Każdy gracz kontroluje trzy zwierzęta, które boją się siebie nawzajem: mysz ucieka przed kotem, kot przed słoniem, a słoń przed myszą. Proste? No to już prawie umiecie grać w nowy tytuł Muduko. „Roszada wśród zwierząt” to logiczna gra familijna z szachowym zacięciem.
Jeżeli nie oglądaliście jeszcze „Gambitu królowej” na Netflixie, to koniecznie to nadróbcie. Ten serial ma nie tylko świetny scenariusz, ale to jedna z niewielu produkcji (a chyba pierwsza na taką skalę!) ukazujących w tak emocjonujący sposób grę planszową. My zbindżowaliśmy go w dwa wieczory i wywarł na mnie takie wrażenie, że od razu zapragnęłam nauczyć się gry w szachy. Póki co, jestem nadal kiepską szachistką, ale nie dziwię się już, że tę królewską grę pokochało tyle ludzi na świecie. Wspaniale trenuje ona strategiczne myślenie.
O szachach wspominam dlatego, że najnowsza gra wydawnictwa Muduko niejako do tej gry nawiązuje. Oczywiście nie bezpośrednio, ale da się dostrzec pewne podobieństwa. Pionków mamy tu zdecydowanie mniej, lecz istotą mechaniki również jest ruch, blokowanie przeciwników i wypracowanie odpowiedniej taktyki.
Roszada wśród zwierząt – na czym polega gra?

Plansza składa się z modularnych kafli
Celem gry jest uzbieranie 5 dowolnych żetonów pożywienia, które poukładane są na modularnej planszy w określonych miejscach. Każdy gracz kontroluje drużynę zwierząt składającą się z myszy, kota i słonia. Mysz może zebrać jedynie ziarno, kot – rybę, a słoń – fistaszki. W trakcie rozgrywki wybieramy dowolne ze swoich zwierząt i przesuwamy o jedno pole. Twist polega na tym, że jeżeli na początku tury, któreś z naszych zwierząt będzie się bało – musimy poświęcić ruch na ucieczkę wszystkimi przestraszonymi zwierzami swojego koloru.

Drużyna zwierząt
I tak mysz boi się kota, kot słonia, a słoń – myszy. Gdy zatem dowolny z pionków będzie sąsiadował ze zwierzęciem, którego w myśl tej zasady się boi, należy nim odejść na najbliższe bezpieczne pole. Co istotne ta reguła obowiązuje także w przypadku zwierząt tego samego gracza. Tak przedstawia się podstawowy wariant gry, który niejako oswaja z rozgrywką i polecany jest amatorom.
Docelowo zaś do zabawy możemy włączyć także umiejętności specjalne, które aktywują się po stanięciu określonym zwierzęciem na danym polu. Mysz może przemieszczać się pomiędzy dwoma odkrytymi tunelami, słoń otrzymuje dodatkowy ruch po wejściu do rzeki, a jeżeli kot jest straszony, gdy znajduje się w zbożu, możemy po jego ucieczce ruszyć się jeszcze raz dowolnym ze swoich zwierząt.
Roszada wśród zwierząt – co może się tu podobać?

Mechanika strachu jest logiczna i łatwo ją zapamiętać
Przede wszystkim „Roszada wśród zwierząt” ma bardzo niski poziom wejścia. Każdy pionek porusza się tak samo, o jedno pole. Jedyne, co musimy zapamiętać to zasadę związaną ze straszeniem, która jest naturalna i logiczna. Dzięki tej przystępności reguł z rozgrywką poradzą sobie zarówno dzieci, jak i osoby, które nie grają w gry planszowe. Znajomość szachów nie jest w ogóle wymagana, choć Ci, którzy w nie grali mogą szybciej wypracować sobie strategię.
Sama mechanika jest także ciekawa, bo wymaga od gracza kombinowania już w momencie rozkładania swoich pionków. Ponieważ możemy je ustawić obojętnie gdzie, za wyjątkiem pól z pożywieniem, już na starcie uruchamiamy szare komórki i uważamy, by blokować rywali, a sobie stworzyć jak najlepsze dojście do smakołyków. Zdecydowanie jest to tytuł, który może świetnie wdrożyć nas w bardziej zaawansowane mechaniki (np. szachowe), a przy tym nieprędko się znudzi.

Na polach specjalnych układa się pożywienie
A to z kolei zasługa modularnej planszy (składamy ją z 7-polowych kawałków) oraz tego, że każda rozgrywka będzie przebiegała inaczej z racji odmiennych ustawień początkowych. Im w mniej osób gramy, tym pól jest odpowiednio mniej. „Roszada wśród zwierząt” wyróżnia się także nietypową oprawą graficzną. Jest to gra wykonana z ekologicznych materiałów. Zauważcie, że pudełko utrzymane jest w retro stylistyce, ma sprane, kartonowe barwy pozbawione lakieru. W środku jednak czeka nas piękna feeria kolorów i komiksowy sznyt, za który odpowiada Tomasz Kaczkowski. Jak tylko zobaczyłam „Roszadę…” pomyślałam – O rany, ilustracje jak z „Wilka i Zająca” albo „Bolka i Lolka” – MEGA pomysł. Ale to już taki smaczek, który docenią dorośli, nie maluchy :-).
Roszada wśród zwierząt – co jeszcze warto wiedzieć?

Uwaga – to nie jest gra dla każdego
Od „Roszady wśród zwierząt” można łatwo się odbić. Dlaczego? Bo da się w nią grać bez posiłkowania się głębszą strategią. Cyk, cyk, każdy rusza po swoje jedzonko i po 10-15 minutach cel został wykonany – z tym, że nie towarzyszyły temu żadne emocje. Jeżeli gracze nie będą wprowadzać negatywnej interakcji, czy też wykorzystywać umiejętności pól lub straszenia, zabawa staje się bardzo płytka. Moje pierwsze rozgrywki z rodzicami też takie były – choć tłumaczyłam im, co mogliby zrobić i jak mnie blokować miałam wrażenie, że nie poczuli tego tematu i od razu się do gry zniechęcili. Nie jest to wada, lecz cecha, której warto być świadomym.
Ja i Grzesiek lubimy szachy i ogólnie gry strategiczne i we dwójkę grało nam się znacznie lepiej. Może nie na tyle, by mózgi nam parowały – co to to nie. Nie czuliśmy tu takiego wyzwania jak właśnie w szachach. Chyba z uwagi na prostotę samej mechaniki oraz fakt, że pierwszy gracz ma zawsze trudniej niż pozostali. U nas często dochodziło do sytuacji, w której ktoś przez 5 tur pod rząd nie mógł nic zrobić, tylko uciekać i wkurzał się na brak innej możliwości – ale nie traktujcie tego jak jakiejś normy, bo w przypadku „Roszady…” mimo wszystko wiele zależy od sposobu myślenia i gry graczy.
Roszada wśród zwierząt – Podsumowanie

Szachy w wersji light
To też ten rodzaj gry, który zyskuje z czasem, bo tak jak w innych grach strategicznych, z rozgrywki na rozgrywkę uczymy się na własnych błędach, a przez to stajemy się lepsi i nasze partie mogą być bardziej zawzięte. Niestety tak się stać wcale nie musi! Dlatego nie chcę polecać jej wszystkim. Nie jest to pozycja uniwersalna, która wywołuje efekt wow od pierwszej partii. Ba, powiedziałabym raczej, że jak przy pierwszych sesjach Wam ona nie siądzie, to przy kolejnych raczej też nie. Ale jeżeli dostrzeżecie jej potencjał, dacie sobie więcej czasu i macie ochotę na takie szachy w wersji light to może okazać się ona dobrym wyborem.
W pierwszej kolejności rekomenduję ją rodzinom z 8-9 latkami, które jeszcze szachów nie znają i dla których będzie to bardzo dobre wprowadzenie. Może też przypaść do gustu grupom, które lubią szachy, ale chciałyby grać równocześnie w 4 osoby. Mi osobiście motyw uciekania kojarzy się z karcianką „A kysz!”, w której dodatkowo występuje jeszcze pies, ale „Roszada wśród zwierząt” wymaga myślenia na innym poziomie. Na koniec warto dodać, że autorem gry jest Urtis Sulinksas, który stworzył też „Planetę”, a nasze polskie wydanie jest jednocześnie pierwsze na całym świecie :-).
Roszada wśród zwierząt - ocena końcowa
-
8/10
-
9/10
-
8/10
-
5/10
-
7/10
Roszada wśród zwierząt
Gra logiczna, która nie wykręca mózgu na drugą stronę, ale wymaga koncentracji i planowania na kilka ruchów do przodu, już w fazie ustawiania pionków. O wiele lżejsza niż szachy, estetycznie i ekologicznie wydana. Daje tyle funu, ile zaangażowania w rozgrywkę włożą gracze.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz taktyczne strategie
- szukasz czegoś z mocną negatywną interakcją
- zależy Ci na regrywalności
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz gier skupionych na blokowaniu rywali
- nie lubisz mieć ograniczonych ruchów
- nie lubisz w ogóle gier strategicznych
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko