Mam nadzieję, że nie zapomnieliście jeszcze o „Canvas”! Jeżeli spodobały Wam się przezroczyste karty, to na pewno zainteresuje Was „Park Smoków”, który również korzysta z tego samego patentu.
Po „Gloomie” i „Canvas” przyszedł czas na znacznie lżejszą grę z przeźroczystymi kartami, kierowaną do młodszych graczy. „Park Smoków” autorstwa Nicolasa Sato to łamigłówka logiczna z draftem, w którą możecie zagrać już w 2 osoby, a maksymalnie w piątkę. Nie jest to najciekawsza pozycja z tegorocznego portfolio Naszej Księgarni, ale z uwagi na wykonanie na pewno zasługuje na uwagę.
Park Smoków – wykonanie
Smoki same w sobie stanowią wdzięczny i lubiany temat. Mityczne bestie ziejące ogniem i wznoszące się charyzmatycznie w powietrze. Każdy chciałby choć raz zobaczyć takiego stwora na żywo, podobnie jak dinozaura. Dlatego koncepcja budowy parku wypełnionego smokami jest na pewno świetnym i atrakcyjnym pomysłem. W grze każdy z graczy kontroluje trzy wyspy, które razem tworzą park. Wyspy to karty wielkości tarota, na których będziemy układać przezroczyste karty z maksymalnie pięcioma polami. Na pojedynczym polu może znajdować się smok, owca/owce lub jajo.
Nie da się ukryć, że to właśnie plastikowe karty robią tu największą furorę – podobnie jak w „Canvas”. Dzięki temu, że są przezroczyste mogą być nakładane na siebie w taki sposób, by nie zasłaniać pola pod nimi lub właśnie (oczywiście nie zawsze jest to wskazane, ale na tym polega gra). Każda karta pokryta jest domyślnie folią i szczerze mówiąc, zorientowałam się dopiero przy 3 grze, gdy na jednej z kart owa folia zaczęła lekko odchodzić. Nie radzę ich zrywać zbyt wcześnie, ponieważ przedłużają one estetykę kart – bez folii będą szybko się rysować; taki to niestety mało trwały materiał (coś za coś!).
Do gry dołączono także planszę, karty pomocy oraz dużo żetonów punktacji przedstawiających turystów. Grafika jest w porządku, choć nie ma tu zbyt wiele do oglądania. Niestety z perspektywy użytkowej widzę tu dwa główne problemy. Po pierwsze – w grze występują „złote” smoki, które są w połowie niebieskie. Przypominają one mocno te zielone, które także mają parę żółtych akcentów. Grając w sztucznym świetle, notorycznie nam się one myliły. Dziwi mnie ten zabieg, wystarczyłoby, by złoty smok był po prostu cały w tym kolorze, tak jak fioletowy czy niebieski. Po drugie zaś według zasad nie wolno obracać kart do góry nogami przy układaniu ich w parku – tymczasem nie tak łatwo na pierwszy rzut oka powiedzieć, czy karta jest w dobrej orientacji – zwłaszcza, gdy nie występują na niej owieczki, które rozwiewają wątpliwości. Oczywiście z czasem przyzwyczajamy się do tego, jak smoki wyglądają, ale dla mnie to jakiś niedopracowany detal.
Park Smoków – na czym polega gra
„Park Smoków” trwa zawsze tę samą liczbę rund – 3. W każdej z nich punktowane będą smoki innego koloru: wiosną fioletowe, latem zielone, a jesienią czerwone. W każdej rundzie na początku dysponujemy 4 kartami smoków. W turze wszyscy równocześnie wybierają jedną z nich, kładą przed sobą zakrytą stroną do góry, a następnie razem ujawniają, układają na dowolnej z własnych kart parku i pozostałe karty przekazują sąsiadowi – ot, klasyczny draft. Runda kończy się, gdy pozostanie nam jedna karta w ręce – nie używamy jej, tylko odrzucamy do pudełka. Tym samym prze całą grę zagrywamy tylko 9 kart!
Jak zatem układać karty? Po pierwsze, nie wolno ich obracać ani układać w poziomie. Karty staramy się dołożyć na dowolnej z wysp w taki sposób, by zdobyć najwięcej punktów. Te nie są przyznawane wyłącznie za smoki danego koloru w rundzie, ale również za – zakrycie smokiem symbolu jaja (2 pkt), największą liczbę smoków niebieskich wśród wszystkich graczy (3 pkt przyznawane co rundę), największą liczbę smoków złotych wśród innych graczy (otrzymuje się wtedy żeton legendarnego smoka, który kładzie się na górze, powyżej dowolnej ze swoich wysp) oraz za zróżnicowanie smoków na każdej z wysp. Ta ostatnia czynność punktowana jest także co rundę, więc można tutaj zdobyć sporo punktów. 1 smok nie przyniesie punktu, ale już 4 różne smoki dają 5 punktów, ale za komplet 6 (czyli razem ze smokiem legendarnym) możemy skosić aż 13 punktów!
To jednak nie wszystko, bo na końcu każdej z rund odbywa się faza karmienia. Każdego smoka w parku musimy nakarmić jedną owcą – za każdą brakującą owcę tracimy jeden punkt. Dodatkowo każdy smok z czerwonym okiem, który będzie przykryty przez jakikolwiek symbol, również odejmie nam jednego zwiedzającego. Grę wygrywa naturalnie osoba, która po 3 rundzie będzie miała w sumie najwięcej punktów.
Park Smoków – wrażenia z gry
Choć rozgrywka jest relatywnie krótka, no bo co to jest, te 9 kart, to w praktyce tury nie są błyskawiczne. Każdy sprawdza bowiem każdą z posiadanych kart na każdej z trzech wysp i próbuje oszacować, gdzie opłaciłaby mu się najbardziej. W naszym odczuciu niepotrzebnie ograniczono możliwość obracania kart – na pewno wtedy można by więcej pokombinować. A tak, niestety „Park Smoków” jest grą bardzo losową. Ciężko przecież odgadnąć, jakie karty przekaże nam rywal, a my wielkiego wyboru nie mamy. Przez to cały czas mieliśmy wrażenie, że jest to tytuł skrojony bardziej pod dzieci niż młodzież czy dorosłych. Zwłaszcza, że nawet te minusy otrzymywane za przykrycie nerwowego smoka czy brak owieczki wcale nie są dotkliwe.
Nie powiedziałabym jednak, że jest to nudna układanka. Bo absolutnie nie ma tu tylko jednej drogi do wygranej – nie można odpuszczać strategii ukierunkowanej na różnorodność na wyspach bo daje ona dużo punktów, ale jednocześnie jeżeli olejemy zupełnie „wysiadywanie” jajek czy legendarne smoki, to możemy również przegrać. Myślę, że młodsi gracze mogą dzięki „Parkowi Smoków” nauczyć się po pierwsze zwracać uwagę na wybory innych graczy (głównie w kontekście dominacji niebieskich/złotych smoków), a po drugie godzić ze stratą – bo na późniejszych etapach niemal zawsze coś tracimy kosztem czegoś, zasłaniamy symbole, by zdobyć inne. Mimo wszystko czuję tu jakiś niewykorzystany potencjał – nie wiem, może to efekt tego jak świetnie do tematu przeźroczystych kart podszedł „Canvas”, może sama niepotrzebnie nastawiłam się na coś o wiele bardziej oryginalnego niż tylko klasyczny draft…Obawiam się, że gdyby nie ów karty, to „Park Smoków” przeszedłby szybciutko bez echa.
Jeżeli chodzi o liczbę graczy to choć jest to tytuł familijny to nam najfajniej grało się w dwójkę, a to dlatego, że wówczas wymienialiśmy się własnymi kartami i przynajmniej wiedzieliśmy, że niewybrane przez rywala karty do nas wrócą. To dawało szerzy pogląd na grę i pozwalało trafniej szacować. Przy trzech graczach i więcej niewybrane w turze karty nie wrócą już do Was na rękę, więc trudno mówić o jakiejś strategii.
Do „Parku Smoków” zachęca na pewno niski próg wejścia i estetyczne wykonanie. Dla dzieci przezroczyste karty będą niebywałą atrakcją. My grając w gronie samych dorosłych szybko stwierdziliśmy, że dla nas ten tytuł jest zbyt łagodny (ba, nawet złe smoki nie zjadają tu turystów, tylko je odstraszają ;-)), zbyt mało wymagający w stosunku do innych gier z draftem i niestety – daje zbyt mało satysfakcji, by często po niego sięgać. Ewidentnie nie jesteśmy targetem „Parku Smoków”, ale jeżeli Wy planujecie grać głównie z dziećmi, to uważam, że można na niego się skusić. Zwłaszcza, że wiek na pewno nie przesądzi tu o zwycięstwie.
Dzięki wysokiej losowości maluch będzie miał szansę ograć dorosłych, a sama perspektywa trzymania w łapkach takich niezwykłych kart na pewno sprawi mu frajdę. Starszym graczom osobiście polecam natomiast przyjrzeć się bliżej drugiej nowości Naszej Księgarni – „Ekosystemowi”, bo choć również występuje tam draft, to poziom trudności jest znacznie wyższy, a ilustracje są wręcz urzekające.
Park smoków - ocena
-
8/10
-
7/10
-
5/10
-
6/10
-
8/10
Park smoków - Podsumowanie
„Park Smoków” to ten typ gry, który robi większe wrażenie wykonaniem niż samą mechaniką. To bardzo prosta gra z draftem, w której radość z kombinowania najczęściej (choć nie zawsze) zabija losowość. Fani strategii zdecydowanie nie mają czego tu szukać, natomiast rodziny z dziećmi, które dopiero wchodzą w świat planszówek docenią niski próg wejścia.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- szukasz gry do grania z dziećmi (7-9 lat)
- zupełnie nie przeszkadza Ci losowość i lubisz draft
- lubisz lekkie układanki
Gra nie podejdzie Ci jeżeli:
- zależy Ci na solidnej porcji główkowania
- nie lubisz gier z dużą losowością
- jesteś już ogranym graczem i szukasz czegoś bardziej oryginalnego niż przezroczyste karty
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia