A teraz wyłącz fejsbuki i powróć raz jeszcze do gier, przy których zarywałeś noce. Przed Tobą 15 oldschoolowych gier z SEGI Saturn, Pegasusa i PC. Have fun :-)
1. Pac-Man
Waka, waka, waka… Bez względu na to ile masz lat, musiałeś chociażby raz słyszeć o Pac-Manie. Dacie wiarę, że ta żarłoczna, żółta kulka będzie w tym roku obchodziła 37-urodziny? Zgroza… Szacunek dla wszystkich, którym udało się dojść do legendarnego, zglitchowanego 256 poziomu
2. Alladyn
Araaabski dzieeeń, jak araaabska nooooc… O czym to ja…? Nie no, tej gry to chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Jedna z najlepszych pozycji na NES-a- odpowiednika polskiego Pegasusa. Z przepiękną oprawą graficzną, zapierającymi dech w piersiach scenami (pamiętacie lot na dywanie?) i orientalną muzyką.
3. Alone in the Dark
Pozycja, o której śmiało można powiedzieć – protoplasta survival horrorów. Obowiązkowa zwłaszcza dla fanów Lovecrafta. Reszta może potraktować ją jako ciekawostkę, która zabierze ich do przeszłości – w 1992 roku Alone in the Dark przedstawiało graficzny szczyt możliwości technicznych. Intrygujący jest również fakt, że gra oferowała możliwość wyboru postaci męskiej lub żeńskiej, co z kolei wpływało na całą mechanikę – detektywem walczyło się z potworami, a córką zamordowanego właściciela domu rozwiązywało przede wszystkim zagadki logiczne.
4. Discworld
Klasyczna przygodówka point’n’click. Do super bogatego, prześmiesznego i zadziwiającego uniwersum Świata Dysku Terry’ego Pratchetta nawiązywały tylko dwie gry. Discworld to właśnie jedna z nich. Jeśli chcesz poznać najbardziej fajtłapowatego maga w historii popkultury, zagraj koniecznie!
5. Jazz Jackrabbit 2
Jedna z moich ukochanych platformówek. Pamiętam jaka byłam oczarowana płynnością animacji i muzyką. Świetnie grało się we dwoje, do tego całość zrealizowana była z należytym jajem. W przeglądarce zagracie tylko w pierwszą część, ale jeśli macie chęć (ja gorąco polecam) to sequel dostępny jest legalnie do pobrania.
6. Contra
Oferowała tylko osiem plansz, a ile przy tym było zabawy… Jedna z najbardziej rozpoznawalnych gier na NES-a, idealna do kooperacji. Sukces Contry leżał moim zdaniem w zróżnicowanych poziomach (w niektórych biegło się w prawo, w innych wchodziło do głębi ekranu) i spektakularnych bossach, a także w kilku rodzajach broni, które zbierało się po drodze. Samotne granie w przeglądarce to już nie to samo, ale tak kultowej pozycji nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu.
7. Super Mario Bros.
Skoro była Contra, nie mogło zabraknąć pozycji numer jeden, która znajdowała się chyba na każdym kartridżu z Pegasusa. Wąsaty hydraulik rządził na ekranach telewizorów CRT, a na podwórku szychą był ten, kto znał wszystkie sekrety związane z grą. Mówcie sobie co chcecie – dla mnie Super Mario zupełnie się nie zestarzało. Czarowało mnie wówczas wspaniale zaprojektowanymi poziomami i dźwiękiem zbieranych pinionżków. Ach i to uczucie, gdy dochodziło się do prawdziwej księżniczki… :-)
8. Battle City 1990 (Tanki)
Gra, przy której spędziłam niezliczone ilości godzin z moim tatą. W Tanki rypaliśmy każdego popołudnia, nie czując głodu ani zmęczenia. Doskonały przykład na to, jak gameplay wygrywał kiedyś z oprawą graficzną. Ile tu było strategii, ile wspaniałej współpracy! Powiem szczerze – chyba żaden wieloosobowy tytuł na Pegasusa nie zapewnił mi tylu wrażeń.
9. F-1 Race
Na długo przed uruchomieniem pierwszego NFS-a tarłam opony w F-1 Race na Pegasusie. Tras było niewiele, a grafika nie robiła szału, ale była to jedna z moich pierwszych gier wyścigowych i mam do niej zwyczajny sentyment.
10. Nuts n Milk
Jeśli mieliście kultowy kartridż 168 in 1 z pewnością choć raz odpaliliście Nuts n Milk. W tej sympatycznej grze przejmowaliśmy kontrolę nad różowym bohaterem, który musiał wystrychnąć na dudka zielonych przeciwników zbierając owoce i dochodząc do domku swojej narzeczonej. Gra była dość trudna, zwłaszcza na późniejszych etapach, ale miała w sobie dużo uroku.
11. Circus Charlie
Pamięć bywa zadziwiająca. Nie potrafiłam sobie przypomnieć pełnej nazwy tej gry, ale nie miałam problemu, by zanucić jej motyw muzyczny :D. Cyrk był iście hardkorową rozrywką dla palców. O śmierć było tu równie łatwo co w Soulsach, a każde zaliczenie planszy wywoływało wybuch entuzjazmu. Przeżyłam szok, gdy odkryłam, że „dziewczynka z różowymi włosami”, którą się sterowała była w istocie tytułowym klaunem Charliem. A zgadnijcie czego boję się najmocniej na świecie?
12. Mega Man
Mega Man zadebiutował na NES-ie dokładnie w tym samym roku, w którym się urodziłam (1987). Platformowa gra akcji z dość bogatą jak na tamte czasy mechaniką jakoś nigdy nie chwyciła mnie za serce, ale mnogość sequeli mówi sama za siebie – Mega Mana kochało wielu graczy.
13. Prince of Persia
Do dzisiaj mi wstyd, ale nigdy nie przeszłam do końca Księcia Persji. Strasznie frustrowało mnie wówczas sterowanie i duża liczba zgonów ;). Tej marki nie muszę chyba także nikomu przedstawiać. Jeśli zagracie, zwróćcie uwagę na animacje postaci – w 1989 roku powodowały one opad szczeny.
14. Galaga
Galaga i Galaxian były do siebie bardzo zbliżone, ale częściej grałam właśnie w ten drugi tytuł, chyba z uwagi na ciekawszych przeciwników. Pustka kosmosu, kolorowe statki Obcych i Ty – maleńki, biały stateczek…
15. Trolls
Figurki trolli zawsze mnie przerażały i nigdy nie rozumiałam jak można kolekcjonować takie paskudztwo. Ale gra na DOS-a wciągnęła mnie bez reszty. Energetyczna ścieżka dźwiękowa, zróżnicowane poziomy (np. ten, w którym chodziło się po biurku) i fajne intro sprawiły, że do dzisiaj miło wspominam tę produkcję.