E-maile może i wyparły tradycyjne listy, ale zwyczaj obdarowywania kwiatami ukochanej osoby jest ciągle żywy i chyba nigdy nie zginie. Dzięki grze Steve'a Finna wydanej w Polsce przez wydawnictwo Granna możecie poczuć się jak właścicielka kwiaciarni. W ``Kwiaciarence`` będziecie układać bukiety na witrynie sklepowej, by przyciągnąć do niej jak najwięcej klientów.
Jeżeli nazwisko Steve’a Finna nic Wam nie mówi, to szybciutko przypominam, że to właśnie on odpowiada za stworzenie jednej z najbardziej „kobiecych” i przyjemnych dla oka gier karcianych – „Niezłych ziółek”. Gdy tylko dowiedziałam się, że projektant znów uderza w motywy roślinne, byłam przekonana, że będziemy mieć ponownie do czynienia z hitem. Czy tak się rzeczywiście stało?
Kwiaciarenka – co w pudełku?
Dawno żadna gra nie wywarła na mnie tak mieszanego odbioru jeżeli chodzi o oprawę wizualną. Z jednej strony mamy bardzo źle pod kątem anatomicznym narysowaną postać pani kwiaciarki (dziąsła! Nawet ja wiem, że w takich malowidłach nie rysuje się dziąseł przy szerokim uśmiechu!), która mnie naprawdę mocno odstrasza. Do tego mamy naturalistyczne, brzydko dobrane kolory.
Mam wrażenie, że albo było to debiutanckie dzieło ilustratorów, albo nie robili oni do tej pory żadnej gry planszowej. Zobaczcie chociażby na planszetki – beżowo-bure tła, barwy graczy, faktura drewna. Nic mi tu do siebie nie pasuje. Nie chciałabym od razu nazywać tego stylu turpistycznym, ale kurcze, naprawdę mocno odstaje on od tego, do czego przyzwyczaiły nas współczesne gry planszowe.
Porównajcie sobie te karty z kartami „Niezłych ziółek”! Przecież to jest jak dzień do nocy. Że już nie wspomnę o innej grze z motywem florystycznym, czyli „Kwiatkach” Rebela. Z drugiej strony jednak same akwarele kwiatów oraz rewersy planszetek i kart zdecydowanie się udały. Mimo to nadal uważam, że taki akwarelowy styl pasowałby do całości lepiej, gdyby tylko inaczej opracowano kolorystykę. Z tego względu nie potrafię napisać, że „Kwiaciarenka” jest piękna, ale o gustach ciężko dyskutować. Skoro Granna zatwierdziła projekt, to najwyraźniej wielu osobom musiał się on podobać i na tym poprzestańmy.
W grze znajdziemy 39 kart kwiatów. Występują one w formie pojedynczej, a także wiązanek złożonych z dwóch lub trzech kwiatów. Każda karta występuje także w jednym z trzech rodzajów przybrań: gipsówki, paproci lub dziurawca. Oprócz nich mamy 33 karty wazonów (po 3 startowe dla każdego gracza), które określają, jakie karty kwiatów mogą się w nich znaleźć. Jeżeli na wazonie widnieje dokładna ilustracja, oznacza to, że będziemy mogli do niego włożyć tylko taką konkretną wiązankę. Jeżeli zaś widnieje tam biały kwiat, oznacza to, że wazon pomieści dowolną kartę. Proste. W tych kartach ważne są także różowe płatki, które odpowiadają punktom jakie otrzymamy za uzupełnienie tych wazonów na koniec gry.
W talii znajdziemy jeszcze 3 rodzaje kart. Pierwszy z nich to kosze z kwiatami, które będą kosztowały nas określoną sumę pieniędzy, ale na koniec również podreperują naszą punktację. Nie wkładamy ich oczywiście do wazonów, ale zawieszamy w trzech miejscach na witrynie. Pożądane będą również karty pensji, czyli dolary, za które kupimy m.in. wspomniane kosze (poza nimi w grze występują też karty banknotów jednak nie wchodzą one w skład głównej talii). Ostatnią opcją jest 9 kart zamówień, które pozwalają odrzucać swoje karty kwiatów w zamian za dolary.
Ponadto każdy gracz otrzymuje własną planszetkę oraz kartę kasy fiskalnej, pod którą będzie trzymał zdobyte banknoty. Tych ostatnich mamy tutaj 24 o czterech nominałach.
Kwiaciarenka – zasady gry
„Kwiaciarenka” łączy w sobie draft i zbieranie zestawów. Rozgrywka trwa zawsze 3 rundy, które zawsze trwają tyle samo tur. Na początku każdej rundy gracze otrzymują losowo po 7 kart ze sklepu i trzymają je na ręce. Tura wygląda następująco. Gracze równocześnie wybierają po jednej karcie z ręki i umieszczają ją zakrytą na dole planszy (jest to tzw. obszar przechowywania). Pozostałe karty (również zakryte) układają powyżej planszy po lewej lub prawej stronie w zależności od rundy (są to obszary przekazywania kart). Następnie wybrane karty są ujawniane i zagrywane zgodnie z ich przeznaczeniem. Po zagraniu karty dobiera się karty, które znajdują się w obszarze przechowywania sąsiadów – innymi słowy, każdy przekazuje odłożone karty lewemu lub prawemu sąsiadowi.
W jaki sposób możemy zagrywać karty? Wazonów możemy umieścić na swojej witrynie maksymalnie osiem. Każda nadmiarowa karta lub taka, którą będziemy chcieli użyć dopiero za jakiś czas będzie musiała trafić do schowka. W schowku możemy przechowywać maksymalnie cztery karty – każda następna trafia od razu do kosza na śmieci. Niewykorzystane do końca gry karty ze schowka zawsze trafiają na śmietnik. Karty na śmietniku zaś przyniosą nam minusowe punkty, zatem należy się starać mieć ich jak najmniej.
Karty kwiatów układamy tylko do odpowiadających im wazonów. Nie mogą leżeć w kwiaciarni bez naczynia, więc znów, ewentualnie możemy je umieścić w schowku. Należy też pamiętać, że do jednego wazonu zawsze wkłada się tylko jedną kartę kwiatu. Kart pensji nie przechowujemy w schowku lecz pod kartą kasy, ale w taki sposób, by była ona widoczna dla wszystkich. Za te pieniądze możemy umieścić na witrynie kartę koszu z kwiatami, o ile weszliśmy w jej posiadanie. Maksymalnie możemy w ten sposób umieścić 3 kosze. Karty zamówienia zaś pozwalają odrzucić 1 kartę kwiatu i/lub jedną kartę wazonu, by pozyskać dolary.
Karty kwiatów i wazonów możemy dowolnie przekładać z witryny do schowka i odwrotnie. Nie wolno jedynie wyciągać kart wyrzuconych do kosza. Gra kończy się po zakończeniu trzeciej rundy. Wtedy wszystkie puste karty wazonów trafiają do
kosza na śmieci, tak jak i karty ze schowka. Za każdy płatek na wypełnionej karcie wazonu w witrynie otrzymujemy 1 punkt. Do tego dodajemy punkty za zawieszone kosze oraz po jednym punkcie za każde posiadane 5 dolarów. Opcjonalnie można też dodawać punkty za każdą kartę wybranej przez gracza ozdoby (jednej z trzech typów). Po zaokrągleniu w dół odejmujemy już, tak jak wspomniałam po 1 punkcie za każde 2 karty w koszu.
W wariancie dla trzech osób na początku gry usuwa się z talii wskazane w instrukcji karty. W rozgrywce dwuosobowej gramy wszystkimi kartami, ale z drobną zmianą. Po wybraniu karty od razu ją zagrywamy. Następnie każdy gracz dobiera jedną kartę ze sklepu na rękę i z ręki odrzuca wybraną przez siebie kartę. Dopiero potem przekazuje karty drugiej osobie. Gdy na końcu tury pozostanie nam ostatnia karta, możemy ją zachować lub odrzucić i dobrać nową, ale ta operacja kosztować będzie dwa dolary.
Kwiaciarenka – wariant solo
Ogólne zasady „Kwiaciarenki” w trybie dla pojedynczego gracza się nie zmieniają. Na początku gry należy jednak przygotować 7 stosów kart. Rozgrywka wygląda następująco. Zaczynając od stosu po lewej stronie odkrywamy po 1 karcie. Po każdym odkryciu decydujemy, czy zachowujemy kartę, czy ją odrzucamy. Jeżeli kartę zatrzymujemy, odrzucamy wszystkie pozostałe karty z tego stosu. Jeżeli kartę odrzucamy, odwracamy następną z tego stosu. Gdy w stosie zostanie ostatnia karta musimy ją zatrzymać lub zapłacić 2 dolary, by dobrać losową kartę z talii. Gdy tylko użyjemy karty z jednego stosu, przechodzimy do następnego itd. Po 3 rundach, jeżeli udało nam się uzupełnić całą witrynę otrzymujemy 5 pkt premii. Resztę podliczamy według normalnych zasad.
