Zmarła odkrywczyni stulecia zostawia za sobą dziennik, w którym ukryła klucz do zgromadzonych skarbów. Wskazówki ukryte w różnych miejscach świata pomogą Ci odnaleźć cenne artefakty, ale tylko wtedy, jeżeli okażesz się ich godny.
„Poszukiwacze Zaginionego Skarbu” to gamebook, czyli gra książkowa. Kierowana jest ona do młodzieży powyżej 12 roku życia i dorosłych. Należy ona do nowej serii wydawnictwa Egmont – „Escape Quest”. Każda część to osobna historia – nie ma tu żadnych powiązań, dlatego przygodę możecie zacząć od dowolnej książki. Wcześniej opowiadałam Wam o średnio udanym „Za garść neodolarów”, natomiast dzisiaj zapoznacie się z o wiele lepszą pozycją, dzięki której wciąż pokładam w tej serii spore nadzieje.
Poszukiwacze Zaginionego Skarbu – Indiana Jones w spódnicy
Za jedną z wad poprzedniego Escape Questa uznałam fabułę, która wynudziła mnie śmiertelnie i w którą nie potrafiłam wsiąknąć. Tu jest od razu inaczej, choć temat wydawałoby się jest mocniej oklepany. W grze wcielamy się w członka tzw. Akademii, czyli tajnej organizacji zajmującej się dbaniem o dobra kulturowe i historyczne. Jak dobrze wiemy z filmów o Indianie Jonesie czy serii „Uncharted” najbardziej wartościowe artefakty często trafiają do obmierzłych łap przemytników. Pewnego dnia do naszych rąk trafia list będący testamentem samej Sarah Edson-Taylor – zmarłej niedawno członkini Akademii, która za życia zdołała uratować wiele cennych skarbów.
Kobieta prosi, by ktoś zaopiekował się po śmierci jej zbiorami, ale nie chce ich oddawać w ręce byle kogo. Dlatego nie otrzymujemy jednoznacznych współrzędnych, a jedynie zaszyfrowane i enigmatyczne wskazówki. Sarah była nie w ciemię bita i w różnych miejscach na świecie ukryła ważne dla niej przedmioty. Dopiero, gdy uda nam się zdobyć je wszystkie, będziemy w stanie rozwiązać finałową zagadkę.
To, co najbardziej spodobało mi się w tej historii, to właśnie ów przygodowy schemat znany z filmów awanturniczych. Mamy tu do czynienia z dwoma czasami akcji. Jeden przedstawiony jest w dzienniku Sarah i odnosi się do jej przeszłości. Czytamy co widziała i kogo spotkała. A drugi czas to ten nam teraźniejszy, w którym podążamy jej śladami i próbujemy odnaleźć jakiś trop. Będziemy spotykać tu jej przyjaciół, wrogów, a także liczne niebezpieczeństwa. Nie brakuje starożytnych ruin, targowisk, pubów, świątyń – tych wszystkich lokacji kojarzących się z poszukiwaniami skarbów.
Jest tu odpowiednia dynamika, lekkość i przede wszystkim satysfakcjonujący i raczej zaskakujący finał. Nie jest to oczywiście powieść na poziomie Juliusza Verne’a, ale styl literacki grupy Kaedama jest co najmniej o poziom wyżej od twórczości autorów „Za garść neodolarów”. Jak na gamebooka jest bardzo przyzwoicie.
Poszukiwacze Zaginionego Skarbu – więcej swobody niż zwykle
Kolejną rzeczą, która okazała się strzałem w dziesiątkę jest zakładka pełniąca funkcję transportu. Dość szybko uzyskujemy dostęp do mapy świata z centralnym punktem – Paryżem. Naszym pierwszym pojazdem jest samochód. By odwiedzić dany punkt mapy musimy przyłożyć zakładkę do Paryża i zmierzyć, czy posiadany przez nas pojazd go „dosięgnie”. Jeżeli tak – super, przechodzimy na wybraną stronę. Jeżeli nie, musimy poczekać aż odblokujemy następne środki transportu – statek i samolot.
To rozwiązanie daje nam fajną iluzję swobody. Gdzie skoczymy najpierw? Do Rosji czy Egiptu? Kiedy będziemy mogli odblokować następne pojazdy? Oczywiście twórcy zadbali też o jako taką kolejność działań. Nie zdobędziemy statku jeżeli nie pozbieramy z wcześniej dostępnych miejsc pewnych obiektów itd. Te zaś zdobywamy poprzez rozwiązywanie zagadek. Do zaznaczania pozyskanych elementów służy druga zakładka. Wszystko jest zrozumiałe.
