Nadjeżdża pociąg pełen forsy, złota i dynamitu. Każdy z Was wysyła swoją bandę po konkretne łupy. W pojedynku zwycięża silniejsza ekipa, ale zagrywanie najmocniejszych kart może się na Was szybko zemścić. „To jest napad!” to emocjonująca karcianka licytacyjna, która podbiła nasz stół.
Nie przepadam za westernami i grami licytacyjnymi, więc obstawiałam, że „To jest napad!” w ogóle do mnie nie trafi. Oj, jakże się pomyliłam! Tu jest takie napięcie i negatywna interakcja podszyta blefem, że z miejsca się w tej malutkiej karciance zakochałam. I nie tylko ja, ale cała moja rodzina oraz wszyscy znajomi, z którymi w nią graliśmy. To niepozorny tytuł, który podobnie jak kieszonkowe gry Lucky Duck Games, ma w sobie to coś, co sprawia, że ciągle ma się ochotę na jeszcze jedną partyjkę.
To jest napad! – na czym polega gra?
Gracze wcielają się tu w liderów band, które rabują pociągi. Każdy gra własną talią złożoną z członków ekipy, ale poza obrazkami niczym się one nie różnią – rozkład sił jest zatem sprawiedliwy. Każda karta ma dwóch bandytów o różnych siłach (od 2 do 7) i kolorach (czerwony, żółty, zielony) – w zależności od tego jak taką kartę położymy na stole tak będzie liczyć się jej wartość. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby dolarów za zrabowane pociągi.
W każdej rundzie możemy powalczyć o trzy wagony (lub więcej, jeżeli zostały z poprzednich rund), które są warte od 2 do 4 dolarów. Zaczynamy od dobrania 5 kart na rękę. W swojej turze zagrywamy jedną kartę deklarując jednakowo, który z wagonów atakujemy (żółty bandyta atakuje żółty pociąg itd.) lub pasujemy. Następna osoba nie musi nas przebijać ani atakować tego samego wagonu – ma tu pełną swobodę. Liczyć się jednak będzie ostateczny wynik, czyli suma sił naszej bandy dla każdego wagonu/ koloru z osobna.
Twist polega na tym, że osoba, która wygrywa licytację i zdobywa kartę wagonu, odrzuca wszystkie karty zagrane pod ten kolor i nie może z nich skorzystać już do końca gry. Przegranym zaś karty wracają na rękę. Remis powoduje, że karta wagonu pozostaje na swoim miejscu, a bandy użyte do takiej licytacji także wracają na rękę. Na końcu rundy każdy dociąga ze swojej talii jedynie 2 karty. W nowej rundzie dołączamy trzy kolejne wagony, a cała zabawa trwa 6 rund.
Możemy zagrać jeszcze w opcjonalny wariant, w którym pod uwagę bierze się też liczbę naboi w każdym z kolorów i wykonuje stosowne mnożenie, ale szczerze mówiąc w ogóle nam ten tryb nie przypadł do gustu. Za dużo w nim matematyki i trudno mi wyobrazić sobie, jak ktoś w trakcie licytacji będzie dokonywał obliczenia, by na końcu uzyskać jakąś przewagę.
To jest napad! – Co jest tu najlepsze? Zawzięta walka i blef
Niesamowite, jak jeden teoretycznie niewielki detal może wpłynąć kolosalnie na mechanikę. Gdyby nie te dwukolorowe karty, które możemy zagrywać w jedną lub drugą stronę, to gra nie miałaby takich rumieńców i raczej nie wyróżniłaby się z tłumu gier licytacyjnych. Ale sam fakt, że zagrywając kartę musimy zawsze dokonać jakiegoś poświęcenia (ta „nieużyta” połówka się przecież już nam do niczego nie liczy) i że nawet wygrana w licytacji wiąże się z dotkliwą stratą części bandy sprawia, że główkowania jest tu sporo.
Bardzo podoba mi się też to, że możemy tutaj elegancko blefować. Ponieważ wyrzucając kartę wcale nie musimy od razu przebijać wartości przeciwników daje nam to ogromne pole do popisów taktycznych. Może zagramy najpierw niską kartę na pociąg, który nas nie interesuje, by wyczuć czy rywale mają na ręce mocne karty innego koloru? Może wystraszymy ich wyrzucając od razu siódemkę, a potem się wycofamy, by inni potracili więcej kart? Może zablefujemy na wszystkie trzy wagony i podpuścimy do walki resztę, by uzyskać przewagę w kolejnej rundzie? A może zaryzykujemy remis, jak przystało na psa ogrodnika?
To chyba moja pierwsza gra w klimacie Dzikiego Zachodu, przy której autentycznie każdy czuje się jak w trakcie rewolwerowego pojedynku w samo południe, gdzieś na pustyni – brakuje tylko przelatującego krzewu, który rozpraszałby myśli. Co zrobi przeciwnik? Ma tylko jedną kartę, ale czy będzie w stanie nas przebić? Kiedy spasować? O jakie karty warto się bić? Gwarantuję Wam, że jeżeli dodatkowo puścicie sobie w tle jakąś westernową playlistę to będziecie na siebie łypać groźnie z nad kart i doskonale się tu bawić.
To jest napad! – co jeszcze warto wiedzieć?
„To jest napad!” najlepiej się sprawdzi w pełnym składzie, bo wtedy zdecydowanie trudniej przewidzieć co zrobi przeciwnik. Jeśli wagony są 3, a graczy 4 to znaczy, że przynajmniej dwóch zawsze będzie biło się o jeden. Przy dwóch osobach zdarza się, że nie czuje się tak mocno tej rywalizacji. Z drugiej strony taka rozgrywka też ma jakiś urok, bo wtedy częściej wagony nam zostają na następną rundę i wtedy pula wygranej rośnie. Więc obiektywnie można powiedzieć, że gra jest dobrze zbalansowana.
Ponieważ na kartach nie ma tekstu, „To jest napad!” chwyci nawet w obcojęzycznym gronie. Nie grałam w ten tytuł z dziećmi, ale biorąc pod uwagę konieczność blefowania i przeliczania swoich szans faktycznie nie schodziłabym poniżej tego 10 roku życia, który sugeruje wydawca.
Miałam już okazję zabrać grę ze sobą na urlop i doceniłam kompaktowe pudełeczko. To niepozorna, mała, ale dynamiczna i wciągająca gra, która nie powinna mi się podobać z racji tematu, który jest mi obojętny i gatunku, za którym nie przepadam, ale w praktyce uwielbiam ją od pierwszej rozgrywki. Partie są dynamiczne i dość krótkie, ale intensywne – po tych 25-30 minutach człowiek nawet nie wie, kiedy ten czas zleciał i za każdym razem chce zagrać jeszcze raz w ramach rewanżu. Ach no i cena! Kurcze, nie wiem jak Nasza Księgarnia to robi, ale tyle dobroci za 30 zł?! Inni wydawcy powinni brać z nich przykład :-)
To jest napad! - Ocena końcowa
-
8/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
10/10
To jest napad! - Podsumowanie
Świetnie zaprojektowana, mała karcianka wywołująca rumieńce na policzkach za sprawą zawziętej walki o łupy. Kompaktowy format, lekki klimacik Dzikiego Zachodu, dużo blefu i losowość ograniczona do minimum. No i cena – na medal. Musicie ją mieć!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz gry licytacyjne i blef
- szukasz gry o prostych zasadach ale oferujących dużo emocji
- szukasz gry krótkiej ale intensywnej
- zależy Ci na grze niezależnej językowo
- masz ograniczony budżet
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie czujesz się dobrze w blefowaniu
- oczekujesz gry przygodowej, nie liczbowej
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia