„Sokół” to nieduży dodatek do gry „Zamek”, który wprowadza do rozgrywki kilka nowości. Jeśli pokochaliście podstawkę, to musicie go mieć!
Od premiery „Zamku” minęły dwa lata, a ja niezmiennie uważam, że jest to jedna z najfajniejszych gier dla dwojga. Lubię ją za lekkość, piękne wykonanie, easter eggi na kafelkach i mocną rywalizację. Nie uważałam, by czegokolwiek temu tytułowi brakowało, ale odkąd pojawił się dodatek… nie gram bez niego. To świetne rozszerzenie, które wprowadza z pozoru nieduże zmiany, ale jednak przynoszące świeżość i dodające nieco taktyki do mechaniki.
Zamek: Sokół – co w pudełku?
Tak samo jak „Zamek” jest po prostu dedykowanym do zabawy w parze „Carcassonne”, tak „Sokół” przypomina swoją formą inne dodatki do w/w klasyka. Pudełeczko jest zatem nieduże (bez problemu mieści się w pudełku podstawki) i kryje w sobie przede wszystkim 18 kafelków terenu z dwoma nowymi elementami: zielonymi kaplicami oraz sokolimi gniazdami. Oprócz tego mamy jeszcze po 2 nowe pionki księcia i sokolnika, 12 żetonów sokolich gniazd oraz 4 puzzle, czyli bramy, które pasują do podstawowych murów zamkowych i powiększają nam przestrzeń – tak, by 18 nowych kafelków ze spokojem się zmieściło.
Nowe kafelki są jak zwykle ślicznie ilustrowane i można znaleźć na nich nie tylko mnóstwo detali, ale nawet Easter Eggi. Ten szmaragdowy kolor dachów kaplic mocno się wyróżnia od poprzednich, a jednocześnie pasuje do „Zamkowych” barw. Na pewno nikt nie będzie rozczarowany po otwarciu pudełeczka – to nieduży dodatek, ale dobrze wykonany, miły dla oka i – co najważniejsze z perspektywy gracza wprowadzający kilka ciekawych mechanik.
Zamek: Sokół – nowości w mechanice i wrażenia z gry
Jedyną zmianą w przygotowaniu jest większy obszar gry, dzięki nowym puzzlom. Jak sugeruje grafika na nich, bramy się po prostu przeskakuje przy punktacji, ale wiąże się z nimi jeszcze jeden ciekawy wariant. Otóż możecie zagrać w „Stój! Kto idzie?”, czyli z regułą, która wymusza zatrzymanie się pionka na torze po wejściu na bramę – nadmiarowe punkty w tej sytuacji przepadają! Z jednej strony hamuje to trochę wyścig, ale z drugiej może spowodować bardziej świadome domykanie terenu. W tym trybie widząc, że np. brakują mi np. 4 punkty do bramy, nie będę domykała jeszcze kaplicy za 10 punktów (nawet, gdybym mogła), bo całe 6 mi ucieknie. Lepiej to zrobić po minięciu bramy. Niby pierdoła, ale dodaje więcej taktyki!
Kolejną nowością jest pionek sokolnika. Zapewnia on jedno dodatkowe gniazdo przy liczeniu gniazd za zamknięty obszar. Od tego dodatku bowiem przy każdym zamknięciu tereny sprawdzamy, czy przylegają do niego gniazda. Za każdy symbol zabieramy z puli żeton. Na koniec gry sprawdzamy, kto uzyskał przewagę w liczbie gniazd. Taka osoba dostaje dokładnie tyle samo punktów, co za siedzibę rodu, czyli za największy pusty obszar w zamku.
Dzięki tej mechanice nawet jeżeli zupełnie nie idzie nam kwestia powiększania siedziby rodu, możemy wyrównać swoje szanse zbierając gniazda. Oczywiście wcale nie jest to takie łatwe, bo nie mamy wpływu na to, jaki kafelek wylosujemy, ale właśnie w tym pomaga sokolnik. Pomaga on niejako ciułać pojedyncze żetony.
- Żetony gniazd
- Książę
Drugi z pionków, czyli książę będzie z pewnością Waszym ulubionym meeplem. Podwaja on bowiem punkty za każdy obszar, na którym się znajdzie. Od Was jednak zależy, czy będziecie stosować go na malutkich obszarach, stosunkowo łatwych do zamknięcia, czy postawicie go na większym terenie, który za jednym razem zapewni większy strzał punktów. Moim zdaniem ta pierwsza taktyka ma o tyle więcej sensu, że pozwala wyprzedzić rywala na torze i zdobyć bonusy za dotarcie do wież.
Najwięcej frajdy z całego dodatku mam jednak z budowania kaplic. Dlaczego? Ano dlatego, że tworzenie ich wiąże się z fajnym ryzykiem. Punktują one bowiem według ustalonej wartości i w zależności od liczby kafelków. I tak za dwa kafelki dostaniemy tylko 3 punkty, za trzy dostaniemy ich już 6, a jeżeli uda nam się stworzyć 8-kafelkowy obszar to dostaniemy aż 36 punktów! Oczywiście abstrakcyjnie rzadko uda się wykonać to ostatnie, ale perspektywa zdobycia coraz większej liczby punktów zwyczajnie kusi. A jeżeli dorzucimy tam jeszcze księcia to już w ogóle zapewnimy sobie ekstra zastrzyk „kroków” po torze.
Podsumowując, uważam, że „Sokół” przynosi wystarczająco dużo niewielkich zmian, by rozgrywka pachniała świeżością i pozwalała graczom na stosowanie nowych strategii. Gra nie robi się przez to przekombinowana czy przyciężka, ale zwiększa emocje związane ze zbieraniem punktów. Kochając podstawkę nie wyobrażam sobie nie zainwestować w to rozszerzenie.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia