Jak przystało na dziewczynę wychowaną w mieście, nie wyobrażam sobie życia na wsi i pewnie dlatego uwielbiam wszelkiej maści gry przenoszące nas na łono natury. Jest coś niebywale relaksującego w sianiu tych wszystkich zbóż, obserwowaniu jak rosną, zbieraniu plonów i hodowaniu zwierząt. Pewnie wiele osób myśli podobnie, dlatego symulatory rolnicze cieszą się od lat ogromną popularnością. Polskie studio Cleveran Software poszło jednak w bardziej niszowy kierunek i stworzyło ekonomiczną wariację na temat prowadzenia gospodarstwa rolnego.
Wiadomość ta ucieszyła mnie tym bardziej, że preferuję właśnie wszelkiego rodzaju tycoony skupione na ekonomii i rozbudowie niż symulacje, w których wcielamy się w skórę danego pracownika i wykonujemy wszystkie żmudne zajęcia. W chwili gdy piszę te słowa „Farm Manager 2018” jest już wielkim sukcesem finansowym – gra zwróciła się po kilkunastu godzinach, a po paru dniach zapewniła studiu kilkaset tysięcy złotych zysku. Miała także okazję trafić na listę 3 najpopularniejszych gier na Steamie. Wow. To się nieczęsto przytrafia debiutującemu developerowi. Ale czy oznacza to, że mamy do czynienia z grą idealną i godną polecenia każdemu? Niestety nie. Po ponad dwudziestu godzinach spędzonych w tej produkcji z bólem serca muszę przyznać, że zawalono tutaj najistotniejszy czynnik gry – ekonomię.
Miłe złego początki
W grze dostępne są trzy tryby zabawy. Pierwszy z nich to obszerna, kilkudziesięciogodzinna kampania, która tak naprawdę jest samouczkiem zapoznającym graczy z wszystkimi mechanizmami zabawy. Na początku mamy dostęp jedynie do garstki podstawowych budynków, z czasem dochodzą maszyny rolnicze, a także zakłady przetwórstwa. To podejście wydawało mi się dość rozsądne, gdyż dostęp do wszystkich możliwości od początku przytłoczyłby graczy, ale czasowo rozegrano to bardzo źle. Podstawy zarządzania farmą da się szybko opanować i choć widzi się potencjał mogący przynieść gospodarstwu większy zysk, to należy cierpliwie czekać, aż zrealizujemy kolejne, żmudne cele kampanii, by odblokować daną opcję.
Warto jednak zauważyć, że jak na managera przystało, gra oferuje bardzo wiele możliwości, która przez pierwsze godziny potrafią naprawdę wciągnąć. Poznałam chociażby zasady uprawy pola, które decydowały o jego jakości, a co za tym idzie jakości samych zbiorów. Jeżeli po orce nie dokonałam kultywacji czy nawożenia pole gwarantowało zbiory przeciętnej obfitości. Każda z tych czynności kosztowała jednak znaczne ilości czasu (początkowo nie posługujemy się maszynami rolniczymi), co wymuszało chodzenie na kompromis. Już sam wybór uprawy jest kluczowy – musimy sprawdzić czy plon zdąży wyrosnąć do zimy, gdyż wówczas wszystkie uprawy jednoroczne nam przepadną i cała praca pójdzie na marne, a także przeanalizować sytuację na rynku, czyli wybrać zboże/roślinę, która najniższym kosztem zapewni nam największy zysk.
Do tego należy wciąż dbać o liczbę zatrudnionych pracowników. Każdego miesiąca otrzymują oni wypłatę, więc nie ma sensu zatrudniać więcej osób, niż jesteśmy w stanie wykorzystać. Ciężko przeżyłam pierwszą zimę, kiedy okazało się, że większość moich pracowników nie ma zupełnie co robić. Polityka ich zwalniania również się nie sprawdziła, gdyż każdemu należało wypłacić przy odejściu pensję z góry. Gdy ze stosu pieniędzy, który otrzymałam na starcie, zostało mi już ich bardzo niewiele zaczęłam zwracać większą uwagę na bilans wydatków i dochodów. Eksperymentowałam z plonami na tyle na ile mogłam w częściowo poblokowanej kampanii i gdy nadeszła kolejna zima byłam już lepiej przygotowana.
