Parasolki, leżaki, boiska do siatkówki, kawiarnie, palmy, foodtrucki, turyści z aparatami i opaleni mieszkańcy. By zobaczyć to wszystko i jeszcze więcej wcale nie musicie wyjeżdżać do Kalifornii. „Santa Monica” to ekonomiczna gra o budowaniu własnego bulwaru, która spodoba się miłośnikom lekkich, ale jednocześnie mocno satysfakcjonujących karcianek.
Gdy myślę o Kalifornii, widzę przed oczami ów charakterystyczne, drewniane molo zakończone Wesołym Miasteczkiem, dziewczyny w bikini jeżdżące na rolkach, spacerujących pod palmami ludzi i bezkresną plażę. Bulwar Santa Monica bardzo często podziwiamy w filmach. Pojawił się on nawet w GTA V. Teraz dzięki FoxGames oraz Joshowii Woodowi (twórcy „Najlepszej gry o kotach”!) możemy sobie wybudować na stole własną wariację tego kultowego miejsca.
Santa Monica – na czym polega gra
W „Santa Monica” każdy z graczy tworzy swój własny bulwar, który składa się z dwóch poziomów – górny to plaża, dolny – promenada ze sklepami i innymi budynkami. Rozgrywka kończy się, gdy dowolny z graczy wyłoży 14 kartę. W swojej turze do wyboru mamy zaledwie dwie akcje. Możemy wybrać jedną z czterech kart krajobrazu położonych w dolnym rzędzie dostępnego obszaru lub opłacić piaskowymi dolarami jedną z dwóch akcji specjalnych (te zmieniają się co grę – jest ich w sumie 8). Dzięki akcji specjalnej będziemy mogli np. dobrać kartę z górnego rzędu, który normalnie pełni rolę zapowiedzi tego, co nadejdzie za chwilę, przemieścić pionki itd.
Wybraną kartę dokładamy natychmiast do swojego bulwaru, obojętnie w jakim miejscu, byle stykała się z już istniejącymi i pasowała do swojego rzędu. Na większości kart znajdziemy bonusy, które otrzymuje się od razu po dołożeniu karty. Mogą to być piaskowe dolary, albo pionki. Te ostatnie zawsze układamy na właśnie wyłożonej karcie.

Figurka foodtrucka
W grze występują 3 rodzaje pionków: pomarańczowi turyści, niebiescy mieszkańcy oraz zielone VIP-y. Ten ostatni punktuje za pozostawienie swoich śladów, czyli przejście przez karty określonego typu (mamy tu 6 symboli miejsc). Resztę punktów nabijają nam tzw. miejsca aktywności (to te oznaczone przerywaną linią), które musza być wypełnione określonym typem ludzika w odpowiedniej ilości oraz cele z kart. Te ostatnie mają różne wymagania np. niektóre punktują za sąsiedztwo kart z danym symbolem, niewykorzystane dolary czy grupy kart. Otrzymujemy również punkty za zrealizowane cele z 1 z 3 kart losowanych na początku gry. Warto nadmienić, że można otrzymać ujemne punkty za pionki pozostawione poza obszarami aktywności.
Istotą gry jest zatem sprytne planowanie ruchów – dobieranie takich kart, które dadzą korzyści położone w określonych miejscach oraz odpowiednie przemieszczanie pionków. By wybór kart nie był zbyt łatwy dołożono tu jeszcze foodtrucka oraz stałego bywalca. Ich figurki stoją pod kartami krajobrazu w obszarze dostępności i zmieniają swoje położenie. Jeżeli weźmiemy kartę, pod którą znajduje się foodtruck otrzymujemy piaskowego dolca, a stały bywalec pozwala przemieścić jednego ze swoich ludzików.
Santa Monica – wykonanie, czyli to, co urzeka od razu

Grupka turystów
W tych pastelowych barwach i lekkiej, komiksowej kresce zakochałam się momentalnie, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź gry, ale uwierzcie mi – na żywo te komponenty prezentują się jeszcze lepiej. Słodziaszne pionki turystów i mieszkańców, różowy foodtruck, i jeszcze mewa jako znacznik pierwszego gracza. KJUT! Choć wśród 78 kart parę obrazków się powtarza, to nie odebrało mi to przyjemności z odkrywania humorystycznych akcentów i gry słów. I tak mamy tu np. budynek „Morskie wiadomOŚCI”, sklepik z „Falą wyprzedaży”, studio tatuażu „KrakenINK”, kino, w którym wyświetlana jest „Magiczna Sztuczka” i inne tytuły FoxGames, czy „Odzież TURystyczna”.

Tak wygląda przykładowa plaża w połowie rozgrywki
Jest tu rzecz jasna karta charakterystycznego molo z Kołem Młyńskim, a wnikliwi obserwatorzy zauważą także kotka z „Najlepszej gry o kotach”. Super, że to nie są zatem tylko takie generyczne ilustracje plażowe, ale przemyślane, lekkie i zabawne krajobrazy. Chyba nie muszę dodawać, że dzięki temu, że gra ładnie wygląda, to układanie bulwaru stanowi przyjemność samą w sobie?
Santa Monica – lekka mechanika, ale z efektem parującej czachy ;-)

Ta karta daje 1 piaskowego dolara, 4 turystów i 1 mieszkańca
Przy pierwszej rozgrywce „Santa Monica” może nieco przytłoczyć graczy swoją symboliką. Ikonek jest całe mnóstwo, a przeczytanie ze zrozumieniem 12-stronicowej instrukcji również wymaga czasu. Natomiast więcej jest tutaj właśnie objaśnień związanych z symbolami i opisami akcji piaskowych płytek niż samych zasad. Choć nie przeczę, że jest to zdecydowanie najbardziej skomplikowana gra FoxGames 2021 roku, to nadal mieści się ona w kategorii familijnej i nadal cechuje ją odpowiednia lekkość.
Tury są relatywnie szybkie. Dzięki temu, że na stole widzimy nie tylko dostępne karty, ale również te, które nadejdą za moment, możemy w ruchu innego gracza poplanować sobie przynajmniej kilka różnych opcji i nie odczuwa się tutaj zbędnego downtime’u. Poza tym dostępne są tylko tak naprawdę 3 ruchy – początkowo nawet jeden, bo nie mamy czym opłacić płytek piaskowych dolarów. Mimo takiego ograniczenia nie czuje się, by miało się tu mało do powiedzenia.

