Dzięki wytwórni Universal na srebrnym ekranie mogliśmy podziwiać Drakulę, Potwora z Bagien i jeszcze kilka innych kultowych potworów. Teraz z aż siedmioma z nich możecie się zmierzyć w familijno kooperacyjnej grze „Horrified” od wydawnictwa Ravensburger.
W pewnym miasteczku nocą na żer wychodzą potwory i, jak można łatwo się domyślić, spotkanie z nimi nie kończy się niczym dobrym. Jednak od czego są Bohaterowie? To właśnie w nas ostatnia nadzieja. Tylko łącząc siły będziemy w stanie wykonać zadania i pokonać monstra przywracając spokój Mieszkańcom.
„Horrified” to gra, która jest efektem pracy zespołu twórców znanego jako Prospero Hall (m.in. „Hogwarts Battle”, „Disney Villainaous”). Choć tematycznie tytuł zahacza o motywy horroru, to nie ma tu żadnych brutalnych scen czy sugestii. To pozycja kierowana dla rodzin z dziećmi od 10 roku życia, w którą równie dobrze mogą też grać sami dorośli. „Horrified” bardzo przypomina mechanicznie bestsellerowego „Pandemica”, ale bez obaw – nie jest to tylko jakiś licencjonowany klon. Powiedziałabym raczej, że jest to ciekawsza i bardziej regrywalna wariacja, która przypadnie do gustu wszystkim fanom kooperacji.
Horrified – wykonanie
Pokochałam od razu całą stylistykę „Horrified”. Ten barwny mrok kojarzy się baśniowymi antagonistami z Disneya, ale ani przez moment gra nie kojarzy się z segmentem dziecięcym. Poza humorystycznym wprowadzeniem tekstowym na rewersie planszy, nie znajdziemy tu żadnych śmiesznych akcentów. Zagrożenie w postaci Draculi owianego peleryną czy przygarbionego Wilkołaka może i co u poniektórych wywoła uśmiech politowania, ale dla mnie to po prostu wspaniały hołd dla klasycznych horrorów. Rewelacyjnie rozrysowano karty – są one również utrzymane w takim retro klimacie, jak amerykańskie komiksy z lat ’60.
Świetna jest także sama plansza w niebiesko-żółtych odcieniach przedstawiająca miasteczko. Do tego mamy komplet grubaśnych żetonów przedmiotów i paru bonusowych, związanych z działaniem potworów, porządne, grube planszetki postaci oraz komplet tekturowych pionków Mieszkańców i Bohaterów. Ci ostatni mają własną kolorystykę, więc łatwo je dostrzec. Szkoda jedynie, że pionki Mieszkańców mają drobne grafiki, które ciężko odróżnić od siebie i jeszcze mniejsze czcionki, które akurat są ważne, ponieważ mówią o tym, do jakiego miejsca danego Mieszkańca powinniśmy doprowadzić. Cieniutkie są także karty monstrów, choć tak naprawdę leżą one tylko na stole przez całą grę, więc nie sądzę, by przez to miały szybko się zniszczyć.
„Horrified” kosztuje obecnie w okolicach 200 zł. To naprawdę sporo, jeśli chodzi o planszówkę familijną. Doskonałe i wzorowo wykonane „Parki” z niesamowitymi grafikami i mnóstwem drewnianych żetonów można kupić taniej, a gracze i tak bardzo się burzą, że polska edycja jest taka droga. Tutaj nie da się uniknąć wrażenia, że za część kwoty odpowiada licencja Universal. Nie oznacza to jednak, że jakościowo mówimy o słabym produkcie. Uważam, że jedynie figurki monstrów mogłyby mieć nieco więcej detali, bo są tak zwyczajnie odlane z plastiku i nie pasują do tego segmentu cenowego. Plus jest jednak taki, że są one kolorowe, a nie szare, więc spełniają swoją użytkową funkcję – od razu widać, gdzie znajduje się jaki potwór. Cała reszta robi jednak bardzo dobre wrażenie – to gra, która swoim wyglądem zachęca do rozgrywki. Ja sięgnęłabym po nią już po samej okładce!
Horrified – na czym polega gra?
„Horrified” jest grą kooperacyjną. Wygrywamy, jeżeli zlikwidujemy z planszy potwory (w zależności od poziomu trudności będzie to od 2 do 4 monstrów). Przegramy, jeżeli poziom terroru wyniesie 7 punktów lub jeżeli skończy nam się czas tzn. talia potworów. By przegnać danego potwora, musimy wykonać związane z nim zadanie – przykładowo, by pozbyć się Frankensteina i jego narzeczonej, musimy przywrócić im człowieczeństwo, czyli podarować im tyle przedmiotów danego koloru, by ich potencjometry wskazały określoną wartość, a następnie doprowadzić do spotkania obu potworów na jednym polu. Z kolei Drakula wymaga roztrzaskania czterech trumien i pokonania go żółtymi przedmiotami o sile 6. Każdy potwór ma inne zadanie, ale najogólniej mówiąc sprowadzają się one do czynności dostarczania w dane miejsce odpowiednich przedmiotów.
Przedmioty porozrzucane są po planszy i dochodzą też w trakcie gry. Występują w 3 kolorach i mają różne wartości. Każdy gracz kontroluje jednego bohatera o określonej liczbie akcji i specjalnej zdolności. W swojej turze wykonujemy tyle akcji, ile możemy (nawet takich samych). Należą do nich: przemieszczenie się na sąsiednie pole, przesunięcie jednego mieszkańca z sąsiedniego pola lub przyciągnięcie do siebie, podniesienie wszystkich przedmiotów z pola, wymiana przedmiotów z bohaterem stojącym na tym samym polu lub wykonania zadania tudzież umiejętności specjalnej.
Po każdej turze następuje tura potworów. W tym celu ciągniemy jedną kartę z zakrytej talii potworów i ją rozpatrujemy – dodajemy nowe przedmioty na planszę losując je z woreczka, realizujemy efekt z karty, a następnie poruszamy wybrane potwory o wskazaną liczbę pól w kierunku najbliższego bohatera lub mieszkańca. Gdy potwór stoi na polu z bohaterem lub mieszkańcem, należy rzucić za niego wskazaną liczbą kości – puste ścianki to nasz fuks, nic się nie dzieje. Jednak jedna gwiazdka to atak, od którego mieszkaniec ginie, a nam zwiększa się wtedy poziom terroru. Bohater może się jeszcze w tej sytuacji obronić odrzucając zdobyte przedmioty (trafia wtedy do szpitala). Wykrzyknik na kości to zaś atak specjalny, indywidualny dla każdego potwora.
A po cóż są jeszcze mieszkańcy? Wchodzą nam na plansze losowo z kart potworów i generalnie sami z siebie się nie poruszają.. Jeżeli doprowadzimy mieszkańca w wybrane przez niego miejsce, to otrzymamy kartę bonusu. Ponieważ mieszkańców nie możemy obronić przed atakiem, pozostawienie ich na pastwę monstrów nie jest najlepszą taktyką.
Horrified – wrażenia z gry
„Horrified” korzysta z tej samej mechaniki co „Pandemic”, czyli skupia się wokół akcji podniesienia i dostarczenia przedmiotu w dane miejsce przed upływem czasu. Choć brzmi to w teorii bardzo „sucho”, to jest tu sporo klimatu. Za atmosferę odpowiada tutaj nie tylko samo wykonanie, ale adrenalina związana z ciągnięciem kart potworów. Nie zawsze zdążymy „uciec” swoimi bohaterami czy mieszkańcami w bezpieczne miejsce, więc ryzykujemy spotkanie z monstrum. Nawet jeżeli karta wskaże aktywację tego potwora, który nam zagraża, możemy mieć jeszcze nadzieję, że kości będą sprzyjać. Bez dwóch zdań – w przypadku tego typu gier, element losowości nadaje jej rumieńców i wyzwala dużo emocji.
Instrukcja wydaje się obszerna, ale „Horrified” ma bardzo przystępne zasady, które łatwo tłumaczy się nowym osobom. Akcje są logiczne, a ponieważ rozgrywka ma charakter kooperacyjny, to większość decyzji i tak omawia się wspólnie przy stole, więc początkujący nie powinni poczuć się tu zagubieni. O ile na najłatwiejszym poziomie trudności nie trzeba się specjalnie napocić, by wygrać, tak grając z trzema potworami na planszy albo z dwoma, których cele wymagają przedmiotów tego samego koloru lub przebywania w tej samej lokacji, trzeba już bardziej strategicznie planować ruchy i maksymalnie wykorzystywać potencjał swojego bohatera. To doskonały trening logiki dla młodszego pokolenia – dorośli gracze na pewno nie będą się tutaj nudzić, ale umówmy się, więcej działań będzie dla nich oczywistych. Plusem jest jednak zawsze ten lekki element niewiadomej związanej z ruchem potworów.
Regrywalność jest w naszym odczuciu większa niż w przypadku wspomnianego już „Pandemica” – głównie za sprawą tego, że walczymy tutaj zawsze z inną grupą monstrów oraz realizujemy odmienne cele. Nawet jeżeli chodzi tu tylko o podnoszenie i dostarczanie przedmiotów, to wizualnie przedstawione jest to w ciekawej formie. Bardzo spodobała mi się Mumia, która wymagała obracania żetonów skarabeuszy na wzór klasycznej zagadki logicznej, w której musimy ułożyć w porządku pewne elementy przesuwając je po osiach. Kwestia losowo dochodzących mieszkańców oraz bonusy, które wpadają nam na rękę, gdy doprowadzimy ich do wskazanej lokalizacji także uatrakcyjniają rozgrywkę. Dzięki temu nawet grając x razy, „Horrified” nie powinno się nudzić.

Wyciągając tę kartę najpierw dodajemy na planszę 2 przedmioty, następnie wykonujemy opisaną akcję, a na końcu przesuwamy mumię, narzeczoną Frankenstaina i Niewidzialnego człowieka o 1 pole bliżej bohaterów
Co warto podkreślić, gra nie epatuje brutalnością. Potworów nigdy „nie zabijamy”, a co najwyżej „przepędzamy”, znajdujemy dla nich lekarstwo lub jak w przypadku wspomnianej już parki Frankenstaina przywracamy im człowieczeństwo. To wręcz…słodkie!
Tytuł skaluje się całkiem dobrze – tzn. najbardziej optymalnym zestawem jest grupa 2-3 graczy. Tryb solo, w którym kontrolujemy tylko 1 bohatera, wydawał mi się zbyt trudny na poziomie walki z 3 monstrami, natomiast w grupie 4-5 osób bardzo długo czekało się na swój ruch (pamiętajcie, że runda wygląda tak, że po turze gracza A, następuje tura potworów, potem tura gracza B, znowu tura potworów itd.) Czasami wręcz zapominało się, kto powinien być następny, bo np. trzeba było najpierw poruszyć 3 potwory i wykonać ich akcje specjalne. Oczywiście, nie wszyscy będą się na to uskarżać, ale jeżeli macie w towarzystwie osoby zbyt niecierpliwe, to może nie grajcie w „Horrified” z nimi w maksymalnym składzie.

Mocą odkrywcy (zielony bohater) jest możliwość przenoszenia się w dowolną lokację na planszy w ramach 1 akcji
I nie zapominajcie też, że tak jak w wielu innych grach kooperacyjnych, tak i tutaj uderza syndrom samca alfa. To znaczy, że bardziej rozegrana osoba/ lider/ czy też ten ambitniejszy gracz, który zawsze wyrywa się z własną strategią, może po prostu mówić innym, co mają robić, a reszcie pozostanie tylko kwestia przesuwania pionków. Zawsze apeluję, by szanować obecność innych osób i dać im czas do namysłu, posłuchać ich propozycji, ale na własnym przykładzie wiem, że w praktyce nie jest to łatwe ;-).
Podsumowując, „Horrified” polecam zwłaszcza rodzinom, które mają ochotę na kooperacyjną, satysfakcjonującą przygodę z dreszczykiem. Choć sama bardzo lubię „Pandemica”, to tytuł wydawnictwa Ravensburger wypada na jego tle po prostu lepiej z uwagi na ciekawszą otoczkę i większą regrywalność. Jeśli jednak „Pandemic” Wam nie podszedł z uwagi na mechanikę, to „Horrified” raczej także nie trafi w Wasz gust – te gry znacznie więcej łączy, niż dzieli.
Horrified - ocena
-
8/10
-
8/10
-
7/10
-
7/10
-
7/10
Horrified - Podsumowanie
Emocjonująca gra kooperacyjna w oprawie wizualnej przywodzącej na myśl kino grozy lat ’30. Bardzo lekka, regrywalna, pozwalająca na modyfikację poziomu trudności pozycja, która wypada ciekawiej niż podobny mechanicznie „Pandemic”.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- szukasz gry kooperacyjnej z klimatem
- zależy Ci na prostej mechanice
- lubisz ryzyko
Gra nie podejdzie Ci jeżeli:
- nie podobał Ci się też „Pandemic”
- nie lubisz gier z dużą losowością
- szukasz czegoś „na wesoło” (gra nie jest ani humorystyczna wbrew kolorowym ilustracjom)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Ravensburger