W Waszej wiosce jest wilkołak... Albo dwóch... A może nie ma go wcale? Jak rozpoznać kto z graczy wciela się w złowrogą bestię? Jak zwieść wieśniaków i ukryć się między nimi? Oto nasza recenzja gry Wilkołaki.
Wśród wszystkich mitycznych stworzeń wilkołak jest jednym z moich ulubionych, gdyż odnosi się do pierwotnych instynktów, nad którymi nie można zapanować. W przeciwieństwie do wampirów, których tylko ślepiec nie potrafiłby rozpoznać w tłumie, wilkołaki potrafią wspaniale się maskować. Mają normalne odbicie w lustrze, nie reagują nerwowo na czosnek ani na słoneczne promienie. Innymi słowy nie zdradzają żadnych fizycznych objawów swojej wewnętrznej natury aż do momentu nadejścia pełni księżyca. Każdy z nas ma coś w sobie z tego potwora i to czyni go bardziej ludzkim, niż jest to najczęściej ukazywane w popkulturze. Gra wydawnictwa Lacerta odnosi się właśnie do trudnej identyfikacji wilkołaka w otoczeniu.
Wilkołaki – co w pudełku?
Wnętrze pudełka skrywa skromną zawartość. Najważniejszym elementem zabawy jest tutaj 16 kart wykonanych na grubej tekturze, które przedstawiają wizerunki postaci, oraz odpowiadające im 16 okrągłych żetonów. Miłym dodatkiem jest także aplikacja na smartfony, która pełni rolę narratora w trakcie gry i buduje rewelacyjny klimat. Korzystanie z niej jest opcjonalne, jednak tak przyjemne, że nie wyobrażamy już sobie grania bez niej.
To, na co od razu zwróciliśmy uwagę to fakt, że aplikacja jest darmowa i może ją pobrać każdy, a nie tylko osoba, która zakupiła grę. Jako, że instrukcję można również pobrać bezpłatnie ze strony producenta, a przygotowanie kartek z nazwami postaci nie nastręczy nikomu trudności, pojawia się pytanie, czy w takim razie warto płacić 70 zł za pudełko z żetonami? Każdemu kto chciałby w ten sposób „pokombinować” spieszymy z odpowiedzią – w grze istotną sprawą jest wygodne chwytanie i ciche przemieszczanie kart. Jeśli użyjecie do tego zwykłego papieru to raz, że trudno będzie Wam wykonać szybkie ruchy, a dwa, że szelest kartek może zepsuć całą istotę zabawy. Gruba tektura nie została tu użyta przypadkowo. IMHO bycie cebulakiem zwyczajnie się nie opłaca ;-)
Wilkołaki – zasady gry
Gra jest bardzo krótka, ale emocjonująca. Na początku wspólnie określamy zbiór postaci jaki znajdzie się w grze. W instrukcji znajdziemy zestaw sugerowany do pierwszych rozgrywek w zależności od liczby graczy. Ogólna zasada mówi, że kart powinno być zawsze o trzy więcej niż biorących udział w zabawie uczestników.
Na początku tasujemy karty i rozdajemy po jednej każdemu z graczy. Trzy pozostałe układamy na środku stołu obrazkami do dołu. Każdy w sekrecie ogląda swoją kartę. Jeśli gramy bez aplikacji jeden z graczy musi zostać narratorem, który będzie prowadził grę (bez obaw, on także ma swoją kartę i bierze udział w całej rozgrywce jak pozostali). Na stole możemy jawnie ułożyć okrągłe żetony wszystkich postaci dostępnych w rozdaniu. Rozgrywka dzieli się na dwie fazy.
W fazie nocy wykonujemy polecenia narratora, który według określonej kolejności będzie wzywał kolejne postacie do tzw. przebudzenia, czyli otwarcia oczu. Na początku każdy, łącznie z narratorem zamyka oczy i czeka aż zostanie przywołany. Wszyscy gracze prócz narratora milczą podczas fazy nocy. Wygląda to tak:
Narrator: – Wszyscy, zamknijcie oczy…. Wilkołaki, przebudźcie się i poznajcie się.
W tym momencie gracze, którzy wylosowali kartę wilkołaka otwierają oczy i widzą, czy w grupie znajduje się drugi wilkołak, czy nie. Może dojść do sytuacji, w której nikt nie jest wilkołakiem. Po kilku sekundach narrator kontynuuje „inkantację”.
Narrator: – Wilkołaki, zamknijcie oczy. Jasnowidzu, przebudź się. Możesz sprawdzić kartę innego gracza albo dwie karty na środku stołu.
Osoba, która wylosowała kartę jasnowidza, ma wówczas okazję podejrzeć rolę wybranej osoby, lub sprawdzić jakie karty nie biorą udziału w grze. Tym samym ma przynajmniej małą szansę na to, że odnajdzie wilkołaka.
Narrator: – Jasnowidzu, zamknij oczy. Złodzieju, przebudź się.Możesz zamienić miejscami swoją kartę z kartą innego gracza, a potem podejrzeć swoją kartę.
Złodziej otwiera oczy i może dyskretnie wymienić swoją kartę na kartę innego gracza. Po wykonaniu tego ruchu wciela się w postać z nowej karty. Przykładowo jeśli trafi wówczas na wilkołaka, w fazie dnia będzie traktowany jako wilkołak, nie jako złodziej.
Narrator: – Złodzieju, zamknij oczy. Intrygancie, przebudź się. Możesz zamienić miejscami karty dwóch innych graczy.
W przeciwieństwie do złodzieja intrygant nie wie czyje karty podmienia. W zależności od liczby postaci biorących udział w grze, faza nocy przebiega tak długo, póki narrator nie przyzwie wszystkich postaci. Na końcu każdy porusza kartę leżącą na stole, by nikt nie mógł rozpoznać, która karta została podmieniona w trakcie gry, a następnie wszyscy otwierają oczy.
Bohaterowie dzielą się na dwie grupy – wilkołaków w skład których wchodzi też postać sługusa, oraz wieśniaków, czyli całej reszty postaci. Celem wieśniaków jest wykluczenie z grona przynajmniej jednego wilkołaka lub w sytuacji, w której grupa uzna, że nie ma wśród nich żadnego wilkołaka przeprowadzenie głosowania w taki sposób, by doszło do remisu i nikt nie został wygnany z wioski. Grupa wilkołaków wygrywa zaś wtedy, gdy żaden wilkołak nie zostanie wygnany, lub kiedy nie wygnany zostanie sługus w sytuacji, kiedy w wiosce nie ma żadnego wilkołaka.
Po fazie nocy następuje faza dnia, w której rozpoczyna się dyskusja. W tym momencie gracze mogą podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, kto według nich jest wilkołakiem. Wilkołaki dążą oczywiście do tego, by zrzucić podejrzenie na innego gracza, samemu zyskując wiarygodność. Każdy może zdradzić własną tożsamość, ale ponieważ blefy także są dozwolone nikt nie ma pewności, czy druga osoba rzeczywiście mówi prawdę…
Gdy uznamy, że jesteśmy gotowi, na „trzy-cztery” przeprowadzamy głosowanie wskazując palcem na gracza, którego chcemy wykluczyć z wioski. Gracz, który zbierze najwięcej głosów odpada. Na sam koniec ujawniane są role każdego z graczy i według nich rozpatrywany jest ostateczny wynik zabawy.
Poza wieśniakami, którzy nie mają żadnej umiejętności specjalnej, każda postać w trakcie przywołania może wykonać opisaną akcję. Przykładowo sługus, budzi się po wilkołakach. W trakcie jego przebudzenia wilkołaki muszą wyciągnąć kciuk w górę, by miał on szansę odkryć ich tożsamość. Wilkołaki nie wiedzą jednak kim jest sługus, bo wciąż mają zamknięte oczy. Lunatyk budzi się na samym końcu i może podejrzeć swoją kartę – dzięki temu, jeśli intrygant lub złodziej mu ją wcześniej podmienił, ma szansę odkryć swoją nową tożsamość. Myśliwy z kolei wyklucza wskazanego przez siebie gracza niezależnie od tego, ile otrzymał on głosów.
