Kto pierwszy dołoży szósty kolor tęczy, ten wygrywa. Tak można opisać w jednym zdaniu grę Mathiasa Spaana. „Rainbow” to nieduży, taktyczny tytuł dla dwojga, który testuje pamięć i umiejętność blefowania.
Zdecydowanie nazwałabym się fanką małych i sprytnych karcianek, dlatego, gdy wydawnictwo Piatnik zaproponowało mi do recenzowania kilka ich nowości, od razu wybrałam „Rainbow”, by sprawdzić, czy jest tak fajna, na jaką wygląda. Gra w tęczowej oprawie, super minimalistyczna i to jeszcze trwająca 10 minut, czyli idealna na szybkie posiedzenie. Czy miałam dobre przeczucia?
Zacznijmy od samej zawartości. W pudełku kryje się drugie pudełeczko, które w trakcie rozgrywki trzyma w sobie pełną talię kart – dokładnie 57 sztuk. Kompaktowa forma jest jak najbardziej na plus, a w przypadku tej gry od razu warto dodać, że nawet po rozłożeniu nie zajmuje specjalnie miejsca – maksymalnie tyle, by pomieścić 6 kart na stole.
Jak wskazuje nazwa gry, talia kart pełna jest tęczowych kolorów. Dokładnie jest ich tu siedem rodzajów plus czarny i biały. Każdy kolor posiada indywidualny symbol w narożniku, więc bez obaw – w „Rainbow” mogą zagrać nawet osoby ze ślepotą barwną. Kolorki są nasycone, przyjemne dla oczu i to w zasadzie tyle, ile można powiedzieć o wyglądzie gry. Minimalizm pełną gębą, czy artystyczna nuda? W przypadku tej gry akurat brak ilustracji jest kluczowy dla zachowania przejrzystości gry – jakiekolwiek obrazki za bardzo by rozpraszały uwagę graczy. Cechą kart z „Rainbow” jest fakt, że są one dwustronne, przy czym ten sam kolor nigdy nie występuje po obydwu stronach karty. Osobiście skorygowałabym nieco instrukcję, ponieważ choć zasady są diabelnie proste, to reguły spisane jakoś nie do końca intuicyjnie.
Rainbow – na czym polega gra?
Gracze siadają naprzeciwko siebie i dobierają po 3 karty z pudełka. W tym momencie nie mogą oni oglądać rewersów swoich kart – widoczne są one jednak dla przeciwnika. W swojej turze musimy zawsze zagrać minimum jedną, a maksymalnie 3 karty z ręki na środek stołu. Zagrywać możemy zarówno stroną, którą widzimy lub na ślepo, czyli rewersem do góry. Jeżeli zdecydujemy się zagrać więcej niż jedną kartę, przed każdą następną musimy obrócić dowolną kartę leżącą na stole. Po zakończeniu ruchu zawsze dobieramy do 3 kart ze stosu.
W momencie, gdy dołożymy do powstającej na stole tęczy szósty kolor, wygrywamy rundę i zdobywamy wszystkie karty ze stołu. Twist polega jednak na tym, że jeżeli zagramy lub odwrócimy kartę w kolorze, który już widnieje w tęczy – automatycznie przegrywamy i karty zdobywa przeciwnik. Białe karty to jokery, natomiast czarna skutkuje także automatyczną przegraną. Gra kończy się w momencie, gdy skończy się talia dobierania kart. Wygrywa oczywiście osoba, która zdobyła najwięcej kart.
Rainbow – wrażenia z gry

Tu widzimy, że rywal ma czarną kartę – jeśli położy ją tę stroną do dołu, będziemy wiedzieć, że nie warto jej odwracać ;-) Rywal jednak tego nie wie…
Hmm…I to już wszystko, zapytacie? W teorii „Rainbow” nie brzmi specjalnie ekscytująco i niestety odbiór tej gry będzie w dużej mierze zależał głównie od zaangażowania samych graczy. Jeżeli bowiem do rozgrywki zasiądą osoby, które nie potrafią blefować ani skupić się na tyle, by uważnie obserwować i zapamiętywać zagrywane karty, to ten pojedynek będzie równie wciągający, co gra w kółko i krzyżyk. Przyznam, że moje pierwsze pojedynki były bardzo szybkie i przez to okropnie losowe. Jednak, gdy zwolniliśmy tempo i zaczęliśmy dokładnie analizować ruchy osoby znajdującej się na przeciwko, okazało się, że ta gra potrafi wciągnąć.
Widząc, co ma na odwrocie rywal i znając swoją rękę widzimy już bardzo dużo, ale nie na tyle, by być pewnym siebie. Strategii jest tu wbrew pozorom sporo. Na przykład mając na ręku czarną kartę, zagrywamy jej rewers, tworząc w ten sposób „pułapkę” – jeśli zapamiętamy, by jej nie odkrywać, możliwe, że przeciwnik spróbuje ją ruszyć i przegra. Jeśli jednak wejdzie nam ona na rękę nie z początku, ale gdy na stole będzie już kilka kolorów tęczy, wówczas zagranie jej rewersem może nas także pogrążyć, bo możemy zduplikować kolor. Wciąż musimy szacować, czy ryzyko się opłaci i obserwować, co robi rywal. Niby gra toczy się na przestrzeni tylko 6 kart to uwierzcie mi – to wcale nie jest proste zadanie. Wystarczy, że cokolwiek rozproszy Wasza myśl, byle piknięcie w telefonie i już można zapomnieć, o tym, jaki rewers miała karta, którą dwa ruchy temu położył przeciwnik :D
„Rainbow” to sprytne połączenie mechaniki push your luck z grą taktyczno-pamięciową. Mimo lekkich zasad, daje fun z kombinowania jak wystrychnąć na dudka rywala. Zdecydowanie nie na poziomie „Sporu o Bór” czy innych znanych gier dla dwojga, ale da się tu miło połaskotać swój mózg. Dobrym pomysłem jest konieczność budowania wspólnej tęczy, którą ostatecznie zgarnia tylko jedna osoba – to wyzwala pożądaną adrenalinę, która pcha nas do nie zawsze mądrych decyzji ;-). (A nóż widelec się uda, dobra przekręcam tę kartę!).
Największym minusem tej gry, o ile można tak powiedzieć, jest fakt, że relatywnie szybko, bo po kilku partiach, przy odpowiednim nastawieniu (czyli „gram, by wygrać, więc analizuję ruchy i jestem uważny”) można dojść do momentu, w którym każda decyzja staje się dość oczywista. Ogranie przez weterana osoby, która dopiero do tej gry usiadła jest wręcz pewne. Ja się właśnie przez to od niej odbiłam i gdybym miała wybierać między „Rainbow”, a chociażby równie niszową „Grą o tort”, w której także mamy dwustronne karty to wybrałabym właśnie tę drugą, bo daje mi większe pole manewru i jest przy tym ciekawsza wizualnie.
Z kolei mój brat, który preferuje jednak bardziej ten element testowania szczęścia niż jakąś taktyczną analizę doskonale się przy grze wydawnictwa Piatnik bawi. Wniosek mam zatem jeden: bardziej rozegrani, doświadczeni gracze nie mają w tej grze czego szukać. Jasne, mogą zagrać, tak jak i ja i przez parę partyjek cieszyć się z rozgrywki, ale nie będą do niej chcieli szybko wracać. To gra, którą poleciłabym w pierwszej kolejności początkującym, którzy grają okazjonalnie i zazwyczaj nie mają na swoje świeże hobby więcej niż kwadrans czasu. Abstrakcyjny motyw również nie ujmie niczym dzieci – prędzej seniorów.
Rainbow - Ocena końcowa
-
6/10
-
6/10
-
7/10
-
7/10
-
7/10
Rainbow - Podsumowanie
W tej cenie znaleźć można nie tylko dużo piękniejsze, ale i ciekawsze karcianki taktyczne (chociażby „Spór o Bór” czy „Zwierzęcy Front”). Mniejsza złożoność nie jest jednak niczym złym, a dla wielu graczy początkujących może być wręcz atutem. Siłą „Rainbow” są ultraproste zasady, kompaktowa forma i przyjemne połączenie mechaniki push your luck z lekką taktyką i blefowaniem.
Gra spodoba Ci się jeżeli:
- lubisz gry testujące pamięć i szczęście
- zależy Ci na krótkiej rozgrywce, max 15 minut
- nie zależy Ci na klimacie/ tematyce
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- masz już wiele gier dla dwojga i grywasz w bardziej złożone pozycje
- lubisz podejmować dużo decyzji (tutaj szybko dochodzi się do pułapu, w którym większość ruchów jest zbyt oczywista)
- nie cierpisz abstraktów
User Review
( vote)Grę otrzymałam na własność od wydawnictwa Piatnik na potrzeby stworzenia recenzji. Wydawnictwo nie miała wpływu na treść i wyrażoną opinię.