Film nigdy nie będzie lepszy od książki, bo wyobraźnia to nieliczące się z budżetem i ograniczeniami narzędzie. Ale czasem ekranizacje są na tyle udane, pomysłowe i zachwycające, że podobają się nawet najzagorzalszym fanom danego tytułu.
Netflix ma w swoim portfolio mnóstwo bardzo dobrych seriali i całą masę beznadziejnych filmów oryginalnych. Nie wszyscy jednak wiedzą, że wśród tych naprawdę przyzwoitych produkcji spora część jest ekranizacją książki. I gdy spojrzy się na to, jak są one odbierane przez widzów, to nietrudno zauważyć, że filmowe adaptacje wyjątkowo się Netflixowi udają.
Przygotowałam dla Was moją topową dychę – najlepsze ekranizacje książek, które wyprodukował Netflix. Kierowałam się nie tym, czy dana adaptacja wiernie odpowiada książce, bo moim zdaniem zupełnie nie o to w adaptacji filmowej chodzi. Wybrałam te seriale i filmy, które miały na siebie ciekawy pomysł. Mam nadzieję, że zachęcę Was też do tego, by sięgnąć po papierowe pierwowzory, bo w większości przypadków są to zajmujące lektury – nawet wtedy, gdy widziało się już film.
Kolejność w poniższym zestawieniu jest przypadkowa.
#1. Ania, nie Anna („Ania z Zielonego Wzgórza”, Lucy Maud Montgomery)
Rok wydania książki: 1908
Wśród naszej listy to jedna z najstarszych książek, jaką Netflix wziął na tapetę i bez wątpienia najlepsza ekranizacja tej literackiej serii. Myślę, że każda dziewczyna uwielbiała „Anię z Zielonego Wzgórza”, bohaterkę obdarzoną przebogatą wyobraźnią i melancholią niezwykłą u dziecka. Netflixowa Ania ma wszystko to, co książka: – genialną postać pierwszoplanową i perfekcyjnie dobranych aktorów pobocznych, okraszone lekkim humorem i nutą nostalgii perypetie, ducha kanadyjskiej prowincji, a także obłędnie dobre zdjęcia. Tu przyznaję bez bicia – filmowe Avonlea wygląda po prostu lepiej na ekranie niż w mojej wyobraźni. Jako mała dziewczynka bardzo chciałam odwiedzić Zielone Wzgórze, a teraz, po ekranizacji już wiem, że Wyspa Księcia Edwarda musi znaleźć się kiedyś w planie podróży.
Nie przeszkadza mi, że serial w wielu miejscach odbiega od książki. Dostarcza równie pozytywnych emocji i tyle samo wzruszeń, co oryginał. Te 3 sezony można pochłonąć jednym ciągiem.
#2. Modyfikowany węgiel („Modyfikowany węgiel”, Richard Morgan)
Rok wydania książki: 2002
Za „Modyfikowany węgiel” Morgana wzięłam się tuż przed netflixową premierą serialu i całkowicie wsiąknęłam w tę historię. Jest to sensowny, ale pełen akcji cyberpunk poruszający problem nieśmiertelności. Wielu naukowców już teraz zastanawia się, czy kiedyś będziemy mogli zapisać kopię naszej świadomości do formy cyfrowej. „Modyfikowany węgiel” w przeciwieństwie do „Transcendencji” z Johnnym Deepem wykracza mocniej w przyszłość – znajdziemy tutaj i podróże między światami i mocno rozwarstwione społeczeństwo i filozoficzne rozważania na temat starzenia się i śmierci.
Serial nie jest fenomenalny. To raczej dobrze nakręcona ekranizacja z charyzmatycznym głównym bohaterem (i świetnym odtwórcą roli Poe!) i efektami specjalnymi, która miejscami za bardzo się dłuży. Odbiega też w wielu miejscach od książki, ale warto się w tym cyberpunku zanurzyć – przynajmniej w pierwszym sezonie, bo drugi, niestety jest oparty na autorskim scenariuszu, który w połączeniu ze zmianą aktora mocno odstaje od pierwowzoru.
#3. Wiedźmin („Miecz przeznaczenia”, „Ostatnie życzenie”, Andrzej Sapkowski)
Rok wydania książek: 1992, 1993
To po prostu niesamowite, że serial oparty na podstawie polskich powieści i w dodatku ze znakomitym Tomkiem Bagińskim na pokładzie przebił dotychczasowe hity Netflixa. „Wiedźmin” zelektryzował cały świat – nie obyło się bez hejterów, ale zdecydowana większość widzów, zwłaszcza spoza Polski, zachwyciła się uniwersum i atmosferą serialu. I tak jak nie potrafiłam sobie wyobrazić Henry’ego Cavilla w roli „naszego” Geralta, tak teraz uważam, że został dobrany perfekcyjnie. Serial ma cudowne popisy szermierki, świetne zdjęcia i balladę, której nie sposób wyrzucić z głowy.
Oczywiście, książki Sapkowskiego mają w sobie o wiele więcej czarnego humoru, specyficzny ton i bardziej głębokich bohaterów, więc jeżeli jeszcze jakimś cudem nie sięgnęliście po ubiegłoroczny hit Netflixa, to gorąco polecam mimo wszystko najpierw zacząć od prozy pana Andrzeja.
#4. Kierunek: Noc („Starość aksolotla”, Jacek Dukaj)
Rok wydania książki: 2015
Ten serial zbindżowaliśmy z Grześkiem w dwa dni. Belgijska produkcja zachwyciła nas rewelacyjną obsadą, ciekawym zbiorem charakterów i napięciem, od którego może rozboleć brzuch. Może pod kątem realizmu i logiki nie wszystko trzyma się tu kupy, ale hej! Jeżeli potraktujecie tę historię stricte rozrywkowo, bez wchodzenia w technikalia to gwarantujemy świetną zabawę. Fabuła opowiada o pasażerach nocnego lotu, którzy dowiadują się, że nadszedł koniec świata – Słońce zaczęło wytwarzać promieniowanie, które zabija wszystkie istoty żywe. Jedyną szansą na przetrwanie jest uciekanie wciąż na zachód, by uniknąć promieni słonecznych. Na pokładzie znajdują się ludzie z różnych środowisk, mówiący w różnych językach, co nie ułatwia walki o przetrwanie.
Tak naprawdę ten serial nie jest ekranizacją książki Dukaja. Ze „Starości aksolotla” wybrano zaledwie jedną ideę, prostą historię, która jest zarysowana tam zaledwie w paru zdaniach. Dlatego jeżeli chcecie dowiedzieć się, co będzie się działo w drugim sezonie tego serialu to książka niczego Wam nie wyjaśni. A czy warto po nią sięgnąć? Ja niestety się od niej odbiłam, choć doceniam koncepcję i fakt, że spora część fabuły rozgrywa się w Japonii. Jeżeli macie ochotę na bardziej ambitną opowieść a’la pixarowy „WALL-E” to całkiem możliwe, że powieść Wam się spodoba.
#5. The Ghost Bride („Narzeczona Ducha”, Yangsze Choo)
Rok wydania książki: 2013
Zdecydowanie najlżejsza pozycja z całego zestawienia. „The Ghost Bride” odnosi się do nietypowej, chińskiej tradycji, według której żywa osoba może poślubić zmarłego. Główną bohaterką jest uboga Li Lan, która dostaje propozycję zamążpójścia za ducha najbogatszej rodziny w mieście. Dziewczyna nie zamierza sprzedawać swojej wolności za pałace, dlatego zawiązuje z duchem pewien pakt. Nic więcej Wam nie opowiem, bo historia pełna jest nieoczekiwanych zwrotów akcji. Jest tutaj mocny wątek kryminalno-detektywistyczny, romans i typowo azjatycki humor (miłośnicy anime poczują się jak w domu). Ostatnie odcinki przydałoby się skrócić, ale jako całość ta pozycja po prostu wciąga.
Czytałam jedynie fragment książki i w polskim przekładzie nie zrobił na mnie wrażenia – miałam wrażenie, jakbym czytała telenowelę dla młodzieży, ale moim zdaniem się nie sugerujcie. „Narzeczona ducha” otrzymała miano bestselleru New York Timesa i zdobyła nominację do nagrody Carnegie Medal.
#6. Trzynaście powodów („Trzynaście powodów”, Jay Asher)
Rok wydania książki: 2009
Długo się zastanawiałam, czy umieszczać tu ten serial, bo każdy jego kolejny sezon mocno obniżał loty, jakby potwierdzając regułę, że bez materiału źródłowego scenarzyści nie potrafią udźwignąć kontynuacji (patrz -> „Gra o Tron”). Ale w końcu zdecydowałam się o nim wspomnieć z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że „13 powodów” porusza bardzo ważny temat samobójstw wśród młodzieży. To nie jest kolejny, durny serial o licealistach – nawet jeżeli ich problemy mogą komuś wydawać się błahe, to tutaj z odcinka na odcinek widzimy jak krucha staje się psychika człowieka pod wpływem pewnych doświadczeń. To serial o samotności, hejcie, nietolerancji, miłości, braku zrozumienia, ignorancji, egoizmie i strachu. A o tym przecież zawsze warto rozmawiać.
Po drugie zaś, „13 powodów” powinniście zobaczyć głównie z tego powodu, że zdaniem czytelników (ja niestety książki nie czytałam) przebija on powieść pod kątem osobowości bohaterów. Rzadko zdarza się, by ekranizacja nadawała głębi postaciom, a tutaj tak się właśnie dzieje. Oglądając materiały zza kulis widać, jak młodzi aktorzy przeżywali całą historię. Sam Netflix przygotował też dedykowaną ofiarom przemocy psychicznej i fizycznej stronę oraz przewodnik sugerujący, jakie tematy warto poruszyć ze swoimi dziećmi czy przyjaciółmi po seansie.
#7. Dracula („Dracula”, Bram Stoker)
Rok wydania książki: 1897
Nie twierdzę, że netflixowy Dracula jest lepszy niż klasyczny potwór Coppoli. Jest jednak całkowicie inny, totalnie odjechany, okraszony brytyjskim humorem i zupełnie inny od tego, co pokazuje Wam zwiastun :-). Ten serial robi para głównych postaci – nasz uroczy wampir oraz Agatha van Helsing, która przypomina Sherlocka w spódnicy. Każdy z trzech odcinków ma odmienny klimat, ale w każdym jest dużo mroku, błyskotliwych dialogów i świetnych zdjęć. Nieszablonowa końcówka bardzo mi się spodobała i naprawdę chciałabym zobaczyć w tej konwencji wiele innych horrorów.
#8. W głębi lasu („W głębi lasu”, Harlan Coben)
Rok wydania książki: 2007
Bez cienia żenady mogę powiedzieć, że to pierwsza, całkowicie polska produkcja polska na Netflixie, którą warto obejrzeć. Od pierwszego odcinka kryminalny wątek wciąga jak magnes i jest to zasługa zdjęć (zwłaszcza scenografia lat ’90 robi robotę), oprawy muzycznej i dobrze dobranej obsady. Scenariusz trzyma w napięciu, choć tu pokłony należą się Cobenowi, który stworzył genialny thriller – jeden z lepszych w jego dorobku. W serialu mamy inne realia i czasy, trochę inaczej są zarysowane niektóre postacie i wycięto parę wątków, ale na pewno miłośnicy książki nie obrażą się o te zabiegi.
Historia opowiada o prokuratorze, który po 20 latach od zaginięcia siostry na letnim obozie, powiązanym z morderstwem dwójki nastolatków, rozpoczyna prowadzić na własną rękę śledztwo, które ma dać odpowiedź na wiele pytań. Akcja rozgrywa się zarówno we współczesności, jak i latach ’90. Nie brakuje tu tajemnic, osobistych tragedii i zwrotów akcji. Warto przeczytać, warto obejrzeć.
#9. The Stranger („Nieznajomy”, Harlan Coben)
Rok wydania książki: 2015
A skoro jesteśmy już przy Cobenie to muszę Wam polecić kolejną ekranizację jego książki (swoją drogą, Netflix zakupił prawa do jego 14 powieści!). „Nieznajomy” to historia pełna sekretów. Adam dowiaduje się od obcej osoby, że jego żona Corinne oszukała go przed laty, mówiąc, że jest w ciąży. Gdy między małżonkami dochodzi do konfrontacji, Corinne znika bez śladu, wysyłając jedynie SMS-a, by jej nie szukać. W tym czasie nieznajomy wyjawia kolejne sekrety innym osobom, które wkrótce giną. Adam wraz ze zdeterminowaną policjantką, która właśnie straciła w ten sam sposób przyjaciółkę rozpoczynają polowanie na nieznajomego.
Różnica między powieścią, a serialem tkwi głównie w postaci nieznajomego – w netflixowej adaptacji jest to kobieta, nie mężczyzna. Scenariusz jest nieprzewidywalny, jak na Cobena przystało, zawiły, ale równocześnie nie odrealniony.
#10. Unorthodox („Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów”, Deborah Feldman)
Rok wydania: 2012
Nic nie przeraża bardziej, niż historie oparte na faktach. Przed Wami biografia hasydzkiej nastolatki, uwięzionej w strasznym, hermetycznym środowisku. Jeżeli nie wyobrażacie sobie świata bez Internetu, bez możliwości wyjazdu, bez prawa do własnych włosów, bez prawa do posługiwania się innym językiem, niż ten narzucony przez religię, bez prawa do czytania książek i grania na instrumentach, to musicie obejrzeć ten miniserial. Zbindżowałam go w jeden dzień, bo naprawdę nie przypuszczałam, że w dzisiejszych czasach istnieją jeszcze tak ortodoksyjne ugrupowania. Od ekranu nie można się oderwać nie tylko za sprawą przejmujących losów Esti, ale też jej wielkiego hartu ducha i nieprzeciętnej urody.
To wzruszająca opowieść, która pozwala docenić wolność, jaką mamy. Biografii jeszcze nie przeczytałam, ale z opinii czytelników wynika, że nie pochłania jej się z takim samym zaangażowaniem, jak ogląda serial. Taka już chyba natura książek dokumentalnych. Nie mniej gorąco zachęcam do obejrzenia dzieła Netflixa.
#11. Ty („Ty”, Carlone Kepnes)
Rok wydania książki: 2014
I serial i książka nie dała mi zasnąć. Jako ogromna fanka Dextera po prostu zakochałam się na całego w Joe – inteligentnym, socjopatycznym bibliotekarzu, który tak rozpaczliwie pragnie miłości, że nie cofnie się przed niczym. Zarówno serial jak i książka prowadzone są z perspektywy naszego bohatera, który jest też i zarazem antagonistą. Jego czyny będą Was szokować, ale będzie to na zasadzie „No nie, Joe, naprawdę? I co jeszcze wymyślisz? Jak daleko się posuniesz w swojej intrydze?”. Złe charaktery są zawsze bardziej fascynujące niż dobre, ale tutaj nie ma obrzydliwej stereotypowej jednowymiarowości.
Bohaterowie tej serii nie są czarno-biali, co widać chyba nawet bardziej w książce niż w serialu. Co ciekawe drugi sezon bardzo mocno odbiega od literackiego pierwowzoru i to na korzyść serialu, który świetnie obnaża realia Hollywood. Książka z kolei ma tę zaletę, że jest mniej ugrzeczniona. Czekam zarówno na trzeci sezon, jak i na trzecią część powieści.