Nie wiem dlaczego ``Kryptos`` w 2014 roku przeszedł bez echa. Być może po części dlatego, że gier karcianych powstaje mrowie i łatwo przegapić wśród nich niepozorną, ale bardzo fajną grę. A taką jest właśnie karciana propozycja Piotra Siłki, która w Polsce wydana została dzięki wydawnictwu Muduko.
Informacja jest najcenniejszą bronią w arsenale każdej armii – czytamy we wstępie do gry „Kryptos”. To właśnie wokół informacji, które w tym przypadku występuję w formie liczb, obraca się cała rozgrywka. „Kryptos” przypomina rodzaj wyścigu, który polega na jak najszybszym odszyfrowaniu liczb, jakie posiadają na ręce przeciwnicy. I choć w teorii brzmi to dość sucho i trywialnie, to w istocie jest bardzo emocjonujące. Zobaczcie dlaczego warto sięgnąć po ten tytuł.
Kryptos – co w pudełku?

Klimat wywiadu – jest!
Rzadko zdarza się, by w pudełku mieszczącym 2 talie kart znalazło się jeszcze miejsce na inne dodatki. W grze „Kryptos” mamy malutką, rozkładaną planszę z torem liczb, znaczniki punktacji, a także 48 żetonów w 4 kolorach. Wszystko jest wykonane minimalistycznie, ale klimatycznie. Karty przypominają zakodowane notatki. W rozgrywce kolory są bardzo ważne, dlatego fajnie, że pomyślano o daltonistach i każdy kolor ma przyporządkowany też znak. Niestety żetony znaków już nie mają, więc zabieg ten nie do końca się udał. Aczkolwiek, może w przypadku tak intensywnych kolorów nie jest to problematyczne – nie mam wśród znajomych nikogo z taką wadą wzroku, więc ciężko mi to ocenić.

W grze znajdziemy 48 kart
Wszystkie te drobne numerki i pieczątki pełnią rolę wyłącznie dekoracyjną. Najważniejsze są numery w górnym, lewym rogu – to je przyjdzie nam tu odgadywać. Do dyspozycji mamy 48 kart, ponumerowanych od 1 do 48 i podzielonych na cztery kolory. Karty odpowiadają zatem rozpisce na planszy. Warto pochwalić też ilustrację okładkową Romana Kucharskiego.
Kryptos – zasady gry

Zakrytych numerów nie bierzemy pod uwagę – są już odgadnięte
W zależności od ilości graczy (według instrukcji możemy zagrać od 3 osób, ale niedawno wydawca udostępnił odrębny tryb dla dwojga – o nim opowiem nieco dalej) każdy otrzymuje na rękę odpowiednią liczbę kart. Pozostałe karty odrzucamy do pudełka, a ich numery zakrywamy na torze kodu. Każdy zakryty numer w grze oznacza, że został on już odgadnięty i nie będziemy musieli go brać pod uwagę w trakcie próby deszyfracji. Przygotowane karty tasujemy i rozdajemy po równo każdemu z graczy. Teraz każdy z graczy potajemnie układa swoje karty na ręce w kolejności rosnącej od lewej do prawej. Następnie każdy dobiera tyle żetonów w odpowiednim kolorze ile ma kart danego koloru.
Tym samym gracze widzą, jakie kolory ma na ręce dana osoba, choć nie znają ich numerów. Pierwszy gracz odwraca jedną kartę spośród posiadanych na ręce, nie zmieniając przy tym położenia względem innych kart. Następnie oznacza odpowiadający jej numer na planszy kodu. Dalej w kolejności przeciwnej do wskazówek zegara każdy z graczy powtarza tę czynność, aż wszyscy ujawnią po dwie karty. Teraz zaczyna się właściwa rozgrywka.

W tym przykładzie widzimy, że gracz ma dwie liczby pomiędzy numerami 19, a 38.
W swojej turze gracz na podstawie informacji z planszy kodu, liczby żetonów i układu kart na ręce wybranego gracza wskazuje dowolną z kart rywala i próbuje odgadnąć jej wartość. Jeżeli mu się to udało, otrzymuje 3 punkty. Odgadnięta karta jest odsłaniana, a jej wartość przykryta żetonem na planszy kodu. Jeżeli gracz nie trafił prawidłowo, przeciwnik informuje go tylko o błędzie – nie podaje mu prawidłowej odpowiedzi. Jeżeli za pierwszym razem w turze nie udało nam się odgadnąć karty, możemy spróbować jeszcze raz odgadnąć tę samą lub inną kartę u dowolnego z graczy, ale kosztem jednego punktu.
Im mniej kart na ręce pozostanie, tym rozgrywka staje się łatwiejsza. Dlatego gdy na ręce dowolnego z graczy pozostaną dwie karty, wówczas za odgadnięcie jednej z nich otrzyma się dwa punkty. Analogicznie, gdy na ręce zostanie ostatnia karta, trafienie w nią poskutkuje zdobyciem tylko jednego punktu. Gra kończy się, gdy dowolny z graczy osiągnie 15 punktów. Należy wówczas dokończyć bieżącą turę. Ostatecznie wygrywa osoba z najwyższą liczbą punktów.
Tryb dwuosobowy

Komponenty pobieracie ze strony wydawcy
„Kryptos” jest grą od 3 graczy, ale ostatnio Muduko udostępniło na swojej stronie wariant dla dwojga. Wymaga on wydrukowania jednej strony i wycięcia kilku elementów. Zasady rozgrywki są jednak zupełnie inne. Nie obowiązuje nas już tu kolejność cyfr. Każdy gracz losowo dobiera na rękę 8 kart, z czego ujawnia od razu 3. By wygrać należy odgadnąć 5 kart z ręki rywala.
W swojej turze gracz dobiera jeden z żetonów ułożonych na stole w 4 kolumnach. Żetony te pozwalają zapytać o konkretną rzecz np. ile masz kart koloru niebieskiego, albo ile masz kart podzielnych przez 5 etc. Po odpowiedzi przeciwnika „zapisujemy” sobie tę informację kładąc żeton na jednym z pięciu pól naszej tabelki. Jeżeli gracz odpowie, że nie ma żadnej karty o jaką pytaliśmy, to wtedy odkładamy żetonik na bok. Żetony możemy brać tylko z kolumn, które nie mają maksymalnej ilości żetonów. Gdy będziemy pewni jaką liczbę ma rywal, zamiast dobierania żetonu po prostu próbujemy w tę liczbę trafić. Ponieważ kolejność kart nie ma tu nic do rzeczy, nie musimy już wskazywać karty na ręce.
Kryptos – wrażenia z gry

I na imprezę i na rodzinny stół
„Kryptos” jest grą, która sprawdzi się zarówno na rodzinnym stole, jak i na niedużej imprezie. Warunek jest jednak taki, że towarzystwo nie może mieć awersji do liczb. Jeżeli kogoś męczy szacowanie cyfr, jeżeli ktoś nie potrafi się skupić by skojarzyć korelację tablicy liczb i ujawnionych liczb na ręce przeciwnika to zdecydowanie nie odczuje z tej gry przyjemności. „Kryptos” to mieszanka dedukcji i szczęścia. W pierwszych fazach gry w zasadzie strzelamy w ciemno, bo zakres liczb jest bardzo szeroki. Z każdą rundą jednak się on zawęża i możemy wyciągać bardziej trafne wnioski.
Ta losowość nie każdemu się może podobać. Bo przeciwnik, który nie jest zbyt bystry, ale ma po prostu fart, może nawet szybciej osiągnąć próg wygranej. Zupełnie nie mamy też wpływu na to, co zrobi rywal. Nie da się też blefować, choć IMHO dobry obserwator z mimiki graczy może i tak uzyskać więcej niż przeciwnik chciałby mu powiedzieć. Wiecie, te wszystkie mimowolne grymasy ulgi lub przerażenia, gdy ktoś trafi w cyfrę tuż obok naszej itd. Nam to jednak pasowało pod temat gry. W końcu szpiedzy także polegają niekiedy na szczęściu.

Tempo gry jest szybkie, co nie jest oczywiste w grze dedukcyjnej
Plusem jest na pewno tempo gry. Rozgrywka jest całkiem szybka i faktycznie można zamknąć się w partii w te 15 minut z pudełka. Fajnie też, że można regulować sobie poziom trudności dokładając lub zmniejszając liczbę kart lub rozgrywając inne warianty. Pod względem balansu jest również dobrze – bez względu na to, w ile graliśmy osób, bawiliśmy się tak samo dobrze.

Rywal ma po jednej karcie żółtej i zielonej oraz dwie karty mniejsze niż 12, podzielne przez dwa i z przedziału 25-36
Tu warto pochwalić nowy, dodatkowy tryb dla dwojga. Zmienia on całkowicie rozgrywkę – powiedziałabym nawet, że jest ona ciekawsza, bo zdecydowanie mniej losowa. Zadajemy konkretne pytania i próbujemy nimi wyeliminować jak najwięcej niewiadomych. Tempo jest nieco wolniejsze, bo musimy przemyśleć, co nam się bardziej opłaci, ale przy dwóch osobach nie jest to dotkliwe. Super, że autor zdecydował się dodać po tylu latach taki wariant. Nam z Grześkiem bardzo przypadł do gustu.
Najbardziej denerwowały nas jednak liczne remisy, których nie dało się rozstrzygnąć (według zasad wygrywa wtedy ta osoba, która siedzi bliżej rozdającego, ale nie wiadomo co zrobić, gdy gra się w trójkę). Praktycznie niemal każda partia kończyła się równym zwycięstwem przynajmniej 2 graczy. To właśnie kwestia losowości, o której pisałam – bardzo często zdarzało nam się pomylić tylko raz w grze, a później odgadywać już trafnie. Strasznie nie lubimy remisować bo potem czujemy się mało usatysfakcjonowani z gry (dominacja rulez! :D). W trybie dla dwojga jednak ten problem nie występuje.

Jeżeli ktoś ma świetną pamięć, będzie mu łatwiej
„Kryptos” także świetnie ćwiczy naszą pamięć. Musimy zwracać uwagę na to, o jakie liczby pytają przeciwnicy, bo oznacza to, że sami nie mają ich na ręce. W dłuższej perspektywie jest to trudne zadanie, ale tym większa satysfakcja, gdy wydedukujemy ze 100 procentową pewnością, jaki numer znajduje się u jakiego z graczy. Tym, co nie każdemu może przypaść do gustu jest niestety malejący wskaźnik naszego zaangażowania w grę. Z każdą kolejną turą robi się łatwiej, bo mniej cyfr zostaje do odkrycia. Ja na przykład wolę, by gra stawiała mi większe wyzwania im bliżej końca. Tutaj zaś pod koniec tylko ktoś, kto ma wielkie problemy z liczeniem, może źle wytypować kartę. Ważniejsze są zatem pierwsze ruchy niż te ostatnie, chyba, że punktowo idzie się łeb w łeb od początku do końca.
Jak widzicie nie jest to tytuł idealny, który można z ręką na sercu polecić każdemu. Nam się jednak podoba na tyle, że co jakiś czas do niego wracamy. Jest lekki, ale daje też frajdę z odgadywania liczb. Wymaga myślenia i dedukcji, ale nie przeraża długością rozgrywki. W tej cenie porównywalną grą dedukcyjną jest tylko „Sherlock” Granny. „Kryptos” jest jednak od niego łatwiejszy pod kątem zasad i w pierwszej kolejności to jego rekomendowałabym początkującym graczom.
Kryptos - ocena końcowa
-
8/10
-
8/10
-
2/10
-
8/10
-
10/10
Kryptos - Podsumowanie
Choć tytuł sugeruje łamanie kodów, to gra tak naprawdę polega na dedukowaniu liczb, występujących u graczy w rosnącej kolejności. Zasady są proste, a przyjemność spora. To dobry trening pamięci, obserwacji i logicznego myślenia.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz niegłupiej gry imprezowej
- szukasz gry dedukcyjnej działającej tak samo przy odmiennej liczbie graczy
- szukasz gry z niskim progiem wejścia
- masz ograniczony budżet (gra kosztuje poniżej 25 zł!)
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie akceptujesz losowości
- nie podobają Ci się gry, w których nie występuje interakcja między graczami
- nie lubisz gier liczbowych