Zostałam królową papryki
Receptą na przetrwanie zimy i (niestety) na przejście jakiegokolwiek scenariusza okazała się budowa szklarni. Tylko w nich bowiem warzywa mogły rosnąć cały rok. Wystarczyło zatem skupić się na uprawie najbardziej opłacalnego z nich i porzucić całkowicie pracę na tradycyjnej roli. Zostałam potentatem czerwonej papryki, która rosła bardzo szybko, była wieloletnia i dawała dobry profit. Niestety kampania narzucała mi wciąż wydatki, zupełnie nie adekwatne do obranej przeze mnie drogi. Musiałam wziąć ogromny kredyt na zakup maszyn rolniczych, których nie używałam z prostego względu – uprawa pól dawała żałosne przychody, bez względu na rodzaj zboża. Do tego też w scenariuszu pojawiały się luki, które okropnie mnie irytowały.
Przykładowo najpierw wymusza się na graczu postawienie pięciu pól o minimalnej powierzchni 0,3 ha. OK, świetnie. Następnie należy kupić maszynę sadowniczą. Później kupujemy sadzonki gruszy i wiśni i scenariusz karze nam je obsadzić na nowych polach przy użyciu maszyn. Niestety okazuje się, że maszyny na pole o tak małej powierzchni nie mogą wjechać. Pozostaje zatem zburzenie poprzednich i ponowne zapłacenie za budowę takich o jeszcze większym obszarze. Wyrzucanie w błoto kilkunastu tys. złotych boli i odbija się potem czkawką. Dodajcie do tego fakt, że drzewa wydają owoce dopiero po roku (!), a zysk z nich jest niewiele większy od tego ze szklarni. Jaki jest zatem sens czekania rok na wydanie takiego samego plonu?
Do tego kolejny koszmar to psujące się po kilku użyciach maszyny. Część z nich mogłam naprawić, część z nieznanych mi powodów miała zablokowaną taką opcję. Pozostawała mi wtedy sprzedaż po kosztach. Do tego w późniejszych etapach scenariusze wymagają uprawy coraz większych pól, ale twórcy zapomnieli o odblokowaniu podstawowej maszyny rolniczej – kombajnu, bez którego nie zbierzemy plonów mechanicznie. Mając kilka ogromnych pól i niewielu pracowników zbieranie ręczne zbóż kosztuje znaczne ilości czasu. I oczywiście, znów, nie przekłada się to wszystko na dochody. Pomijam już drobne glitche związane z brakiem możliwości nawodnienia pola, które tego wymaga. Najbardziej wkurzały mnie w tej kampanii cele, których nie sposób było od pewnego momentu spełnić bez brania kosztownych kredytów.
Wyobraźcie sobie, że dochodzicie już do poziomu, w którym Wasza farma w miarę prosperuje, ale chociaż nie uprawiacie pól to wciąż musicie kupować coraz to lepsze maszyny, bo scenariusz stara się ciągle podwyższać poziom trudności. Nie ma też nic bardziej nudnego, niż czekanie cały rok, czyli kilka ładnych godzin, na zaliczenie szkolenia czy realizację innego celu. Ja odpuściłam sobie kampanię po kilkunastu godzinach i szczerze polecam odpalanie jej tylko do potrzeb zrozumienia podstawowych zasad gry.
Więcej swobody
Zdecydowanie najciekawszym trybem zabawy są scenariusze, których do ogrania jest tutaj kilkanaście. Mają one zawsze delikatne tło fabularne i są skupione na związanych z nim celach. Przykładowo w scenariuszu „Kraina mlekiem i miodem płynąca” mamy dostosować farmę do trendu związanego z hodowlą krów i pszczół i wyprodukować określoną ilość mleka i miodu. Niektóre scenariusze będą wymagały zarobienia określonej ilości pieniędzy, inne postawienia konkretnych budynków, a jeszcze inne wyłączenia z procesów jakichkolwiek maszyn. Zadania te są oczywiście dość czasochłonne, ale nie tak bardzo jak w przypadku kampanii. Do tego mamy pełną swobodę działań tzn. odblokowane są wszystkie budynki w grze i zwierzęta czy maszyny. Sęk w tym, że każdy scenariusz wymagający np. zebrania określonej ilości gotówki można zrobić poprzez wzięcie pożyczki lub posiłkowanie się schematem związanym ze szklarniami.
