Zrealizuj trzy z 18 zadań, układając w określony sposób karty dzielone na cztery obszary: pola, sady, winnice i hodowle zwierząt. Do dyspozycji masz pozostałe 15 kart! „Ranczer” to kieszonkowa gra logiczna, w którą zagrasz solo lub z innymi osobami.
W 2020 roku Lucky Duck Games wypuściło serię kieszonkowych karcianek. Wśród nich pojawił się „Urbanista”, który najbardziej przypadł nam do gustu. Do teraz lubimy ten tytuł zabierać z sobą w podróż bo zajmuje niewiele miejsca i wciąż stanowi niezłe wyzwanie. Teraz miłośnicy tamtej gry lub osoby, które o „Urbaniście” nie słyszały, mogą zapoznać się z jego niezależnym następcą. „Ranczer” opiera się w zasadzie na identycznych zasadach, ale dzięki kilku sprytnym dodatkom sprawia, że rozgrywka staje się jeszcze bardziej wymagająca.
Ranczer – co w pudełku
Jak sama nazwa wskazuje, tym razem będziemy planować obszary wiejskie. Kolorystyka nie jest może tak przyjemna dla oka, jak w „Urbaniście” (mnie odpychają te brązowe obszary hodowlane), ale spełnia swoją użyteczną rolę. W głównej talii mamy bez zmian 18 dwustronnych kart – po jednej stronie zawsze widoczne są cztery odmienne obszary z drogą, po drugiej unikalne zadanie. Jest tu również gruby notesik, który ułatwia podsumowanie punktów.
W pudełku znajdziemy także kilka nowości. Po pierwsze są tu dwie karty specjalne: inwazja i użyteczne miejsca, które wykorzystuje się w dwóch dodatkowych trybach. A po drugie mamy 6 kart, dzięki którym możemy włączyć do gry również talię z „Urbanisty”! To naprawdę świetne rozwiązanie, zwłaszcza dla fanów, którzy w tym miejscu zastanawiali się, czy aby na pewno jest sens inwestować kolejny raz w podobną grę. Już ze względu na swoją zawartość można „Ranczera” śmiało nazwać bardziej regrywalną opcją. Warto dodać, że pomyślano także o odpowiedniej ikonografii – karty z „Ranczera” mają przy zadaniach ikonę stodoły, więc łatwo rozdziela się obydwie talie.
Na czym polega gra?
Na początku rozgrywki losujemy 3 karty zadań – to cele, za które dostaniemy dodatkowe punkty na koniec gry. Każde zadanie opatrzone jest jednak liczbą. By wygrać grę musimy uzbierać więcej punktów niż suma wszystkich trzech zadań! Na środku stołu wykładamy losową kartę miasta. Każdy z graczy otrzymuje także po jednej karcie, a gracz rozpoczynający zaczyna z trzema kartami na ręce. W swojej turze dokładamy jedną kartę z ręki, a następnie przekazujemy dwie niewykorzystane kolejnej osobie i dobieramy na rękę nową kartę ze stosu. Karty układamy zawsze w poziomie, tak, by stykały się ze sobą bokami. Możemy też je układać na wierzchu leżących, ale nie wkładamy ich pod spód.
Zwracamy uwagę nie tylko na cele, ale również na drogi – na koniec gry, każda droga daje minus 1 punkt, więc warto je ze sobą łączyć, by tych minusów uzbierać jak najmniej. Punkty otrzymamy także za największe obszary każdej z czterech dzielnic (mieszkalnej, przemysłowej, handlowej i parkowej). Gra kończy się, gdy zużyjemy wszystkie karty.
Ranczer – czy warto zagrać?
Czy mając „Urbanistę” jest sens kupować „Ranczera”? Wszak w teorii jedyną różnicą, w stosunku do tej gry, jest obecność zagród, które mogą być podwójne lub pojedyncze oraz wspomniane już tryby dodatkowe. W praktyce jednak „Ranczer” oferuje znacznie więcej. Nawet jeżeli niektóre cele będą nam wydawać się podobne (np. takie, które wymagają sąsiedztwa określonych obszarów) to większość zadań wymaga jednak innego sposobu myślenia. A mowa tu wyłącznie o podstawowej grze. Jeżeli chcemy jeszcze bardziej utrudnić sobie zabawę, możemy grać z zasadą tzw. kosztownej paszy, tzn. zwiększając liczbę wymaganych punktów o ikonki zwierząt na kartach celu. Dla mnie to już hardkor, ale na pewno znajdą się wyjadacze, którzy będą chcieli się bardziej spocić umysłowo ;-).
Inwazja to dodatek, który potrafi najbardziej wkurzyć. Kartę z UFO tasujemy do talii. Gdy pojawi się ona w stosie musimy natychmiast przykryć nią ostatnią wyłożoną kartę. Mało tego, karty inwazji nie można przykrywać! Chyba nie muszę nadmieniać jak bardzo potrafi to wpłynąć na nasz plan, zwłaszcza, gdy UFO wyskoczy dopiero pod koniec gry. Karta ta nie tylko psuje nam układ, ale jeszcze zapewnia minusy za każdą sąsiadującą z nią zagrodę. Uff!
Granie z kartą użytecznego miejsca urozmaica grę w ten sposób, że zapewnia dodatkowe punkty za każdy dopasowany do niej obszar. Nie robi to takiego zamieszania jak inwazja, wręcz czasem może pomóc w nabiciu dodatkowych punktów. Mnie ten dodatek jakoś nie wkręcił, ale zawsze dobrze, że jest coś extra do wyboru. No i naturalnie mamy jeszcze tryb łączący obie gry, który sprawia, że kombinacji zadań jest jeszcze więcej. Łącząc talie musimy pamiętać przy grze, że finalnie będziemy punktować tylko za połowę obszarów (dwa z „Urbanisty” i dwa wybrane z „Ranczera”). W innym przypadku raczej ciężko byłoby zgromadzić punkty za osiem odrębnych obszarów.
Zdecydowanie „Ranczera” mogę polecić wszystkim fanom łamigłówek i puzzli. To tytuł, który jest naprawdę szybki do ogarnięcia, nie zajmuje ani sporo miejsca na stole ani też czasu, co czyni z niego świetną przystawkę do większych gier lub pozycję, którą bawimy się, gdy nie mamy sił na coś cięższego. Gra idealnie chodzi solo. Ostatnie tygodnie spędziłam w domu bez Grześka, więc to właśnie „Ranczer” umilał mi wieczory. Z drugiej strony w kooperacji jest o tyle łatwiej, że druga osoba może zauważyć coś, czego my nie widzimy np. niepotrzebnie przerwaną drogę, czy obszar, który psuje nam cel.
Dzięki niskiej cenie „Ranczer” będzie na pewno dobrą propozycją dla wszystkich, którzy szukają regrywalnej gry nie obciążającej budżetu, albo niedrogiego prezentu dla fana gier logicznych. Może nie jest to najpiękniejsza z gier farmerskich, jakie znam, ale nadrabia to mnogością wyzwań, satysfakcją z każdego zwycięstwa oraz kooperacją, która w tym gatunku gier występuje rzadko.
Ranczer - ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
8/10
-
9/10
-
10/10
Ranczer - Podsumowanie
Prościutka pod kątem zasad, a jednak wymagająca skupienia i analizowania dostępnych możliwości kooperacyjna gra karciana, która spodoba się wszystkim miłośnikom łamigłówek. Można ją schować w kieszeń i łatwo zabrać wszędzie, a jeżeli nie znajdziemy nikogo do gry nawet zagrać w trybie solo. Bardzo dobra, a nawet lepsza kontynuacja „Urbanisty”.
Gra przypadnie Ci do gustu jeżeli:
- lubisz puzzle, wyzwania logiczne i łamigłówki
- szukasz gry z opcją zabawy solo
- szukasz krótkiej, ale intensywnej rozgrywki
- masz już „Urbanistę” i chciałbyś urozmaicić grę
- szukasz taniej i regrywalnej gry
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz układanek/ zależy Ci na wielu akcjach i większej złożoności
User Review
( votes)Grę otrzymałam na własność na potrzeby napisania recenzji od wydawnictwa Lucky Duck Games. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść i zamieszczoną opinię.