Od wielu lat wyjście w sezonie na polską plażę łączy się z umiejętnością sprawnego manewrowania między parawanami odgradzających się od siebie wczasowiczów. Nie wiadomo skąd się wziął ten zwyczaj, bo na taką skalę nie jest praktykowany w żadnym innym kraju na świecie. Gdyby to jeszcze były tylko pojedyncze konstrukcje osłaniające od wiatru, ale nie... To często są całe labirynty i sektory, zabierające kawałki plaży. Parawaning wpisuje się już w polski folklor, tak jak skarpetki do sandałów, klapki Kubota czy wymyślający żenujące rymowanki sprzedawcy lodów i kukurydzy. I z tych tematów właśnie wyśmiewa się delikatnie ``Plażing``, który jesienią wystartuje z kampanią crowdfundingową..
Bardzo możliwe, że całkiem wiele wiecie już o „Plażingu”, bo twórca gry, Łukasz Makuch, bardzo aktywnie działa w sieci i jest świetnym przykładem na to, jak należy promować swoją markę w social mediach. „Plażing” wyśmiewa wszystkich Januszów i Grażyny, ale robi to w sposób wręcz wysublimowany, jak gdyby mówiący – hej, to żaden wstyd! W każdym z nas jest cząstka tej „polskości”. Tacy jesteśmy. Lubimy się rozpychać na plaży, puszczać głośną muzykę, obżerać się goframi na wakacjach. Ja uczciwie przyznaję, że pokochałam tę grę zanim jeszcze w ogóle miałam okazję w nią zagrać, właśnie przez to, co sobą reprezentuje.
„Plażing” ma już ponad tysiąc fanów na Facebooku i jestem przekonana, że bez problemu da sobie radę w kampanii, która rozpocznie się niebawem. Ale jeżeli dla Was sam temat i sympatyczny twórca to ciut za mało, szybko uspokajam – to naprawdę fajna gra. I zaraz opowiem dlaczego.
Plażing – Parawany w dłoń, czyli co mieści się w pudełku
W „Plażingu” nie ma typowej rozkładanej planszy. Do każdej gry musimy ją sobie skonstruować z dołączonych kafelków. Te podzielone są na trzy grupy. Pierwsza to kafelki pełniące funkcję ramy i zarazem toru punktacji. Druga to kafelki standardowe, którymi wypełnia się całe wnętrze. Trzecia zaś grupa to kafle specjalne, których używamy wtedy, gdy mamy ochotę na grę z rozszerzeniami. Wszystkie kafle przedstawiają fragmenty plaży dzielące się na 36 kwadratów. Poza żółtym piaskiem znajdziemy na nich pola, na których będą leżały na starcie zasoby, a także pola specjalne, które dadzą nam ujemne lub dodatnie punkty.
Na części kafli zobaczyć można także obiekty, które dają cień – w rozgrywce takich obiektów nie zasłania się parawanami czy leżakami, stanowią one naturalne „ściany”. Co innego wyspy czy wydmy, które znajdują się na krawędziach. Za obszar, od którego nie będziemy się odgradzać uważamy część północną, czyli morze – wiadomo. Sama oprawa wizualna jest minimalistyczna, wektorowa, o wypranej kolorystyce – zupełnie nie mój gust. Widziałabym całość w barwach kojarzących się z marynistycznym motywem, czyli biel z połączeniami grantu i pasteli, koniecznie z podkreśleniem piasku na plaży i muszelkami z modeliny, tudzież czegokolwiek innego niż plastikowy kryształ (patrz zdjęcie powyżej!). Ale niewykluczone, że ta kwestia jeszcze się zmieni w finale – pamiętajcie, że wszystko co widzicie na zdjęciach to dopiero prototyp. Grunt, że na ten moment spełnia ona swoją rolę – wszystko jest czytelne.
Fajnie, że są tutaj różne akcenty związane z Bałtykiem – lody Bambino, dziki spacerujące po wydmach, naturyści, parasolki, koła ratunkowe, toi toie, dmuchany flaming itp. Może niepotrzebnie dodawano tylko elementy fantasy w rodzaju krakena w morzu czy krasnoludka. Pomysłowo umieszczono natomiast wizerunek osób grających w… „Plażing” :-) Taki easter egg.
Kolejnymi elementami gry są drewniane meeple w liczbie 40 sztuk (po 10 na każdego gracza), a także komplet tekturowych parawanów (8 szt. w 4 kolorach) w kształtach liter L i U zajmujących kilka pól, prostokątne zajmujące dwa pola kocyki (5 szt. w 4 kolorach) oraz kwadratowe, zajmujące jedno pole graty (6 szt. w 4 kolorach). Poza tym mamy jeszcze znaczniki bursztynów, muszelek i kamieni, które będziemy zbierać w grze (w sumie 45 elementów), 8 szt. zasobów niespodzianek, kość pogody oraz 16 kart wydarzeń. Najpewniej dodane zostaną jeszcze znaczniki śmieci, których będzie można użyć w wariancie dwuosobowym (na potrzeby testu użyliśmy własnych sześcianów).
Jak widzicie jest to całkiem bogaty zestaw. Pomijając kwestie wizualne, które jednym będą się podobać innym nie, to muszę przyznać, że już prototyp prezentuje świetną jakość i widać, że Łukasz bardzo przykładał się do jego wykonania. Mi marzą się tu jeszcze znaczniki zasobów w kształcie prawdziwych muszelek, kamyczków i bursztynów, zamiast kryształków. Bardzo możliwe, że w kampanii dodane zostaną nowe rzeczy – pewnie wiele zależy od zainteresowania wspierających.
Plażing – parawany w dłoń, czyli o zasadach słów kilka
„Plażing” to gra, która łączy w sobie dwie mechaniki – kontrolowania obszarów oraz zbierania zestawów. Gracze na przemian wykorzystują swoje parawany, koce i graty do tego, by otaczać leżące na piasku zasoby. W swoim ruchu dozwolone są dwie akcje – wykładania elementów lub zbierania zasobów. Jeżeli wykładamy element możemy albo położyć na dowolnym polu 1 parawan, albo 2 mniejsze elementy w dowolnej kombinacji (np. koc + grat, lub 2 graty). Jedynie w przypadku gratów musimy pamiętać, by położyć je maksymalnie na 3 polu od innego wyłożonego elementu.
Z kolei jeżeli zdecydujemy się zebrać zasoby, to możemy albo zebrać ze wszystkich swoich obszarów wszystkie elementy jednego zasobu (np. wszystkie bursztynki), albo 2 różne zasoby.
Samo zamykanie obszarów jest niezwykle proste – minimalny obszar, który możemy zamknąć to jedna kratka piasku. Obszar uważa się za zamknięty, kiedy jest otoczony z każdej strony (za wyjątkiem linii przy morzu) dowolnym elementem graczy (parawanem, kocykiem, gratem), ścianą budynku, tudzież czymś, co daje cień. Przy czym zauważcie, że elementy te nie muszą do siebie przylegać pełnym bokiem – wystarczy, że będą stykały się jednym narożnikiem.
I tu istotna kwestia. Obszar przejmuje nie ten gracz, który wyłożył ostatni element domykający, ale ten, który posiada więcej elementów składających się na obszar. W przypadku klarownej sytuacji do środka obszaru wkładamy meepla gracza dominującego. Ma on też bonusową akcję w postaci zdjęcia z obszaru wszystkich zasobów jednego rodzaju. A co w przypadku remisu? W takim wypadku obszar zostaje neutralny – nie należy do żadnego z graczy, a znajdujące się w nim zasoby przepadają.
Gra kończy się, gdy jednemu z graczy zabraknie wszystkich kocyków i parawanów lub kiedy ktoś nie będzie mógł wykonać ruchu. Pozostali gracze mogą jeszcze skończyć swoją turę.
Punktacja jest również ciekawa. Za każde zamknięcie swojego lub cudzego obszaru otrzymujemy punkt. Na koniec otrzymuje się także punkty za zebrane zasoby (pojedynczo + po 10 pkt za każdy zestaw trzech różnych) oraz pogodę. Na początku gry rzuca się kością, która wskazuje skąd wieje wiatr (wtedy punktujemy na koniec za każdy parawan chroniący od wiatru wiejącego z danego kierunku) lub świeci słońce (+2 pkt za każdy kocyk) albo pada deszcz (-1 pkt za każdy grat). Dodatkowo sprawdza się jeszcze, który obszar został otoczony największą liczbą elementów i który gracz posiada najwięcej zamkniętych obszarów.
Tak wygląda najprostszy, podstawowy wariant gry. Poza nim możemy grać jeszcze z kilkoma rozszerzeniami – oddzielnie z każdym z nich lub łącznie, w zależności od preferencji. Pierwsze rozszerzenie dotyczy kafli specjalnych, czyli takich, które wprowadzają dodatkowe zasady związane z punktacją. Np. jeżeli przykryjemy oba pola na wypożyczalni leżaków, otrzymamy leżak, który w kolejnej turze możemy włożyć do swojego zamkniętego obszaru, co na koniec da nam aż 7 punktów. Z kolei boisko ma minusowe pola – jeżeli położymy tam element, to na tym stracimy, ale jeżeli zdołamy otoczyć je w całości dostaniemy aż 10 punktów.
Kolejnym rozszerzeniem są znaczniki niespodzianek, które układamy losowo na początku gry na polach z patyczkami. Zbiera je się tak samo, jak pozostałe, ale trudność polega na tym, że dopóki nie wykonamy zbierania, nie wiemy czym jest niespodzianka – może nam ona dać dodatkowe punkty, znaczniki lub… punkty minusowe.
