Jesteś uczniem maga, który pewnej nocy wysyła Cię na rutynową misję w poszukiwaniu kilku składników. Podczas niej stajesz oko w oko z potworem. Choć udaje Ci się ujść z życiem, wkrótce odkrywasz, że sam stajesz się bestią.
„Wilkołak” to jeden z pierwszych komiksów paragrafowych wydanych w Polsce przez FoxGames. Od jego premiery w 2018 roku upłynęło już kilka lat, a ja dopiero teraz wreszcie miałam czas, by się z nim zmierzyć. I żałuję, że tak długo odwlekałam tę decyzję. To zdecydowanie najbardziej rozbudowana i wciągająca opowieść fantasy ze wszystkich wydanych do tej pory paragrafówek Foxów. Zaraz dowiecie się dlaczego.
Wilkołak – klasyczna przygoda z bestiami w tle
Wszystko zaczyna się tradycyjnie – od ugryzienia wilkołaka. Jako młody uczeń maga musimy zmierzyć się tu nie tylko z przemianą w bestię, której wszyscy się boją, ale także odnaleźć swojego mistrza, który nieoczekiwanie zapadł się pod ziemię. Do tego na karku wciąż będzie siedział nam wytrawny łowca wilkołaków. Napięcie fabularne narasta stopniowo – najpierw przenikamy do środowiska wilkołaków i poznajemy ich zwyczaje oraz umiejętności, w tym przemianę na życzenie (ha! Pełnia księżyca nie ma tu nic do rzeczy!). Następnie wracamy do właściwego śledztwa, by w finale stoczyć epicką potyczkę ze swoim nemezis.
Jak na przygodę fantasy przystało, po drodze spotykamy różne postaci – potwory, które wcale nie będą potworne i ludzi, którym nie warto ufać. Wdepniemy też w sam środek konfliktu rasowego i weźmiemy udział w kolosalnej bitwie. Gwarantuję Wam, że przez te 326 kadrów na pewno nie będziecie się nudzić. Autor scenariusza, Moon, odszedł całkowicie od śmieszkowania na rzecz poważnej fabuły, co bardzo w tym przypadku pochwalam.
Grafika pełna jest realistycznych światłocieni i detali, a szarobure barwy dobrze odzwierciedlają świat przedstawiony. „Wilkołak” jest na pewno komiksem mocno uniwersalnym – mogą wspaniale się przy nim bawić dorośli, czego jestem żywym przykładem, ale i 10-latkowie nie powinni czuć się przytłoczeni atmosferą. Ilustracje nie przekraczają pewnej dozy brutalności (jest trochę krwi, strzał wbitych w ciało, ale bez wypruwania flaków czy odciętych kończyn), a mimo to podczas kroczenia ciemnymi korytarzami zamku czy innej lokacji można odczuć przyjemny dreszczyk emocji („Hmm…czy na pewno warto wchodzić w drzwi, zza których dochodzą niepokojące odgłosy?”).
Z komiksami paragrafowymi często jest tak, że po odjęciu mechaniki fabuła wydaje się dość miałka i rozwleczona. Tutaj takiego wrażenia nie ma. Chętnie obejrzałabym zarówno film na jego podstawie, jak i przeczytała opowiadanie bez grafik.
Wilkołak – komiks paragrafowy niczym rasowy RPG
Jeżeli lubujecie się w statystykach, rozwijaniu postaci, skrupulatnym notowaniu punktów doświadczenia itd. to będziecie wniebowzięci. „Wilkołak” to w zasadzie pełnoprawny RPG dla jednej osoby – mamy typowe punkty startowe, różnorodny ekwipunek, monety, za które kupuje się dodatkowy oręż, prosty acz sensowny system walki, a nawet drzewko umiejętności. Te ostatnie sprawiły mi tu najwięcej frajdy, bo oczywiście nie sposób pozyskać ich wszystkich więc trzeba było co poziom rozważać, co może być najbardziej przydatnym skillem – czy warto pójść w otwieranie zamków, czy może podnieść sobie siłę na stałe, albo zwiększyć szczęście?
Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszyscy lubią takie mechanizmy. Osoby początkujące mogą się wręcz przerazić, ile jest tutaj notowania. Muszę tu od razu podkreślić, że to nie jest łatwy do przejścia komiks. Jeżeli nie dopisze nam szczęście podczas walki (obracamy tutaj dyskiem w palcach lub używamy zamiennie kości K6) albo trafimy na silnego rywala, gdy nie będziemy jeszcze wystarczająco dopakowani to musimy się liczyć z szybkim końcem przygody i zaczynaniem od nowa. Mam jednak i na to pewną radę – jeżeli bardzo chcecie zagrać dla fabuły, to po prostu zignorujcie każdą walkę i zapisywanie punktów doświadczenia. Straci się przez to nieco na satysfakcji z rozwijania bohatera i wygrywaniu potyczek, ale nie ma sensu się zmuszać do rzeczy, których się nie lubi.
Zwłaszcza, że poza walką mamy tu przecież jeszcze kilka sprytnych łamigłówek oraz samą kwestię eksploracji, która także daje frajdę. Nigdy nie wiemy, co czeka nas za zakrętem i czy jakieś pytanie nie rozdrażni danej postaci.
Wilkołak – komiks, który warto poznać
W całym przepastnym portfolio komiksów paragrafowych FoxGames „Wilkołak” plasuje się w moim odczuciu w wysokiej czołówce. Mimo upływu lat nie znajdziecie innej przygody fantasy, która byłaby w stanie zaoferować tak dużo. Bawiłam się tu świetnie, nawet pomimo konieczności powtarzania gry od początku, a bierzcie poprawkę na to, że jednak jestem bardziej przychylna science-fiction niż historiom o wilkołakach i wampirach.
Jednak jeżeli pragniecie coś lżejszego i bardziej humorystycznego to wtedy warto skierować swe kroki ku „Magicznemu Rytuałowi”.
Wilkołak - Ocena końcowa
-
9/10
-
7/10
-
9/10
-
10/10
Wilkołak - Podsumowanie
Doskonały komiks paragrafowy utrzymany w konwencji rasowego fantasy. Wartka akcja, mnóstwo lokacji do odkrycia i całkiem zaawansowany system rozwoju postaci.
Komiks spodoba Ci się jeżeli:
- lubisz epickie historie
- masz ochotę na miks walki i śledztwa
- lubisz rozwijać postać i notować statystyki
Komiks nie jest dla Ciebie jeżeli:
- opowieści o wilkołakach Cię nudzą
- szukasz czegoś, co przede wszystkim Cię rozbawi (spróbuj „Mystery” lub „Magiczny Rytuał”)
- wolisz skupić się na samej historii, bez walk (spróbuj serii o „Sherlocku Holmesie”)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu FoxGames