Modułowa plansza, mechanika budowy talii, proste zasady, śliczne wykonanie i Reiner Knizia - to się nie mogło nie udać.``Wyprawa do El Dorado`` to must have dla fanów gier familijnych i lekkich, ale wymagających kombinowania strategii.
Poruszająca ludzkość od stuleci legenda o mieście ze złota była wałkowana już nie raz w popkulturze. Ostatnio mogliśmy odkryć „Tajemnicę El Dorado” w bardzo przyjemnej grze typu escape room, ale na pewno każdy widział chociażby „Indianę Jonesa i Królestwo Kryształowej Czaszki”, a posiadacze PS3 spędzili czas przy „Fortunie Drake’a”, gdzie m.in. poszukiwało się tej mitycznej miejscówki. Dziś chciałabym przypomnieć o wydanej w 2019 roku grze familijnej Reinera Knizii, która zdobyła nominację do Spiel des Jahres i Golden Geek w kategorii najlepszej gry familijnej. Jeżeli jeszcze o niej nie słyszeliście, to serdecznie zachęcam do zapoznania się z niniejszą recenzją.
Wyprawa do El Dorado – co w pudełku?

Zawartość jest bycza!
Nasza Księgarnia lubuje się zazwyczaj w niedużych grach, które łatwo schować do torebki czy plecaka. „Wyprawa do El Dorado” to pełnowymiarowa gra planszowa z ciężkim i cieszącym oczy pudłem. Patrząc na okładkę widzi się wszystko to, co związane z legendą: archeologów badających ziemię i spoglądających na błyszczący złotem gród, dżunglę, z której wystają ruin, rwącą rzekę, papugi – no sztos. Za oprawę wizualną odpowiada tutaj Vincent Dutrait, którego możemy kojarzyć z wielu innych tytułów m.in. „HMS Dolores”, „Jaipur”, czy
„T.I.M.E Stories – Proroctwo Smoków”.

Karty do gry
Po otwarciu pudełka wylewa się obfita zawartość. Poza taliami graczy, które zbudowane są z 8 kart, mamy tutaj aż 54 karty specjalne, które dzielą się na 18 rodzajów. Wspaniale, że mają one nie tylko czytelną ikonografię, ale też te o zdolnościach specjalnych są jasno opisane – strasznie nie lubię w trakcie gry zerkać do instrukcji, więc to duży plus.
Do dyspozycji oddano również 7 większych i 3 mniejsze płytki terenu, które będą stanowić planszę główną. Dzięki modularnej formie możemy za każdym razem układać z nich inną trasę – jeżeli braknie nam pomysłów, instrukcja podaje kilka wersji podzielonych nawet na poziomy trudności. To kluczowa cecha tej gry, która gwarantuje bardzo wysoką regrywalność – mimo rozegrania wielu partii wciąż czuje się tą świeżość przygody.

Jeden z proponowanych w instrukcji układów
Zamiast zwykłych kart pomocy, skrót zasad znajdziemy na płytkach ekspedycji, które ułatwiają nam utrzymać porządek wśród talii. Poza ośmioma drewnianymi pionkami, gra zawiera również 36 żetonów jaskiń, płytkę rynku, 6 blokad i znacznik gracza rozpoczynającego. Uff. Sporo tego!
Z wszystkich elementów czuć klimat XX-wiecznych ekspedycji. To zdecydowanie jedna z najładniejszych gier Naszej Księgarni. Taka, po którą sięgają oczy zanim jeszcze podbije ona serce. Uprzedzam jednak, że wymaga ona bardzo dużego stołu. Na naszym 180 x 80 cm przy czterech osobach byliśmy ściśnięci jak sardynki w puszce.
Wyprawa do El Dorado – zasady gry

