Z biegiem lat coraz mniej ekscytują mnie zapowiedzi na E3. Głównie dlatego, że mam wrażenie, że wciąż oglądam to samo: kolejne części wysokobudżetowych produkcji, kolejne remastery, mobilne spin-offy. Ale nadal, u każdego wydawcy, pojawia się przynajmniej jeden tytuł, który czymś się wyróżnia. Ma iskrę. Kusi tajemnicą i zachęca do spróbowania. I to właśnie o tych grach z E3 2019 dzisiaj Wam opowiem.
12 Minutes
Platformy: Xbox One, PC; Data premiery: wkrótce
Niedawno Piotrek powiedział mi, że Annapurna Interactive staje się jednym z jego ulubionych wydawców, bo dostarcza same perełki. I nie potrafię się z tym nie zgodzić. Mieliśmy genialne „What Remains of Edith Finch”, pomysłowe i urocze „Donut County”, przyjemną i wymagającą myślenia „Gorogoę”. W przygotowaniu jest już „Telling Lies”, na które bardzo czekam po ograniu „Her Story”. A teraz, padła zapowiedź także „12 Minutes”.
Sama kamera użyta w trailerze od razu fascynuje. Widok od góry, niewielki pokój, minimalistyczna grafika. Zaczyna się niewinnie. Para je kolację. Dziewczyna przekazuje radosną wiadomość o tym, że jest w ciąży, ale zanim wypowiada te słowa, jej partner przerywa niespodziankę, twierdząc, że wie co chce mu powiedzieć. Opowiada jej o tym, co nastąpi za chwilę i tak się w istocie dzieje. Brzmi znajomo? „12 Minutes” to przygodowa gra o uwięzionym w czasowej pętli mężczyźnie. Taki „Dzień Świstaka” z dramatycznym zacięciem. Liczę na spore emocje i masę twistów.
GhostWire: Tokyo
Platformy: nieznane; Data premiery: nieznana
Gdy oglądałam trailer na smartfonie, pomyślałam – O, jakieś sceny z żywymi aktorami będą. Błąd. To oczywiście CGI, ale jakże wspaniałe. Ten tytuł trudno jeszcze scharakteryzować. Widzimy współczesne ulice Tokio, ludzi spieszących do pracy, jeżdżących metrem, spacerujących pod parasolkami w deszczu. I nagle, jeden po drugim zaczynają znikać, tak, że zostaje po nich tylko ubranie. Co się dzieje? Jakieś zjawisko paranormalne? Wkrótce na ekranie widzimy tajemniczą istotę, do której strzela nasz protagonista. Ach i jeszcze makaron – no takiego realistycznego ramenu jeszcze nie widziałam w grze <3.
Starzy wyjadacze powinni już na wstępie zauważyć nazwisko twórcy „Resident Evil”. Paranormalna przygodówka akcji osadzona w Tokio i jeszcze spod ręki Shinjiego Mikiamiego. To się nie może nie udać.
Deathloop
Platformy: nieznane; Data premiery: nieznana
Zabójca i zabójczyni uwięzieni razem w czasowej pętli. By z niej wyjść, muszą zabić tę drugą osobę. Ale pomimo licznych morderstw, z jakiegoś powodu ten „system” wcale nie działa. Po każdej śmierci się odradzają i znów na siebie polują. O, jakże fajny motyw! Ponieważ za sterami siedzą twórcy „Dishonored” możemy być pewni, że nie będzie to tylko tępa strzelanka SF, ale dzieło, które oczaruje nas bogatym uniwersum i klimatem.
Blair Witch
Platformy: PC, Xbox One ; Data premiery: 30 sierpnia 2019
Nie wiem, czy pamiętacie premierę kinową pierwszego filmu „Blair Witch Project”. To było absolutne mistrzostwo marketingowe. Dacie wiarę, że sporo ludzi dało się nabrać na to, że materiały kręcone z ręki są autentyczne? Cała historia opowiedziana w filmie nie była tak rozbudowana jak w grach przygodowych, które powstały po niej. Miałam okazję zagrać tylko w część pierwszą, „Rustin Parr”, ale do dzisiaj włos mi się jeży na głowie, gdy przypomnę sobie tamtą atmosferę. Ze strachu nie byłam w stanie jej ukończyć :-).
Bardzo się cieszę, że krakowskie Bloober Team uzyskało prawa do marki i jeszcze w tym roku pozwoli nam ponownie powrócić do lasów Black Hills. Jeżeli graliście w „Layers of Fear” to wiecie, czego się spodziewać – psychologiczny horror, dużo eksploracji, jump scare’y, nieco zagadek logicznych. „Blair Witch” dodatkowo zaoferuje też nieszablonową walkę, coś bardziej w stylu szamotania się z wrogiem i uciekania niż strzelania. W końcu kaman, nie tak się zabija pradawne zło.
Akcja przeniesie nas do 1996 roku, kiedy to w skórze byłego gliny będziemy się starali odnaleźć zaginionego w lesie chłopca. Ode mnie duży plus za to, że będzie też psi towarzysz. Mam nadzieję, że będzie tak intrygująco, jak w poprzednich grach tego studia.
Cyberpunk 2077
Platformy: PC, Xbox One, PS4 ; Data premiery: 16 kwietnia 2020
O „Cyberpunka 2077” jestem spokojna. Wiem, że CD Projekt Red tego nie spartaczy i zaoferuje nam prawdziwie immersyjną, wielowątkową, epicką przygodę w futurystycznym, brudnym świecie. Dlatego trailery, takie jak ten powyżej, nie robią już na mnie wrażenia. Ale nie sposób pominąć zapowiedzi Keanu Reevsa! Aktor wcieli się w jedną z postaci i już sam ten fakt pokazuje światu rozmach tej produkcji. Keanu doskonale pasuje do tej stylistyki. Dobrze rozegrane CD Projekt Red!
Watch Dogs Legion
Platformy: PS4, Xbox One, PC; Data premiery: 6 marca 2020
Pierwsza część wyglądała nieco inaczej niż miała, ale nie była zła. Druga, była znacznie lepsza, ale też utrzymana w lżejszym klimacie, kojarzącym się z sitcomem „Dolina Krzemowa”. Zapowiedziana właśnie część trzecia jawi się najmroczniej z całej serii i wybiega też najdalej w przyszłość (aj, ktoś tu pozazdrościł Cyberpunka?). Akcja przenosi nas do Londynu, miasta policyjnego. Obywateli pilnują drony i kamery (witaj Wielki Bracie), ale w ciemnych zaułkach wciąż czają się groźne organizacje przestępcze. W obronie wolności słowa i prywatności formuje się ruch oporu, dowodzony przez DedSec, czyli Ciebie.
To, co najbardziej mnie intryguje to nowa mechanika związana z rekrutowaniem ludzi do zespołu. Będziemy mogli wciągnąć do ekipy każdego NPC i wykorzystać jego umiejętności. 70-letnia babcia, emerytowany asasyn, mięśniak bijący się w barach, hipster ze znajomościami, sporstmenka. Choć trudno mi w to uwierzyć, każdy Londyńczyk ma być unikalnym bohaterem z własnymi motywacjami i historią. Brzmi to zbyt fajnie, by mogło być prawdziwe, ale poczekamy, zobaczymy.