Przed przygotowaniem do gry możemy ustalić jakimi postaciami gramy. Dzięki temu zyskamy zawsze trochę świeżości i dostosujemy poziom trudności do grupy osób.
Wilkołaki – wrażenia z gry
Wilkołaki to ten rodzaj gry, który najprawdopodobniej odrzuci Was za pierwszym razem, a w niektórych towarzystwach może nawet nie sprawdzi się w ogóle. Wszystko dlatego, że clou całej zabawy jest blef, do którego nie wszyscy gracze mają dryg. Nasze pierwsze fazy dnia, czyli dyskusje były dość pokraczne. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć, by zrzucić na kogoś podejrzenie w związku z czym gra nie była ani dynamiczna, ani zabawna, ani nie budziła większych emocji, gdyż sprowadzała się do losowego typowania danej osoby.
Po kilku partiach zaczęliśmy zwracać większą uwagę na to, co dzieje się w fazie nocy. Ktoś wychwytywał przesuwanie karty, ktoś wyczuwał drobne ruchy powietrza przy wyciąganiu ręki, ktoś nerwowo zaczął się śmiać. Pomalutku zaczynaliśmy dzielić się informacjami w stylu „słyszałem stuknięcie karty przy przywołaniu złodzieja z drugiej strony stołu„, albo „poczułem jak ugina się kanapa przy intrygancie, to pewnie Grzesiek„. Z każdym kolejnym rozdaniem zaczynaliśmy być bardziej śmiali. Nagle okazywało się, że jest dwóch złodziei, więc któryś z nich ewidentnie kłamie. Koalicje rozwijały się, by upaść w fazie głosowania. Zachowanie pokerowej twarzy wzbudzało śmiech, a głosowanie wielkie emocje.
Jednorazowo potrafiliśmy przegrać kilkanaście partii pod rząd. Dużym urozmaiceniem były nie tylko karty postaci, które zmienialiśmy sobie losowo, ale także aplikacja, w której mogliśmy ustawić oprawę muzyczną. Dzięki temu, że gra wymaga naprawdę niewiele miejsca, możecie zabrać ją ze sobą na wakacje i pograć na kocu.
Doświadczeni gracze od razu zauważą, że Wilkołaki to nic innego, jak tylko kolejna wersja Mafii. Od klasycznej, karcianej wersji, wyróżnia ją obecność unikalnych postaci mogących podmieniać role oraz aplikacja, która naszym zdaniem dużo lepiej sprawdza się w akcji niż klasyczny narrator z uwagi na brak przestojów i braku konieczności zapamiętywania kolejności przywołania. O ile w przypadku Mafii lepiej gra się w bardzo dużym gronie osób, tak naszym zdaniem Wilkołaki świetnie sprawdzą się w grupie o średniej wielkości (5-6 osób). Przy niższej liczbie graczy jest zbyt ubogo, z kolei zebranie przy jednym stoliku i usadzenie ich tak, by nie szturchali się wzajemnie może być trudne.
W ramach ciekawostki dodam, że w tym roku na PS VR wyszła gra nie tylko o takich samych zasadach jak Wilkołaki, ale również nawiązująca do tej samej tematyki. Jeśli zatem nie gustujecie w grach planszowych lub po prostu nie macie z kim grać, można spróbować wirtualnego Werewolves Within od Ubisoftu.
Wilkołaki - Ocena końcowa
-
9/10
-
10/10
-
9/10
-
9/10
-
8/10
Wilkołaki - Podsumowanie
Jeśli nie masz wśród znajomych osób, które potrafią oszukiwać z pokerową twarzą i dyskutować – radzimy sobie odpuścić ten zakup. Wilkołaki to świetna alternatywa dla klasycznej wersji Mafii, ale zyskuje najwięcej dopiero w odpowiednim towarzystwie i przy bliższym poznaniu.
Najbardziej spodobała nam się aplikacja mobilna, która pełni funkcję narratora, oraz wysoka regrywalność będąca skutkiem występowania wielu postaci o różnych umiejętnościach. Szybka, zabawna i łatwa do wytłumaczenia gra – imprezowy ideał. Za Wilkołaki na ten moment zapłacicie około 54 zł.
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lacerta