Karty krajobrazu
Ponieważ punktujemy za przeróżne cele, kombinowania jest tu sporo. Czy skusić się na kartę, która da mi 6 punktów o ile dozbieram jeszcze parę symboli, ale która też obciąży od razu 4 pionkami, czy może lepiej najpierw wziąć tę co punktów nie zapewni, ale pozwoli przepchnąć dwóch turystów na właściwe miejsca? Jak poprowadzić VIP-a by zdobyć punkty za ślady? Wydać teraz 4 dolce, by zgarnąć kartę, na którą się czaję i jedną póki co niepotrzebną, czy poczekać jeszcze rundkę, bo może wpadnie nam za darmoszkę? Postawić tę kartę tutaj, czy z drugiej strony? Mimo to nie dochodzi tu do jakiegoś paraliżu decyzyjnego. Raczej częściej usłyszycie tu syczenie złości innych graczy, gdy podpierniczymi im nieświadomie kartę ;-) i będą przez to musieli wybrać sobie coś innego.
Santa Monica – co jeszcze warto wiedzieć?

Interakcja niewyczuwalna, ale… jakoś jej tu nie brakuje
No właśnie, a jak z tą interakcją? Otóż jest ona niemal nieodczuwalna. Występuje wyłącznie w charakterze znikających nam z obszaru dostępności kart oraz w trakcie punktowania jednego celu z karty niebieskiej, gdzie porównujemy między sobą liczbę pionków poza obszarami aktywności i na tej podstawie przyznajemy punkty ujemne. Nic rywalom nie niszczymy ani też nie otrzymujemy z ich strony żadnej pomocy. Tej interakcji jest zatem nawet mniej niż w „Najlepszej grze o kotach”. Nie każdemu to może odpowiadać, ale my szybko się pogodziliśmy z takim charakterem rozgrywki. W zasadzie i tak każdy jest tu wpatrzony w swoje plaże więc dodatkowa interakcja mogłaby niepotrzebnie wydłużyć rozgrywkę czy też ją skomplikować.
Z tego względu pewnie bardzo dobrze „Santa Monica” się skaluje. Chodzi doskonale i przy dwóch i przy trzech osobach oraz w maksymalnym składzie. Nie da się także w żaden sposób narzekać na regrywalność. Nigdy w trakcie rozgrywki nie użyjecie wszystkich kart. Do tego mamy zmienne w postaci kart celów oraz akcji z płytek dolarów. Jedyne, do czego można się przyczepić to to, że czasem wypadnie nam jakaś taka słaba kombinacja owych akcji, gdzie np. nie będzie żadnego sposobu na dodatkowe przesuwanie pionków. Wtedy znacznie trudniej jest upakować ich w obszarach aktywności.
Santa Monica – Podsumowanie

Piaskowe dolary
„Santa Monica” okazała się miłością od pierwszego wejrzenia. Najczęściej gramy właśnie w gry z kategorii familijnej +, czyli takie, które są ciut bardziej skomplikowane, ale jednocześnie nie wymagają kilkugodzinnych posiedzeń i przypominania sobie co chwilę zasad z instrukcji. W naszym odczuciu jest to pozycja idealna na wakacje, ale też która sprawdzi się w jakiejkolwiek innej porze roku – ma dobrą regrywalność, wykonanie, które wprowadza w dobry nastrój oraz mechanikę dającą dużo satysfakcji. Gwarantuję Wam też, że nawet jeżeli będziecie w „Santa Monice” ciągle przegrywać to wcale nie będzie Wam tu smutno, bo układanie własnego bulwaru jest po prostu bardzo, bardzo przyjemne.
Od tej gry mogą się natomiast odbić osoby, których nuży układanie kart i tworzenie z nich efektownych kombosów. Zdecydowanie też nie jest to tytuł dla amatorów, którzy przesiadają się z „chińczyków” i „Monopoly” na współczesne planszówki – ich nadmiar symboliki oraz złożoność zasad punktowania może zbyt przytłoczyć.
Santa Monica - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
6/10
-
9/10
-
9/10
Santa Monica - Podsumowanie
Klimat bulwarów kalifornijskich? Jest! Satysfakcjonujące główkowanie? Jest! Regrywalność i skalowalność na odpowiednim poziomie? No ba! Josh Wood znów stworzył atrakcyjną dla oka i umysłu planszówkę z mechaniką zbierania zestawów. Dla mnie jedna z najlepszych gier FoxGames wydanych w 2021 roku! Do pełni szczęścia brakuje mi tylko trybu solo.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz lekkie ale syte gry familijne
- lubisz budować łańcuszki i kombosy z kart
- szukasz gry o neutralnej, uniwersalnej tematyce
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- oczekujesz wysokiej interakcji
- stawiasz pierwsze kroki w planszówkach (tu jest sporo symboliki i możliwości punktacji, która amatorów może odstraszyć)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu FoxGames
Sprawdź inne gry, które otrzymały nasz patronat medialny