- Miał rude włosy i lubił jeść koty! - Eee? - No kosmita taki, przecież oglądaliśmy za dzieciaka! - Alf? To mów, że z Melmacka...
[/vc_column][/vc_row]
Pamiętam, jakby to było wczoraj. Stałam już trzeci dzień, zmęczona pracą na stoisku na Pyrkonie. Znajomi doskonale się bawili, a ja myślałam tylko o tym, żeby już iść do domu i wymasować sobie stopy. I wtedy zjawił się mój rycerz w t-shircie Supermana i z wypiekami na twarzy wręczył mi niebieskie pudełeczko ze słowami:
– Nie uwierzysz w jaką genialną grę właśnie grałem w sektorze planszówek. No lepsze niż Dixit, mówię Ci. Od razu poleciałem kupić!
– Acha… Wygląda jak zwykłe kalambury – odparłam
– A gdzie tam. Mówię Ci, jest moc! – Clark Kent nie dał sobie nic wmówić.
I wiecie co? Miał rację. Time’s Up do dzisiaj bryluje na naszych domówkach z kilku ważnych powodów. Po pierwsze ma bardzo niski próg wejścia – zasady są do wytłumaczenia w kilka minut. Każdy kto kiedykolwiek grał w kalambury poradzi sobie z Time’s Up-em bez problemu. Po drugie nie wymaga żadnego stołu. Jedyne miejsce jakie będzie Wam potrzebne to dość przestrzeni by swobodnie stanąć i wykonać kilka ruchów. Po trzecie – nie ma limitu graczy. Świetnie się gra nawet w 12 i więcej osób. Po czwarte zaś wywołuje konwulsje śmiechu.
Time’s Up doczekał się kilku różnych edycji – Time’s Up Family (z hasłami opisującymi przedmioty), Time’s Up Kids (z obrazkami), Time’s Up Party i Time’s Up Celebrities. Te dwie ostatnie są najbliższe klasycznej wersji niebieskiej, którą my posiadamy. Znajdują się w niej wyłącznie hasła dotyczące sławnych osobistości – zarówno tych fikcyjnych, jak postacie z bajek i komiksów, jak i prawdziwych w rodzaju władców państw, polityków, celebrytów itp. W zestawie znajdziecie:
- 220 kart z podwójnymi hasłami, czyli 440 osobistości
- klepsydrę odmierzającą 30 sekund
- notesik do punktacji
- woreczek do przechowywania kart
Rozgrywka
Zasady Time’s Up-a przypominają standardowe kalambury, gdyż głównym celem również jest odgadnięcie jak największej liczby haseł, ale w tej grze oprócz umiejętności pantomimy i zdolności oratorskich liczy się także pamięć. Jak wygląda rozgrywka? Najpierw dzielimy się na drużyny, złożone minimum z dwóch osób. Z 220 kart losujemy ich ustaloną liczbę, np. 40 i dzielimy je po równo na każdego gracza. Każdy gracz zapoznaje się z hasłami ale nie pokazuje swoich kart pozostałym, a następnie odrzuca dwie karty, którego jego zdaniem będą trudne do odgadnięcia. Reszta jest ze sobą ponownie tasowana i wręczana graczowi z pierwszej drużyny. Cała rozgrywka składa się z trzech rund.
W rundzie pierwszej możemy przekazywać informacje o osobach pełnymi zdaniami. Tu ogranicza nas jedynie przesiewający się w klepsydrze piasek i własna wyobraźnia. Jeśli członkowie naszej drużyny odgadną hasło, zachowujemy kartę dla siebie. Jeśli nie, sprawdzamy kolejną kartę do upływu 30 sekund. Nieodgadnięte karty przekazujemy osobie z przeciwnej drużyny. Im zostaje mniej kart tym teoretycznie jest prościej, gdyż po kilku kółeczkach istnieje szansa, że znamy już dobrze wszystkie hasła. Pytanie tylko czy uda nam się szybko naprowadzić na nie pozostałych. Jak z pewnością wiecie skojarzenia mogą być różne… Gdy wszystkie hasła zostaną odgadnięte, podliczamy punkty każdej drużyny i zapisujemy do tabelki.
W rundzie drugiej zaczynamy zabawę od nowa z tymi samymi kartami. Tym razem jednak możemy powiedzieć zaledwie jedno słowo. Opieramy się zatem na uproszczonych skojarzeniach z rundy pierwszej lub… kombinujemy jak koń pod górkę, gdy pamięć okaże się zawodna. Reszta zasad nie ulega zmianie – po odgadnięciu wszystkich kart ponownie podliczamy punkty.
W rundzie trzeciej z kolei musimy raz jeszcze skłonić drużynę do odgadnięcia tych samych haseł, lecz bez słów. Pantomima level hard! To tutaj robi się najbardziej zabawnie. Jak w 30 sekund pokazać Yodę z Gwiezdnych Wojen, Harry’ego Pottera i Jaruzelskiego?!
Po trzeciej rundzie przychodzi czas na podsumowanie punktów. Drużyna, która w sumie zdobyła największą liczbę punktów – wygrywa. Taka partyjka zajmie Wam około 20-30 minut, ale gwarantujemy, że na jednym pojedynku się nie skończy.
Jedyne do czego można się w Time’s Up-ie przyczepić to kwestia ceny. Gra nie chce potanieć i w sieci wciąż kosztuje około 70 zł. Za 220 kart to trochę sporo. Nie mniej jednak – my nie żałujemy. Jeśli macie karty z dowolnymi hasłami z jakiejkolwiek innej gry, możecie równie dobrze wykorzystać opisane wyżej zasady i także świetnie się bawić…
Time's Up - Ocena końcowa
-
8/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
-
7/10
Podsumowanie
Time’s Up to jedna z naszych ulubionych gier imprezowych. Ma proste zasady, nie wymaga żadnego miejsca na stole i potrafi świetnie rozruszać najbardziej zatwardziałe towarzystwo. Cena powinna być jednak ciut niższa – w gruncie rzeczy to tylko 220 kart z hasłami…