Yeti to obok Wielkiej Stopy i Potwora z Loch Ness jedna z najbardziej znanych na świecie istot mitycznych. Trzecia część serii gier książkowych „Stwórz Swoją Przygodę” pozwala nam wcielić się w poszukiwaczy tego legendarnego, człekokształtnego zwierzęcia.
Choć rozum i liczne wyprawy naukowe mające na celu potwierdzenie istnienia ów mitycznych gatunków mówią nam jednoznacznie, że to tylko legendy, to serce i tak ma delikatną nadzieję, że może jednak gdzieś tam, w głębinach jeziora lub górskich dolinach chowają się przed nami niesamowite stworzenia. Bo bez tych marzeń nasz świat traci wiele uroku… O ile z Nessie raczej musimy się już pożegnać, bo ostatnie badania dobitnie odrzuciły tezę o życiu potwora w jeziorze, tak w przypadku Yeti sprawa nie jest wcale przesądzona. Wiele terenów himalajskich jest wciąż nieodkryta, widoczność najczęściej kiepska. Tym, którzy śmieją się teraz pod nosem tylko przypominam, że dwumetrowe szympanse z Lasu Billi odkryliśmy dopiero w 2004 roku!
Jeżeli choć trochę kręcą Was te tematy to bez problemu będziecie w stanie wciągnąć się w fabułę „Tajemniczego Człowieka Śniegu”, czyli trzeciej już części serii „Stwórz Swoją Przygodę”. Tym, którzy po raz pierwszy spotykają się z serią „Stwórz swoją przygodę” przypominam, że to amerykańska klasyka wśród gamebooków, która w szczycie swojej popularności przypadającym na lata 80. i 90. sprzedała się w nakładzie ponad 260 milionów egzemplarzy. Każda część jest zamkniętą historią, która nie wiąże się z pozostałymi.
Tajemniczy Człowiek Śniegu – co warto wiedzieć przed lekturą
Książka ma kieszonkowy format i liczy sobie 124 strony fabuły. Jest w niej sporo pełnostronicowych ilustracji, a sama treść bardzo rzadko wypełnia do końca kartkę. W efekcie trudno mówić tu o rodzaju powieści – to raczej dłuższe, jednowątkowe opowiadanie, które może zakończyć się na 28 różnych sposobów. Ironizując seria „Stwórz Swoją Przygodę” to taki Harlequin wśród gier paragrafowych – nie ma tu bowiem nawet paragrafów, lecz odnośniki do konkretnej strony. Innymi słowy – nie liczcie na dzieło ambitne i wysublimowane stylistycznie. „Tajemniczy Człowiek Śniegu” to lektura mocno rozrywkowa, lekka i przeznaczona z myślą o zabawie w jeden wieczór. Pojedynczą ścieżkę ukończycie tu nawet w pięć minut, a ponieważ rozgrywka skupiona jest wyłącznie na fabule (nie ma tu prowadzenia statystyk, zagadek logicznych czy rzucania kością), doskonale sprawdzi się chociażby w różnych środkach transportu.
Jak zatem wygląda nasza rozgrywka? Po prostu czytamy stronę, a na jej końcu otrzymujemy wybór. Jeżeli chcemy zrobić to i to – udajemy się pod wyznaczoną stron, jeżeli coś innego – to pod inny numer. Tak podążamy w głąb historii, aż nie zobaczymy napisu „koniec”. Wtedy możemy zacząć od nowa, by odkryć pozostałe ścieżki. To właśnie odmienne zakończenia popychają nas do tego, by spędzić z książką kolejne minuty. Co się stanie, gdy jednak zrobimy coś inaczej? Czy da się jakoś wybrnąć z tej sytuacji, itd.?
Tajemniczy Człowiek Śniegu – bezspoilerowe wrażenia z fabuły
W grze wcielamy się w młodego alpinistę, który wraz ze swoim przyjacielem Carlosem udaje się do podnóża Himalajów, by zdobyć dowód na istnienie yeti. Dwa dni temu Carlos poleciał helikopterem w pobliże Everestu, by obejrzeć teren i postanowił zostać sam w obozie, by potwierdzić pewne doniesienia. Niestety łączność radiowa została zerwana i od tamtego czasu nie mamy informacji od kumpla. Tu właśnie zaczyna się nasza przygoda. Oczywiście fajnie by było sprawdzić, co dzieje się z przyjacielem, ale gra już na wstępie pozwala nam dokonać innego wyboru – możemy bowiem spotkać się z lokalnym dyrektorem, który specjalizuje się w sprawach Yeti.
Tylko od naszych decyzji zależy, jak potoczy się historia. Nie chcę Wam niczego zdradzać. Powiem jedynie, że w zależności od ścieżki, raz będzie ona przypominała bardziej realną wspinaczkę wysokogórską, a innym razem wątki nadnaturalne zaczną się mnożyć jak w poprzedniej części, „Złowrogim Domu”. Niektóre zakończenia były nawet dla mnie zbyt odjechane i wręcz kręciłam głową z całego surrealizmu sytuacyjnego. Natomiast bawiłam się tu przednio, mogąc odkrywać kolejne pomysły autora.
Całość ma leciutki, przygodowy, wręcz familijny charakter – szkoda jedynie, że już po pierwszej „wędrówce” można się domyślić, w którą stronę podąża cała historia, a zakończenia nie różnią się od siebie aż tak mocno, by robić efekt wow. O ile bowiem przy pierwszym czytaniu możemy jeszcze snuć jakieś domysły, czy yeti faktycznie istnieje, a jeśli tak, to jak przebiegnie nasze spotkanie z nim, tak później brakuje już efektu zaskoczenia, bo ścieżki wykorzystują zbliżony schemat.
Na pewno podobało mi się to, jak autor zgrabnie zawarł w tak krótkiej treści świat przedstawiony. Mamy tu scenerie z Tybetu, buddyjskie świątynie, nawiązania do Shangri-La. Również ilustracje są tu znacznie ładniejsze niż w poprzednich odsłonach, choć stylistycznie kojarzą się jednoznacznie z utworami dla dzieci i młodzieży. Szkoda, że zabrakło ciekawostek na temat Himalajów – mamy jedynie quiz sprawdzający wiedzę z przebytych ścieżek.
Tajemniczy Człowiek Śniegu – komu będzie się podobać?
Na pewno „Tajemniczy Człowiek Śniegu” spodoba się młodzieży i dorosłym spragnionym niedługiej, przyjemnej, prostej lektury, której siłą jest możliwość przeżywania przygody w nielinearny sposób. Narracja oraz podejmowanie co chwilę nieoczywistych wyborów pogłębiają immersję z gry, a dzięki temu, że nie ma tu skomplikowanej mechaniki, nawet amatorzy nie mający wcześniej kontaktu z grami książkowymi szybko się tutaj odnajdą.
Jeżeli tylko nie odstraszają Was zjawiska nadprzyrodzone oraz dość ubogi język autora to gwarantuję dobrą zabawę. Ba, na przykładzie Grześka, który ma od zawsze awersję do książek, mogę też potwierdzić, że ten rodzaj lektury wyjątkowo dobrze wejdzie nawet tym osobnikom, których klasyczne powieści męczą lub nużą.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nowa Baśń