W 2101 roku wiodąca platforma VR wyrywa się z pod kontroli. Miliony użytkowników znajdujących się w grze zapadają w śpiączkę, a z całego sztabu specjalistów IT tylko Ty, twórca oprogramowania, możesz im pomóc. A przynajmniej taką masz nadzieję. Escape Quest: Świat Wirtualny to pasjonująca przygoda i podróż przez różne gatunki gier.
Na początek szybkie przypomnienie czym są Escape Questy wydawane przez Egmont. To inaczej gry książkowe zwane też gamebookami. Łączą w sobie fabularną treść z szeregiem zagadek. Są one przeznaczone dla jednej osoby, a z uwagi na fakt, że trzeba po nich kreślić i nierzadko też wyrywać czy zaginać strony, raczej nie przekażemy ich innemu członkowi rodziny. Możemy je też niejako nazwać grami paragrafowymi, ponieważ podobnie jak w nich (patrz seria -> „Fighting Fantasy”), fabuła nie jest ułożona chronologicznie. By poznać historię przeskakujemy tu pomiędzy stronami, których numer poznajemy w momencie rozwiązania zagadki.
Nie są to jednak grube księgi. Przeciętny Escape Quest ma ok. 100 stron. Poszczególne części stanowią zamkniętą całość i nie są ze sobą powiązane. Możecie więc zacząć od dowolnego gamebooka – najlepiej takiego, który pod kątem tematu ma szansę najbardziej zainteresować. Do tej pory miałam okazję recenzować Wam bardzo dobrych „Poszukiwaczy Zaginionego Skarbu” i niezbyt wciągające „Za garść neodolarów”.
Escape Quest: Świat Wirtualny – fabuła, czyli uwięzieni w VR
Nasz bohater, programista i twórca SI, czuje się zobowiązany, by pomóc uwięzionym w śpiączce graczom. Pod opieką całego zespołu bezpieczeństwa wchodzi do gry, gdzie napotyka hakerkę, która oferuje mu swoje wsparcie. Razem próbują dotrzeć do źródła całego problemu, czyli Demostenesa, ów sztucznej inteligencji, która sprawuje pieczę nad całym VR. Naszym zadaniem będzie odkrycie kto lub co stoi za buntem SI i wybudzenie graczy.
Po dwóch poprzednich Escape Questach wiedziałam, że fabuła może nie być największą zaletą tego gamebooka, ale bardzo pozytywnie się zdziwiłam. Akcja jest wartka, a ponieważ całość rozgrywa się w świecie wirtualnym, autorzy mogli poszaleć i przygotowali dla czytelników prawdziwie wciągającą podróż przez stereotypowe uniwersa. Demostenes wystawia bohaterów na różne próby, zmuszając ich do przeskakiwania między światami. I tak mamy tu na przykład świat gier retro, w którym para zostaje uwięziona między ogromnymi klockami Tetrisa, podróż przez jaskinię wymownie kojarzącą się z tolkienowską Morią, czy walkę o przetrwanie w kosmosie.
Praktycznie na każdej stronie znajdziemy wyraźne wspominki do znanych dzieł popkultury: Godzilli, Lemmingów, Odysei Kosmicznej, Władcy Pierścieni etc. Sam bohater jest podjarany tymi tematami, więc każdy geek będzie w stanie łatwo się z nim utożsamić. Może dialogi nie są bardzo porywające i trącą niekiedy infantylnością, ale historia zdecydowanie wciąga.
Co ciekawe w pewnym momencie lekko się ona rozgałęzia i możemy dotrzeć do jednego z trzech zakończeń fabularnych! Nie sądzę, by zmotywowało to jakoś graczy, do ponownego przeżywania całej historii, bo zmiennych jest zbyt mało, ale z drugiej strony zawsze możemy porównać swoje doświadczenia z doświadczeniami innej osoby.
Sam wstęp kojarzy się z wieloma klasykami SF, chociażby TRON-em i obawiam się, że niewiele osób złapie się na główny twist występujący pod koniec historii. Mimo to, pod kątem opowieści, bawiłam się tu świetnie, zwłaszcza, że tematyka sztucznej inteligencji jest bardzo na czasie.
Escape Quest: Świat Wirtualny – łamigłówki
Poziom zagadek jest czymś mocno subiektywnym, ale jedno mogę stwierdzić z całą pewnością. Jakakolwiek wiedza szkolna czy googlowanie po sieci nie będą tu potrzebne (no chyba, że nie pamiętacie kolejności planet Układu Słonecznego). Za wyjątkiem tej jednej zagadki cała reszta opiera się na łamaniu kodów, znajdywaniu analogii i obserwacji. Czasem przyda się ołówek, by coś wykreślić, czasem będziemy zaginać kartkę. My trafiliśmy tu na dość często spotykane w pokrewnych dziełach puzzle (np. „2 liczby są na właściwym miejscu/ 1 na właściwym itd.), ale wiele zagadek zupełnie zbiło nas z tropu.
I to do tego stopnia, że nawet po przeczytaniu wskazówek i rozwiązania w głowę zachodziliśmy, czy ktokolwiek na nie samodzielnie wpadnie. Zupełnie nie załapaliśmy o co chodzi z jedną z zakładek (tą, na której zaznacza się kratki). Tylko raz natrafiliśmy na adnotację, by cokolwiek tam zakreślać, a w jednej z końcowych zagadek okazało się, że tych krateczek powinniśmy mieć wykreślonych całe mnóstwo. Pomimo przewertowania raz jeszcze książki, wciąż nie wiem, gdzie zawiodła nas uwaga.
Przy okazji znaleźliśmy także drobny błąd w druku. U góry stron znajdują się numery, które wskazują z jakiej strony przyszliśmy wcześniej. Jeżeli jest to faktycznie ten sam numer, to znaczy, że dobrze rozwiązaliśmy zagadkę, więc jest to dość kluczowa informacja. Jeden z takich numerów kieruje jednak do niewłaściwej strony, mimo poprawnej odpowiedzi, co może konfudować gracza.
Na pewno umysłowo czuliśmy się tu bardziej „wykończeni” niż przy „Poszukiwaczach Zaginionego Skarbu” i przez to cała zabawa zajęła nam więcej czasu. Każdego gamebooka przechodzimy z Grześkiem wspólnie i tu mogę od razu powiedzieć, że bardzo przydało się jego chłodne, analityczne myślenie. Nie obyło się jednak bez zaglądania do podpowiedzi, stąd wydaje nam się, że dla 12-latka poziom trudności może okazać się miejscami przytłaczający.
Escape Quest: Świat Wirtualny – Podsumowanie
Tego gamebooka najbardziej polecamy dorosłemu czytelnikowi – takiemu, który odnajduje się w grach retro i popkulturze, bo to właśnie nawiązania do nich stanowią tu największy walor fabularny. Dla 12-latka flippery czy gundamy będą po prostu obco brzmiącymi nazwami. Ale możemy też wykorzystać grę do wspólnej zabawy – rozwiązywanie zagadek w kooperacji będzie na pewno łatwiejsze, a ewentualne niejasności fabularne mogą okazać się dobrym pretekstem do pokazania dziecku kawałka własnego dzieciństwa.
Cena jest także bardzo przystępna, jak na tak ładne, magazynowe wydanie. To fajny pomysł na prezent dla każdego fana łamigłówek – zwłaszcza, jeżeli poza tym jest także graczem zafiksowanym na punkcie VR.
Escape Quest: Świat Wirtualny
-
8/10
-
7/10
-
8/10
-
9/10
Escape Quest: Świat Wirtualny
Wciągający fabularnie, pełen nawiązań popkulturowych gamebook, który trafi w gust fana gier i VR. Z wszystkich trzech Escape Questów, jakie miałam okazję recenzować, ten jest póki co moim faworytem.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz rozwiązywać szyfry/ łamigłówki/ puzzle
- interesuje Cię tematyka sztucznej inteligencji i wirtualnej rzeczywistości
- szukasz gry dobrej na podróż
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz jednorazowych gier
- zależy Ci głównie na fabule (gamebook to w dużej mierze gra, nie powieść)
User Review
( vote)Za udostępnienie gamebooka do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont