Obstawiaj zwycięzcę wyścigu, podpisuj kontrakty z szemranymi mieszkańcami krainy baśni, rzucaj magiczne zaklęcia na swoich faworytów lub te jednorożce, które „powinny” przegrać, stosuj blef i taktykę, by zdobyć złoto i chwałę! „Rozbrykane Jednorożce” to fantastyczna (dosłownie!) gra taktyczno-licytacyjno-wyścigowa od wydawnictwa Galakta.
Tęczowy tor i różowiutkie i słodkie figurki jednorożców – ach, cóż za urocza, leciutka gra dla dzieci. Też tak pomyśleliście spoglądając na okładkę? Otóż błąd. „Rozbrykane jednorożce” to średniozaawansowana gra taktyczna, która z uwagi na stopień kombinowania raczej podejdzie starszym graczom i nastolatkom. Temat jest rewelacyjny – to połączenie hazardowego obstawiania gonitwy z magicznymi elementami i baśniowymi postaciami, które za odpowiednią ilość złota pomogą Wam przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gotowi do zabawy? No to start!
Rozbrykane Jednorożce – wow, ileż tu dobra!
Uwielbiacie to uczucie, kiedy otwieracie po raz pierwszy planszówę, a w środku jest tyle fajnych rzeczy, że nie wiadomo co oglądać najpierw? Tak właśnie jest w przypadku tej gry. Ciężkie pudło obiecuje mnóstwo dobroci i faktycznie – jest co podziwiać. Najbardziej przykuwają wzrok oczywiście absolutnie przesłodziaszne figurki jednorożców. Są różowiutkie, ale nie przypominają szlachetnych rumaków – raczej pulchne kuce z rozwianymi grzywami i krótkimi nóżkami. To oczywiście od razu powinno dać Wam do zrozumienia, że gra zrobiona jest z jajem. Każdy jednorożec czymś się wyróżnia np. Cynamonka ma skrzydełka w kształcie serc, a Hilda Tęczogrzmotka zamiast zwykłej grzywy ma dwa kucyki. Cute!
Mamy tu jeszcze dużą, kolorową planszę podzieloną na sekcję toru, podium oraz część związaną z obstawianiem akcji i przechowywaniem kart. Poza nią przyda się jeszcze odrobinę miejsca na stole na trzymanie żetonów i zagrywanych kart. Tych ostatnich są aż 123 sztuki z czego najważniejsze z perspektywy regrywalności są karty kontraktów. Jest ich 40 – po 8 na każdy klan, przy czym w pojedynczej grze wykorzystuje się tylko 2 klany. Pozwalają one stosować różne akcje co wprowadza do zabawy satysfakcjonującą świeżość.
Żetonów też jest cała masa i nie ma sensu, bym je opisywała po kolei. Najważniejsze, że ich ikonografia jest czytelna i stosunkowo szybko można zapamiętać ich symbolikę. Przyczepić mogę się w sumie tylko do dwóch rzeczy. Po pierwsze użyty font na kartach ma nieduży rozmiar, co sprawia, że często trzeba je sobie przybliżać do nosa, nawet gdy nie ma się problemów ze wzrokiem. Jak to mówi moja mama „nadziubdziali tu tego tekstu, że oczy bolą” ;-). Wyjątkowo się z nią zgadzam – karty by nie ucierpiały, gdyby czcionka była po prostu większa. No i druga sprawa – być może to tylko kwestia mojego egzemplarza, ale bardzo ciężko było mi wyjąć jednorożce z wypraski. Bałam się, że się zaraz połamią przy wyciąganiu/wkładaniu, dlatego teraz brykają sobie swobodnie luzem z innymi komponentami. Na szczęście nic się z nimi złego nie dzieje.
Rozbrykane Jednorożce – na czym polega gra?
W ciągu 4 rund staramy się zdobyć jak najwięcej punktów Chwały. Każdy z graczy jest właścicielem jednego jednorożca – jeżeli to właśnie on ukończy wyścig na podium, to otrzymamy za niego złoto. Natomiast istotą gry jest trafne obstawianie zwycięzcy i/lub jednorożców na podium, przy czym wcale nie musimy obstawiać tylko „naszego” konika. Każda runda składa się z kilku faz. Najpierw wykonujemy 3 akcje związane z planowaniem. W tym kroku możemy właśnie obstawiać zakłady, otrzymywać złoto, podpisywać kontrakty z postaciami, które dają jednorazowe lub stałe profity oraz – rzecz najważniejsza – zagrywać karty magii.
Z kartami magii związana jest fajna mechanika. W zależności od żetonu akcji możemy zagrać określoną liczbę kart na wybrane jednorożce. Karty mają działanie negatywne (czarny opis) lub pozytywne (biały opis). Te efekty będą działały na jednorożca w trakcie wyścigu pozwalając mu uzyskać przewagę lub utrudnić mu zadanie. Zagrywamy je jednak w tym kroku zakrytą stroną – tak, by rywale nie wiedzieli jaki efekt ma być zastosowany. Dopiero w momencie rozpoczęcia wyścigu karty te są odkrywane. Jeżeli na danego konia zostanie zagrana zarówno karta negatywna jak i pozytywna tej samej kategorii (mają one oznaczenia literowe) to ich efekt się równoważy tzn. są od razu odrzucane bez rozpatrywania akcji.
W trakcie planowania warto dodać, że „jakość” danej akcji jest związana z kolejnością. Im szybciej się na jakąś zdecydujemy, tym będziemy czerpać większy profit. Niektóre akcje się wyczerpują, przez co inni gracze nie będą mogli z nich skorzystać. Gdy wszyscy wykonają 3 akcje przechodzi się do fazy wyścigu. Tutaj po rozpatrzeniu opisanych kart magii, odkrywa się kartę z talii ruchu, która wskazuje, który jednorożec przesuwa się o ile pól na planszy. Później następuje rzut kośćmi cwału – ich wynik wskazuje, który kolor jednorożca przesuwa się dodatkowo o 1 pole. Gdy jakiś jednorożec przekroczy linię mety, wskakuje na stosowne miejsce na podium. Wyścig trwa jednak tak długo, aż nie dobiegną wszystkie konie – powtarza się tu zatem odkrywanie karty ruchu i rzucanie kośćmi cwału.
Na koniec rundy pozostaje jeszcze wypłacić zakłady – to na tym etapie zdobywamy pożądaną chwałę za trafne obstawienie zwycięzcy/ podium oraz złoto. Ale uwaga, za każdy posiadany punkt chwały trzeba co rundę opłacić tyle samo złota do banku. Co ważne, po rozpatrzeniu wyników jednorożce zmieniają swój kurs w zależności od aktualnej pozycji. Kurs z kolei delikatnie wpływa na szybkość koni w następnym wyścigu ponieważ te, które znajdują się najniżej w tabeli kursów teoretycznie będą poruszały się najwolniej – ale jeśli wygrają, otrzymamy za nie większy mnożnik. Analogicznie sprawa się ma z jednorożcami położonymi najwyżej.
Rozbrykane Jednorożce – wrażenia z gry
Gdy zobaczyłam, że instrukcja ma aż 20 stron, aż się wystraszyłam, czy moi rodzice to wszystko pojmą. Przestudiowanie wszystkich zasad faktycznie wymaga trochę czasu ale choć może się wydawać, że reguł jest multum, to w praktyce okazują się one bardzo logiczne i już po pierwszej rundzie, gdy odkryje się działanie wszystkich akcji rozgrywka idzie bardzo sprawnie i rzeczywiście można się zamknąć w tych 40-50 minutach.
Mechanika ma wiele ciekawych punktów. Na etapie planowania mamy bardzo dużo możliwości, a nasze decyzje są od razu odczuwalne przez innych graczy i vice-versa. Jeśli bowiem na wstępie obstawicie sobie np. niebieskiego jednorożca to możecie liczyć na to, że rywale szybko dorzucą mu negatywne efekty magii. Jeżeli będziecie za długo zwlekać z obstawianiem, ktoś może Was ubiec i zarezerwować dany kolor. Będąc pierwszym graczem można ugrać na atrakcyjnych kartach kontraktu, które są dla niego tańsze, ale one również są tak skonstruowane, by niekoniecznie dawać od razu mocną przewagę. Cały czas miałam wrażenie, że moje decyzje i tak balansują na granicy szczęścia. Nawet zagrywając magię na danego jednorożca nie miałam pewności, czy jej efekt wejdzie w życie bo ktoś inny być może „zbije” tę kartę.
I pewnie ten aspekt losowości nie każdemu przypadnie do gustu – to nie jest gra dla fanów intensywnych strategii. Ja teoretycznie preferuję gry, w których poziom losowości nie jest duży, ale do „Rozbrykanych jednorożców” to po prostu pasuje. Zdecydowanie jest tu i miejsce na blef i ryzykanctwo. Istota hazardu została także świetnie oddana, co wspaniale pokazuje faza gonitwy. Gdy już wiadomo, kto obstawił jakiego konia i zaczyna się wyścig, każdy kibicuje swojemu typowi, więc odkrycie karty ruchu i potem rzucanie kośćmi cwału wywołuje na buziach wszystkich ogromne rumieńce. „No leć! Proszę, biegnij”, „O nie… czerwony wysuwa się na prowadzenie”, „Dramat, przecież ten zielony już nie ma szans…” – właśnie tego typu komentarze będą tu normą (no, powiedzmy, bo tych niecenzuralnych nie wypada mi przytaczać ;-)).
W większym gronie dotkliwiej odczuwa się „zużywanie” akcji, ale za to jest więcej zabawy z efektami zagrywanych kart! Odsłonięcie magicznych zagrywek daje kupę frajdy, jeżeli „uda” nam się wprowadzić je w życie i analogicznie bardzo boli, gdy reszta graczy zasypała naszego zawodnika mnóstwem klątw. W tym drugim przypadku pozostaje nam jedynie liczyć na szczęście w kościach cwału. W „Rozbrykanych jednorożcach” podoba mi się rzadko spotykana lekkość i dynamika zabawy w połączeniu ze stosunkowo wieloma zasadami. To gra, którą widzę zarówno na domowym stole jak i danie główne na domówce, gdzie przy piwku będzie można się poczuć niemal jak na Wielkiej Pardubickiej – oczywiście w towarzystwie osób już znających reguły, bo pierwsze tłumaczenie trochę czasu zjada.
Mechanika związana z akcjami jest tak skonstruowana, byśmy nigdy nie byli tak do końca usatysfakcjonowani z wyboru. Żadna z korzyści nie jest na tyle duża, by warto było się na nią porywać – tak, czasem trafi się fajna karta kontraktu, którą pierwszy gracz może zdobyć za darmo, ale dobierając nią traci ruch, który mógłby przeznaczyć na zakład. Z kolei przeznaczając całe 3 akcje na obstawianie za moment wypstrykamy się z pieniędzy, zwłaszcza, że im więcej zdobędziemy chwały, tym większy podatek musimy zapłacić. W zasadzie jedyne, co bym tu zmieniła to może dotkliwsza kara za niespłacenie pożyczki, bo tak naprawdę liczy się ona tylko przy rozpatrywaniu remisów.
„Rozbrykane Jednorożce” bardzo nam podeszły do gustu. Uważam, że każdy kto czuje w sobie żyłkę hazardzisty, ma ochotę na odrobinę baśniowego szaleństwa i ma też za sobą etap gier dla początkujących doskonale się tu odnajdzie. Jednocześnie należy pamiętać, że rozgrywka może też niektórych frustrować z powodu dużej losowości. Mimo kilku mechanik starających się wyrównać szanse, tak samo jak w prawdziwej gonitwie – nie można tu niczego przewidzieć ani być być pewnym.
Absolutnie nie brałabym też tej gry pod uwagę, jeżeli chcecie grać tylko we dwie czy trzy osoby. Będzie Wam zbyt „pusto”, choćby w kontekście zagrywania kart magii. To tytuł skrojony pod przynajmniej czterech graczy, choć skrzydła rozwija najbardziej przy 5-6 zawodnikach.
Rozbrykane Jednorożce - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
8/10
-
8/10
Rozbrykane Jednorożce
Świetna i emocjonująca gra hazardowo-wyścigowa z barwną, szaloną oprawą. Regrywalna, pozwalająca i na blef i odrobinę ryzyka, a do tego z nieświadomą, negatywną interakcją.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- szukasz średnio zaawansowanej gry
- będziesz grać w większym składzie (od 4 graczy)
- podoba Ci się różowo-tęczowa stylistyka
- lubisz hazard
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- szukasz słodkiej gry dla dziecka (to raczej gra dla nastolatków/ dorosłych)
- zamierzasz grać głównie w parze
- losowość Cię frustruje
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Galakta