Samurajski stek z wołowiny kobe, a może Cappuccino z płatkami złota? W „No to Smacznego!” zjesz najbardziej ekskluzywne dania, a ile zdążysz je zlicytować!
Od ponad miesiąca nie mam smaku i nie czuję żadnych zapachów – zabrał mi je koronawirus. Przez ten czas bardzo mocno uświadomiłam sobie, jak człowiek nie docenia najzwyczajniejszych rzeczy. Święta bez zapachu mandarynek, kebab bez sosu czosnkowego, ulubiona herbata, która smakuje jak najzwyklejsza woda. DRAMAT! Bardzo już tęsknię za jakimkolwiek aromatem i przechodząc między sklepowymi półkami marzę o chwili, kiedy wykupię najpyszniejsze rzeczy i będę się nimi delektować.
Jedzenie jest ważne i na pewno zgodzicie się ze mną, że nie służy nam ono tylko do przetrwania, ale też do sprawiania przyjemności, celebrowania codzienności i dzielenia się z bliskimi. My staramy się z Grześkiem poznawać jak najwięcej nowych smaków, choć nie zawsze to, co fikuśnie wygląda na talerzu najlepiej smakuje. W Japonii na przykład najbardziej smakowało nam nie sushi czy okonomiyaki, ale bułeczki na parze, coś jak nasze pyzy, tylko z różnorodnym wkładem w środku np. jajkiem i mięsem mielonym lub mięsem z rekina. „No to smacznego!” to wydana przez Lucrum Games gra, którą z chęcią objęłam patronatem medialnym – właśnie z miłości do jedzenia, zwłaszcza jego eksperymentalnych form.
No to Smacznego! – na czym polega gra?
„No to Smacznego!” jest grą licytacyjną, w której będziemy walczyć o dania z 13 kart podzielonych na 4 typy: napoje, przystawki, desery i dania główne. Każde danie daje określoną liczbę punktów, a większość dodatkowo profity związane z licytacją np. +1 podczas licytacji o przystawki. Na starcie każdy posiada taki sam zestaw klejnotów. W sposób losowy należy zaś ustawić wartości dla każdego z czterech kolorów na tablicy klejnotów – wartości te będą zmieniały się co rundę i mogą wynieść od 1 do 4.
W trakcie rundy gracze przystępują do licytacji jednego z dań. W tym celu wybierają klejnoty, jakie posiadają i przekładają je do ręki zaciśniętej w pięść. Mogą też zablefować, czyli wystawić pustą pięść – wtedy jednak oczywiście nie będą mieli szansy na zdobycie karty. Po ujawnieniu pięści gracz, który zagrał klejnoty o najwyżej wartości otrzymuje kartę dania. Użyte przez niego klejnoty odpadają do woreczka, a ich kolory spadają o jedno oczko na tablicy wartości. Pozostałe kolory (czyli te niewykorzystane) podnoszone są zaś o jeden poziom w górę. Klejnoty graczy, którzy przystąpili do licytacji, wracają do nich z powrotem na ręce.
Osoby, które wystawiły pustą ofertę losują po jednym klejnocie z woreczka. Rundy powtarzamy tak długo, aż nie zejdą wszystkie karty, a wygrywa gracz, który zdobył w sumie najwięcej punktów za kupione dania.
No to Smacznego! – co jest tu najlepsze?
Dania kupujemy oczami i z wieloma grami jest tak samo. Nie da się ukryć, że „No to Smacznego!” uwiodło nas swoim wykonaniem. Choć jest to zaledwie 13 kart to ilustracje Magdaleny Markowskiej są na tyle zachwycające, że nie wiem czy ktokolwiek będzie w stanie nim się oprzeć. Widać, że artystka miała niebywałą frajdę z rysowania, bo jej dania są pełne frywolnej wyobraźni. Sashimi w kształcie ptaka, diamentowa wykałaczka na burgerze, czy granatowa róża na muffinie – karty wydają się pachnieć i zdecydowanie pobudzają żołądki graczy.
Druga sprawa to super proste zasady. To gra, którą tłumaczymy w minutę i to z wyjaśnieniem mocy specjalnych kart. Rozgrywka oparta jest na czystej licytacji, nie ma tu zatem miejsca na jakieś długie rozkminy taktyczne. To raczej kwestia wyczucia, o jakie karty warto powalczyć, kiedy lepiej odpuścić i zablefować. Szczęście pełni tu istotną rolę – nie zawsze zdążymy chociażby wykorzystać moce zakupionych kart, bo dania, których one dotyczą już zeszły. Nigdy też nie wiemy, które danie zostało odrzucone (na początku w tajemnicy, losowo odrzucamy jedną kartę – walczymy zatem przez 12 rund) i co zalitycują inni gracze.
Z drugiej strony to nie jest gra, w której zupełnie się nie myśli – warto ciągle analizować sytuacje, próbować pamiętać, jakie są jeszcze karty w talii i czy inwestowanie w słabsze, ale dające premię karty się opłaci. Po paru rozgrywkach na pewno sami zauważycie, że jest w tej grze więcej strategii niż może się pierwotnie wydawać. W tym kontekście muszę pochwalić też mechanizm zmiany wartości klejnotów. Dzięki temu gra jest dynamiczniejsza i sprytniejsza. Ktoś kto np. został z dwoma zielonymi kryształkami o wartości 1, wciąż ma szansę wygrać za turę czy dwie, gdy wartość się podniesie.
No to Smacznego! – co warto jeszcze wiedzieć przed zakupem?
„No to Smacznego!” jest bardzo krótką grą. Nigdy rozgrywka nie zajęła nam więcej niż 15 minut. Stąd bliżej jej np. do fillerków wydanych ostatnio przez Lucky Duck Games (np. „Esy Floresy”) niż „Potworka Głodomorka” Lucrum Games, który też dotyczy jedzenia. Myślcie zatem o niej jak o przystawce, a nie karciance, przy której spędzicie długi wieczór.
Zadziwić może też wielkość pudełka. Mogłoby być spokojnie o 1/4 mniejsze, gdyby karty i klejnoty umieścić na jednym poziomie. Mała liczba kart może rozczarować osobę, która nie zapozna się z grą przed kupnem, zwłaszcza, że nie kosztuje ona mało.
No to Smacznego! – Podsumowanie
Na ten moment to gra o jedzeniu z najładniejszymi ilustracjami – aż szkoda, że kart nie ma więcej! „No to Smacznego!” jest prostą, szybką grą z mechaniką licytacji w ciemno, która spodoba się amatorom oraz graczom, którzy szukają nie tyle głównego dania, co czegoś emocjonującego na przystawkę.
Jeżeli lubisz gry z blefowaniem i do tego kręci Cię pyszne jedzenie, warto dać tej grze szanse.
No to Smacznego! - OCENA KOŃCOWA
-
9/10
-
7/10
-
8/10
-
7/10
-
6/10
No to Smacznego!
Sprytna, prosta gra licytacyjna, w której walczymy o najbardziej fikuśne dania. Krótka, ale dynamiczna. Karcianka dobra na rozruch.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz gry licytacyjne
- szukasz czegoś z niskim progiem wejścia
- szukasz gry, która nie zabierze dłużej niż 15 minut
- lubisz jedzonko ;-)
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie cierpisz licytacji lub blefu
- nie akceptujesz sporej losowości w grze
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games