W ``Śledztwie`` nie zbieramy punktów i nie rozwiązujemy typowych zagadek. Zamiast tego staramy się zrekonstruować opowieść wymyśloną przez świadka. Mniej tutaj klasycznej gry, a więcej zabawy fabularnej i nauki narracji.
Jeżeli chodzi o nasz sektor gier bez prądu to wydawnictwo Edgard powinniście kojarzyć głównie z serii Kieszonkowców, o których już nie raz tu wspominałam. Teraz przyszedł czas na produkt innego typu. „Śledztwo” jest kooperacyjną grą detektywistyczną, w której uczestnicy wspólnie starają się odtworzyć wydarzenie wymyślone przez świadka (wybranego gracza). Nie ma tu jednak ani motywu zdrajcy jak w „Dochodzeniu” ani systemu podpowiedzi podobnego do „Tajemniczego Domostwa” – gier, które bazują na podobnym pomyśle.
Śledztwo – co w pudełku?

Ładna, schludna kreska
W czarnym, klimatycznym pudełeczku kryje się niemal 100 kart. Najwięcej jest tutaj kart śledztwa podzielonych na 5 kategorii. Są to podejrzani, miejsca, motywy zbrodni, przedmioty oraz osoby (ofiary). Co istotne karty te są dwustronne, a to oznacza, że do dyspozycji otrzymujemy tak naprawdę 130 obrazków. Ilustracje są świetne, minimalistyczne i dobrze dopasowane do nazwy. Bije z nich mrok, ale taki kreskówkowy, co fajnie wpasowuje się w ogólny klimat gry.

Karty zbrodni
Kolejnym elementem są 33 karty zbrodni. Na każdej karcie znajdziemy nazwę zbrodni (np. kradzież, morderstwo, znęcanie itd.) oraz pytania, które pomogą świadkowi ułożyć w głowie całą historię. W pudełku mamy także 2 karty pytań – są to elementy, które pomagają zrozumieć w jaki sposób śledczy mogą konstruować pytania. Ot, takie karty pomocy dla nowicjuszy.
Bardzo ciekawym (z mojej perspektywy chyba najciekawszym) dodatkiem jest 8 dwustronnych kart narratora. Skupiają one w sobie liczne synonimy i przymiotniki, które można wykorzystać do opisu sytuacji. Zawierają nawet zdania, dzięki którym nasza opowieść stanie się płynniejsza i bardziej urozmaicona językowo. Są to takie frazy jak np. „ich uszu dobiegł ryk gniewu”, „rozanielony szykował się na randkę”, „podejrzany był tyczkowatym nastolatkiem” itd. Świetny materiał edukacyjny, który pięknie można wykorzystać na lekcji języka polskiego.
Śledztwo – zasady gry

Karta zbrodni
Przed rozpoczęciem gry z każdej kategorii śledztwa wybieramy losowo po 4 karty i układamy je w rządkach. Świadek, czyli pierwszy z graczy losowo dobiera kartę zbrodni. Widnieje na niej typ zbrodni oraz pytania pomocnicze. Teraz świadek układa w głowie historię owej zbrodni wybierając w myślach po jednej karcie z każdej kategorii widocznej na stole. W tym przykładzie z pomarańczowych kart świadek wybiera sobie jedną kartę symbolizującą podpalacza, z żółtych kart – miejsce podpalenia itd.
W trybie podstawowym karta zbrodni przechodzi następnie do rąk śledczych, czyli pozostałych graczy. W trybie zaawansowanym świadek nie zdrada nim niczego – śledczy nie wiedzą zatem z jakim typem zbrodni muszą się zmierzyć.

Obszar gry
Zadaniem śledczych jest poprawne wytypowanie wszystkich kart wybranych przez świadka i otworzenie jego historii. W tym celu prowadzą oni dochodzenie tzn. pytają świadka o takie rzeczy, które pozwolą im wyeliminować zbędne karty i poznać sprawę. Tu jednak uwaga! Pytania nie mogą BEZPOŚREDNIO odnosić się do informacji z kart i muszą mieć formę zamkniętą. Przykładowo, by zawęzić grono sprawców (prawniczka, kelnerka, psychoterapeutka i skrzypaczka) śledczy mogą się zapytać „Czy podpalacz pomagał ludziom w ciężkich sytuacjach życiowych?„. Gdy świadek odpowie „Tak„, można wyeliminować zarówno kelnerkę jak i skrzypaczkę. W kolejnym pytaniu można zapytać np. „Czy podpalacz ma w pracy kozetkę?„. Jeżeli zapytalibyśmy „Czy podpalacz pomaga rozwiązywać problemy?” to choć pytanie miałoby poprawną formę, to w aktualnej sytuacji nie uzyskalibyśmy nowych informacji.

Te karty pomagają w snuciu historii
W grze nie ma limitu pytań. Jeżeli śledczy uznają, że wytypowali już wszystkie karty przechodzi się do finału. Teraz śledczy kolejno lub wspólnymi siłami na podstawie zdobytych informacji i wytypowanych kart rekonstruują historię zbrodni. Jeżeli ich wersja będzie nieco różniła się od wymyślonej historii świadka, to świadek może ich delikatnie naprostować. Śledztwo jest uznawane za niepomyślne tylko wtedy, gdy świadkowie wytypowali złe karty, a nie kiedy stworzyli inną opowieść.
W alternatywnym wariancie można podzielić się na dwa zespoły śledczych, którzy ze sobą konkurują. Przepytują oni na zmianę świadka tak długo, aż jeden zespół stwierdzi, że jest gotowy do rekonstrukcji. Ekipa ta jako pierwsza przedstawia swoje założenia, a po nich następny zespół. Wygrywa drużyna, która była bliższa historii świadka.
Śledztwo – wrażenia z gry

Karty śledztwa
Jeżeli czytacie mnie regularnie, to wiecie, że lubię różnorakie gry detektywistyczne i dedukcyjne. Kocham „Detektywa”, „Kroniki Zbrodni”, czy z bardziej imprezowych tytułów wspomniane już „Dochodzenie”. Co więcej, połykam jak pelikan seriale z tego gatunku („Mindhunter” rządzi!) i nie stronię od książkowych kryminałów. Dlatego do „Śledztwa” podeszłam bardzo optymistycznie. Sam początek skojarzył mi się z „Tajemniczym Domostwem”, choć wiąże te gry w zasadzie tylko przygotowanie i grupowanie kart. „Śledztwo” w ciekawszy sposób podeszło do tematu narracji. O ile w „TD” ona praktycznie nie istnieje, bo jest to bardziej gra skojarzeniowa niż fabularna, tak tutaj wszystko obraca się wokół historii.

To nie jest tytuł dla każdego
I ma to zarówno dobre, jak i złe strony. Dobra jest oczywista – to wspaniała okazja do tworzenia opowieści. Humaniści, żonglerzy słowni, amatorscy pisarze, osoby z bujną wyobraźnią poczują się tu jak w domu. Paradoksalnie nawet dla nich nie będzie to wcale takie łatwe, gdyż wyzwanie stanowi opracowanie sensownej historii na podstawie kilku kart. Jeżeli ktoś nie lubi wymyślać, ma jeszcze szansę sprawdzić się w roli śledczego. Na podstawie dobrze zadawanych pytań da się rozpracować sprawę i na pewno prościej jest w ten sposób przeprowadzić rekonstrukcję. Na pewno jednak znajdą się osoby (u mnie w domu takowe się pojawiły ;-)), które nijak nie będą umiały czerpać przyjemności ani z jednej ani z drugiej roli.
Ktoś kto z gruntu źle się czuje, gdy ma zrobić coś bardziej kreatywnego niż tylko wykładać karty niech sobie „Śledztwo” daruje. Bo tak naprawdę to… nie do końca jest gra. Przynajmniej nie w takim klasycznym rozumieniu. I to właśnie ta druga, gorsza strona. Zauważcie, że mechanika jest tak opracowana, by nie było tu żadnych punktów i mocnych ograniczeń. Nie ma limitu czasu, nie ma limitu zadawania pytań. Zwyciężamy wtedy, gdy dobrze wytypujemy karty. I tyle.

Jaką historię stworzycie z tych obrazów?
„Śledztwo” pod tym względem nieco przypomina mi „Opowieści Dziwnej Treści”. Ja sama mam duży problem z pozycjami pozbawionymi punktacji i większego wyzwania. Lubię, gdy dymi czacha, lubię, gdy muszę coś zrobić pod presją czasu. Tutaj nic nas nie goni. Nawet jeżeli się pomylimy z historią, nic złego się nie stanie. Dlatego mam co do „Śledztwa” dość mieszane odczucia.
Z jednej strony bardzo podoba mi się aspekt edukacyjny, nacisk na fabułę, naukę budowania opowieści. Fajnie słucha się jako świadek koncepcji śledczych i odwrotnie – próbuje się odgadnąć co druga osoba ułożyła w głowie. Ale z drugiej strony, jako gracz czuję niedosyt. Już po drugim razie stwierdziliśmy, że lepiej dorzucić własne zasady i np. pozwolić śledczym jedynie na 15 lub ileś tam pytań. Nie czuliśmy także niemal w ogóle kooperacji. Ten aspekt ograniczony jest tutaj jedynie do wspólnego odpowiadania na pytania i dedukcji. To troszkę za mało…
Ten tytuł nas nie porwał, nie skłonił do tego, by do niego wracać. Znacznie lepiej bawiliśmy się w np. „Klubie detektywów”. Przy „Śledztwie” jakoś nie bardzo jest okazja do pośmiania się, czy większego odprężenia. Dlatego sądzę, że ta produkcja lepiej sprawdzi się w szkołach, świetlicach lub na spotkaniach integracyjnych niż w domu, wśród rodziny i znajomych.
Śledztwo - Ocena końcowa
-
8/10
-
4/10
-
4/10
-
4/10
-
9/10
Śledztwo - Podsumowanie
Doskonałe narzędzie do rozwijania słownictwa i nauki budowania historii. Jako gra… Cóż, moim zdaniem w tej kategorii są lepsze pozycje na rynku.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz opowiadać historie
- lubisz tematykę kryminalną
- szukasz „gry” kooperacyjnej o prostych zasadach
- szukasz narzędzia edukacyjnego do rozwoju słownictwa
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz wymyślać
- nie lubisz gier bez punktów i ograniczeń
- nie lubisz gier z niską interakcją
User Review
( vote)Za udostępnienie materiałów do recenzji dziękujemy wydawnictwu Edgard
Sprawdź także inne gry wydawnictwa:
Kieszonkowiec logiczny | Kieszonkowiec językowy | Kieszonkowiec „Teorie Spiskowe” | Kieszonkowiec kultowy: PRL