniałam mu tylko wspomnieć o jakże kluczowej zasadzie braku konieczności wykorzystania wszystkich elementów dróg… Gdy po dobrych 20 minutach oddał mi grę ze stwierdzeniem „TO JEST POPSUTE! NIE DA SIĘ TEGO UŁOŻYĆ!”, a ja włożyłam dwa elementy i pokazałam mu rozwiązanie, to oczy wyszły mu z orbit :P.
Faktycznie te pierwsze poziomy startowe i początkowe dla juniora są naprawdę proste. Takie wiecie, patrzycie na układ i już widzicie co trzeba włożyć, by stworzyć połączenie. Dość szybko jednak, gdzieś w okolicach 21 zadania, gdy do zabawy wchodzi już trzecia świątynia, zaczyna robić się przyjemnie ciężko. Ze wstydem przyznaję, że już na czerwonych łamigłówkach (poziom expert) miałam chwile zwątpienia i zdarzyło mi się zerknąć na ostatnie strony książeczki.
Ale na pocieszenie powiem też, że im częściej grałam w „Drogę do świątyni”, tym miałam wrażenie, że szybciej wpadam na rozwiązanie. Nie było łatwo, ale satysfakcjonująco, zwłaszcza jak droga wiła się w spektakularny sposób (tzn. gdy tworzyłam mostki nad smokiem lub gdy właśnie pod mostkami należało przeprowadzić inną drogę). Poziomy z ostatniego etapu, gdzie na planszy nie ma nawet złotego smoka (dopiero od tej chwili zrozumiałam, że jego obecność nie pogarszała sytuacji, ale wręcz odwrotnie) były dla mnie na tyle trudne, że zabierały mi nawet pół godziny! A sami wiecie, jak takie 30 minut intensywnego kombinowania męczy :-).
„Droga do świątyni” to ten rodzaj smarta, który wkurza, robi z Ciebie idiotę, wydaje się niemożliwy do przejścia, a potem obracasz jeden elemencik o 45-stopni i nagle widzisz rozwiązanie. Satysfakcjonujące jak diabli!
Polecam ten tytuł w szczególności miłośnikom orientalnych klimatów. Nie wiem czy dla siedmiolatka nie będzie on mimo wszystko zbyt trudny po kilku zagadkach, ale z pewnością mogę powiedzieć, że dla nastolatka czy dorosłej osoby jest w sam raz! Może nie jest tak słodki jak „Cats & Boxes” czy tak uniwersalny jak mój ukochany „Diamond Quest”, ale jeśli lubicie łamigłówki, gdzie trzeba dużo manipulować elementami to ten z pewnością się sprawdzi.
Droga do świątyni: Smocza edycja - Ocena końcowa
-
9/10
-
8/10
-
8/10
-
8/10
Droga do świątyni: Smocza edycja - Podsumowanie
Kolejny doskonały Smart Game! Zaskakująco i pozytywnie trudny (ale nie przesadnie hardkorowy) z przepięknym wykonaniem. Zdecydowanie warto!
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- lubisz łamigłówki
- zależy Ci na odpowiednio wysokim poziomie trudności
- lubisz orientalny klimat
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- szukasz kieszonkowego smarta (ten ma jednak spore pudełko)
User Review
( vote)Grę otrzymałam na własność od wydawnictwa IUVI Games na potrzeby stworzenia recenzji. Wydawnictwo nie miała wpływu na treść i wyrażoną opinię.