„Lśniący Pawilon” to dodatek do gry „Azul Letni Pawilon”. Przynosi on z sobą nakładki na planszetki ułatwiające utrzymanie porządku oraz dwie nowe plansze pawilonów. Komu szczególnie przypadnie on do gustu?
W 2020 roku doczekaliśmy się w Polsce trzeciej pełnoprawnej części „Azula”. W moim odczuciu i większości graczy, z którymi grałam „Letni Pawilon” to najbardziej zaawansowany tytuł z trylogii, który dzięki swoim zasadom jest też najbardziej regrywalny. Oczywiście na tyle, na ile może być regrywalna gra logiczna. U nas „Azule” zaczęły wypierać inne abstrakty takie jak przepiękne „Calico” czy ostatnio „Kaskadia”, co nie znaczy, że do bestsellerów Kieslinga nie wracamy. Po prostu we wspomnianych tytułach kafelki zawsze tworzą unikalne, inne wzory, a w „Azulach” odtwarzamy wciąż te same, co z biegiem czasu nie ekscytuje już tak bardzo. Projektant na pewno zdał sobie już dawno z tego sprawę, dlatego w ubiegłym roku mogliśmy odpicować klasycznego „Azula” dodatkiem o nazwie „Kryształowa Mozaika”, który odświeżył nam doznania. I teraz dokładnie to samo robi „Lśniący Pawilon” z „Azulem: Letnim Pawilonem”.
Lśniący Pawilon – plastikowe nakładki, bo porządek musi być!
Można powiedzieć, że dodatek wprowadza dwa nowe elementy. Pierwszym z nich są cztery plastikowe nakładki na planszetki oraz jedna na planszę organizacyjną. Każda ma wyżłobienia, które stabilnie trzymają płytki oraz drewniane znaczniki na swoich miejscach. Azulowe płytki nie są lekkie więc raczej nie przesuwają się przy lekkich szturchnięciach stołu i można nimi grać nawet na silnym wietrze na dworze, ale drewniane znaczniki punktacji lubią się przemieszczać, gdy np. ktoś wstaje od stołu czy po prostu trąci je nieopatrznie ręką. Nakładki całkowicie eliminują to ryzyko, a do tego są estetycznie wykonane – jeżeli macie „Kryształową Mozaikę” to wiecie już, że z nimi po prostu przyjemnie się gra choć same w sobie nie wpływają oczywiście w żaden sposób na mechanikę.
Do kompletu dodano tu także cztery nowe drewniane, sześcienne znaczniki punktacji, bo oryginalne o kształcie koła nie mieściłyby się w nakładkach. Nie powiedziałabym, że plastikowe gadżety są czymś absolutnie niezbędnym, ale na pewno ucieszą się z nich osoby, które mają mniej sprawne ręce (np. chorzy na Parkinsona lub z porażeniem mózgowym). Mój brat, który boryka się z tą drugą chorobą bardzo sobie owe nakładki chwali.
Do pełni szczęścia zabrakło mi tu 2 rzeczy. Po pierwsze, by nakładka z torem punktacji miała ociupinkę większe wyżłobienia ponieważ… mieści ona na styk dwa znaczniki obok siebie. Trzeba poświęcić zbyt dużo czasu, by umieścić dwa sześciany obok siebie tak, by jeden nie wystawał poza wyżłobienie, a w trakcie gry wiadomo – przesuwamy kosteczki szybko przez co będą one wyglądały jak na zdjęciu powyżej. Jeżeli jesteście perfekcjonistami to będzie Was to niemiłosiernie wkurzało :D.
Druga rzecz to kiepsko składająca się nakładka na organizacyjną planszetkę. Jako jedyna złożona jest z dwóch elementów (planszetka z tektury wchodzi nam pomiędzy plastikowe tacki). Sęk w tym, że nijak nie łączą się one ze sobą tak, by dało się je domknąć na klik (i nie jest to tylko uchybienie w moim egzemplarzu). Niby nie wpływa to na stabilność całości, ale znów – wkurzy estetów.
Lśniący Pawilon – nowe plansze
Drugim bardziej istotnym z punktu mechaniki elementem dodatku są planszetki. Mamy tu zarówno nową, dwustronną planszę organizacyjną oraz 4 dwustronne planszetki graczy. Na pierwszej stronie znajdziemy układ z wszystkimi gwiazdami wypełnionymi kolorami. Schemat jest prawie identyczny z tym z „Letniego Pawilonu”. Różni się jednak układem środkowej gwiazdy – jest ona bowiem wielokolorowa – każde jej ramie ma określony kolor i wartość. Na drugiej stronie z kolei znajdziemy układ pozbawiony kolorów za wyjątkiem środkowej gwiazdy. Jej ramiona nie przybierają jednak wartości od 1 do 6, jak na każdej innej gwieździe, ale wyłącznie 3, co sprawia, że na pewno łatwiej ją ułożyć niż pozostałe (jest ona jednak też gorzej punktowana – dostaniemy za nią 15 punktów, czyli o 5 mniej niż w przypadku najwyżej punktowanej gwiazdy pomarańczowej.
W obu przypadkach dochodzi także nowy element gry, którego na pierwszy rzut oka można nie zauważyć. Są to fontanny, które znajdują się pomiędzy piątym i szóstym ramieniem gwiazdy i które sąsiadują bezpośrednio z trzecim i czwartym. Gdy każde z tych czterech pól dotykających fontanny zostanie wyłożone płytkami, możemy w ramach bonusu otrzymać z planszetki organizacyjnej jedną dodatkową płytkę. Na koniec gry zaś każdy komplet, czyli fontanna, filar, okno i posąg dają dodatkowe 12 lub 15 punktów w zależności od strony, na której gramy.
Różowa strona wprowadza także nieco zmienioną punktację za zestawy ramion danej wartości: jedynki, dwójki i czwórki są tu mniej punktowane niż w oryginale (lub na pomarańczowej stronie), za to za komplet trójek możemy zdobyć już nie 12 ale aż 18 punktów.
Lśniący Pawilon – brać, czy nie?
U nas najbardziej siadła różowa strona planszetki, bo daje nam najwięcej swobody i to właśnie aktualnie w nią gramy najczęściej. Zdziwiła nas natomiast najbardziej wartość fontann, które układa się najtrudniej ze wszystkich bonusowych elementów (wymaga poświęcenia aż 18 płytek), a otrzymuje za nią zaledwie jedną płytkę dodatkową. Ale w praktyce czasami to właśnie ta jedna płytka może przeważyć szalę zwycięstwa. Chyba trudno byłoby z tej gry wycisnąć już coś więcej, by nie zaburzać jej balansu.
Dodatek jak widzicie nie wprowadza żadnych rewolucyjnych zmian. Odmieniona kolejność na torze rundy, wprowadzone fontanny i nieco inne schematy gwiazd nie sprawią, że ktoś, komu „Letni Pawilon” nie podpasował nagle się w nim zauroczy. Elementy te mają na celu po prostu zwiększenie regrywalności lubianej gry. Dzięki nim możemy obierać odmienne taktyki i wybierać co partię już nie między dwoma, ale czterema planszami. Podobnie jak w przypadku „Kryształowej Mozaiki” uważam, że nie jest to dodatek, który powinien trafić do każdego posiadacza trzeciej części „Azula”. To skrojony z myślą o fanach, czyli osobach grających w niego naprawdę często zestaw. Jeżeli za takich się uważacie – to serdecznie polecam. Jeżeli wyciągacie grę okazjonalnie, to choć sprawuję nad dodatkiem patronat medialny nie będę oszukiwać – chyba lepiej postawić na inną część trylogii lub oszczędzać hajs na zbliżającą się część czwartą.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lacerta