Przez 500 lat w Norwegii Finchowie znani byli ze swojego szczęścia oraz... pecha. Na rodzie ciążyła dziwna klątwa - jej potomkowie ginęli w tajemniczych okolicznościach. Edith jest ostatnim członkiem rodziny pozostałym przy życiu i właśnie powraca po latach do domu, by odkryć utrzymywane w sekrecie tajemnice.
Gęsty las i wąska ścieżka prowadząca do najbardziej niezwykłego domu jaki widzieliście w grach wideo. Nieszablonowa forma, piętra dobudowywane jakby naprędce, wysokie kolumny podpierające rozrastające się włości, kolorowe ściany. Wszędzie czuć zapach życia pokrytego grubą warstwą kurzu. Mimo tego, że Edith znam zaledwie od kilku minut, rzeczywiście czuję się, jakbym wracała w rodzinne strony. Lękam się przekroczyć drzwi posiadłości Finchów i jednocześnie niesamowicie się ekscytuję. Spoglądam raz jeszcze na kaskadowy ogródek, zaczynające gnić belki podpierające dach i szumiący las. Pomogę Ci Edith, znajdziemy wyjaśnienie klątwy, która zabrała Twoich bliskich…
W środku wszystko wygląda tak, jakby rodzina zniknęła przed chwilą, a nie wiele lat temu. Wnętrza pełne są bibelotów – zdjęć, książek, dziecięcych zabawek. Nie ma tu brudu, czy żadnych pajęczyn, ot bardziej taki „artystyczny” chaos panujący często w wielopokoleniowych wnętrzach, które z trudnością mieszczą skarby każdego domownika. Wiele pomieszczeń jest zamkniętych i to właśnie one skrywają w sobie kolejne, niezwykłe fragmenty życia Finchów.
I chociaż świerzbi mnie język przeogromnie to zdradzając Wam jakikolwiek detal odnośnie tej historii, wyrządziłabym Wam wielką krzywdę. Jeśli graliście w The Unfinished Swan, to wiecie, że twórcy – studio Giant Sparrow – potrafią tworzyć surrealistyczne, poruszające opowieści. Ale uwierzcie mi na słowo, dopiero w przypadku What Remains of Edith Finch, autorzy rozłożyli skrzydła i wzlecieli na mistrzowski poziom narracji. Nawet perełki takie jak Gone Home czy Zaginięcie Ethana Cartera bledną przy historii rodziny Finchów. Całość ma charakter weird fiction – są tu wątki paranormalne, jednak ukazane w bardzo oniryczny, niedosłowny sposób. Niektóre Was przerażą (serce stanęło mi przy historii z Halloween), inne wzruszą, jeszcze inne pozostawią w stanie refleksyjnej melancholii.
Oprócz narracji w zachwyt wprawi Was także mechanika. Jak słusznie zauważył Piotrek w naszej rozmowie odnośnie tego dzieła, nazywanie What Remains of Edith Finch symulatorem chodzenia jest mocno ujmujące. Tak, eksploracja jest główną osią zabawy, ale podano ją tutaj w bardzo urozmaicony sposób. Każda opowieść to zamknięty mini-rozdział, wymagający od gracza innych czynności. Raz będziemy puszczać latawiec, innym razem kąpać się w wannie.
Gdy Gone Home czy Everybody Goes to the Rapture pozwalają jedynie odsłuchiwać dane historie, tak What Remains of Edith Finch pozwala Wam wejść w skórę danego bohatera. Dzięki temu każdy z nich ma swoje pięć minut. Wszystkie wypowiadane kwestie pojawiają się w formie tekstu w powietrzu, czasem w bardzo kreatywny sposób. Twórcy podkreślają tym zabiegiem istotę całej gry. Dla mnie to było jak zajrzenie do wirtualnego, immersyjnego pamiętnika.
Również pod względem audio-wizualnym gra nie odstaje od wymienionych w artykule gier. Ba, nawet mam wrażenie, że miejscami mocno je przewyższa. Projekty pomieszczeń są pełne uroku i już samą formą potrafią opowiedzieć wiele o swoich lokatorach. Twórcy zadbali o to, by każdy pokój był unikalny i ściśle dopasowany do zamieszkującej go postaci. Barwy i oświetlenie podkreślały klimat, podobnie jak symfoniczna muzyka zmieniająca się pod wpływem emocji. Całość sprawiała wrażenie przemyślanego, kompletnego dzieła, które mogłoby okazać się równie fantastycznym filmem, co pasjonującą książką.
Nie potrafiłam znaleźć w tym tytule żadnej wady, czy skazy, które w jakikolwiek sposób popsułaby mi odbiór. Dla niektórych problemem może okazać się krótki czas przejścia gry (około 2 godzin) i stosunkowo wysoka cena (84 zł) jak za jednorazowe doświadczenie. Zdaję sobie sprawę, że to dużo pieniędzy, ale pamiętajcie, że gry niezależne szybko tanieją i prędzej czy później na pewno natraficie na dobrą promocję.