W większości gier wyścigowych chodzi o to, by być pierwszym. W ``Ślimaki to mięczaki`` - zupełnie odwrotnie. Tym razem jakikolwiek pośpiech jest niewskazany, ponieważ to za ostatnie miejsca można zgarnąć najwięcej punktów.
Ostatnio opisywaliśmy Wam bardzo fajną grę wyścigową „Rzutem do mety”. Tym razem mamy do czynienia ze znacznie mniej skomplikowaną produkcją, w którą zagramy nawet z pięciolatkami. „Ślimaki to mięczaki” znalazła się w ubiegłym roku w rankingu 10 najlepszych gier dla dzieci Toma Vasela, popularnego na całym świecie recenzenta i projektanta z USA. I rzeczywiście, w tej grze jest coś ujmującego, choć to tytuł stricte familijny, który w gronie samych dorosłych nie przynosi tylu emocji co wspomniany już „Rzutem do mety” lub „Nogi za Pas”.
Ślimaki to mięczaki – co w pudełku?
Niewątpliwie najpiękniejszym elementem gry jest rozkładana na trzy części plansza, która przypomina leśne poszycie. Poszczególne pola to kwiaty, guziki, owoce i inne okrągłe drobiazgi, które można znaleźć nie tylko w lesie. Barwy są intensywne i ciepłe, zachęcające do rozpoczęcia zabawy.
Poza czterema kośćmi ze ściankami w sześciu kolorach znajdziemy tu także sześć drewnianych pionków ślimaków oraz sześć żetonów im odpowiadającym. Żaden element nie ma tekstu, co sprawia, że w „Ślimaki to mięczaki” można grać nawet z przedszkolakami nie potrafiącymi jeszcze czytać.
Warto dodać, że w grze żetony punktacji przypominają kapsle, guziki i zawleczki od puszki. Ma to uświadomić dzieciom, że w lesie warto zachować czystość. Im wolniej porusza się ślimak, tym więcej punktów dostaje gracz, tzn. więcej śmieci jest w stanie pozbierać. Przyznacie sami, że jest to dość niezwykła analogia, którą rzadko kiedy spotyka się w grach planszowych. A przecież kwestia ochrony środowiska jest w dzisiejszych czasach bardzo istotna.
Ślimaki to mięczaki – zasady gry
Cała zabawa trwa dwie rundy, które kończą się wtedy, gdy dowolny ze ślimaków przekroczy linię mety. Na początku zabawy każdy z graczy otrzymuje jeden kafelek symbolizujący ślimaka (lub dwa gdy gramy w 2-3 osoby) – jest on tajny przez całą rundę. Zadaniem każdego z graczy jest takie manipulowanie ruchem ślimaków, by ten wskazany na jego karcie znajdował się na ostatniej pozycji – innymi słowy poruszał się najwolniej w stronę mety. Pola położone bowiem najbliżej linii startu są najbardziej punktowane.
W swojej turze gracz rzuca wszystkimi kośćmi, a następnie wybiera jedną z nich i przesuwa ślimaka w tym samym kolorze co ścianka kości lub ślimaka stojącego na polu w kolorze wybranej kości. Po takim ruchu oddaje kość następnemu graczowi. Pierwszy gracz kontynuuje swój ruch wykorzystując po kolei wszystkie trzy pozostałe kości, za każdym razem przekazując wykorzystaną kość kolejnej osobie. Gdy zużyje cztery kości, drugi gracz rozpoczyna swoją kolejkę od rzutu wszystkimi kostkami.
Po przekroczeniu linii mety przez dowolnego ze ślimaków gracze ujawniają swoje kartoniki i otrzymują tyle punktów, ile wskazuje pole na jakim stoi dany ślimak. Następnie rozpoczyna się drugą rundę od ponownego wylosowania kartoników ze ślimakami.
Ślimaki to mięczaki – wrażenia z gry
Na początku wydawało nam się, że tor z 19-stoma polami będzie oznaczał bardzo krótką grę, ale ponieważ ślimaki za każdym razem poruszają się tylko o 1 pole do przodu, to jest to rzeczywiście odpowiednia długość. Już przy pierwszej grze zauważyliśmy jednak, że jak na tytuł o charakterze wyścigowym, rozgrywka ma wyjątkowo… ślimacze tempo. O ile jeszcze w dwu lub trzyosobowym gronie to aż tak nie wadzi, tak przy sześciu graczach bardzo długo czeka się na swoją kolej.
Każdy z graczy musi bowiem przerzucić kości, a następnie zastanowić się w jakiej kolejności przesunąć cztery ślimaki. Rzecz jasna maluchy nie dywagują tutaj tyle, co dorośli, dlatego wydaje nam się, że najwięcej przyjemności gra sprawi właśnie najmłodszym. Bardzo podobną mechaniką ma „Nogi za pas”, ale tam każdy z graczy wybiera tylko jedną kość, dlatego rozgrywka jest dynamiczniejsza. Nie da się także nie zauważyć podobieństw do „Pędzących żółwi”, gdzie zamiast kości gracze mieli do dyspozycji karty z różnymi rodzajami ruchów.
Kolejna rzecz przemawia jeszcze za takim pozycjonowaniem „Ślimaków” – chodzi tutaj o negatywną interakcję, która jest zupełnie nieświadoma. Baczny obserwator po kilku ruchach zorientuje się najpewniej, który ślimak należy do jakiego gracza, ale jeżeli rzut kości mu nie przypasuje, to i tak nie będzie w stanie popsuć nikomu szyków. Rywalizacja jest zatem „ugrzeczniona”, a przez to nieco oddarta z głębszych emocji.
„Ślimaki to mięczaki” nie ma takiego imprezowego charakteru jak wspomniany już „Rzutem do mety”, natomiast jest to jedna z niewielu gier familijnych dla dzieci od pięciu lat, w której rodzice nie muszę się specjalnie podkładać, by maluchy miały szanse na zwycięstwo. Nie da się też przejść obojętnie wobec ładnego i schludnego wykonania. Warto też dodać, że w internetowych sklepach „Ślimaki to mięczaki” kupimy nawet za 33 zł (sprawdź aktualne promocje)! To świetna cena, jak na tak porządnie wydany tytuł dla dzieci.
Ślimaki to mięczaki - Ocena końcowa
-
7/10
-
8/10
-
5/10
-
5/10
-
9/10
Ślimaki to mięczaki - Podsumowanie
Zdecydowanie pozycja bardziej dla dzieci niż dla samych dorosłych. Jeśli jednak szukacie pozycji, w którą zagracie z pięciolatkami bez sztucznego podkładania się, to w takiej cenie prawdopodobnie nie znajdziecie niczego ciekawszego. To tak naprawdę uproszczone „Pędzące żółwie”, tylko z odwrotnym sposobem punktacji.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz gry dla dzieci w wieku przedszkolnym
- szukasz gry familijnej o bardzo prostych zasadach
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia
Sprawdź ranking polecanych przez nas gier dla dzieci