Każda z tych trzech talii to osobna gra, na którą składa się jedna zagadka. Tak jak prawdziwy detektyw Sherlock Holmes musimy w oparciu o ślady i poszlaki spróbować odtworzyć bieg wydarzeń i ustalić kto jest mordercą.
Jednorazowe gry karciane dla fanów zagadek kojarzą się od razu z seriami inspirowanymi escape roomami. „Exity” Galakty czy „Deckscape” pomimo paru detali nie różnią się od siebie mechaniką. Po prostu rozwiązuje się w nich szereg łamigłówek, by zaliczyć całą talię w jak najszybszym czasie. I szczerze sądziłam, że „Sherlocki” Josepa Izquierdy będą dokładnie takie same. Błąd! To są ZUPEŁNIE innego rodzaju doświadczenia.
Od razu napiszę, że nie musicie obawiać się spoilerów na zdjęciach. Do fotografii wykorzystałam wersję demo, która nie znajdzie się w sprzedaży w Polsce.
Sherlock – co w pudełku?

Każde pudełko to zbiór kart i instrukcja z pytaniami
Wszystkie trzy części nie są ze sobą powiązane. Mają dokładnie taką samą mechanikę, ale oczywiście inne fabuły. Zestaw składa się z talii ok. 32 kart oraz instrukcji, w której znajdziemy zaklejoną część. Możemy odsłonić ją dopiero na koniec zabawy, gdy wspólnie ustalimy rozwiązanie śledztwa. Znajdziemy tam zestaw 10 pytań, których wynik określi poziom naszego sukcesu, a także dokładne wyjaśnienie sprawy.

Miłym smaczkiem są wprowadzające nagrania audio
Do każdej sprawy znajdziemy krótkie wprowadzenie fabularne, będące najczęściej dialogiem. Jeżeli chcemy bardziej wczuć się w klimat możemy je sobie nawet odsłuchać po zeskanowaniu kodu QR. Cudnie! Te wprowadzenia nie są typowymi zapchajdziurami. Są one o tyle istotne, że bez nich nie będziemy wiedzieli czego dotyczy główny problem. Nie zawsze to będzie morderstwo i nie zawsze naszą rolą będzie jedynie odnalezienie zabójcy.

Przykładowe karty z talii demonstracyjnej
Jak wyglądają same karty? Po pierwsze nie znajdziecie na nich żadnej łamigłówki czy zadania. Można powiedzieć, że talia jest po prostu zbiorem strzępków informacji o danej sprawie. Często są to zeznania świadków dotyczące mniej lub bardziej istotnej rzeczy, kartki z notatnika, listy, SMS-y, ale także i zdjęcia miejsc czy przedmiotów. Po drugie zaś gra nie sugeruje, które dane Wam się naprawdę przydadzą. Częścią zabawy jest selekcja informacji.
Sherlock – zasady gry

Przygotowanie do gry dla 3 osób
Po zapoznaniu się ze wstępem fabularnym, odkrywamy pierwszą kartę z talii z nr 01 i umieszczamy ją na środku stołu. Całą resztę kart tasujemy i rozdajemy po 3 karty na gracza (lub po 2 w większym składzie). „Sherlock” jest grą kooperacyjną, zatem wszyscy gramy tutaj razem, starając się rozpracować sprawę. W trakcie swojej tury gracz może albo ujawnić jedną z trzymanych na ręce kart (wówczas czyta ją na głos i kładzie na środku stołu), albo ją odrzucić bez pokazywania nikomu do pudełka. W tym drugim przypadku może jedynie odczytać na głos podkreślony tekst lub znajdujący się w specjalnej ramce.
Po wykonaniu akcji, gracz dobiera kartę i ruch przechodzi na następną osobę. Cały czas wolno dyskutować na temat kart ujawnionych, ale nie wolno zdradzać co przedstawiały karty odrzucone aż do czasu zakończenia gry.

Na ręce trzymamy zawsze 3 karty (lub 2 przy grze od 6 osób)
Na czym polega trudność? Otóż każda karta ujawniona, która nie będzie posiadała istotnej wskazówki (o tym zaś przekonamy się dopiero w momencie zakończenia gry i otworzenia arkusza z wynikami) da nam punkt ujemny. Należy też odrzucić z gry minimum 6 kart, by wygrać.
Gra kończy się w momencie, gdy zużyjemy wszystkie karty z talii. Teraz przechodzimy do najciekawszej części. Gracze wspólnie ustalają co widzieli na odrzuconych przez siebie kartach i łączą te dane z ujawnionymi faktami. Starają się przy tym odtworzyć bieg wydarzeń, by łatwiej było im odpowiadać na pytania. Gdy wszyscy są gotowi, rozklejamy arkusz 10 pytań. Oczywiście przy odpowiadaniu na nie nie możemy już przeglądać odrzuconych kart – pozostaje nam tylko wspieranie się zdobytą wiedzą i ujawnionymi kartami. Na odwrocie znajdziemy prawidłowe wyniki oraz przebieg całej historii. Każda poprawna odpowiedź daje nam 2 punkty. Należy ten wynik zsumować z minusami za ujawnione niepotrzebnie karty. Ostatecznie możemy porównać ilość naszych punktów z rozpiską w tabeli.
Sherlock – wrażenia z gry

Na koniec gry zostajemy z ujawnionymi kartami
Zdaję sobie sprawę, że suchy opis rozgrywki nie oddaje w ogóle tego, co się tutaj dzieje. Ja sama po przeczytaniu instrukcji pomyślałam, że jakieś to dziwaczne. Ale już przy pierwszej partyjce wszyscy zrozumieli z czym mamy do czynienia. „Sherlock” to immersyjna zabawa w prowadzenie śledztwa bez wdawania się w długie i skomplikowane zasady. Po prostu czysta dedukcja.
Mamy kartę i musimy zdecydować, czy to, co na niej jest zawarte w ogóle nam się przyda, czy nie. Wcale nie jest to takie proste, jak się wydaje, bo z początku często nie wiemy czy występujące w zeznaniach osoby są istotne i czy ich spostrzeżenia przybliżą nas do rozwiązania. Na początku będziecie pewnie bali się cokolwiek odrzucić, ale kluczem do zwycięstwa jest właśnie ujawnianie bardzo małej ilości kart. Te, które odrzucamy zaś staramy się zapamiętywać, czyli po prostu jeżeli karta zawiera dużo danych i boimy się, że coś przekręcimy z pamięci – wystawiamy ją na stół.

Ważne są detale!
Z drugiej strony, bardzo łatwo jest popełnić błąd, tzn. odrzucić kartę, która wyda nam się bzdurą i o niej zapomnieć. Musimy sami podejmować decyzje i przede wszystkim cały czas rozmawiać z pozostałymi, by budować jakąś hipotezę.
Emocje są zgoła odmienne od tych panujących przy escape roomach analogowych. Po pierwsze tutaj nikt nas nie goni. Każdy ma czas na zapoznanie się z kartami. Po drugie, gra nie wymaga żadnych umiejętności specjalnych prócz czytania ze zrozumieniem i dobrego zmysłu obserwacji. To zaś sprawia, że jest to o wiele bardziej uniwersalna pozycja, w którą można zagrać z nieznajomymi osobami w barze, samolocie, ale też i na imprezie w domu czy przy herbatce z rodziną. Ba, możemy też zagrać w trybie solo, który różni się tylko kwestią trzymanych na ręce kart i odkładaniem ich do pudełka (jakby nie patrzeć w pojedynkę jest łatwiej, bo podglądamy wszystkie karty z talii).

Według nas najlepsza część
To skoro jest tak fajnie, to od jakiego scenariusza zacząć? Mój ulubiony to „Sherlock: Ostatnie wezwanie” z racji tego, że wydał mi się najbardziej logiczny. W zasadzie niczego nie musieliśmy się tutaj bardzo domyślać. Schemat zdarzenia pięknie się nam układał. Do tego całość rozgrywała się w czasach współczesnych i miała fajny motyw medyczny.
„Sherlock: Śmierć 4 lipca” to najtrudniejszy ze scenariuszy według twórców i zdecydowanie to czuć. Kompletnie się na nim wyłożyliśmy grając w 3 osoby, gdyż nic nam się ze sobą dobrze nie łączyło. Nie byliśmy w stanie nawet zbudować żadnej hipotezy. Mieliśmy wrażenie, że czegoś brakowało, że udostępnione dane są na pewno niepełne. Na prawidłowe rozwiązanie można było wpaść sugerując się jedynie dwoma kartami, ale był to i tak daleko idący domysł, nie coś popartego faktami jak w „Ostatnim wezwaniu”.

Trudniejsza sprawa, wymagająca większej uwagi i dedukcji
Jest jeszcze „Sherlock: Klątwa Inków”, który rozgrywa się czasach właściwych Holmesowi. Tu największą trudność stanowi rozpracowanie relacji między poszczególnymi postaciami. Dużo nazwisk wprowadza fajne zagmatwanie, ale znów – części rzeczy trzeba się domyślić. Tym razem chociaż zbudowaliśmy niezłą hipotezę, tylko jej część okazała się prawidłowa. O wygranej przesądzają detale – ktoś zapomniał o notatce z gazety, którą odrzucił na początku gry, ktoś pomylił nazwisko itd. Mimo mało imponującego wyniku ta sprawa także się nam podobała, bo czuliśmy, że byliśmy już blisko zwycięstwa, a na dudka wystrychnęła nas własna nieuwaga.

Małe pudełko, dużo emocji
Oczywiście Wasze odczucia mogą być zgoła odmienne i lepiej poradzicie sobie tam, gdzie my daliśmy ciała. Jestem szczerze ukontentowana z tego rodzaju zabawy. Mechanika jest po prostu schludna i elegancka, historie ciekawie napisane, a do tego frajdę sprawia nam cały proces gry – nie tylko kwestia punktacji końcowej. Mam nadzieję, że ta seria dobrze chwyci w Polsce i że Nasza Księgarnia zdecyduje się też zlokalizować kolejne części. Jeżeli tylko nie macie nic przeciwko grom jednorazowym (a większość detektywistycznych gier właśnie taka jest), to śmiało zachęcam do wypróbowania przynajmniej jednej talii, zwłaszcza, że cena jest nieduża.
Sherlock - Ocena końcowa
-
9/10
-
2/10
-
10/10
-
9/10
-
10/10
Sherlock - Podsumowanie
Niech nie zmyli Was format. To nie są klasyczne gry escape roomowe. Każda talia to zbiór poszlak i śladów, które pomogą w rozwiązaniu jednej zagadki. Doskonała kooperacja i świetna zabawa na w zasadzie dowolną liczbę graczy. WARTO!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz gry detektywistyczne, w których trzeba się skupić
- lubisz kryminały
- szukasz gry, w którą można grać w podróży
- cenisz prostotę zasad
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji i wzięcie pod uwagę naszej opinii dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia