Uwielbiam długie, angażujące tytuły, ale są takie dni kiedy chcę po prostu przestać planować i zwyczajnie poczuć szaloną zabawę. Właśnie czegoś takiego oczekiwałem od produkcji Barda „Smash Up.”
Każdy czasami potrzebuje odreagować: obejrzeć prostą komedię zamiast kolejnej artystycznej produkcji, zagrać w „Call of Duty” a nie odpalać następną część wymagającego RPG. Podobna tendencja jest oczywiście też w grach planszowych. „Smash Up” to szalona karcianka charakteryzująca się ogromem frakcji z różnych zakątków popkultury. Tylko tutaj obok Robotów zobaczycie Obcych, Piratów, Magów czy Wojowników Ninja i Dinozaury.
Smash Up – co w pudełku?
Recenzowany tytuł to gra karciana, więc w środku znajdziemy rozmaite talie. Całe sedno to starcie różnych frakcji w walce o dominację nad światem. I muszę przyznać, że rozmaitość w tej grze to jeden z jej największych plusów. W pudełku znajdziemy 8 różnych ugrupowań, a każde z nich ma talię składającą się z 20 kart.
Oprócz tego jest jeszcze 16 kart Baz, które trzeba zdobywać aby osiągnąć zwycięstwo. Instrukcja została napisana nie dość, że jasno i przejrzyście, to jeszcze w luźnym stylu dzięki czemu czyta się ją bardzo przyjemnie. To w sumie wszystko – niezbyt dużo jeżeli weźmiemy pod uwagę rozmiar pudełka, ale na szczęście elementy są całkiem solidnie wykonane, a kolorowe grafiki świetnie oddają zwariowany charakter gry i pasują do każdej z frakcji.
Smash Up – zasady gry
To, co mnie od razu zaskoczyło to fakt, że nie bierzemy po prostu jednej z frakcji i nie gramy korzystając z jej możliwości. „Smash Up” polega na tym, że wybieramy dwie dowolne talie i tasujemy je tworząc niejako przymierze dwóch różnych ugrupowań. Ważna przy tym jest zasada, że jeżeli mamy dwa egzemplarze gry, to nie wolno tworzyć talii z tych samych grup, np. nie możemy korzystać jedynie z czarodziejów, ale nie ma przeciwwskazań żeby te same frakcje stanęły do walki przeciwko sobie u różnych graczy.
Jeżeli jednak mamy tylko jedną wersję „Smash Up” to po prostu wybieramy dwie grupy, mieszamy je ze sobą i tak wygląda cały proces. Na koniec z talii Baz wybieramy taką ich ilość, która odpowiada liczbie graczy plus jeden i wykładamy je na stół. Tak rozpoczyna się rozgrywka.
Bez wątpienia plusem gry są jej proste i przejrzyste zasady. Każdy gracz w swojej rundzie może wyłożyć kartę Sługusa przy Bazie oraz użyć karty Akcji. Nie ma też problemu żeby wykonać tylko jedną z tych możliwości. Następnie sprawdzamy czy jakaś Baza została zdobyta, a na koniec dobieramy 2 karty z zastrzeżeniem, że na ręce można mieć maksymalnie 10 kart. Potem tura przechodzi na kolejnego gracza. Proste, prawda?
Na kartach Bazy znajdziemy kilka niezbędnych informacji. Najważniejsza z nich to jej siła wyrażona w punktach. Aby ją zdobyć każdy z graczy wykłada swoich Sługusów, którzy też mają pewną siłę. Gdy w pewnym momencie wartość Sługusów wszystkich graczy zgromadzonych przy danej Bazie będzie równa lub większa od jej siły, to zostaje ona zdobyta.
Gracz, który miał tam zgromadzaną największą siłę w sumie zdobywa pierwsze miejsce i otrzymuje tyle punktów ile wskazuje karta Bazy. Tak samo robi się z drugim i trzecim miejscem. Ostatnia informacja zapisana na Bazie to jej zdolność specjalna, która też potrafi być bardzo różna. Co ciekawe, czasami bardziej opłaca się pozwolić innemu graczowi wygrać ten pojedynek, dlatego radzę uważnie patrzeć na punktację na poszczególnych Bazach. Całą rozgrywkę wygrywa ten z graczy, który jako pierwszy zgromadzi 15 punktów.
Smash Up – wrażenia z gry
Gra jest reklamowana jako totalnie odjechany tytuł i dokładnie tego od niej oczekiwałem – nieskrępowanego szaleństwa podanego w przystępny, imprezowy sposób. Po rozegraniu kilku partii mam jednak duży problem z jednoznaczną oceną tej gry.
Z pewnością największym jej plusem jest różnorodność poszczególnych frakcji. Tutaj naprawdę występuje totalny popkulturowy misz-masz. Chcemy podbić świat za pomocą robotów oraz ninja ? Proszę bardzo. A może jeszcze lepiej – zombie oraz piraci? Nie ma problemu. Ciekawe jak sobie dadzą radę, gdy przeciw nim staną kosmici wespół z genetycznie zmodyfikowanymi dinozaurami. Serio, gdy przeglądałem poszczególne talie śmiałem się sam do siebie widząc co tutaj się dzieje. Dodatkowo każda z nich w jakiś sposób się wyróżnia.
Wspomniane już dinozaury to prawdziwe czołgi, które przy dobrym ułożeniu kart potrafią szybko podbić Bazę. Czarodzieje zawsze mają jakiegoś asa w rękawie, dzięki czemu łatwo wychodzą im różnego rodzaju kombinacje. Kosmici bezlitośnie dezintegrują Sługusów przeciwnika, natomiast zombie mają bardzo irytującą zdolność częstego powracania zza grobu. Każdą z frakcji gra się nieco inaczej, a biorąc pod uwagę rozmaite możliwości tworzenia talii otrzymujemy grę z całkiem sporą regrywalnością.
„Smash Up” dobrze też sprawdzi się w środowisku graczy, którzy lubią negatywną interakcję. Na niej w zasadzie skupia się cała rozgrywka. Tutaj nie ma zmiłuj, trup ściele się gęsto i nie raz będziemy czekać na okazję żeby bezlitośnie odegrać się na naszym przeciwniku. Dobrze działa w tej grze mechanizm zdobywania Bazy – trzeba cały czas kontrolować to, co się przy niej dzieje, bo przecież wszyscy gracze jednocześnie ją zdobywają i zawsze podlicza się siłę każdego wyłożonego Sługusa. Może przypadkiem się okazać, że dokładając tego jednego przeważymy szalę i Baza zostanie podbita, ale nie otrzymamy maksymalnych punktów bo nie zajmiemy np. pierwszego miejsca.
Kolejnym plusem są również czytelne i jasne opisy poszczególnych kart. Zazwyczaj mamy możliwość albo dołożenia kolejnego Sługusa albo dobrania karty lub wykonania kolejnej Akcji. Są czasami nieco bardziej skomplikowane możliwości, ale zazwyczaj wystarczy wczytać się w treść karty i wszystko staje się jasne. Nie ma potrzeby zerkania do instrukcji.
Dlaczego więc mam problem z tą grą skoro póki co cały czas ją zachwalam? Bo oczekiwałem trochę czegoś innego. Choć motyw łączenia dwóch frakcji w jedną talię wpływa pozytywnie na regrywalność, to osobiście wolałbym poprowadzić jedną grupę do zwycięstwa niż dokonywać dziwnego mariażu – ale to jednak moje prywatne odczucie. Pomijając to myślałem, że bardziej odczuję różnicę w poszczególnych ugrupowaniach. Owszem, jedne są bardziej ofensywne, inne defensywne, niektóre stawiają na Sługusów, a kolejne na Akcje. Ale jakoś nie czułem wielkiej różnicy między nimi poza samym zastosowaniem elementów
mechaniki.Fakt, często są one dostosowane do poszczególnej grupy, jak np. ogromna siła dinozaurów czy non stop powracające karty zombie, ale trochę tego było za mało. Nie potrafiłem odczuć znaczącej różnicy podczas rozgrywki np. kosmitami i piratami.
Na koniec został element, który sprawia mi najwięcej problemów. Mimo tego, że „Smash Up” jest w swych założeniach faktycznie odjechaną karcianką, w której poszczególne frakcje po prostu naparzają się w bezlitosnej walce o dominację, to… potrafi tu być zaskakująco dużo zastanawiania się nad kolejnym ruchem. Owszem, duża losowość i nieprzewidywalność uniemożliwia planowania 10 rund do przodu, ale i tak często myślałem co aktualnie zrobić. Nie dlatego, że nie wiedziałem jakie mam możliwości, ale właśnie przez to, że było ich za dużo. Przykładowo mogłem wyłożyć Sługusa zbliżając się niebezpiecznie do zdobycia Bazy. A może lepiej by było zniszczyć Sługusa innego gracza? Albo przesunąć swojego na inną Bazę?
Z jednej strony to zdecydowanie plus, że „Smash Up” umożliwia kombinowanie i opracowywanie chociaż śladowej strategii działania, ale z drugiej strony oczekiwałem takiej konkretnej i bezlitosnej walki, a nie zastanawiania się nad tym co zrobić. Cały czas mam wątpliwości co do tego w jakim stopniu jest to gra imprezowa. Z pewnością gdy ktoś podłapie konwencję to da ona naprawdę sporo rozrywki, ale wydaje mi się, że nie każdy się w niej odnajdzie.
Smash Up - Ocena końcowa
-
7/10
-
8/10
-
7/10
-
7/10
-
7/10
Smash Up - Podsumowanie
„Smash Up” jest grą ze świetnym pomysłem i całkiem dobrym wykonaniem, ale nie do końca wszystko się w niej udało i tym samym stała się tytułem nie dla każdego. Jak najbardziej warto wypróbować ten tytuł, bo może akurat przyjmie się bardzo dobrze. Ale trzeba jednak
liczyć się z tym, że może też nie przypaść do gustu innym graczom.
Gra może Ci się spodobać, jeżeli:
- lubisz gry o szalonej, niestandardowej tematyce
- szukasz gry karcianej z dobrze podaną negatywną interakcją
- szukasz gry, w której nie musisz planować na 10 rund do przodu
Gra może Ci się nie spodobać, jeżeli:
- lubisz tytuły, które zajmują maksymalnie pół godziny
- nie lubisz zastanawiać się nad tym, co zrobić w swojej rundzie
- nie akceptujesz takiej mieszanki popkulturowej
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Bard