Do gry możemy ponadto dorzucić karty wydarzeń, które aktywują się losowo w momencie zamknięcia obszaru z niespodzianką. Udało nam się także przetestować najnowsze rozszerzenie, dotyczące wariantu dwuosobowego. Wprowadza ona dodatkowe znaczniki śmieci, które w trakcie przygotowywania gry, gracze na zmianę kładą na dowolnych polach. W trakcie gry obowiązuje nowa zasada – nie wolno zamknąć obszaru ze śmieciem. Jeżeli jednak umieścimy dowolny element na ośmiu polach otaczających śmieć, to kosztem jednej tury możemy go podnieść. Na koniec gry zaś każdy odpad daje po 1 punkcie, a ten gracz, który ma go najwięcej dodatkowo 5 punktów.
Plażing – parawany w dłoń, czyli wrażenia z gry
Czytając powyższe zasady, może się Wam wydawać, że jest ich strasznie dużo, ale po pierwszej rozgrywce wszystko jest bardzo intuicyjne. Jest to ten rodzaj gry, który nie wystraszy początkującego, ale też odpowiednio nasyci osoby, które na co dzień grają bardzo dużo, nie tylko w pozycje familijne. Przede wszystkim cieszy sam setting. Gdy już ułożycie sobie plażę i dostaniecie do rąk te kocyki i parawany, a dodatkowo zapuścicie muzyczkę z odgłosami morskich fal, od razu wrócą Wam wspomnienia i tęsknota do wakacji.
Nie myślcie jednak, że nie ma tu miejsca na głębsze emocje. „Plażing” jest grą nastawioną mocno na rywalizację, to wręcz walka na parawany! O ile na początku pewnie każdy będzie się zabudowywał gdzieś nieśmiało, na krańcach planszy, to szybko zauważycie, że o wiele więcej można zyskać wtrącając się do konstrukcji innych graczy. A wtedy trzeba już będzie kombinować – obliczać, czy na pewno wystarczy nam elementów, by zamknąć obszar, sprawdzać, co zostało jeszcze na rękach rywalom, przeliczać, o które zasoby warto powalczyć. A może lepiej przeznaczyć parawan na punktujące od razu pola specjalne? Albo skupić się na tworzeniu małych, ale licznych obszarów?
Warto przy tym zauważyć, że gra nie jest długa. Trwa maksymalnie kilkanaście rund. Jeżeli od samego początku, nie będzie się miało jakiegoś planu, to potem możemy obudzić się z ręką w nocniku. Oczywiście tu trzeba być elastycznym, bo przecież przeciwnicy też myślą i ich strategii nie znamy. Musimy sprawdzać, co nam się w danej chwili opłaci. Czasem możemy nawet wyjść korzystniej na tym, że zablokujemy rywala i stworzymy pole neutralne, za które nikt nie zbierze zasobów. Czasami jednym, maleńkim gratem ktoś może popsuć nasz misterny plan. Negatywna interakcja działa i ma tutaj sens. I co więcej, czuć to w absolutnie każdym składzie, ponieważ plansza jest modularna i liczba kafli jest dopasowana do liczby graczy. Może przy dwóch osobach nie czuć, że jest ciasno, ale za to gra się wtedy bardzo strategicznie, bo tura następuje szybciej i mamy możliwość podjęcia niemal błyskawicznej reakcji.
Trudno też tutaj mówić o jednej strategii wygrywającej, ponieważ czego byśmy sobie nie wymyślili (np. skupianie się wyłącznie na zbieraniu zasobów), musimy się liczyć z poczynaniami innych graczy. Poza tym punkty otrzymujemy za sporo rzeczy. Czasem o wygranej może zadecydować wyłącznie pogoda, na którą IMHO mało kto zwraca uwagę przy układaniu elementów ;-). Finał może się zatem okazać zaskakujący.
A teraz dodajcie jeszcze do tego wszystkiego rozszerzenia. Mi najbardziej spodobały się karty wydarzeń, bo lubię, gdy dzieje się na planszy coś nieoczekiwanego, co może przynieść korzyści lub straty (ach, ten dreszczyk emocji). Na przykład na plażę może wparować dzik, który rozwala wszystkie parawany w pasie przy wydmach, albo mewa, która kradnie z zapasów po jednym gracie. Niezły jest także wariant ze śmieciami dla dwóch graczy, który pozwala na jeszcze większe kombinowanie. Autor ma bez wątpienia głowę pełną pomysłów.
„Plażing” jest regrywalny, dynamiczny, pozwalający na rozruszanie szarych komórek w zdrowej atmosferze rywalizacji. Do tej pory nie miałam szczęścia w testowaniu prototypów. W każdej grze znajdowałam błędy, zbędne mechanizmy, coś co kompletnie mnie odrzucało. A teraz zwyczajnie, nie mam do czego się przyczepić. To solidnie przygotowana pozycja. Jeżeli tylko będzie na wspieraczce w rozsądnej cenie, to wróżę jej duży, ogólnopolski (a może nawet zagraniczny!) sukces :-).