Gdy byłam mała moi rodzice wieczorami grali w kuchni w kościanego pokera. Choć mieli do dyspozycji tylko kilka kości, pamiętam ich emocjonujące okrzyki i zapisywane w zeszycie punkty. „Cezar: Kostki zostały rzucone” przypomniał mi o tamtych czasach, ale to nie ze względu na sentyment przypadł mi do gustu.
Od czasu mody na roll & write’y pokochałam gry kościane i przez ostatnie lata w tym gatunku rozczarowały mnie jedynie „StegegetS Moomin”. Propozycja Muduko to jedna ze starszych gier Reinera Knizii, którą świetnie zilustrował Tomek Kaczkowski. Choć nie będę Was czarować – mam tu na myśli jedynie pudełko i instrukcję ponieważ na kościach znajdziemy tylko trzy rodzaje symboli, a na żetonach wizerunki tytułowego Cezara. To na pewno nie jest gra, która mogłaby kogoś oszołomić swoim wyglądem. Wręcz przeciwnie – raczej przy pierwszym wrażeniu wydaje się niepozorna, by nie powiedzieć wręcz – uboga. Ot, 10 kości i 60 monetek.
I być może niektórzy powiedzą, że otoczka fabularna, którą wymyśliło wydawnictwo (kot Konsul rywalizuje tu z psem Cezarem o władzę w starożytnym Rzymie, próbując pozyskać głosy jak największej liczby senatorów) to tylko chwyt marketingowy mający uzasadniać ilustracje na pudełku, ale moim zdaniem to wszystko pasuje do siebie. No i kurcze, to pierwsza gra Muduko z pieskami więc jak mogłoby mi się to nie podobać? :-).
Cezar – Na czym polega gra?
Każdy z graczy na początku dysponuje tą samą liczbą monet. Pierwszy z graczy rzuca pięcioma kośćmi starając się uzyskać najwyższy wynik. Zawsze dozwolone są dodatkowe dwa przerzuty i możemy wybierać, które kości zostawiamy, a które przerzucamy. By osiągnąć wynik dodatni należy wyrzucić przynajmniej 1 wieniec laurowy – to mnożnik liczby senatorów. Cyfry rzymskie to z kolei senatorowie. Nasz wynik to zatem liczba wieńców laurowych pomnożona przez wyrzucone cyfry rzymskie. Wyjątek stanowią trzy jedynki (15 pkt) i cztery jedynki (31 pkt – najwyższy możliwy wynik w grze). Na ściankach znajdują się też bomby, które same w sobie traktowane są jak zero, ale mają znaczenie w dalszej grze.
Jeśli gracz wyrzuci dodatni wynik zostaje konsulem. Kolejni gracze próbują go obalić poprzez wyrzucenie drugim zestawem kości wyższego wyniku – każdy ma do dyspozycji także dwa dodatkowe przerzuty. W zależności od wyrzuconego wyniku mogą wystąpić różnorodne sytuacje:
- jeśli wyrzucimy większy wynik niż konsul, to my zostajemy konsulem! Jeśli kolejni gracze nie zdążą nas obalić i kolejka dojdzie z powrotem do nas, wygrywamy rundę i otrzymujemy srebrną monetę (w ostatniej rundzie złotą)
- jeśli wyrzucimy niższy wynik, płacimy konsulowi tyle monet, ilu wyrzuciliśmy wieńców laurowych
- jeśli wyrzucimy 3 bomby, konsul płaci nam tyle monet, ile wyrzucił wieńców laurowych
- jeśli wyrzucimy 4 bomby, natychmiast wygrywamy rundę
- jeśli wyrzucimy 5 bomb, wygrywamy pozostałe srebrne monety i złotą, a gra się kończy
Jeśli nikt nie wyrzuci 5 bomb, gra trwa równo 5 rund, o czym przypominają srebrne i złote monety. Ostatecznie wygrywa gracz, który zdobył największą sumę monet (brązowe są warte 1 pkt, srebrne 2, a złota – 4).
Cezar – wrażenia z gry
Największy problem jaki mam z „Cezarem” to to, że na sucho bardzo średnio się go tłumaczy. Za każdym razem, gdy tłumaczyłam zasady przed grą, ludzie patrzyli na ten tytuł z miną „eee, nie, ja wolę mniej losowe gry, ta jakoś mnie nie przekonuje„. Sporo osób omijało grę tylko dlatego, że widok samych kości kojarzył im się z prostotą, erą staroszkolnych planszówek. I nie będę ukrywać, że znam także i takie osoby, które po grze stwierdziły dokładnie to samo – za prosta, za mało klimatyczna, że nie czują w niej emocji. Więc z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę rzec, że „Cezar” zalicz się do gier, które albo siądą Wam od razu, albo nigdy do nich nie wrócicie.
Nam w domu „Cezar” ogromnie się spodobał i to z kilku powodów. Po pierwsze, mimo, że nie mamy wpływu na wynik kości, to jednak decydujemy o tym, które kości zostawiamy, a które przerzucamy. W ten sposób szacujemy ryzyko i możemy niejako próbować obrać jakąś strategię. Przykładowo, jeśli wynik konsula jest relatywnie wysoki, lepiej starać się wyrzucić bomby, niż próbować przebić wynik. Z kolei, jeśli w pierwszym rzucie wypadną nam dwie jedynki, to możemy pokusić się o pozostawienie ich, by wyrzucić jedną lub dwie kolejne.
Emocji doświadczamy tu nie tylko w swoich rzutach, ale i rzutach rywali. Cieszymy się, gdy wyrzucają zero i wkurzamy, gdy przebijają konsula. I chyba nie muszę dodawać, co się dzieje, gdy ktoś wyrzuci 5 bomb z ręki? Nam taka sytuacja przydarzyła się raz na kilkanaście gier i zwycięzca cieszył się, jakby wygrał w lotka ;-). Z drugiej strony rozumiem też osoby, które uważają, że „to tylko turlanka”, bo być może po tytule Reinera Knizii spodziewali się ciut więcej taktyki.
My doceniliśmy super szybki setup, małe pudełeczko jak i fakt, że gra zajmuje naprawdę niewiele miejsca na stole. Graliśmy w nią też w samochodzie czy na kanapie – da się wszędzie, gdzie możecie rzucić kości. Rozgrywka jest dynamiczna i nawet na sześć osób gra się nie ciągnie. Nieco gorzej natomiast wypada tryb dla dwóch graczy, w którym ten, który nie pełni funkcji konsula odgrywa dwie tury pod rząd. Zdecydowanie gra pokazuje pazur jednak od trzech osób w górę.
„Cezar” sprawdza się u nas jako pozycja na przystawkę przed czymś dłuższym. Dobrze rozgrzewa i wprawia w pozytywny nastrój. Z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że prędzej trafia do starszych graczy niż dzieciaków. Widzę w tym tytule potencjał na imprezkę przy piwku, spotkanie integracyjne (także w mieszanym językowo towarzystwie) albo lekcję mnożenia ;-). Chyba jedyne, co bym w tej grze zmieniła to… symbol bomby, który niespecjalnie pasuje do starożytnego Rzymu. Lepszym symbolem na przewrót w państwie byłby na przykład sztylet. No ale to detal, na który pewnie mało kto zwróci uwagę. Najważniejsze jest to, że mimo kilku miesięcy od premiery, „Cezar” nam się nie znudził i choć wygląda bardzo niepozornie w stosunku do innych gier Muduko, to warto dać mu szansę.
Cezar - ocena końcowa
-
7/10
-
8/10
-
8/10
-
8/10
-
9/10
Cezar - Podsumowanie
Kompaktowa, dynamiczna turlanka, którą warto mieć na podorędziu, gdy chce się pograć z osobami nie będącymi graczami ale i takimi, które lubią nieskomplikowane gry kościane. Nas pozytywnie zaskoczyła.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- lubisz gry kościane
- lubisz testować własne szczęście i szacować ryzyko
- lubisz proste i szybkie gry
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- osobom szukającym rozbudowanych gier
- nie akceptujesz losowości
- oczekujesz wyjątkowego klimatu
User Review
( votes)Grę do recenzji przekazało wydawnictwo Muduko. Nie miało ono wpływu na treść i wyrażoną opinię.