Twoja japońska przyjaciółka wyczuwa obecność dziwnej siły w samurajskim mieczu podarowanym jej przez anonimową osobę. Prosi Cię o pomoc w zbadaniu artefaktu. Czy uda Ci się zapobiec nieszczęśliwym wydarzeniom?
W serii „Stwórz swoją Przygodę” mieliśmy już okazję odnaleźć Yeti, odkryć tajemnicę złowrogiego domu, uratować Titanica, a ostatnio także odbyć podróż w przeszłość do starożytnej Grecji. „Tajemnica ninjów” odrobinę przypomina pod kątem zawiązania akcji tę czwartą część, ponieważ daje nam możliwość zwiedzenia dawnej Japonii. Autorem tej gry książkowej jest Jay Leibold, który ma na koncie kilka innych części serii „Stwórz swoją Przygodę”, ale póki co żadna z nich nie ukazała się w Polsce.
Dla przypomnienia – seria ta to amerykańska klasyka wśród gamebooków, która w szczycie swojej popularności przypadającym na lata 80. i 90. sprzedała się w nakładzie ponad 260 milionów egzemplarzy. Każda część jest zamkniętą historią, która nie wiąże się z pozostałymi. Jak wypada piąta część na tle pozostałych?
Tajemnica ninjów – bezspoilerowe wrażenia z lektury
Początek jest klimatyczny. Wcielamy się w młodego chłopaka – pasjonata sztuk walki -, który na prośbę swojej przyjaciółki Nady, odwiedza ją w dojo w Japonii. Na miejscu okazuje się, że zarówno ona jak i jej sensei doświadczają dziwnych zdarzeń – giną im przedmioty, a występujące nienaturalnie często burze z piorunami niszczą okoliczne drzewa. Ten zły omen zdaje się być powiązany z tajemniczym, starożytnym mieczem, który został dostarczony do dojo przez anonimową osobę. Bojąc się dalszych konsekwencji tej nieznanej siły wspólnie postanawiacie zanurzyć się w trans, który pozwoli Wam przenieść się do dawnych czasów, by znaleźć właściciela miecza i dowiedzieć się dlaczego, jak mniemacie, jego duch został zaklęty w przedmiocie.
To, co wyróżnia „Tajemnicę Ninjów” od poprzednich części jest duża ilość kulturowych wtrąceń. Będziecie m.in. uczestniczyć w ceremonii picia herbaty, porozmawiacie z mnichami, spotkacie demona tengu, dowiecie się do czego służy furoshiki, czym jest sakki i kim jest ronin. Jak na książkę liczącą raptem 127 stron to trzeba przyznać, że autor bardzo się postarał, by jego fabuła obfitowała w kojarzące się z Japonią akcenty. Nawet na końcu książki zamieszczono leksykon trudniejszych wyrazów – super sprawa, zwłaszcza dla osób, które wcześniej nie bardzo interesowały się Krajem Kwitnącej Wiśni. Atmosferę podkręcają także ilustracje, których tak jak i w poprzednich odsłonach tutaj nie brakuje.
O ile jednak pierwsze podejście całkiem mi się podobało i osiągnęłam chyba najbardziej satysfakcjonujące zakończenie, to kolejne (a tych jest tutaj aż 29) niestety nie potrafiły już zbudować tego samego napięcia. Znając już tytułową tajemnicę, w trakcie wędrówki innymi ścieżkami nie poszerzamy swojej wiedzy. Tak, przeżywamy nieco inne przygody, raz bardziej ciekawe, inne mniej, ale nie są one już w stanie równie nas zaangażować. Może gdybym za pierwszym razem szybciej zakończyła fabułę, to wtedy wrażenia byłyby inne… Porównując do „Tragedii na Titanicu” czy „Złowrogiego domu”, gdzie podążając odmiennymi ścieżkami można było fajnie poskładać sobie pewne wątki i wyciągnąć coś więcej, tutaj czułam więcej wtórności.
Tajemnica ninjów – co warto wiedzieć przed lekturą, czyli akapit dla tych, którzy nie znają serii
Rozgrywka przebiega w następujący sposób. Czytamy stronę, a na jej końcu otrzymujemy najczęściej dwie możliwości z przyporządkowanym im numerom stron. Podejmując decyzję przechodzimy pod wybraną stronę i odczytujemy jej treść. W ten sposób podążamy w głąb historii, aż nie zobaczymy napisu „koniec”. Wtedy możemy zacząć od nowa, by odkryć pozostałe ścieżki. Nie ma tu jednego „dobrego” zakończenia, większość jest po prostu bardziej lub mniej satysfakcjonująca. Jest jednak kilka takich, które nie kończą się dla nas szczęśliwie.
Tak jak i w pozostałych częściach tu również nie spotkamy się z żadnymi zagadkami logicznymi. Nie musimy nic notować, rzucać kością czy prowadzić statystyk. Przejście pojedynczej ścieżki zajmuje tak naprawdę kilka, do kilkunastu minut, dzięki czemu możemy sobie taką rozgrywkę dawkować w przerwie między reklamami w telewizji czy drodze do szkoły/ pracy.
Na końcu książki możecie jeszcze wziąć udział w quizie, który sprawdzi wiedzę z opisanej historii. Na okładce znajdziecie również drzewko decyzyjne, które mniej więcej daje też pogląd na to, jak wiele jest tu wątków i rozgałęzień.
Tajemnica ninjów – podsumowanie
Jeśli czytacie regularnie bloga to na pewno wiecie, że jesteśmy z Grześkiem fanami Japonii. Dlatego byłam przekonana, że „Tajemnica ninjów” zostanie od razu moją ulubioną odsłoną. Tak się jednak nie stało, ale ciężko mi powiedzieć jednoznacznie dlaczego. Może zbyt szybko udało mi się rozwiązać klątwę miecza? Może niektóre sceny za bardzo przypominały mi te z poprzednich odsłon? W każdym razie nie bawiłam się tu aż tak dobrze jak przy „Tronie Zeusa” i nie miałam ochoty zgłębiać dokładnie każdej z 29 ścieżek. Jeżeli jednak będzie to Wasze pierwsze podejście do tej serii to Wasze wrażenia mogą być zdecydowanie lepsze :-).
Na pewno lektura warta jest poznania – głównie z powodu możliwości podróżowania po tak egzotycznym miejscu jak dawna Japonia. Jeżeli lubicie orientalną tematykę, gry książkowe, a do tego zależy Wam na lekkim klimacie i nie macie nic przeciwko poziomowi właściwemu młodzieżowym książkom to czemużby nie spróbować? Zwłaszcza, że „Tajemnica ninjów” kosztuje raptem 12-14 zł.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nowa Baśń
Gra ukazała się pod naszym patronatem medialnym. Sprawdź inne tytuły z naszym logo na okładce!