10 lat temu japoński oddział SCE i studio Pyramid stworzyli grę, która łączyła ze sobą dwa skrajne tematy - muzykę i wojnę. Patapony wydane pierwotnie na PSP z miejsca odniosły sukces i doczekały się trzech części. W pierwszą z nich możecie już pograć również na PS4, ale czy warto?
Seria Patapon do dzisiaj ma swoich zagorzałych wielbicieli i często wspomina się o niej w kontekście najlepszych pozycji na przenośną konsolę PSP. To tytuł absolutnie nieszablonowy, który choć wygląda na prosty w praktyce wcale taki nie jest. Twórcom udało się znaleźć świetny balans pomiędzy muzyką, czyli w tym przypadku rytmicznym wybijaniem komend, a strategią, czyli ustawianiem formacji wojskowych, zdobywaniem nowego ekwipunku i taktyką w walce z wrogiem. I choć odświeżona wersja na PS4 nie zmienia niczego w mechanice, a jedynie podciąga nieco oprawę wizualną, to nie da się ukryć, że dziś Patapony nie są grą dla każdego.
O wielki Wszechmocny, czyli o fabule słów kilka
Sympatyczne stworki złożone wyłącznie z oczu i kończyn, czyli Pataponi, to waleczne i dzielne plemię, które przez lata jest prześladowane przez wrogich Zigotonów. Od czasów gdy stare bóstwo je opuściło w wyniku rozbicia strzeżonego przez Pataponów Jaja Świata, lud stracił też nadzieję na wolność oraz szansę na dotarcie na Kraniec Świata, gdzie zgodnie z ich wierzeniami czekać ma ich obiecane To, czyli arkadia, niebo, rodzaj krainy pełnej szczęśliwości. Pewnego dnia jeden z Pataponów zwany Hataponem odnajduje jeden z czterech świętych bębnów, dzięki którym jest w stanie komunikować się z Wszechmocnym. Tu wkracza gracz, który w roli powracającego bóstwa będzie przewodził ludowi. Celem gry jest rozbicie Zigotonów, zebranie pozostałych bębnów i dotarcie do Krańca Świata wybijając po drodze liczne demony i przedzierając się przez posterunku wroga.
Pata-pata-pata-pon, czyli o co chodzi z tym sterowaniem?
Patapon jest grą dwuwymiarową – całą akcję obserwujemy z boku i możemy tylko nieznacznie przesuwać kamerę w prawą stronę. W tym kierunku podążać też będą nasze jednostki, ale nie autonomicznie. Pataponi nie wykonają bez naszej komendy żadnego ruchu, choćby miały przez to zginąć. Komendy te wydajemy poprzez uderzenia w bębny. Początkowo do dyspozycji oddane nam zostaną tylko dwie komendy – ruch do przodu (□ □ □ ○, czyli PATA PATA PATA PON) oraz atak (○ ○ □ ○, czyli PON PON PATA PON). Z czasem uzyskujemy dostęp do kolejnych bębnów, które wydają inne dźwięki. Ich kombinacje zaś pozwalają na stworzenie szyku obronnego czy aktywowania cudu. Wszystkie komendy musimy wykonywać rytmicznie – po każdej sekwencji Pataponi powtarzają śpiewem nasze polecenie i je wykonują. Kolejny rozkaz możemy im wydać dopiero gdy zapadnie cisza.
Gdy zgubimy rytm, wydamy komendę za wcześnie lub za późno, rozkaz nie będzie wykonany. Za to gdy 10 razy uda nam się utrzymać dobre tempo, wówczas Pataponi wejdą w tzw. Gorączkę, czyli bonusowy tryb, który zwiększa ich siłę ataku do czasu, aż utrzyma się prawidłowy rytm. Jest to kluczowe w przypadku walk z bossami, z którymi walka normalnym sposobem jest zdecydowanie zbyt długa i nużąca. Tempo to jednak nie jedyne, na co powinniśmy zwrócić tu uwagę. Gra jest znacznie bardziej rozbudowana, niż mogłoby się wydawać.
Taktyka
Przed każdą misją mamy możliwość przeformowania naszych podopiecznych. Drużyna składa się z Pataponów strzelających z łuku, rzucających oszczepami i jednostkami walczącymi w bezpośrednim zwarciu. Poza nimi jest jeszcze Hatapon, który trzyma sztandar i dowodzi całą grupą. Gdy zginie automatycznie przegrywamy misję. Z kolei jeśli zginie któraś z pozostałych jednostek, na planszy pojawi się specjalny symbol przypominający koronę. Gdy go zbierzemy taki Patapon odrodzi się potem w wiosce. Jeśli nie uda nam się go zebrać, jednostka przepada na zawsze i będziemy musieli postarać się o nową.
Patapony ponadto możemy wyposażać w różnoraki ekwipunek zdobyty podczas walk. Im lepszej będzie on klasy, tym jednostka będzie silniejsza. Jak na taktycznego RPG-a przystało będziemy także wykonywać powtarzalne misje poboczne, czyli polowania, w których zdobędziemy materiały potrzebne do przywoływania nowych Pataponów.
Oprawa audio-wizualna
Tak jak w przypadku LocoRoco odświeżona wersja otrzymała wygładzone krawędzie i wyższą rozdzielczość. Styl jest oczywiście minimalistyczny i przypomina bardziej gry mobilne, ale ma to też swój urok. Obserwowanie walczących maluchów może być przyjemne, tak jak i odkrywanie kolejnych plansz. Najlepiej wypada jednak ścieżka dźwiękowa – rytm i słowa wypowiadane przez armię wchodzą do głowy i nawet człowiek się nie zorientuje, jak zaczyna się do nich bujać.
To nie jest gra dla wszystkich
Skoro mechanika jest w porządku i oprawa audio-wizualna też, to co jest nie tak? Rozgrywka nie jest tak dynamiczna jakby się tego chciało. Z dzisiejszej perspektywy konieczność wielokrotnego powtarzania tych samych poziomów w poszukiwaniu surowców i brak możliwości przyspieszenia rytmu, a także długie i żmudne młócenie bossów nie sprawia takiej przyjemności jak kiedyś. Bez dobrej kawy kilkukrotnie bym przy tej produkcji przysnęła. I choć absolutnie doceniam jej potencjał i długość (starczy na dobre 20 godzin), a także sympatycznych bohaterów, to nie jest to gra, do której chętnie bym powróciła.
Patapon Remastered spodobać się może przede wszystkim największym fanom tej serii, którzy nie posiadają już PSP, a chcieliby przenieść się o dekadę wstecz. To gra dla graczy pełnych cierpliwości, którzy nie potrzebują wybuchowej akcji, adrenaliny i efektów specjalnych.
Patapon Remastered - Ocena końcowa
-
6/10
-
8/10
-
6/10
-
5/10
Patapon Remastered
Mechanika, choć ciekawa, nie będzie każdemu odpowiadać – za dużo w niej powtarzalności i powolnego tempa. Odświeżona wersja gry nie przynosi żadnej nowej zawartości, stąd cena 63 zł może posiadaczom oryginału wydać się zbyt wysoka. Z drugiej strony pamiętajmy, że jest to bardzo długa pozycja, która na dużym telewizorze prezentuje się i brzmi nawet lepiej niż na PSP.