Dobra gra familijna musi pięknie wyglądać, bawić zarówno dzieci jak i dorosłych oraz fajnie by było, gdyby niosła jeszcze jakieś przesłanie. A gdyby na dodatek kosztowała niewiele... Granna ma od niedawna w swojej ofercie naprawdę uroczą karciankę, która spełnia wszystkie powyższe warunki. Poznajcie ``Sztamę!``.
Sympatyczne bobry urządzają mistrzostwa w budowaniu tam. W tym celu wybierają się nad rzekę, gdzie próbują odnaleźć jak najlepsze gałęzie. Konkurencja nie śpi, a czas nagli – kto pierwszy wybuduje najbardziej zachwycające konstrukcje, ten otrzyma lepszą nagrodę… „Sztama!” to mała, ale dająca sporo frajdy karcianka, w którą najlepiej gra się w pełnym gronie.
„Sztama!” – co w pudełku?
Widok uśmiechającego się z pudełka bobra od razu sugeruje, że mamy do czynienia z ciepłą i kolorową grą. Ilustracje są malownicze i od razu przywodzą na myśl letnie spacery nad rzeką. Niemal można usłyszeć z nich szum płynącej wody. Karty dzielą się tutaj na cztery rodzaje. Poza nagrodami, które służą jedynie do przyznawania punktów, w grze posługujemy się talią zbudowaną z 3 typów kart. Najwięcej, bo aż 42 karty, odpowiadają siedmiu rodzajom gałęzi (m.in. brzozy, akacji, dębu, klonu czy sosny). Każda z tych kart ma numer od 1 do 3. To z nich będziemy budować nasze tamy.
W talii natrafimy także na 12 kart śmieci. Co od razu mnie zaskoczyło to fakt, że pomiędzy „klasycznymi” odpadkami w rodzaju zużytej dętki, czy plastikowego kanistra twórcy przygotowali kilka easter eggów np. Wilsona z „Cast Away”, księgę Necronomicon, czy czerwonego meeple’a. Fajnie, że znajdziemy tutaj takie niespodzianki. Do tego mamy jeszcze tyle samo kart z wyłupiastookim, rozbrajającym bobrem – są to jokery, które dodają punkty zastępując dowolną z gałęzi lub usuwając śmieci. Ostatnim elementem gry są drewniane znaczniki kłód w liczbie 16 (po 4 dla gracza).
Podoba mi się to, w jaki sposób wszystkie karty ze sobą współgrają – położone obok siebie wiernie imitują rzekę, a jednocześnie są odpowiednio czytelne. Od razu widać, czy mamy do czynienia z niepożądanym śmieciem czy gałęzią.
Sztama! – zasady gry
Przed rozpoczęciem gry należy rozdzielić 5 stosów kart nagród i ułożyć je w kolejności od najmniejszej na spodzie, do największej na górze. Liczba w żółtym kasku informuje ile należy uzbierać gałęzi z różnorodnych zestawów by uzyskać kartę i otrzymać tyle punktów, ile widnieje na dole karty. Na koniec gry liczy się sumę wszystkich zdobytych punktów z kart. Pozostałe karty tasuje się i układa w jeden odkryty stos, po czym wykłada się 4 karty.
Na tym przykładzie gracz chce pozyskać kartę bobra, kładzie więc 1 znacznik na pierwszej karcie i 1 na drugiej
W swojej turze gracz może dobrać kartę z rzeki lub zbudować tamę. Za darmo może otrzymać pierwszą kartę z lewej strony. Jeżeli będzie chciał otrzymać kartę znajdującą się na kolejnych miejscach to na każdej karcie poprzedzającej ją musi położyć znacznik kłody. Po zabraniu karty, pozostałe karty się przesuwa w lewo uzupełniając pustą przestrzeń i dokładając nową kartę ze stosu. Stosując tę zasadę gracz może także zabrać kartę, na której widnieją znaczniki – wówczas zabiera je również do siebie i może wykorzystać w kolejnej rundzie.
Jeżeli gracz decyduje się zbudować tamę, musi oddać karty gałęzi. Wówczas suma cyfr na ich narożnikach musi odpowiadać wybranej przez gracza karcie nagrody (liczbie na żółtym kasku dowolnej grupy). W każdej tamie może się znajdować jednak tylko JEDNA karta danego gatunku drzewa. Do zestawu zaliczyć można pojedynczą kartę bobra, która w tym przypadku ma zawsze wartość równą 2.
Zdobywając nagrodę, zawsze otrzymuje się kartę z danej grupy położoną najwyżej, czyli o największej wartości punktowej
A co z kartami śmieci? Gdy będziemy zmuszeni pozyskać kartę odpadu, bo np. nie będziemy już mieć znaczników, by móc ją przeskoczyć, poratować nas może tylko karta bobra. Odrzucając ją, możemy automatycznie pozbyć się odpadu, który mielibyśmy otrzymać. Jeżeli nie mamy na ręce bobra, karta odpadu ląduje na naszej tamie i nie da się jej już wykluczyć z gry. Na koniec podlicza się także karty odpadów – im mamy ich więcej tym więcej punktów będziemy musieli odjąć.
Gra kończy się w momencie, gdy znikną wszystkie karty nagród lub kiedy skończy się talia kart gałęzi. Poza punktami za zdobyte tamy podlicza się także znaczniki kłód – za każdą parę po 1 punkcie. Wygrywa osoba z najwyższą liczbą punktów.
Sztama! – wrażenia z gry
Oprawa wizualna „Sztamy!” jest jej mocną stroną i to głównie ona zachęciła mnie do gry. Gdy pomyślałam bowiem, że jest to tytuł z mechaniką push your luck, za którą specjalnie nie przepadam (takie wystawianie szczęścia na próbę macie chociażby w klasycznym „oczku”), przypuszczałam, że nie będę się tutaj dobrze bawić. Nie lubię gier, w których losowość decyduje głównie o zwycięstwie danej osoby. ALE szybko okazało się, że „Sztama!” wcale nie jest tak bardzo losowa, jak można by sądzić po suchym opisie.
Oczywiście, nie mamy wpływu na to jakie karty znajdą się w torze dobierania. W pełnym składzie możemy być jednak niemal pewni, że do naszej kolejki cały tor się wymieni (przynajmniej na początku, gdy zrobienie tamy jest jeszcze niemożliwe z racji posiadania niewielu gałęzi). Kolejna sprawa to kwestia zarządzania swoimi kłodami. To bardzo, ale to bardzo cenne zasoby, więc należy korzystać z nich z głową. Potrafią ocalić skórę przed dobraniem odpadu lub dobrać wysoko punktowaną gałąź. Czasem warto zebrać pierwszą, darmową kartę o niskiej wartości tylko po to, by zebrać stosik znajdujących się na niej znaczników.
Mamy też wpływ na to rozmiar budowanej tamy. Tylko od nas zależy, czy będziemy cierpliwie zbierali na najwyżej punktowaną 17-nastkę, czy postanowimy zebrać mniej punktowaną nagrodę, którą jednak pozyskamy szybciej, odcinając tym samym przeciwnikom szansę na zdobycie takiej wartości. Ponieważ nie jesteśmy w stanie przewidzieć też ruchów przeciwników, cała mechanika genialnie się ze sobą zazębia i powoduje, że w tej niewielkiej, familijnej grze czujemy odpowiedni poziom adrenaliny – taki, który nie paraliżuje, ale zmusza do kombinowania.
Sam proces dobierania kart jest świetny. Widząc ile znaczników pozostało graczom można próbować podłożyć im odpad. Jeżeli potrafimy też dobrze zapamiętywać, prawdopodobnie uda nam się określić czy dany gracz ma jeszcze bobra, którego użyje do odrzucenia karty śmiecia czy jednak nie.
Gorzej sprawa ma się w grze na dwie osoby. Tutaj tor dobierania kart zmienia się rzadziej i wystarczy kilka niefartownych posunięć, by nasz przeciwnik zyskał wyraźną przewagę. W jednej z partii zaryzykowałam i zużyłam swoje wszystkie znaczniki, pozyskując całkiem dobre karty. Tor ruchu szybko zapełnił się jednak odpadami – choć miałam nadzieję, że część z nich zabierze Grzesiek, on jak na złość budował tamy i miał w rękawie karty bobrów. Mimo tego, że z samych kart nagród miałam więcej punktów, to karty śmieci mocno zmniejszyły mój wynik i ostatecznie przegrałam. W duecie po prostu jest większe ryzyko, że zanim wpadną Wam bobry, zostaniecie zawaleni śmieciami, które w grze kilkuosobowej zostałyby prawdopodobnie zabrane przez innych.
„Sztama!” jest prostą do wytłumaczenia grą, w której przyjdzie nam się trochę pogłowić, ale nie spotkamy się z żadnymi przestojami. Ograniczona liczba ruchów sprzyja dynamice – średni czas na pudełku, 20 minut, nie jest przesadzony. To zdecydowanie jeden z najbardziej uniwersalnych i przyjemnych tytułów familijnych wydanych w ubiegłym roku przez wydawnictwo Granna.
Sztama! - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
5/10
-
8/10
-
10/10
Sztama! - Podsumowanie
Przepiękne ilustracje, mechanika z odrobiną ryzyka ale i strategii, a do tego kieszonkowy format, który sprzyja zabieraniu gry na wycieczki. Plus za aspekt ekologiczny. Zdecydowanie polecamy!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz uniwersalnej gry familijnej
- lubisz przyrodę
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz gier, w których testuje się szczęście gracza