Must see – obejrzyj zwiastun, zapamiętaj i sam oceń, czy warto
#7. The Crew 2 (PC, PS4, Xbox One)
Pierwsza część nas rozczarowała i wynudziła. Dwójka zapowiada się na to, czym The Crew powinno być od początku – rozbudowaną grą wyścigową pozwalającą zasiąść za sterami wielu maszyn. W demie Sylwia z bananem na buzi poszalała samochodami, samolotami i motorówkami. Pod względem wizualnym wyglądało to wszystko świetnie – miasto pełne szczegółów, do tego efekciarskie efekty oświetleniowe i fajne przejścia (zwijające się miasto jak rodem z „Incepcji”). No to gdzie jest „ale”?
Według Sylwii w przypadku samolotów i motorówek zabrakło większej dynamiki i przyjemniejszego feelingu. Fajniej pływało się jej łódkami w GTA V czy Watch Dogsach 2 niż tutaj. No i nie wiadomo jak duża będzie mapa. Oby obszar był bardziej zróżnicowany niż w pierwszej części.
#8. Seven: The Days Long Gone (PC)
Popatrzcie tylko na ten zwiastun i odpowiedzcie sobie na pytanie: jak to możliwe, by niezależna ekipa złożona z ledwo 20 ludzi zrobiła coś tak fascynującego? Byliśmy pod wielkim wrażeniem tej polskiej produkcji. Wizualnie to jest dopieszczony do granic możliwości majstersztyk, klimatycznie – cyberpunk z bogatym światem czekającym na eksplorację. Nawet voice acting brzmi profesjonalnie i w niczym nie ujmuje zachodnim wysokobudżetowym grom.
Dlaczego zatem nie umieściliśmy go w wyższej kategorii? Bo mimo wszystko zabrakło nam jakiejś iskry, czegoś bardziej oryginalnego. Po zbierającym wspaniałe recenzje Ruinerze Seven może mieć już aż tak nie zachwycać. Ale zdecydowanie warto go mieć na uwadze. Smutek wielki, że nie zobaczymy tej gry na konsolach…
#9. Inpatient (PS VR)
Prezentacja tej gry to jedna wielka nuda. Przez 80% czasu siedzimy na fotelu i wpatrujemy się w lekarza wygadującego jakieś dyrdymały. Przez następne 20% czasu oglądamy fragmenty szpitala psychiatrycznego, by na końcu wylądować we własnej celi, przejść się po niej i zobaczyć dziwne rzeczy na korytarzu. Chyba nie dało się zrobić bardziej nudnego dema psychologicznego thrillera.
Wierzymy jednak głęboko, że Inpatient od twórców Until Dawn ogrywany w domowym zaciszu będzie o wiele bardziej intrygujący. Na plus zaliczyć możemy wspaniały motion capture, który w VR będzie mroził krew – a przynajmniej właśnie na to liczymy.
#10. Far Cry 5 (PC, PS4, Xbox One)
Tu w zasadzie nie powinniśmy już nic dodawać – Far Cry 5 pachnie starym, dobrym Far Cry’em. Jest niesamowicie klimatycznie – w radiu przygrywają religijne pieśni, na polu może zaatakować Cię byk, a sielskie krajobrazy aż proszą się o eksplorację. Strzelanie jest dynamiczne i sprawia jak zwykle ogromną radość. Ale większych zaskoczeń brak. Nie jest to pozycja, za którą dalibyśmy się pokroić na premierę, ale na pewno ogramy ją w swoim czasie, tak jak i poprzednie części.
#11. Dragon Ball Fighter Z (PS4, Xbox One)
Wciśnięty w kąt hali, z zaledwie 3 stanowiskami najnowszy Dragon Ball wyglądał bardzo smutno. Ale tuż po chwyceniu pada okazało się, że jest w nim mnóstwo dobrej rozwałki. Animacja najwyższych lotów, pojedynkowanie się drużyną trzech bohaterów i muzyka rodem z anime. Przyznaję, ciężko było mi się od tej gry oderwać. Mimo wszystko nie ma w niej na pierwszy rzut oka niczego, czego nie byłoby w poprzednich odsłonach.
#12. Transference (PS VR)
Zmieszajcie sobie „Kosiarza umysłów” z „Kodem nieśmiertelności”, „Efektem motyla” i „The Discovery”, a być może poczujecie klimat panujący w tej VR-owej produkcji. Transference porusza tematykę odbudowy pamięci wirtualnej z danych mózgu pacjentów cierpiących na zespół stresu pourazowego. Początek dema przeniósł nas do ery nagrań VHS i sądzimy, że będzie tu więcej tego typu „cutscenek”. Rozgrywka pozwalała nam przemieszczać się do woli po niewielkim, ale pełnym szczegółów domu z dwóch okresów czasowych. Przemieszczenie jednego obiektu np. zdjęcia, powodowało zmianę wydarzeń w drugiej linii czasowej. Będzie trochę strasznie, trochę psychodelicznie i jak na VR bardzo przyzwoicie pod kątem wizualnym.