Używając tylko jednego słowa musicie naprowadzić swoją drużynę na prawidłowe hasło. Trudność polega na tym, że przeciwnicy odgadują ten sam klucz i przysłuchują się Waszym podpowiedziom, co turę mając okazję do własnego strzału. ``Słowo daję`` to świetna gra słowna, w którą możecie zagrać w praktycznie nieograniczoną liczbę osób.
Gier słownych nigdy dość, a już zwłaszcza, tych dobrych. Po doskonałych „Jednym słowem” i „Tagach” Rebela, mieliśmy okazję sprawdzić propozycję polskiego producenta gier, Alexandra. I wiecie co? „Słowo daję” w niczym nie ustaje dwóm wymienionym wyżej pozycjom, a nawet ma nad nimi pewną przewagę – można w ten tytuł zagrać w dowolną powyżej trzech liczbę osób. Super!
Słowo daję – co w pudełku?
Zielonkawa okładka gry kojarzy się z sonarem, co w pewnym sensie odpowiada mechanice gry. Będziemy bowiem szukać odpowiedniego klucza, na podstawie drobnych sygnałów – pojedynczych słów. Plansza, do czego przyzwyczaił nas już producent, jest cienka i ma tendencję do wyginania się, ale za tę cenę gry nie jest to jakaś wielka ujma. Zwłaszcza, że ten tytuł da się tak skompresować, że ani plansza, ani notesik nie będą potrzebne. Na majówkę zabraliśmy ze sobą jedynie karty i pchełki, czyniąc ze „Słowo Daję” pierwszorzędną grę podróżną :-)
No właśnie, zerknijcie tylko ile jest tutaj kart! Na 165 kartach kryje się w sumie aż 660 haseł! Tego właśnie oczekuję od gry słownej, by się za szybko nie znudziła, a taka ilość pozycji gwarantuje wysoką regrywalność. Hasła nie są podzielone na kategorie. Ogólnie nazwałabym je słowami z życia codziennego – są tu obiekty, zwierzęta, rośliny, narzędzia, pojęcia geograficzne etc. Nie ma tu żadnych wyrafinowanych, czy trudnych pojęć, dlatego szczerze mówiąc nie wiem, skąd wziął się taki wiek gracza na pudełku. Moim zdaniem z grą poradzi sobie nawet 8-letnie dziecko, choć to oczywiście kwestia subiektywna. Pamiętajcie, że tu najważniejsze jest posługiwanie się synonimami i sprytnymi nawiązaniami do danego wyrazu.
Poza tym w pudełku znajdziemy także 100 żetonów-pchełek, klepsydrę, pionek i kolorową kostkę.
Słowo Daję – zasady gry
Gdy ustawimy już na stole planszę i resztę elementów, dzielimy się na dwie drużyny i w każdej z nich wyznaczamy kapitana. Kapitan co rundę może się oczywiście zmieniać. Jeden z graczy rzuca kością, a kapitanowie wspólnie pobierają jedną kartę ze stosu. Następnie odczytują po cichu klucz z karty wskazany przez kolor na ściance kości. Na środku stołu wykłada się 8 pchełek. Teraz pierwszy z kapitanów podaje na głos swojej drużynie jedno słowo, które powinno naprowadzić na dany klucz. Np. jeżeli jest to hasło „wrota”, może powiedzieć „drzwi”.
Jeżeli jego drużyna odgadnie, wygrywa całe 8 pchełek i przechodzi się do kolejnej rundy, w której zaczynać będą rywale z nowym hasłem. Jeżeli zaś drużyna się pomyli, pałeczka przechodzi na przeciwników. Kapitan drugiej drużyny podaje kolejne słowo np. „piekło”. Co turę odejmuje się jednak jedną pchełkę, zatem jeżeli teraz drużyna druga odgadnie, wygra jedynie 7 żetonów.
Runda trwa do zgadnięcia klucza lub do momentu, kiedy wyczerpią się pchełki. W nowej rundzie wybiera się kolejnych kapitanów, znów rzuca kością i pobiera nową kartę. Opcjonalnie stosować można klepsydrę. Gra kończy się, gdy pionek rundy dotrze do pola META, a wygrywa drużyna, która zdobyła więcej żetonów.
W przypadku gry na 3 osoby, tylko jedna osoba przekazuje hasło i co rundę następuje zmiana roli.
Słowo Daję – wrażenia z gry
Na pewno czytając zasady pomyśleliście, że gra jest bardzo podobna do „Jednym słowem”, bo tutaj także musimy określać klucz używając tylko jednego rzeczownika. Ale na tym podobieństwa się kończą. „Słowo daję” wymusza całkiem inną strategię, ponieważ nie jest to gra stricte kooperacyjna – współpracujemy tylko na poziomie drużynowym. Niektóre słowa są na tyle „proste”, że bardzo trudno jest wymyślić do nich jedno skojarzenie, które idealnie naprowadzi grupę. Drużyna, która zaczyna ma zawsze najtrudniejsze zadanie, bo wie, że prawdopodobieństwo wygranej w pierwszej turze jest niewielkie. Z kolei rywale, po dodaniu drugiego słowa, mają już szerszy kontekst.
Ideą gry jest zatem – z perspektywy kapitana – opracowywanie niezbyt oczywistych dla rywali skojarzeń, ale i też nie za trudnych dla własnej drużyny, a z perspektywy odgadujących uważne wsłuchiwanie się w podpowiedzi i odpowiedzi przeciwników. Ponieważ co turę walczymy o coraz mniej punktów, emocje rosną, a rywalizacja paradoksalnie rośnie (tak, zdarzają się sytuacje, kiedy wygrywa się tylko jeden żeton i sprawia to więcej frajdy niż całe osiem :D).
Bardzo łatwo dopasować też grę do własnych preferencji. Możemy całkowicie olać planszę i grać tyle rund, ile zapragniemy (u nas to są zawsze sesje 1,5-godzinne :-)). Możemy wprowadzić klepsydrę, albo w ogóle z niej zrezygnować i nie przejmować się czasem. Ba, możemy na upartego podzielić się nawet na trzy drużyny. Raz graliśmy tak w większym gronie i grało się równie dobrze, co na dwie ekipy. Grając z młodszymi dziećmi możemy nawet zrezygnować z rzutu kością i pozwolić dziecku samemu wybrać hasło z karty.
Szczerze mogę Wam ten tytuł zarekomendować, jeżeli tak jak ja uwielbiacie gry słowne. Świetna opcja na luźną imprezę czy spotkanie z rodziną przy stole. I do tego jeszcze gra ma bardzo przystępną cenę, w przeciwieństwie do wspomnianych pozycji konkurencji.
Słowo Daję - Ocena końcowa
-
8/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
Daję Słowo - Podsumowanie
Regrywalna, z ogromną ilością haseł, przyjemna gra słowna, w której z pozoru banalne zadanie, w praktyce okazuje się całkiem wymagające.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz gry na dużą liczbę osób
- lubisz gry drużynowe
- lubisz gry słowne, w których przydaje się elokwencja
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- chcesz grać również w 2 osoby
- szukasz pozycji nastawionej na wygłupy
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Alexander