Mechanika sporej części gier została zainspirowana czynnościami znanymi nam dobrze z prawdziwego życia. Minecraft odpowiada pracy górnika w kopalni, World of Tanks - zajęciom czołgisty, Red Dead Redemption stara się odzwierciedlić życie na dawnym Dzikim Zachodzie, Assassins' Creed daje namiastkę zwinności parkourowców etc. A czy zastanawialiście się kiedyś nad odwrotnym procesem?
1. Hole in the Wall, czyli ludzki Tetris
Teleturniej inspirowany Tetrisem emitowany był w wielu krajach na świecie, ale oryginał pochodzi z Japonii. W 2009 roku pojawił się nawet w Polsce, ale doczekał się zaledwie 12 odcinków. W zabawie uczestniczą 2 drużyny, której członkowie stojący nad krawędzią basenu muszą dopasować swoje ciała do nadjeżdżającej z kilkunastu metrów styropianowej ścianki. Pozycje są najczęściej zabawne i trudne do wykonania w grupie, a widok wpadających niezgrabnie do wody ludzi wywołuje uśmiech politowania. No i te antyseksowne, srebrzyste kombinezony… Ech, Japończycy.
2. Takeshi’s Castle, czyli Super Mario na żywo
Nie tak dawno w Polsce emitowany był teleturniej Wipeout: Wymiatacze inspirowany brytyjską odmianą show o tym samym tytule. Pierwowzorem tej serii był Takeshi’s Castle emitowany w Japonii w latach 1986-1989. W tamtych czasach gra z wąsatym hydraulikiem była gorącą nowinką i nic dziwnego, że pokuszono się o stworzenie jej rzeczywistej wersji. Oczywiście Takeshi’s Castle nie było wiernym odwzorowaniem Super Mario Bros. Początkowe odcinki wręcz trąciły tandetą i niskim budżetem. Z czasem jednak teleturniej zyskał miano kultowego.
Zasady były proste. W programie brało udział około 100 uczestników. Mieli oni tylko jedno zadanie – pokonać tor jak najbardziej wymyślnych przeszkód. Zwycięzca musiał w finale zmierzyć się z tytułowym Takeshi (prawie jak Bowser!). Księżniczki w zamku nie było, za to laureat otrzymywał równowartość 32 tysięcy złotych.
3. Super Street Fire, czyli nieudana inspiracja Street Fighterem
Artystyczna grupa piromaniaków z Toronto wpadła na pomysł show inspirowanego Street Fighterem. Zaprojektowała scenę, w której naprzeciw sobie stawała dwójka „graczy”. Każdy z nich zakładał na ręce specjalne rękawice, których sekwencje ruchów odpalały beczki z benzyną umiejscowione pomiędzy nimi. W efekcie widzowie stojący z boku sceny powinni mieć wrażenie „przerzucania się” kulami ognia, czyli Hadoukenami znanymi z gry. Grupa zbierała pieniądze na Kickstarterze, ale kampania nie zakończyła się powodzeniem. Może i dobrze? Show zaprezentowany na filmiku z YouTube’a wypadł raczej chaotycznie i niewiele miał wspólnego z wirtualnym pojedynkiem.
4. Cortana – od gry wideo do smartfonów
Przepiękna, wirtualna asystentka z serii Halo, która pomagała głównemu graczowi ocalić świat zainspirowała Microsoft to stworzenia konkurencji dla apple’owskiej Siri. Cortana zawitała na smartfonach z systemem Windows w 2014 roku i od tamtej pory jest ciągle udoskonalana. Wirtualna asystentka reaguje na komendy głosowe użytkownika, rozpoznaje utwory muzyczne, potrafi wyszukać dla niego informacje w sieci, zapisać przypomnienia czy rzucić cyfrową kością. Dzięki utożsamieniu Cortany z fikcyjną postacią, asystentka głosowa Microsoftu zdołała wyróżnić się na rynku cyfrowych asystentów.
5. Tekken Torture Tournament
W 2001 roku zrzeszeni fani Tekkena (C-Level) spragnieni mocniejszych wrażeń organizowali w podziemiach jednego z budynków wyjątkowe turnieje. Jeśli liczyliście na show w rodzaju „Fight Club” trochę Was rozczaruję, ale chyba nie sądziliście, że nerdy gromadzące się w piwnicy dorównają swoimi możliwościami fizycznymi Heihachiemu? Otóż C-Level wpadło na pomysł, by podpinać uczestników gry do „bransoletek” emitujących niewielkie elektrowstrząsy. Za każdym razem, gdy postać gracza obrywała od przeciwnika, dostawał on lekkiego porażenia. System był na tyle sprawny, że brał pod uwagę siłę ciosu – im był on mocniejszy, tym większy ładunek otrzymywał gracz. Ładunek rzecz jasna nie był groźny dla zdrowia, ale potrafił niektórym graczom wytrącić pada z ręki, co sprytnie symulowało kontuzję, jakiej można było doznać w prawdziwej walce.