Budowa talii
Celem gry jest dotarcie do przeciwległego końca mapy. Wygrywa osoba, która pierwsza stanie swoim pionkiem na obszarze płytki końcowej, czyli tytułowym El Dorado. Na początku zaczynamy z 8 kartami podstawowymi (wszyscy gracze mają ten sam zestaw), które tasujemy i następnie układamy na swojej płytce obrazkiem do dołu. W swojej turze wykonujemy trzy proste czynności.
Najpierw wybieramy z 4 kart na ręce tę, którą chcemy zagrać. Karty zagrywamy, by przesunąć pionek po mapie. Ważne są tu symbole i ich ilość. By wejść na pole z symbolem 2 maczet, musimy zagrać kartę z przynajmniej dwoma maczetami itd. Jeżeli zagramy kartę o wyższej sile, to możemy kontynuować ruch na następne pole, pod warunkiem, że niewykorzystana siła tej karty pozwoli nam na nie wejść. Kart nie łączymy jednak ze sobą – wszystkie zagrywamy pojedynczo. Jeżeli nie możemy się już dalej poruszyć, bo np. nie mamy odpowiedniej liczby symboli lub pole zagradza nam inny gracz (nie wolno przeskakiwać pionków!), to wszystkie zagrane karty odkładamy na prawą stronę płytki – jest to stos kart wykorzystanych.

Ta karta pozwoli nam przejść na jedno sąsiednie pole (dowolne z maczetą)
Na koniec swojego ruchu możemy jeszcze opcjonalnie kupić 1 kartę z rynku, na którym dostępne jest 6 stosów kart (gdy jeden stos się wyczerpie, zastępuje go nowy, wybrany przez gracza). Płacimy kartami z ręki – żółte warte są tyle, ile mają siły, a pozostałe warte są połowę. Przy płaceniu można łączyć karty, pamiętając o tym, że reszta nie będzie wydawana. Karty użyte do płatności także odkłada się na stos kart wykorzystanych. Na koniec tury zawsze dobiera się na rękę tyle kart, by mieć w ręce 4. Gdy stos dobierania się wyczerpie, należy przetasować stos kart wykorzystanych.

Pionki nie mogą siebie przeskakiwać
Podstawowymi polami na planszy są: dżungla, wioska i rzeka. Szare rumowiska i czerwone obozy wymagają odrzucenia dodatkowych kart z ręki (te z symbolem czerwonego iksa oznaczają, że kart pozbywamy się bezpowrotnie – trafiają one do pudełka, a nie na stos kart wykorzystanych). Po górach nie da się przejść. Pomiędzy płytkami plansz znajdują się blokady – kto pierwszy przez nie przejdzie, otrzymuje ją. Blokady nie dają nic szczególnego, poza pomocą w rozstrzyganiu remisów.

Kupować możemy tylko karty leżące na płytce rynku
Na kartach rynku znajdziemy takie o dodatkowych umiejętnościach – mogą one ułatwiać eksplorację, kupowanie innych kart lub stanowić jednorazową pomoc np. dobrać z talii więcej kart niż zwykle. W wariancie zaawansowanym dochodzą do gry jaskinie – ich żetony uformowane w stosy rozkłada się losowo na górach. Dany żeton ze stosu otrzymuje gracz, który stanie na polu obok jaskini. Pod żetonami kryją się dodatkowe bonusy – symbole ułatwiające poruszanie się lub zagrywki specjalne. Gracz może z nich skorzystać w dowolnym momencie w swojej turze – są one jednak jednorazowe.
Wyprawa do El Dorado – wrażenia z gry

Wyścig po złoto
„Wyprawa do El Dorado” to tytuł, który zachwyca na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, mamy naprawdę proste i logiczne zasady. Nawet jeżeli mechanika budowania talii (deck building) zupełnie nic Ci nie mówi, to nie nie martw się. Gra ma bardzo niski próg wejścia, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać inaczej. Instrukcja ma ledwo parę stron, które poparte są obrazkowymi przykładami. To tytuł na podobnym poziomie co „Wsiąść do pociągu” – no może oczko wyżej, bo jest tu ciut więcej decyzji, ale dalej uważam, że nawet osoby, które dopiero wchodzą do świata planszówek bez problemu wszystko w mig zrozumieją.

Różne układy sprawiają, że żadna gra nie jest taka sama
Po drugie, atmosfera wyścigu, która zagęszcza się im bliżej końca. Na początku wszyscy startują niejako z podobnego miejsca, ale bardzo szybko może dojść do sytuacji, w której ktoś wysunie się na prowadzenie. Tutaj lider musi stale oglądać się za siebie, a nie tylko patrzeć „w przod” – czasem nie warto będzie wyrywać się do przodu, jeżeli aktualna pozycja świetnie blokuje pozostałych z tyłu. W tym czasie można przecież obkupić się w karty! Im dalej w las, tym trudniej. Pola wymagają większej liczby symboli, do tego dochodzą „przeszkadzajki” w postaci obozów lub gór.
I tu kolejna rzecz – konstrukcja planszy faktycznie pozwala na obieranie różnych tras. Tylko od nas zależy, czy polecimy na skróty, ale ryzykując, że nie wypadną nam te bardziej „rarytasowe” karty, czy też dłuższą, ale łatwiejszą drogą. Trudność trasy to z kolei pojęcie względne, ponieważ każdy buduje tu własną talię i do tego dochodzi łut szczęścia – nawet jeżeli obkupimy się w droższe karty z większą liczbą symboli, czy też akcji specjalnych pozwalających na „bezpłatny” skok na pole sąsiadujące, nie wiemy czy wypadną nam na rękę akurat w danej turze. Ale jest ryzyko, jest zabawa!

Żetony jaskiń zwiększają nasze możliwości ruchu
Decyzyjność jest tu świetnie wyważona. Każdy może obrać własną taktykę i sprawdzić ją w praktyce. Czy szybkie budowanie talii byle jakimi kartami ma sens? A może lepiej zostać trochę z tyłu na trasie, lecz zaoszczędzić i kupić coś ekstra? Już samo układanie trasy pod kątem kolejności zagrywanych kart jest przyjemne – bardzo przypomina mi zagrywanie kart terenu w „Krukach”, ale jest bardziej wysublimowane, ponieważ jedna karta może nam pozwolić przebyć kilka pól na raz, albo jedno, ale o wyższej sile. Mamy też karty, które pozwalają nam elegancko odchudzić talię, by częściej wypadały nam lepsze akcje. „Wyprawa do El Dorado” uczy analizowania sytuacji i planowania, ale nie w przytłaczający sposób – wciąż gra ma lekki, familijny charakter.
Tempo gry może być różne, to już bardziej kwestia grających – zdarzają się myśliciele, którzy 5 minut będą wybierać kartę z rynku, ale najczęściej tury przebiegają sprawnie. Sytuacja na planszy jest jasna, jedyne co musimy zaplanować to to, w jaki sposób zagrać 4 karty z ręki. Podoba mi się też interakcja między graczami – raz, że są oni obecni na trasie, blokują nam pola, powodują, że musimy często ruszyć objazdem, a dwa, że zabierają nam karty z rynku. Jasne, każdego rodzaju jest po 3 sztuki, ale w grze czteroosobowej te fajniejsze jak np. hydroplan, czy tubylec dość szybko znikają (albo to ja mam takie szczęście? ;-().

Karty startowe
Wady? W zasadzie nie mam się tu do czego przyczepić. Jedyne, co udało mi się zaobserwować to brak motywacji do gry, kiedy lider tak mocno wysunie się na prowadzenie, że inni nie mają już szansy, by go dogonić. Zdarza się to rzadko i raczej w towarzystwie „weterani” kontra „początkujący”. Nie jest to jakiś ubytek w mechanice, raczej okazja do wysnucia wniosków na kolejne partie i zachęta do eksperymentowania taktycznego.
„Wyprawa do El Dorado” jest nie tylko piękną, ale przemyślaną, dającą kupę frajdy, emocjonującą grą, która powinna znaleźć się na Waszej półce, jeżeli szukacie regrywalnej pozycji wyścigowej. Jak większość gier rodzinnych najlepiej działa na cztery osoby, ale wariant dwuosobowy jest też ciekawy, ponieważ kontroluje się wtedy 2 pionki, a nie tylko jeden, co stwarza inne możliwości taktyczne. Najsłabiej wypada gra w trzy osoby, ale tylko z tego względu, że wtedy na trasie nie jest tak „ciasno”.
Wyprawa do El Dorado
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
Wyprawa do El Dorado
Rewelacyjna gra familijna – coś dla tych, którzy lubią pokombinować, ale cenią sobie szybkie tempo i dużą regrywalność. Piękne wykonanie, modularna plansza, proste zasady. Za tę cenę? Bajka!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz niebanalnej gry familijnej
- lubisz gry wyścigowe
- lubisz mechanikę budowania talii
- szukasz gry, która nie znudzi Ci się, nawet jeżeli często będziesz w nią grał
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- zależy Ci na bardziej przygodowych doznaniach (tu mamy klasyczną formułę wyścigu)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia