``Pechowa krowa`` to pełna emocji karciana gra z dużą dawką negatywnej interakcji. Jeżeli pokochaliście ``Wirusa``, to nie będziecie się w stanie oprzeć tej ślicznie wykonanej produkcji ze stajni Fabryki Kart Trefl-Kraków autorstwa Floriana Racky'ego.
Nie będę Was oszukiwała. „Pechowa krowa” mogłaby być grą o sadzeniu ogórków, albo porządkowaniu ubrań w szafie, a i tak bawilibyście się przy niej doskonale. Ba, ta gra w zasadzie nawet nie musiałaby mieć żadnego motywu – wystarczyłyby nawet zwykłe, jednobarwne karty i wcale nie zmieniłoby to mojego odbioru. Największą zaletą „Pechowej krowy” jest bowiem nie klimat, a sprytna i przyjemna mechanika, która wywołuje syndrom jeszcze jednej partii.
Pechowa krowa – co w pudełku?
„Pechowa krowa” jest typową grą karcianą – nie znajdziemy w niej żadnych innych elementów poza kartami. Te jednak dzielą się na trzy grupy. Pierwsza z nich to 12 kart czterech gatunków zwierząt, których wartości zmieniają się co rundę. Są to tzw. karty „to nie moje”, które dają graczowi minusowe punkty. Warto pochwalić ich ilustracje – im dalsza runda, tym wizerunek zwierzątek ulega metamorfozie – wyglądają one na coraz bardziej zmęczone i wymizerowane.
Główną część zestawu stanowią 72 karty zwierząt: krów, świń, koni i owiec, które tworzą talię. Jak widzicie, karty te nie mają żadnego numeru i wyglądają tak samo. Ostatnia grupa to karty minusowych punktów o wartości 2 i 4 z wizerunkami krów. Bardzo mi się podoba ogólna stylistyka. Ciepła kolorystyka i sympatyczne zwierzątka na pewno przypadną do gustu tak młodszym jak i starszym graczom. A dodatkowo, ponieważ w grze nie ma w ogóle tekstu, w „Pechową krowę” z powodzeniem da się zagrać w obcojęzycznym gronie.
Chociaż naprawdę nie lubię rozpatrywać jakichkolwiek tytułów przez pryzmat ceny, to w tym przypadku nie da się nie wspomnieć o tym, że nie jest to najtańsza karcianka z jaką będziecie mieli do czynienia. Empik, który jeżeli dobrze pamiętam do końca roku ma wyłączność na tę grę życzy sobie za nią 49,99 zł. Jak na planszówkę – to nie dużo, ale jak na grę karcianą, można mieć inne oczekiwania. Z drugiej strony raz, że kiedyś gra trafi przecież do innych sklepów i na pewno potanieje, a dwa jestem zdania, że lepiej wydać te 50 zł na prosty tytuł, który będziecie wałkować przy wielu okazjach niż 20 zł na pozycję, którą po pierwszym razie nie trafi więcej na stół.
Pechowa krowa – zasady gry
Celem gry jest zdobycie jak najmniejszej liczby punktów ujemnych w trakcie trzech rund. Najstarszy z graczy tasuje karty zwierząt i rozdaje każdemu po 9 z nich na rękę. Swoich kart nie wolno ujawniać pozostałym graczom. Karty „to nie moje” oraz punktów ujemnych leżą w osobnych stosach na środku stołu. Gracze wykonują swoje tury kolejno, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W swojej turze można wybrać jedną z trzech możliwych akcji: zagrać jedną kartę, zagrać parę tych samych zwierząt lub spasować, czyli dobrać na rękę pierwszą kartę z zakrytego stosu lub odkrytego stosu kart odrzuconych.
- Po zagraniu owcy nic się nie dzieje – kolejka przechodzi na kolejną osobę.
- Po zagraniu świni, gracz po lewej stronie musi wziąć na rękę odrzuconą kartę świni lub pierwszą kartę ze stosu dobierania.
- Po zagraniu konia wszyscy gracze wybierają po jednej karcie z ręki i kładą ją zakrytą przed sobą. Następnie równocześnie przesuwają ją do gracza po lewej stronie. Każdy gracz bierze otrzymaną kartę na rękę.
- Po zagraniu krowy, gracz, który ją zagrał sam musi wziąć na rękę kartę z góry stosu do dobierania.
Jeżeli gracz zagra parę takich samych zwierząt, to opisane wcześniej efekty nie działają. Zamiast tego do gry wchodzi odpowiednia karta „to nie moje” odpowiadająca gatunkowi zwierzęcia wyrzuconej pary. Jeżeli karta „to nie moje” dla aktualnej rundy leży na stosie, przydziela się ją osobie siedzącej na lewo od gracza, który wyrzucił parę. Karta ta leży przed taką osobą odkryta na stole. Jeżeli karta „to nie moje” zagranego gatunku już znajduje się przed którymś z graczy, to ta osoba przekazuje ją sąsiadowi z lewej strony, bez względu na to, kto zagrał właśnie parę tych zwierząt.
Runda kończy się natychmiast, gdy któryś z graczy skończy swoją turę bez kart na ręce. Osoba, która ma w tym momencie najwięcej kart na ręce, dobiera kartę z 4 punktami ujemnymi. Kolejna osoba z największą liczbą kart dobiera kartę z dwoma punktami ujemnymi. Ewentualne remisy rozstrzyga się zgodnie z założeniami instrukcji. Na koniec rundy każdy gracz odkłada na bok zdobyte karty punktów ujemnych oraz karty to nie moje stroną z liczbami do dołu. Karty „to nie moje” z danej rundy, które nie weszły do gry odkładane są do pudełka. Następnie wszystkie karty zwierząt są ponownie tasowane i przechodzi się do kolejnej rundy rozdając każdemu po 9 zakrytych kart. Gra kończy się po podliczeniu trzeciej rundy. Gracze sumują zarówno otrzymane karty punktów ujemnych jak i punkty z kart „to nie moje”. Wygrywa gracz z najmniejszą liczbą punktów.
Pechowa krowa – wrażenia z gry
Z „Pechową krową” miałam kontakt jeszcze przed wydaniem jej w polskiej wersji językowej. Fabryka Kart Trefl-Kraków przysłała mi obcojęzyczne wydanie, bym zerknęła, czy na pewno chciałabym nad nim patronat. Akurat, gdy gra do mnie przyjechała, mieliśmy przez parę dni gości. Ponieważ byłam zajęta pracą, poprosiłam ich żeby w tym czasie sprawdzili sobie „Pechową krowę” w drugim pokoju. Nie minęło dużo czasu, jak zaczęły dochodzić do mnie głośne śmiechy i takie typowe złorzeczące przekrzykiwania „O TY **** (wstawcie sobie dowolny epitet ;-)). Po cichu zakradłam się do salonu i stałam tak przez chwilę bez ruchu obserwując co się w ogóle dzieje. No wyrzucali te karty jeden za drugim i się chichrali jak głuptaki.
– Wszystko w porządku? Znaczy, gra się Wam podoba? – zapytałam nieco zdumiona, bo wiedziałam, że żaden z nich nie gustuje w farmerskiej tematyce.
– Siadaj! Zaraz Ci wytłumaczymy. Musisz w to zagrać – powiedział jeden z chłopaków.
No i tak jak siadłam, to przez godzinę nie wstałam. „Pechowa krowa” wkręciła nas maksymalnie. Chociaż początkowo ciągle zerkałam do instrukcji, co robi dane zwierzątko, to po pierwszej partii, nie miałam już z tym żadnego problemu. Zasady są ultra proste, bo akcji jest garstka. Ale równocześnie czuć, że ma się tu wpływ na grę. W zasadzie każdy ruch to jakaś interakcja z pozostałymi osobami. A to podrzucamy świnkę, a to przesuwamy kartę „to nie moje”, a to występuje draft. I przede wszystkim – nie wykonuje się tych akcji na ślepo, ale z rozmysłem.
O ile na początku staramy się po prostu wyrzucać jak najwięcej par, tak później, gdy po stole krąży już kilka kart „to nie moje” trzeba uważać, by nie zostać na koniec z minusowymi punktami. Bez sensu pozbywać się na przykład ostatniej pary krów, gdy widzimy, że na prawo od nas gracz ma kartę „to nie moje” z wizerunkiem krowy. Lepiej zagrać pojedynczą kartę, nawet jeżeli poskutkuje to dobraniem kolejnej na rękę. Chociaż to też nie powiedziane. Bo czasem bardziej opłaci się nam zebrać jedną kartę „to nie moje” niż otrzymać minusy za karty pozostawione na ręce – musicie tu po prostu dopasowywać strategię do bieżącej sytuacji na stole.
Można zatem powiedzieć, że losowy jest praktycznie tylko setup. Cała reszta zależy od graczy. I chociażby z tego powodu „Pechowa krowa” naszym zdaniem przebija „Wirusa”, który do tej pory był dla nas jedną z najlepszych karcianek z negatywną interakcją. Tam partia mogła ciągnąć się bardzo długo, tutaj w zasadzie czas rozgrywki jest za każdym razem podobny. „Wirus” miał także znacznie więcej zasad związanych z kartami specjalnymi, o których zapominało się po dłuższej przerwie. Tutaj akcje zwierzątek naprawdę szybciej wchodzą do głowy (i jest ich oczywiście też mniej).
Podoba mi się także to, że gra nie wymaga od gracza bóg wie czego. Nie musimy być szybcy, nie musimy analizować ruchów na kilka tur do przodu, nie musimy ciągle liczyć punktów, ani wczytywać się w skomplikowane opisy. Mechanika jest odprężająca, ale też emocjonująca. Nikt nie będzie Wam tu ziewał nad stołem. „Pechowa krowa” zdaje egzamin zarówno jako gra typowo familijna, jak i opcja na mniejszą imprezę. Jedyne o czym musicie pamiętać to to, że do gry niezbędne są trzy osoby.
Doceniam też ten tytuł za jeszcze jeden aspekt. Negatywna interakcja, wbrew swojemu nazewnictwu, tutaj „nie boli”. Nikt się na siebie nie obraża, nikt nie denerwuje, że „ktoś mu właśnie popsuł całą strategię”. Podrzucona świnia po prostu bawi i daje pretekst do odkucia się na rywalu. Dlatego nawet jeżeli normalnie nie przepadacie za grami, w których działa się świadomie przeciwko innej osobie, to istnieje duża szansa na to, że „Pechową krowę” i tak polubicie.
Pechowa krowa - Ocena końcowa
-
8/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
-
8/10
Pechowa krowa - Podsumowanie
To nie tylko jedna z najlepszych gier w serii Trefl Joker Line. To także jedna z najlepszych, lekkich karcianek obracających się wokół negatywnej interakcji w jakie w ogóle graliśmy!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz dynamicznej, regrywalnej gry od 3 osób
- cenisz wpływ taktyki na grę (mała losowość)
- zależy Ci na czymś prostym, co jednocześnie da dużo funu
- szukasz gry dobrej na podróż (małe pudełko i forma)
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- lubisz klimat farmerski (motyw nie ma w tej grze znaczenia)
- szukasz czegoś na więcej niż 5 osób (patrz -> „Wirus 2”)
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Trefl Fabryka Kart Kraków