Dawno nie czułam się tak oszukana. Aplikacja zachwalana przez media i sygnowana nazwiskiem słynnego biologa okazała się koszmarem, który odstraszy każdego amatora wirtualnej rzeczywistości.
„Immersyjne doświadczenie”, które miało zrobić „niesamowite wrażenie” po raz pierwszy w życiu skłoniło mnie do złożenia reklamacji w PS Store. Doświadczenia VR potrafią być bardzo nierówne i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Niektóre produkcje nie są przystosowane do osób podatnych na chorobę symulatorową jak chociażby Robinson: The Journey. Inne, jak VR Luge mają kiepską oprawę wizualną. Grom VR jestem w stanie wiele wybaczyć. Ale gdy ktoś odwala chałę w przypadku filmu VR, który nie dosyć, że jest o 6 minut krótszy niż podaje to opis, prezentuje poziom niegodny nazwiska wielkiego dokumentalisty i kasuje za to spore pieniądze to nie potrafię już być spokojna…
David Attenborough’s First Life sprzedawany w polskim PS Store jako Początki życia według Davida Attenborough zapowiadał się na piękny dokument o powstaniu życia na Ziemi. Już Ocean Descent z zestawu PlayStation VR Worlds pokazał niesamowity potencjał na doświadczenia pozbawione interakcji, a jednak nieodarte z przeżyć. W morzu zanurkować może każdy, ale głębia przedwiecznego oceanu dostępna jest dziś jedynie w formie cyfrowej. Dlatego bez cienia wątpliwości wydałam te 27 zł na dokument mający trwać 15 minut. Nazwisko słynnego biologa było dla mnie swego rodzaju gwarancją jakości – w końcu jego filmy przyrodnicze znam i cenię więc niby dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Pierwszy szok następuje tuż po uruchomieniu aplikacji. Okazuje się bowiem, że nie jest to film renderowany w czasie rzeczywistym, który pozwalałby na przybliżenia się do danego obiektu, tylko płaska, 360-stopniowa animacja. No trudno, to jeszcze mogłabym przeżyć. Gdy moim oczom ukazuje się początkowa scena, obrazująca diagram dotyczący okresów historycznych Ziemi, dwukrotnie ściągam i przecieram szkiełka gogli. Niemożliwe, żeby ta grafika była tak rozmazana! Dla pewności wstrzymuję jeszcze to doświadczenie, wychodzę do menu konsoli i sprawdzam czy PlayStation VR jakimś cudem nie uległo uszkodzeniu. No nie, wszystko jest tu w porządku. Z przerażeniem oglądam zatem animację, która jest rozpikselizowana, mdła i pozbawiona szczegółów. Chcę zrobić zrzut ekranu, by wykorzystać go w recenzji ale nie mogę – ta opcja jest zablokowana przez cały seans.
Choć temat przewodni jest wielce interesujący i pan Attenborough opowiada o nim z pasją to nie przekłada się to na odpowiednie doświadczenie. Film pozbawiony jest praktycznie jakiejkolwiek „akcji” (choć zwiastun sugeruje co innego). Stworzenia przepływają obok nas, raz widzimy jedno większe zwierzę atakujące pozostałe, ale reszta jest szalenie mało wiarygodna i pozbawiona uroku filmów dokumentalnych. Mało tego praca kamery od połowy filmu potrafi wywołać zawroty głowy, niczym przy jeździe tyłem do kierunku jazdy. Dodajcie do tego brak nie tylko polskich, ale jakichkolwiek napisów ułatwiających zrozumienie narratora oraz zakończenie filmu po 9, a nie 15 minutach jak pierwotnie obiecywano.
Moja reklamacja nie została uznana przez dział obsługi klienta, więc jestem o bilet do kina do tyłu. Mimo wszystko mam nadzieję, że więcej na takie niewypały nie trafię i że studio Alchemy VR będzie inwestowało w jakość swoich aplikacji, a nie w znane nazwiska.
-
2/10
-
2/10
-
4/10
-
1/10
David Attenborough's First Life VR
Nie bierzcie nawet, jeśli kiedyś będą rozdawać to za darmo. Kompletna strata czasu i niewykorzystany potencjał. Smutny przykład reklamowego zakłamania.