Niezmiennie zaskakuje mnie elastyczność planszówek. Mam na myśli tematy, które są w tych grach podejmowane. Zastanawiam się czasami czy jest jakieś zagadnienie, które do tej pory nie zostało mniej lub bardziej poruszone. Z pewnością takie się znajdzie, ale jest to rynek tak bardzo dynamiczny, że coraz trudniej jest wymyśleć coś nowego i interesującego. Choć z drugiej strony skoro hitem w tej chwili jest gra o sadzeniu drzew, a jeszcze w tym roku ma ukazać się pozycja, w której sterując krwiożerczymi potworami zapolujemy na nieświadomych nastolatków (oj, czekam na to bardzo!), to znak, że planszówki wciąż potrafią zaskoczyć.
Nie inaczej jest z recenzowanym przeze mnie tytułem „Szczęść Boże”, w którym mamy możliwość wcielić się w kierownika ciężko pracujących górników. Podjęty tu temat jest tyle intrygujący, co i ryzykowny. Nie ma zbyt dużo gier o tym zagadnieniu, co automatycznie poruszyło moją ciekawość, ale skłamałbym gdybym przyznał, że górnictwo kojarzy mi się z jakąś przygodą i emocjami – zdecydowanie bardziej z wymagającą i szalenie niebezpieczną pracą. Niemniej jednak podjąłem wyzwanie i zachęcam do zapoznania się z moją opinią na temat tej właśnie gry.
„Szczęść Boże” jest typową karcianką, w której nie znajdziemy standardowej planszy. Można w nią grać od 2 do 4 graczy, przy czym czas rozgrywki waha się między 50 a 80 minut. Wskazany wiek to 10+ z racji wielu elementów, które współdziałają ze sobą oraz są od siebie uzależnione. Osobom dopiero wchodzącym w świat planszówek zasady „Szczęść Boże” mogą wydawać się trudne do pojęcia, ale jeśli macie za sobą już kilka gier z mechaniką „worker placement” to z pewnością nie sprawi Wam ten tytuł żadnych problemów.
Szczęść Boże – co w pudełku?
Opakowanie jest średniej wielkości, bardzo zbliżone do podstawowej zawartości „Carcassonne” czy „Splendoru”. W środku znajdują się proste, ale bardzo przydatne przegrody na każdy zestaw kart, a także kilka żetonów, notesik do podliczania punktów, instrukcję oraz cztery niewielkie plansze, które stanowią centrum operacyjne każdego z graczy. Najważniejsze w całej grze są oczywiście karty, które zostały podzielone na około 10 rodzajów i dzięki którym będziemy wykonywać wszelkie akcje.
Grafiki zamieszczone w grze dobrze oddają górnictwo, zachowując typowy przemysłowy klimat. Królują odcienie szarości i brązów, które ukazują trud i bród zawodu. Na planszach gracza widzimy wielkie, oszklone hale oraz unoszący się czarny dym z kominów. Natomiast na kartach będziemy patrzeć przede wszystkim na wagony pełne węgla, lokomotywy oraz szykujących się do pracy górników.
Szczęść Boże – zasady gry
Przed rozpoczęciem rozgrywki polecam przeczytać przynajmniej z dwa razy instrukcję. Nie jest ona długa, bo zajmuje raptem osiem stron, ale też nie jest zbyt intuicyjna i sprawia wrażenie akademickiego wyłożenia zasad. Z pewnością przydałoby się dołożyć większą ilość przykładów i dokładniejsze omówienie kart – na tą chwilę wzorcowo według mnie napisaną instrukcją jest ta z „Big Box Carcassonne”. Na szczęście w praktyce „Szczęść Boże” okazuje się stosunkowo prostą grą typu worker placement. Ważne też, że obyło się bez błędów i przeinaczeń, a wszystkie niuanse staje się jasne po uważniejszym przestudiowaniu.
Skrót zasad znajdziecie w naszym wideoporadniku. Poniżej zaś prezentujemy bardziej szczegółowy opis rozgrywki.
Przygotowując grę wykładamy w dwóch rzędach wszystkie talie kart, a każdy z graczy bierze swoją planszę oraz wybrany kolor grupy górników o różnych wartościach. To właśnie za pomocą tych kart będziemy wybierać którąś z talii leżących na środku stołu poprzez „przydzielenie” do niej swoich robotników. Co bardzo istotne, jeżeli gracz położy swojego górnika o wartości 1 (zawsze zaczyna się od tej wartości) przy którejś talii i wykona związaną z nią akcję, to kolejna osoba również może skorzystać z tej akcji, ale musi już położyć kartę górnika o wartości o jeden większą, czyli 2 (i tylko tak – nie można np. żeby zablokować przeciwnika i wyłożyć od razu kartę o największej wartości). Gdy wszyscy rozdysponują swoich pracowników albo spasują kończy się tura symbolizowana przez żetony szycht i
rozpoczyna się kolejna.
W grze chodzi o to, kto wykona jak najwięcej zamówień i to właśnie wokół tego tematu kręci się większość talii. Każdy z graczy może wykonać następujące akcje:
- dobrać kartę z jednym lub dwoma wózkami z węglem i ułożyć ją przy swojej planszy, tworząc tzw. chodnik. Ważny jest symbol herbu na wózku, ponieważ o ile same karty wózków kładziemy w ciągu jedna za drugą, to „wyładować” węgiel można już tylko na wagonach z tym samym znakiem herbu
- dobrać kartę wagonu i patrząc na symbol herbu umieścić ją na odpowiedniej rampie załadunkowej. Są również karty uniwersalne, czyli takie, które posiadają wszystkie symbole herbów. To właśnie na te wagony za pomocą innej akcji będzie można załadować węgiel z wózków
- dobrać kartę parowozu i umieścić ją na początku swojego składu. Bez niej nie będzie można wyruszyć ze zrealizowanym zamówieniem. Kolor karty nie ma znaczenia, ale jeżeli zdarzy się, że dwa lub trzy nasze składy zaczynają się od tak samo wyglądającego parowozu, to za pomocą jednej akcji będzie można wypuścić wszystkie takie transporty
- dobrać kartę zamówienia, na której zaznaczono ile dostaniemy punktów za jego zrealizowanie, ile minimum jest potrzebnych wózków z węglem, a także dla jakiego odbiorcy jest szykowany transport
- dobrać kartę udziałów, na której widać ilość punktów oraz jednego z czterech odbiorców (tych samych co na kartach zamówień). Gdy na koniec gry do któregoś z zamówień, które zostało zrealizowane dołożymy kartę udziałów, a jego odbiorca jest taki sam na jednej i na drugiej karcie, to otrzymamy wyszczególnioną liczbę punktów
- dobrać kartę ulepszeń, czyli jednorazowy bonus w talii robotników (wtedy taka karta staje się kartą górnika o dowolnej wartości) albo zapewniając nam dodatkowo za darmo kartę ze stołu z talii wyszczególnionej na ulepszeniu
- dobrać kartę celu, która zapewnia dodatkowe punkty, jeżeli spełnimy wymagania na niej zawarte
Jak widać jest tego sporo, a to jeszcze nie koniec. Zostało nam jeszcze pięć (w grze 2-osobowej cztery) bardzo ważnych akcji:
- karta Wydobycie dzięki której możemy „załadować” wagony węglem, kładąc na nich karty z wózkami tak, żeby pasowały symbole herbów nie tylko między nimi, ale również przy rampie załadunkowej. W zależności od wybranej karty można „załadować” od jednego do trzech wózków (nie kart) na wagony. Ponieważ zawsze wyładowuje się węgiel z pierwszego, najbliższego wózka (nie można wybrać sobie tego, który najbardziej pasuje) warto czasami skorzystać z bocznicy. Odkładamy wtedy tą kartę na inne pole, z którego można potem już bez przeszkód wybrać do załadunku obojętnie który wózek.
- karta Dostawa, czyli po prostu przygotowanie transportu do wyjazdu. Dokładamy do odpowiedniego składu kartę z zamówieniem i składamy cały zestaw kart. Ważne żeby wtedy sprawdzić czy na pewno wszystkie herby się zgadzają, czy posiadamy parowóz oraz czy skład spełnia minimalne wymagania zamówienia.
- karta Dociąganie, dzięki której możemy podejrzeć z wybranego stosu cztery karty, zabrać jedną z nich a resztę położyć na spód talii. Choć jest to kusząca akcja, to „kosztuje” więcej niż pozostałe, bo trzeba położyć pod nią już na starcie górników o wartości 2.
Szczęść Boże – wrażenia z rozgrywki
Jak widać z powyższego tekstu, możliwości jest naprawdę mnóstwo. Co więcej, bardzo często karty są zależne od siebie i wzajemnie na siebie wpływają. Na podstawowym poziomie jest to oczywiście tworzenie transportów z węglem, na który składają się talie z wózkami, wagonami, parowozami i zamówieniami. Trzeba umiejętnie zarządzać każdą z tych sfer żeby jak najszybciej wykonać zadanie i zająć się kolejnym. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy odkryjemy jakie kombinacje możemy zrobić korzystając z innych talii. Pod kartę zamówienia można podpiąć kartę udziału oraz celu, co sprawia, że jedno zadania kumuluje nam punkty z kilku źródeł. Warto więc bardzo uważnie obserwować co dzieje się na stole.
Co ciekawe, mimo, że temat górnictwa wydaje się mało interesujący, to jednak gra dobrze oddaje klimat, który potrafi wciągnąć. Nawet nie wiedziałem kiedy wpadłem w tryb maszyny i realizowałem jedno zamówienie za drugim. To bardzo dobry przykład na to, że odpowiednia mechanika potrafi z każdego tematu zrobić coś interesującego. Jednak muszę od razu przyznać, że przez całą grę robimy dokładnie to samo. Zmienia się jedynie wartość zamówienia, natomiast czynności pozostają bez zmian. Zdecydowanie plusem są połączenia w funkcjonowaniu poszczególnych talii, bo bez tego myślę, że gra szybko by się znudziła.
Kwestią bardzo istotną jest również fakt, że każdy gracz musi być non stop aktywny. Nie ma niebezpieczeństwa, że ktoś przez dłuższą chwilę zdominuje grę, a reszta musi na niego czekać. Praktycznie każdy z graczy wykonuje naprzemiennie swoją część tury, dzięki czemu zwiększa się też dynamika rozgrywki. Nie zauważyłem jednak niestety większej interakcji między graczami. Co prawda, jest możliwość chwilowego zablokowania przeciwnika, ale w praktyce każdy najczęściej pilnuje swoich zamówień i ich realizacji. Nieco inaczej wygląda ten aspekt przy czterech graczach, kiedy to widać największą dynamikę. Trudniej wtedy realizować swoją strategię, ponieważ nie wiemy co za chwilę zrobią pozostali przeciwnicy. Bardzo szybko może się okazać, że skończą nam się w danej rundzie karty z najwyższymi
wartościami górników i trzeba wtedy albo po prostu blokować innych graczy albo zbierać karty na zapas. Zdecydowanie większa ilość graczy sprawia, że rozgrywka w „Szczęść Boże” nabiera rumieńców.
Na koniec muszę też zauważyć, że choć pudełko nie jest zbyt duże, to gra zajmuje naprawdę wiele miejsca. Karty są całkiem sporych rozmiarów, a fakt, że układa się je w różne ciągi sprawia, że każdy z graczy potrzebuje sporej przestrzeni do rozłożenia. Sam byłem zaskoczony, że „Szczęść Boże” pod koniec rozgrywki zajęło przestrzeń większą niż np. Talizman przy rozgrywce 4-osobowej.
Sprawdź najtańsze ceny „Szczęść Boże” w sklepach internetowych
Szczęść Boże - Ocena końcowa
-
7/10
-
7/10
-
7/10
-
7/10
-
8/10
Szczęść Boże - Podsumowanie
Chociaż gra nie rzuciła mnie na kolana, to okazała się naprawdę sprawnym mechanicznie tytułem, przy którym trzeba odrobinę pogłówkować. „Szczęść Boże” nie męczy gracza i nie zabierze mu całego wieczoru. Trzeba jedynie pamiętać, by przygotować sobie zawczasu sporo miejsca na stole.
Gra może Ci się spodobać, jeżeli:
Gra może Ci się nie spodobać, jeżeli:
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lacerta
Sprawdź polecane przez nas gry wydawnictwa Lacerta: