„Schotten-Totten” Reinera Knizii to dwuosobowa karcianka, którą wydano w 1999 roku. Mimo ciepłego przyjęcia na całym świecie aż do tej pory nie pojawiła się wersja, na którą patrzyłoby się z przyjemnością. Teraz, dzięki ilustracjom Piotrka Sokołowskiego wreszcie jest to możliwe.
W oryginale Reiner Knizia postawił na… średnio interesujący temat walk szkockich klanów. Nieco później pojawiła się wersja „Battle Line” odnosząca się do starożytnych wojsk, ale ona także nie miała szczęścia do dobrych ilustratorów. Wydawnictwo Muduko w adaptacji na polski rynek postanowiło połączyć odrobinę fantastyki z lokalną fauną. „Spór o Bór” zabiera nas w sam środek Prapuszczy, w której co pięć lat zwierzęta wybierają wspólnie nowego władcę. Pretendenci do tronu walczą ze sobą w bitwach, powołując spektakularne formacje i prowadząc do boju swoje armie. Ponieważ mówimy tu o polskich lasach, bohaterami gry są żubry, rysie, bobry, wilki, a nawet wiewiórki. Ale zaraz, zaraz, czy wiewiórka lub jeżyk mają jakiekolwiek szanse w walce z dostojnym królem puszczy? Okazuje się, że tak! Ponieważ kluczem do zwycięstwa jest tu sprytne tworzenie formacji złożonych z trzech kart, a nie wystawianie pojedynczych zwierząt.
Spór o Bór – na czym polega gra?
W grze mamy 9 kafelków polan. By wygrać grę musimy przejąć kontrolę nad 3 sąsiadującymi z sobą polanami lub 5 dowolnymi. Na rękę każdy gracz otrzymuje 6 losowych kart zwierząt. Zwierzęta występują w 9 gatunkach (cyfry od 1 do 9) oraz w 6 kolorach (każdy kolor symbolizuje jeden klan). W swoim ruchu wykładamy jedną z kart w ręce przy dowolnym polanie i dobieramy nową kartę z talii. W momencie, w którym po obu stronach polana znajdzie (czyli naszej i przeciwnika) znajdą się 3 karty sprawdzamy, kto utworzył silniejszą grupę zwierząt i zdobył tym samym dominację.
W grze występuje 5 formacji. Przypominają mi one nieco pokerowe zagrania. Najsilniejsza grupa (legion) to 3 zwierzęta tego samego koloru o następujących po sobie wartościach. Dalej mamy kompanię (3 takie same zwierzęta), bractwo (3 karty tego samego koloru), banda (3 zwierzęta dowolnego koloru o następujących po sobie wartościach) i zgraja (czyli 3 jakiekolwiek karty). W przypadku, kiedy przeciwnicy stworzyli dwie takie same formacje, np. bractwa, dominuje ta grupa, która ma sumarycznie większą wartość.
Ale to jeszcze nie wszystko. W „Spór o Bór” można grać w kilku wariantach. Poza takim, który przypomina formą dłuższy turniej, oraz takim, w którym kontrolę uzyskujemy wyłącznie na początku swojej tury, mamy najciekawszy wariant z jednostkami specjalnymi. To osobna talia kart o unikalnych efektach. W momencie, w którym po swoim ruchu dobieramy kartę w tym wariancie możemy wybrać, czy chcemy dobrać w ciemno zwykłe zwierzę, czy kartę z talii jednostek specjalnych. Te drugie zagrywamy oczywiście również w swojej turze. Część z nich działa na konkretne polano, część pomaga w zdobyciu dominacji, a część wyraźnie przeszkadza przeciwnikowi.
Spór o Bór – co jest tu najlepsze?
Przyznaję, że mogę być odrobinę nieobiektywna, bo „Spór o Bór” ilustrował nasz kochany przyjaciel, Piotrek Sokołowski, ale… nie znalazłam ani jednej opinii, która nie wyrażałaby się o tych grafikach inaczej niż w superlatywach. Już po pierwszych szkicach Piotrka wiedziałam, że jego zamiłowanie do fantastyki oraz bogate doświadczenie wyniesie ten tytuł na wyżyny. Ilustracje są zjawiskowe! Antropomorficzne zwierzęta w żadnym calu nie wyglądają tandetnie czy infantylnie. Wydają się zaciekłe, gotowe do boju i mają własny charakter. Zwróćcie uwagę, jak świetnie zostały dopasowane do swoich umiejętności! Żmija jest zdrajcą, owczarek podhalański jest stróżem, żółw tarczownikiem, a kolorowy bażant jokerem! Genialne i jakże urocze.
Nie tylko same karty są tu piękne, bo Piotrek zadbał o to, by każde z dziewięciu polan było inne. Detal, a cieszy! Jeżeli „Spór o Bór” nie dostanie jakiejś nagrody za ilustracje to zwątpię we wszystko :D. Warto pochwalić też jakość wydania – karty są grubsze niż zwykle, pokryte lakierem premium. No i mamy także dwie karty pomocy przypominające schematy formacji i ich siłę. Wszystko wyprodukowane ekologicznie, bez grama plastiku, a do tego pokryte biobójczą powłoką, dzięki której nie trzeba dezynfekować kart.
Ale „Spór o Bór” nie jest tylko piękną grą z motywem natury. To przede wszystkim jedna z najlepszych dwuosobowych gier strategicznych wszechczasów! Matematyczny fach Knizii znów dał o sobie znać. Absolutnie nie ma tu mowy o jakimkolwiek złym balansie, czy niesprawiedliwości. Mechanika jest logiczna i wbrew pozorom znajdziecie w niej więcej niż się będzie na początku wydawało. To ten typ gry, który zyskuje z każdą następną partią, ponieważ robi z Was coraz lepszych taktyków. Stopniowo uczycie się analizować sytuacje, poznajecie stopień ryzyka, próbujecie blefu. Jest tutaj bardzo dużo głębi, której nie da się dostrzec na sucho studiując instrukcję.
Rozgrywka nabiera rumieńców z każdą wyłożoną kartą. Im bardziej talia się kurczy, tym możemy lepiej obliczać swoje szanse powodzenia. Czy dojdzie nam na rękę upragniona, ostatnia karta do legionu? Czy przeciwnik zagra kompanię? Gdzie lepiej umieścić niską kartę? Jak uśpić czujność rywala? Powalczyć o trzy polana, czy spróbować przejąć pięć? W którym momencie zagrać kartę specjalną? O jasny gwint… właśnie przeciwnik wyłożył żubra, na którego liczyliśmy – to już po zawodach… A może nie? A gdyby tak…?
Z uwagi na swoją mechanikę gra na pewno skojarzy się z „Gejszami”, ale w moim odczuciu „Spór o Bór” bije je na głowę! Głównie z tego powodu, że oferuje znacznie lepszą regrywalność ponieważ w rozgrywce zachodzi więcej zmiennych. Każda partia wygląda inaczej. I tuż po zakończeniu od razu chce się dokonać rewanżu. A potem jeszcze raz. I jeszcze.
Spór o Bór- co jeszcze warto wiedzieć
„Spór o Bór” może nie zmieścić się na każdym stole – te 9 polan w rzędzie wymaga pewnej szerokości. Niech Was zatem nie zmyli dość kompaktowy wymiar pudełka. To nie jest gra, którą zagracie na stoliku w samolocie. Nie sugerowałabym się też relatywnie niskim wiekiem gracza. Ośmiolatek może i zrozumie podstawy gry, ale nie będzie w stanie konkurować z dorosłą osobą na poziomie taktycznym. Według mnie to raczej tytuł dla starszego odbiorcy, bo tylko taki wyciągnie z niego całą głębię. Z kolei nie bałabym się proponować „Sporu o Bór” planszówkowym amatorom. Zasady są przystępne – jedynie kwestia zapamiętania jak układać formacje może być dla początkujących pewnym wyzwaniem. Dzięki temu, że na kartach nie ma opisów tekstowych tytuł jest również niezależny językowo.
Spór o Bór – Podsumowanie
„Spór o Bór” z oczywistych względów mogę polecić wszystkim fanom negatywnej interakcji. Jeżeli kochacie wbijać przeciwnikowi szpile i czerpiecie radość z ostrej rywalizacji to jest to gra dla Was. Jeżeli lubicie główkować, blefować, kombinować na wiele sposobów – to także ten tytuł powinien się znaleźć na Waszej półce. Nawet jeżeli stawiacie w świecie gier bez prądu pierwsze kroki i nie do końca rozumiecie pojęcia takie jak mechanika kontroli obszaru, ale za to kochacie wszystko, co wiąże się z naturą lub zwyczajnie szukacie gry na prezent, która wygląda przepięknie, a nie kosztuje ogromnych pieniędzy to właśnie znaleźliście idealną pozycję.
Spór o Bór - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
-
9/10
Spór o Bór - Podsumowanie
Z tym tytułem poczujesz się jak prawdziwy dowódca leśnej armii. Każdy bój będzie unikalny, a każda porażka tylko przybliży Cię o krok do wygranej w kolejnym rozdaniu. „Spór o Bór” to fenomenalna gra dla dwojga z ilustracjami, od których ciężko oderwać oczy. Zdecydowanie najładniejsza edycja „Schotten-Totten” na całym świecie!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz gry strategiczne, pełne blefu i kombinowania
- cenisz piękne ilustracje
- zależy Ci na wysokiej regrywalności
- lubisz negatywną interakcję
- szukasz gry niezależnej językowo
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- nie lubisz gier z blefem lub gier wymagających kombinowania
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko