Według ubiegłorocznych statystyk BusinessFibre przed komputerem spędzamy dziennie 3,5 godziny. Są wśród nas jednak i takie osoby, które z racji swojej pracy siedzą przy biurku znacznie dłużej. O ile w firmach często nie mamy wpływu na to, na czym siedzimy, to w domu powinniśmy zadbać o ergonomiczny fotel. Tu jednak rodzi się dylemat, czy powinniśmy zainwestować w fotel gamingowy, czy raczej w przeznaczony do ergonomicznej pracy fotel biurowy?
Jeszcze dobrych kilkanaście lat temu nie istniało takie pojęcie jak fotel gamingowy. Tak samo jak nie było gamingowych myszek, klawiatur czy headsetów. Dzisiaj mamy nawet podkładki dla graczy i gamingowe skarpetki… I o ile w przypadku tych ostatnich możemy mówić jedynie w kontekście sprytnego marketingu wykorzystującego popularny temat, to nie da się ukryć, że cała reszta akcesoriów dla graczy zwyczajnie ma sens.
Na świecie jest już 2,5 miliarda graczy. Innymi słowy, co trzecia osoba, na którą spojrzycie to statystyczny gamer. Oczywiście nie każdy to taki prawdziwy pasjonat, który spędza każdą wolną chwilę na graniu w produkcje AAA. Pamiętajcie, że graczem jest także pani Zosia z warzywniaka, która w przerwie od pracy karmi krówki na wirtualnej farmie na smartfonie, nie mając pojęcia o tym, czym jest Steam, gamepad czy MMORPG. Fakt jest jednak taki, że gracze to ogromny potencjał biznesowy. Wystarczy rzucić okiem na takie PGA, gdzie obok marek wielkich producentów coraz częściej pojawiają się producenci żywności np. Knorr lub Sprite. Dlatego nie powinniśmy się dziwić, że każda marka chce uszczknąć coś z tego growego kawałka tortu.
Czy „gamingowy” znaczy „lepszy”?

„Jaskinia” gracza (fot. windowscentral.com)
Ponieważ zawodowo zajmuję się m.in. testowaniem różnego rodzaju akcesoriów komputerowych i widzę, jak bardzo z myślą o graczach są one produkowane, z miejsca powinnam Wam doradzić fotel gamingowy. Ale w praktyce nie zawsze to, co gamingowe, jest lepsze od tego, co kierowane jest do innej grupy docelowej. Miałam tak na przykład ze słuchawkami Creative SXFI Air, które okazały się dużo lepsze w odsłuchu od jakiegokolwiek headsetu gamingowego jaki miałam w rękach i do dzisiaj to właśnie je wykorzystuję do grania.
Teoretycznie, jeżeli jest się graczem, który spędza dużo czasu przed komputerem, powinno się wybrać fotel gamingowy. W sklepach jest ich jednak ogromne zatrzęsienie, a różnice w konstrukcji, wyglądzie i cenie sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać, czy może lepiej postawić na bardziej uniwersalny model biurowy? W końcu nie zawsze przed pecetem tylko gramy, ale też przeglądamy internet i pracujemy. W sieci stale można znaleźć też dyskusję nad tym, co jest lepsze i każda ze stron ma wiele racji.
Ja radzę jednak zacząć nie od szukania modeli, tylko od określenia swoich potrzeb.
Czym się kierować przy zakupie fotela do biurka?

Siatka czy ekoskóra?
Zacznijmy od kwestii doboru tkaniny. Zakładam, że nie macie budżetu opiewającego na tysiące złotych, więc modele z prawdziwej skóry odpadają. Do wyboru pozostaje ekoskóra (uwielbiana przez producentów gamingowych foteli), siateczka i typowa tkanina obiciowa oraz ewentualne kombinacje tych materiałów. Zwykłe tkaniny obiciowe radziłabym od razu odrzucić z prostej przyczyny – bardzo trudno utrzymać je w czystości, a umówmy się – gracze namiętnie przy biurkach jedzą, więc jeżeli chcecie zachować estetykę swojego biurka, to zostają Wam dwie opcje.
Siateczka typu mesh, którą znajdziecie np. w modelu Pofit G-Racer nie jest miła w dotyku ani na tyle miękka, by towarzyszyło jej uczucie „zanurzania się” w fotelu. Ale ma nad ekoskórą jedną przewagę – zapewnia świetną cyrkulację powietrza. Latem naprawdę docenicie to, że Wasze plecy i uda nie będą się co chwila pocić i przyklejać do oparcia i siedziska. Nie trzeba też jej impregnować, co w przypadku ekoskóry jest niezbędnym procesem. Z drugiej strony jednak to ekoskórę o wiele lepiej się czyści – okruszki po chipsach czy zalania Colą nie zrobią jej krzywdy. A do wyczyszczenia siateczki będzie wymagany odkurzacz, a najlepiej jeszcze myjka, która wyczyści z dziurek lepki płyn. Dlatego jeżeli macie biurko blisko okna, klimatyzację w domu lub po prostu jesteście gotowi częściej robić przerwy – ja od siebie polecam zdecydowanie modele z ekoskórą.

Ergonomia przede wszystkim
Druga sprawa to wszystkie konstrukcyjne elementy, które potrafią znacząco ułatwić życie i których nie powinniśmy sobie odpuszczać, nawet jeżeli na pierwszy rzut oka wydają się fanaberią. Nasz fotel musi być ergonomiczny, czy dopasowany do długiej pracy i prawidłowo kształtujący naszą sylwetkę. Dlatego pierwsze na co powinniśmy zwrócić uwagę to obecność zagłówka. Każdy kto miał okazję pracować na takim fotelu nie wróci już do konstrukcji kończących się na wysokości łopatek. Fajnie, jeżeli na zagłówku jest poduszeczka, którą w razie potrzeby można ściągnąć jak np. w modelu G-Racer 4U. Ważne też, by zagłówek wychylał się na boki!
Następnie sprawdźcie, czy fotel wyposażony jest w mechanizm TILT. Fotele wyposażone w taki mechanizm mają możliwość bujania się, ale jeżeli zależy Wam na blokowaniu oparcia w dowolnej pozycji to sprawdźcie, czy poza TILTEM jest także funkcja MULTIBLOCK. Obecnie wiele foteli gamingowych pozwala nawet na rozłożenie ich na płasko, czyli do pozycji leżącej. Nie zapomnijcie też o funkcji regulacji głębokości siedziska i podłokietnikach. W modelach z wyższej półki np. Ioo WS KMD31 znajdziemy na przykład niezależną część lędźwiową, która może wychylać się w każdą stronę naśladując ruch pleców. Im więcej takich mechanizmów, tym większa szansa na to, że będziecie mogli taki fotel idealnie spersonalizować pod swoje ciało i preferencje.

Małe dodatki, które warto mieć
Zamiast kierować się stricte wyglądem i tym, czy dany fotel ma przyczepionką metkę „gamingowego” przed ostatecznym wyborem przeanalizujcie też drobne usprawnienia, o których często się zapomina w natłoku tych wszystkich funkcjonalności. Zobaczcie chociażby z czego wykonane są kółka. Niektóre gamingowe fotele z niższej półki wciąż mają plastikowe kółeczka, które nie tylko hałasują, ale i rysują panele. A tymczasem wiele foteli biurowych w standardzie ma już kółeczka silikonowe lub gumowe. Bardzo fajną sprawą są także wysuwane podstawki pod nogi! Znalazłam taki mechanizm w fotelu Pofit G-Racer Silver (na powyższej fotografii), który kupił mnie jeszcze jedną, rzadko spotykaną rzeczą – „łamanymi” w pół podłokietnikami! Są one wręcz idealne do podpierania rąk przy graniu na smartfonie i czytaniu książek :-)