Ostatnim trybem zabawy jest wolna gra, czyli po prostu nieskończone rozwijanie swojej wymarzonej farmy, bez narzucenia konkretnego celu. Tutaj oczywiście wiele zależy od Waszego zaangażowania. To jak zabawa w piaskownicy – niektórzy będą czerpać frajdę z rozwijania swojego gospodarstwa, inni znudzą się po paru godzinach.
Oprawa audio-wizualna
Oprawa wizualna ma w managerach znikome znaczenie, ale moim zdaniem poziom, który reprezentuje gra jest całkiem w porządku. Miło ogląda się w zbliżeniach jak pracownicy uwijają się na polach i zbierają różne warzywa. Szkoda, że zabrakło większego urozmaicenia warunków atmosferycznych, które wpływałyby na stan upraw np. powodzie, huragany, susze itp. Pod kątem animacji zdarzają się niedociągnięcia, ale mimo to całość robi dobre wrażenie. Wszystko skąpane jest w ciepłych barwach, a interfejs jest w miarę intuicyjny i łatwy do opanowania. Nie jest to jakość najlepszych gier rolniczych z gatunku symulatorów, ale jak na tytuł ekonomiczny, to oprawa wizualna jest przyzwoita. W tle przygrywa przyjemna dla ucha muzyczka, która nie nudzi się nawet po kilku godzinach (bardzo przypominała mi motywy z „Sim City 3000”). Jedyne co bym zmieniła to dodanie jeszcze jednego poziomu przyspieszenia czasu, który skróciłby cele wymagające najdłuższego czekania.
Podsumowanie
Moim zdaniem największym problemem „Farm Managera 2018” jest skupienie się na zbyt wielu opcjach rozbudowy i upraw, przy równoczesnym pominięciu odpowiedniego zbalansowania rozgrywki. Cóż bowiem z tego, że możemy zostać hodowcą królików czy postawić na krowy i przetwórstwo mleka, gdy będziemy czerpać z tych inwestycji zyski, które ledwo starczą na podstawowe opłaty. Jeżeli system ekonomii w grze działa źle, a wniosek z każdego scenariusza płynie jeden (buduj panie te szklarnie!), to moim zdaniem gra nie spełnia swoich założeń.
„Farm Manager 2018” być może zauroczy Was na początku, ale od Waszych oczekiwań zależy jak długo będziecie się tutaj w stanie dobrze bawić. Nawet jeśli przymknie się oko na ekonomię i skupi na innych aspektach, choćby na czerpaniu radości z rosnącego gospodarstwa, to po pewnym czasie i tak wkradnie się tutaj nuda. Odganianie wron na polu, choroba zwierząt czy szkodniki na polu to jedyne zdarzenia losowe, których doświadczyłam, a przecież z pracą na farmie wiążą się często o wiele większe wyzwania. Można to było naprawdę fantastycznie rozwinąć dodając strajki pracowników, pożary, powodzie, czy inne drobiazgi, które wywołałyby wrażenie, że na naszej farmie coś się dzieje poza wykresem bilansu przychodów i rozchodów.
Farm Manager 2018
-
7/10
-
7/10
-
3/10
-
4/10
Farm Manager 2018
„Farm Manager 2018” z pewnością nie usatysfakcjonuje miłośników gier ekonomicznych, gdyż ekonomia jest tutaj okropnie słaba i nieprzemyślana, a kampania wywołuje jedynie frustrację. Ale może spodobać się graczom, którzy lubią rozbudowywać włości i realizować krótkie scenariusze czy też bawić się bez narzuconego odgórnie celu w trybie gry swobodnej. Ja nie znalazłam recepty na to, by pozbyć się nudy wkradającej się do rozgrywki po kilkunastu godzinach, ale może komuś z Was się to uda.