Kwiaciarenka – wrażenia z gry
Jedną z przyczyn mojej awersji do mechaniki draftu w grach jest zawsze wkradający się chaos. Choćbyśmy nie wiem jak się pilnowali, za każdym razem ktoś wyjdzie przed szereg, przekaże szybciej kartę, za chwilę zapomni, czy w ogóle ją przekazał, pomyli stosiki itd. Akcje, które gracze wykonują jednocześnie są po prostu zgubne, bo każdy myśli w innym tempie, a towarzystwo nie lubi czekać na „powolnych”. I ten problem występuje też w „Kwiaciarence”. Mimo ładnie napisanych zasad związanych z tym, gdzie się odkłada i komu przekazuje karty i tak po paru turach doświadczamy sytuacji opisanych powyżej. Nie jest to wada tylko tej gry, tylko samej mechaniki draftu jako takiej. Ale uczulam, by nie iść w nasze ślady i wkładać większy wysiłek w utrzymanie porządku na stole :-).
Z drugiej strony, gdyby nie było tu draftu, to gra byłaby kompletnie pozbawiona interakcji. A tak, czujemy, że nasz wybór ma znaczenie w każdej turze, nie tylko w naszej witrynie, ale też w witrynach pozostałych osób. Po paru kółeczkach naprawdę warto przyglądać się co nasi sąsiedzi zbierają i czego potrzebują – zwłaszcza w ostatniej rundzie. Czasem bardziej opłaci się nam przechować lub odrzucić kartę kompletnie nam nie przydatną, ale która nie da też kilku punktów rywalowi.
Kwestia decyzyjności w „Kwiaciarence” jest świetnie wyważona. Wciąż musimy zastanawiać się, które wazony brać, czy te, które dadzą nam więcej punktów, ale których być może nie zdążymy uzupełnić, czy raczej te łatwiejsze, które dadzą mniej punktów. Tak samo jest z gromadzeniem kart na zapas – schowek uzupełnia się bardzo szybko, a nigdy nie mamy pewności, czy zdążymy wykorzystać te karty do końca gry. Na samym początku rundy, gdy kart jest sporo, zawsze trudno jest się zdecydować na wybór jednej. I to jest chyba esencja tej gry! Oczywiście nadal występuje tutaj duża losowość, którą najbardziej odczuwa się pod koniec każdej rundy.
Pobiorę dolara, ale czy trafię potem na kosz kwiatów? Wezmę zamówienie, ale czy zdążę na nim zarobić tyle, by przyniosło mi to wyraźny profit? Ponieważ karty przechodzą z rąk do rąk, część tych z samego początku gry ponownie do Was trafi. W „Kwiaciarence” ważne jest też szczęście – czasem przeciwnik nieświadomie poda nam kartę, która pasuje idealnie do uzupełnienia kompozycji.
Mamy tu zatem całe spektrum emocji – radość z nieoczekiwanego „podarunku”, złość, gdy dostajemy na rękę same niepotrzebne nam karty, satysfakcję z trafnych wyborów itd. Atmosfera panująca przy stole jest przy tym bardzo lekka i sprzyjająca relaksacji bardziej niż nadmiernemu „móżdżeniu”. Klimat jest zatem bardzo porównywalny do „Niezłych Ziółek”, więc jeżeli tamta gra Wam się podobała, to „Kwiaciarenka” również powinna. Tak naprawdę, gdyby nie ta dyskusyjna oprawa graficzna, to uznałabym obie pozycje za równe sobie.
Myślę, że „Kwiaciarenka” trafi w gust osób, które lubią wszelkiego typu układanki i którym nie przeszkadza duża losowość. Gra zaskakująco dobrze skaluje się we wszystkich konfiguracjach. W parze nie występuje nawet opisany przeze mnie draftowy chaos. Tryb solo jest z kolei taki, jak lubię, czyli bardzo, bardzo trudny pod kątem osiągnięcia satysfakcjonującego wyniku. Warto dodać, że w pojedynkę gra jest mocno losowa, bo tak naprawdę występuje tu wyłącznie mechanika push your luck. Może nie każdemu ten wariant się spodoba, ale zawsze lepiej mieć jakikolwiek tryb solo i wybór, niż go nie mieć.
Kwiaciarenka - Ocena końcowa
-
6/10
-
8/10
-
7/10
-
8/10
-
8/10
Kwiaciarenka - Podsumowanie
Nie jest to najpiękniejsza gra Granny, ale jeżeli wygląd nie ma dla Was większego znaczenia, a do tego lubicie bardzo draft i zbieranie zestawów, to „Kwiaciarenka” może okazać się idealnym wyborem. Lekka, regrywalna pozycja – nieco bardziej rozbudowana niż „Niezłe Ziółka”.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz układanki
- akceptujesz wysoki poziom losowości lub lubisz gry z mechaniką push your luck
- podobają Ci się motywy roślinne
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie tolerujesz draftu ani losowości
- nie lubisz gier, które nie wyglądają atrakcyjnie
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Granna
Sprawdź inne gry wydawnictwa Granna:
Cukierki | CV | Sherlock | HMS Dolores | Skull | Winnica | Imionki | Frogi | Niezłe Ziółka