Gdybym miała podsumować ten konkurs jednym zdaniem powiedziałabym – „WOW! Wszyscy jesteście epiccy i zasługujecie nie tylko na puchar, ale i pomnik!” :-).
W naszym konkursie poprosiliśmy Was o opowiedzenie co takiego zrobiliście w życiu, co zasługiwałoby na otrzymanie epickiego trofeum. Czytając Wasze odpowiedzi na Facebooku miałam ochotę Was wszystkich uściskać! Ratowaliście szczeniaczki, sadziliście drzewa, pokonywaliście własne słabości. Bycie mamą też uważam za wspaniały wyczyn. Bardzo chciałabym Was wszystkich nagrodzić ale jak to w konkursach – nagroda jest jedna i trzeba ją komuś przydzielić.
Ostatecznie najbardziej wzruszył mnie wpis Karola Żołowicza, który opowiedział o tym, jak będąc skrajnym introwertykiem pewnego razu odważył się wyjść na scenę i dał popis stand-upu. Karolu – ogromny szacunek. Twoje lęki są mi doskonale znane. Ten sam strach czuję na samą myśl o jakimkolwiek publicznym wystąpieniu. W swojej karierze zawodowej byłam wielokrotnie zapraszana na różne wywiady czy prelekcje i zawsze odmawiałam. Ty pokonałeś swoje nemesis i ogromnie Ci tego zazdroszczę! Mam nadzieję, że światło tej XBOX-owej lampki będzie Ci zawsze już przypominało o tym, że zwalczyłeś swój strach. Jesteś zwycięzcą :D
Gratulacje Tobie i wszystkim pozostałym uczestnikom!
Sponsorem nagrody jest sklep Toys4Boys.
Poniżej cytat z wpisu Karola:
Moje najbardziej „epickie” osiągnięcie tyczy się przełamania granic w swoim życiu i, że się tak wyrażę, wejścia na wyższy poziom. Nie jest to coś, co zrobiłem dla innych, lecz coś, co zrobiłem sam dla siebie. Nie chcę się przesadnie rozpisywać, ale nadmienię tylko, że zawsze byłem skrytą i cichą osobą, która lubiła pomagać innym i zawsze była dla wszystkich miła, nie robiłem jednak nigdy nic dla siebie.W wieku 17 lat zdecydowałem, że chcę zrobić coś szalonego. I naprawdę, pojechałem po bandzie. Już opowiadam.Zawsze lubowałem się w komedii, uwielbiam wszelkie rodzaje humoru. Sam jednak nie jestem zbyt zabawny i się w tym nie odnajduję. Dodatkowo jestem introwertykiem, który boi się tłoku i publiczności. Nigdy bym nie chciał występować publicznie.Postanowiłem połączyć te dwie rzeczy, przełamać je i zrobić coś epickiego, przekroczyć wszelkie granice, na chwilę wyjść ze swojej skóry i zażyć innego życia.Zdecydowałem się wystąpić na scenie Stand-Upu, jako komik.Tak, siedemnastoletni, cichy dzieciak, który całe dnie spędzał przed książkami lub grami postanowił wyjść do ludzi i opowiedzieć im kilka dowcipów.Klub liczył sobie pięćdziesiąt osób, co dla mnie było olbrzymią liczbą. Stres był ogromny – dość powiedzieć, że byłem na granicy omdlenia – i za wszelką cenę chciałem się wycofać i uciec, wiedziałem jednak, że będę tego żałował.Przed wyjściem na scenę czułem olbrzymią adrenalinę i wiedziałem, że coś w moim życiu się zmienia.Wyszedłem, spojrzałem na pięćdziesięciu ludzi, którzy mierzyli mnie wzrokiem i czekali, aż ich rozbawię i z całego tego stresu zupełnie zapomniałem całego tekstu, jaki sobie przygotowałem…Pierwszy raz w życiu sparaliżował mnie taki strach, czułem się wystawiony na ogień, nagi, a jednocześnie wiedziałem, że to będzie tylko chwila i powinienem ją wykorzystać najlepiej, jak to tylko możliwe.Dlatego poszedłem na żywioł – mówiłem to, co mi ślina na język przyniosła i – możecie mi wierzyć lub nie – ludzie się śmiali. Widziałem ich uśmiechy i rozbawione twarze i byłem w ciężkim szoku, że naprawdę udało mi się ich rozbawić. Jak to w ogóle było możliwe!? Dotychczas nie wiem i nadal mnie to zadziwia, ale ten dzień nauczył mnie wiele o życiu i dał mi piękne, niezapomniane wspomnienie.To była najbardziej epicka rzecz, jaką zrobiłem w życiu, za którą we własnym sercu przyznałem sobie puchar. Każdy powinien coś takiego zrobić. Żeby choć raz poczuć się jak człowiek z innego świata.