Destrukcja ma najczęściej wydźwięk pejoratywny, ale Michał Pawłowski z jednoosobowego studia Hamster on Coke uczynił z niej prawdziwą sztukę. Art of Gravity to świetna gra logiczna na PC i iOS, która zachwyci Was fizyką zniszczeń.
Jeśli lubicie gry logiczne powinniście kojarzyć ubiegłoroczny hit Michała, Zenge, który rozszedł się w ponad 500 tysiącach egzemplarzy. Art of Gravity przenosi nas tym razem w trzeci wymiar, w którym rządzą voxele. Projektant ponownie postawił na absolutny minimalizm. Nie znajdziemy tu żadnego samouczka czy systemu podpowiedzi. Mechanikę gry musimy poznać sami, eksperymentując z właściwościami obiektów i przedzierając się przez kolejne poziomy. Tych jest aż 75 i choć twórca twierdzi, że gra wystarczy na około 60 minut, to mi przejście całości (łącznie z drobnymi przerwami na notatki do recenzji, którą czytacie) zajęło dokładnie trzy godziny.
Myślę, że nie zrobię Wam dużego spoilera, jeśli napiszę, że celem gry jest destrukcja wszystkich obiektów znajdujących się na planszy. Kamerą możemy swobodnie manipulować w przestrzeni, ale mamy ograniczoną liczbę interakcji z obiektami. Do dyspozycji mamy różnego rodzaju kule, które umieszczamy na planszy w jednym z kilku dostępnych miejsc i „popychamy” w wybranym kierunku. Raz wprawionej w ruch kuli nie można zatrzymać ani użyć ponownie. Mało tego, nie tylko nasze „pociski” są różnorodne – na zetknięcie z nimi odmiennie reagują kolorowe prostopadłościany.
Przykładowo niebieskie kule przechodzą przez wszystko jak przez masło, ale pękają na szklanej tafli i nie lecą dalej, a zielone klocki odbijają się wzdłuż osi niczym bumerangi. Odkrywanie tych wszystkich mechanizmów sprawia tu równie wielką frajdę, jak oglądanie widowiskowej sekwencji zniszczenia, po poprawnym rozwiązaniu zagadki.
Zagadki nie są trudne. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie widzimy rozwiązania, możemy do woli cofać nasze ruchy. Nie ma tu śmierci, upływającego czasu, czy jakichkolwiek przeszkadzajek. Twórcy znów udało się osiągnąć efekt relaksacji, co jest dość rzadko spotykane w przypadku gier logicznych, wymagających najczęściej skupienia i wytężania szarych komórek. W Art of Gravity myślenie nie boli. Zamiast treningu na bieżni, mamy powolny spacer w akompaniamencie delikatnego, kosmicznego ambientu.
Ponieważ nadmiar słodyczy jest szkodliwy, nie mogę nie wspomnieć o oprawie wizualnej, która mnie mocno rozczarowała. Tak jak Zenge miało śliczną, ciepłą i miłą dla oka grafikę, tak Art of Gravity straszy swoimi teksturami, niedopasowanymi do siebie kolorami (za te piaskowe sześciany ktoś spłonie w piekle) i niską rozdzielczością na dużych ekranach PC. Animacje wyglądają genialnie i po części rekompensują powyższe niedostatki, ale przez 95% czasu oglądamy jednak statyczne plansze, gdzie te „prototypowe” klocki prezentują się po prostu biednie. Michale, jesteś genialnym muzykiem i masz łeb nie od parady, ale przy kolejnej produkcji proszę, grafikę zleć komuś innemu :-)
Art of Gravity - Ocena końcowa
-
5/10
-
9/10
-
7/10
-
9/10
Art of Gravity - Podsumowanie
Za jedyne 1 euro, co przekłada się na 0,05 groszy na planszę, użytkownicy urządzeń z iOS na pokładzie i posiadacze pecetów mogą oddać się przyjemnej eksterminacji voxelowych obiektów. Esteci będą kręcić nosem na oprawę wizualną, ale gwarantuję, że mechanika i animacje zniszczeń oraz świetna ścieżka dźwiękowa wprowadzą każdego w błogi nastrój.