Taki zabieg jest rzadko spotykany w grach książkowych. Zazwyczaj są to historie mocno linearne, które nie pozwalają nam „skakać” po lokacjach, więc bardzo ten pomysł doceniam.
Poszukiwacze Zaginionego Skarbu – zagadki dla uważnych
Tak jak w poprzednim Escape Queście, tak i tutaj zastosowano całkowicie analogową metodę gry. Nie musimy mieć smartfonu czy dostępu do internetu, by poradzić sobie z zagadkami. Rozwiązania mają zawsze wynik dwucyfrowy, który jest odpowiednikiem strony. Przechodząc pod daną stronę sprawdzamy najpierw jej górny narożnik. Jeżeli odwołuje się on do strony, z jakiej przyszliśmy to oznacza, że dobrze rozwiązaliśmy łamigłówkę.
Pomocą są dwie końcowe kartki, na których podano wskazówki i właściwe rozwiązania. Co więcej, inaczej niż w „Za garść neodolarów” wytłumaczono tu w jaki sposób dochodzi się do właściwej odpowiedzi. No, może nie zawsze super dokładnie, ale z grubsza każdy powinien zrozumieć sens łamigłówki.
Zagadki są przeróżne, ale miłym dla mnie zaskoczeniem okazały się liczne zabawy słowne i takie, które wymagają dobrej obserwacji/ znajdowania zależności. Są tu proste do złamania szyfry, zadania wymagające manipulacji kartką, obrazki z różnicami – ot nic, czego wcześniej bym nie widziała. To sprawiło, że grę przeszłam w zaledwie 2 godziny. Jedynie dwie zagadki zatrzymały mnie na dłużej. Pierwsza wymagała znajomości obliczania ciągów (bleh), a druga ułożenia z 6 kartek krzyża (niestety, tutaj całkowicie poległam). Myślę jednak, że nawet amator escape roomów poradzi sobie z większością zadań, ewentualnie podpierając się podpowiedziami.
Nie ma tu niczego bezsensownego, czy oderwanego od logiki. Powiedziałabym wręcz, że zazwyczaj pierwsza myśl jest w przypadku wielu zagadek najlepsza, więc jest to dość intuicyjny gamebook.
Poszukiwacze Zaginionego Skarbu – świetna zabawa w ładnej oprawie
Dokładnie tak można by podsumować tę część. Format Escape Questów mi bardzo spasował – magazynowy rozmiar dobrze trzyma się w dłoniach, a obrazki nie są ściśnięte. Sama oprawa graficzna jest utrzymana w stylistyce retro z komiksowym zacięciem. Są zatem wypłowiałe listy, ale także czarno-białe szkice i kilka kolorowych ilustracji. Wszystko jest schludne i nieprzekombinowane.
„Poszukiwacze Zaginionego Skarbu” okazały się dobrą lekturą i jeszcze lepszą zabawą. Zważywszy na to, że cena gamebooka jest dość niska, a w grze nie trzeba niczego niszczyć, możecie po skończonej rozgrywce przekazać zeszyt kolejnej osobie w rodzinie. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by bawić się wspólnie, czytając na głos opisy i razem rozwiązując zagadki. Dla mnie to taki „Dziennik: Zagadkowa Podróż”, ale dla starszych graczy. Zdecydowanie polecam!
Poszukiwacze Zaginionego Skarbu - ocena
-
8/10
-
7/10
-
8/10
-
9/10
Poszukiwacze Zaginionego Skarbu - Podsumowanie
Wciągająca przygoda, przy której można się zrelaksować i delikatnie pogimnastykować mózg. Ładne wydanie i kompletnie analogowy system gry powinien przekonać do niej nawet osoby, które z gamebookami nie miały do czynienia.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz Indianę Jonesa/ Larę Croft/ Nathana Drake’a itd.
- szukasz nietrudnych ale satysfakcjonujących łamigłówek
- szukasz czegoś do rozerwania się w podróży
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- zależy Ci na głębokiej fabule (pamiętaj, to gra książkowa, nie powieść!)
- preferujesz wysoki poziom trudności (zerknij do „Dziennika 29” lub „Wyprawy 1907”)
User Review
( vote)