Ekranizacji gier jest cała masa i dobrze wiemy, że nie są to produkcje Oscarowe. Czy w przypadku słowa pisanego jest tak samo? Czy książki tworzone na podstawie gier to gnioty, za które nie warto się zabierać, czy może godne uwagi pozycje rozszerzające wiedzę o danym uniwersum?
W tekście o grach na podstawie książek podkreślałam mocno cechy wspólne książek i gier. W obu chodzi przecież o dobrą opowieść, która porwie i przykuje odbiorcę do siebie na wiele godzin, a może zostanie z nim już na zawsze. Przełożenie książki na grę komputerową zazwyczaj udaje się perfekcyjnie. Oczywiście, wiele zależy od umiejętności i wizji twórców gry, ale kiedy książka ma dobrą fabułę, raczej ciężko ją zepsuć w grze. I tak jak twórcy gier czerpią garściami z literatury, tak pisarze chętnie wykorzystują popularne gry, by stworzyć na ich podstawie powieść. Okazuje się jednak, że w drugą stronę to nie działa, a przynajmniej nie jest takie proste.
Mimo, że i książka i gra opierają się na fabule, to środki jakimi dysponują, by tę fabułę opowiedzieć i pokazać są zupełnie odmienne. Przewaga gier tkwi w akcji, którą nie tylko się opisuje, ale można ją pokazać, a co więcej wziąć w niej udział. Dodatkowo w grze opowieść nie jest linearna – to znaczy trochę jest, bo przecież ma początek i dąży ku końcowi, ale z ciągłością już można dyskutować. W grze pełno jest misji pobocznych, innych wątków, możliwości wyboru wyglądu i charakteru postaci, często w zależności od podjętych przez nas decyzji zmieniają się kolejne wydarzenia. Czasami od nas zależy zakończenie. Książce ciężko to przebić i równie ciężko odwzorować.
Z tego właśnie powodu książki, które powstają na podstawie gier nie należą do arcydzieł literatury (chociaż czasami myślę, że jest tak dlatego, że naprawdę świetni pisarze są zajęci wymyślaniem swoich własnych fabuł). Trudno się też je czyta. O ile wejście w świat znany z książki i stanie się jej głównym bohaterem jest wspaniałym doświadczeniem, o tyle czytanie o historii, którą znamy z gry jest często wtórne i nie dające czytelnikowi satysfakcji.
Więc jeśli czytać książki napisane na podstawie gier, to tylko wtedy, kiedy książka jest pierwsza. W zderzeniu książka-gra często wygrywa gra, chociaż cały czas czekam na jakąś epicką powieść ze świata „Fallouta” albo „Skyrima”, albo tak naprawdę jakąkolwiek inną, która porwie czytelników. Poniżej podaję Wam też przykłady książek, które powstały na podstawie gier.
#1. Alan Wake
Jeżeli myślimy o grach inspirowanych literaturą, to “Alan Wake” jest pierwszą produkcją, która powinna przyjść nam do głowy. Wszystko rozpoczyna się cytatem ze Stephena Kinga, głównym bohaterem jest pisarz, a fabuła kręci się wokół jednego z najciekawszych motywów – wpływania na rzeczywistość zapisanych słów i przenikania się świata z książek i tego prawdziwego. Książkę napisał Rick Burroughs, nie znajdziemy o nim za wiele informacji, oprócz tego, że “Alan Wake” był jego pierwszą książką. I chyba ostatnią, bo nie znalazłam innych tytułów powiązanych z tym nazwiskiem. Nie ma niestety polskiego tłumaczenia, więc tym, którzy chcą sprawdzić książkę, pozostaje lektura w oryginale. Bardzo trudno jest oddać klimat mroku, który z gry emanuje od samego początku. Ostatecznie, książka jest niczym nie wyróżniającym się kolejnym thrillerem, podczas gdy gra pozostaje na długo w pamięci.
#2. Assassin’s Creed
Kiedyś przeczytałam, że seria AC skończyła się razem ze śmiercią Desmonda. Niezależnie od tego, jakie jest Wasze zdanie, nie można jej odmówić rozmachu, dobrego wyglądu, ciekawych historii i misji, choć miała swoje mocniejsze i słabsze momenty. Tak bogaty świat aż prosi się o literackie wykorzystanie i przypuszczam, że kwestią czasu było powstanie książek o Asasynach. Oliver Bowden napisał ich już 9, ale z przykrością muszę stwierdzić, że dla gracza nie będą one atrakcyjne. Czytanie przygodowej powieści, kiedy zna się dokładnie wydarzenia nie jest najzabawniejszą rozrywką. Bowden poszerza trochę świat, wprowadzając sceny, których w grach nie znajdziemy, ale zdecydowana większość to kalka. Czasami nawet dialogi są identyczne z tymi growymi! To, co mogłoby te książki wyróżnić to dobry warsztat i pewien kunszt literacki autora. Bowden jednak raczej jest rzemieślnikiem niż artystą i to widać. W tym przypadku zdecydowanie lepiej jest sięgnąć po grę, niż po książkę.
Sprawdź najtańsze książki z serii „Assassin’s Creed”
#3. Hitman
Nic nie sprawdza się lepiej w opowieści niż charyzmatyczny główny bohater. Ale również i w tym przypadku Agent 47 lepiej radzi sobie jako postać z gry, niż z książki. Fani serii mogą przeczytać dwie książki napisane na podstawie gier – “Hitman: Enemy Within” Williama C. Dietza z 2007 roku, która nie została przetłumaczona na język polski oraz “Hitman: Potępienie” Raymonda Bensona, prequel gry “Hitman: Rozgrzeszenie”. Choć obydwa tytuły można nazwać poprawnymi, to jednak daleko im do poziomu emocji i rozrywki, jakie oferuje gra. Literacko są bardzo płaskie, opisy są suche, a co kilka stron wieje nudą. Kto grał w “Hitmana”, ten wie, że o grach z pewnością nie można tego powiedzieć.
Tu kupisz książkę „Hitman: Potępienie”
#4. The Elder Scrolls
Wyżej wspomniałam, że czekam cały czas na epicką powieść ze świata „Skyrima”. Jeśli ktoś czeka ze mną, to w międzyczasie może przeczytać “Miasto w przestworzach” Grega Keyesa. Na okładce przeczytamy, że jest to “rozwinięcie historii z gry komputerowej z cyklu Elder Scrolls”. To jedna z nielicznych książek na liście, którą można uznać za dobrą. Może dlatego, że nie powtarza historii z gry, a tworzy własną jedynie w oparciu o growy świat? “Miasto w przestworzach” może być trudną lekturą dla kogoś, kto nie grał w gry – w książce jest całkiem sporo odwołań do “Morrowind” czy “Oblivionu”. Z drugiej jednak strony, jeśli nie przeszkadza Wam brak szczegółowej wiedzy o świecie, będziecie w stanie czerpać przyjemność z lektury. W 2011 roku Keyes napisał drugą część “Lord of souls”, ale nie została jeszcze wydana po polsku.
Tu możesz kupić książkę „Miasto w przestworzach”
#5. Tom Clancy’s Splinter Cell
Zastanawiając się nad ostatnim wyróżnionym tytułem do piątki, długo się wahałam. Jest z czego wybierać, a wśród tytułów takie klasyki jak “Halo”, “World of Warcraft” czy “Tomb Raider”. Ale jest jeden tytuł, który bardzo mnie rozbawił i po prostu muszę o nim napisać. To powieści pisane przez różnych autorów pod pseudonimem David Michaels. Najlepsze jest to, że piszą powieści na podstawie gier, które należą do serii inspirowanych powieściami Toma Clancy’ego. W pewien sposób to książki na podstawie gier na podstawie książek. Do tej pory powstało czternaście powieści, po polsku mamy jedynie 4 z nich. Historia zatacza koło i myślę, że to będzie idealne podsumowanie.
Sprawdź gdzie kupić najtańsze książki z serii „Splinter Cell”
#6. Mass Effect
Bonus od redaktor prowadzącej: Diana wymieniła wszystkie pozycje, których nie miałam okazji przeczytać, ale nie wspomniała o jednej, z którą akurat się zapoznałam. Jest to seria odnosząca się do mojej ulubionej trylogii (celowo piszę trylogia, bo do „Andromedy” nie pałam cieplejszym uczuciem). Drew Karpyshyn, scenarzysta gry, napisał w sumie trzy książki z uniwersum „Mass Effect”. „Objawienie” opowiada o przeszłości Davida Andersona i Sarena, w której kryje się wiele smaczków. „Podniesienie” to z kolei wypełniona akcją i intrygami historia o dziewczynce skrywającej duży biotyczny potencjał.
Ostatnia część to „Odwet” – opowieść o Człowieku Iluzji, który zamierza wszczepić technologię Żniwiarzy do ciała Graysona, ojca biotyczki z poprzedniej części. W anglojęzycznym oryginale istnieje jeszcze czwarta powieść napisana przez Williama C. Dietza, ale zdecydowanie jej nie polecam. Sami fani znaleźli w niej ponad 100 błędów i nielogiczności (czyżby na serii ciążyła jakaś klątwa związana z liczbą cztery? :-)). Pozostałe trzy nie są może ambitnymi lekturami i miejscami polskie tłumaczenie potrafi mocno drażnić (np. Widma przetłumaczone są jako Duchy, a Suweren jako Najwyższy), ale fani „Mass Effecta” spędzą z nimi miło czas. [Sylwia]
W ubiegłym roku jeszcze inny autor, a w zasadzie para Jason M. Hough oraz K.C. Alexander napisali prequel do „Andromedy” o nazwie „Andromeda: Nexus Początek”, który opowiada o genezie powstania na statku kosmicznym. Przyznaję, że tej historii nie miałam okazji przeczytać, ale też i po dość kiepskiej fabule ostatniego „Mass Effecta” jakoś niespecjalnie mam chęć po nią sięgać.
Książkę „Andromeda: Nexus Początek” kupicie tutaj
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka i być może inspiracja. Są gry z tak fantastycznie stworzonym całym światem, że aż szkoda tego nie wykorzystać. Ktoś, kto jest fanem cyklu „Fallout” postanowił to zrobić i napisał powieść. Całość możecie przeczytać na blogu albo ściągnąć pdf. Nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, ale po przejrzeniu zapowiada się naprawdę nieźle!
Jeśli znacie jakieś dobre książki na podstawie gier, koniecznie dajcie znać w komentarzach! Ja w zestawieniu książka-gra zdecydowanie biorę stronę gier.